Wczesnym rankiem, gdy słońce ledwo zmierzało ku górze, dziewczyny z Akasiami wybierały się na plan, aby już dzisiaj zacząć zdjęcia do filmu "Nie wszystko ma swój koniec". Tak kochani ten seans ma już nazwę! Kto, by pomyślał, że tyle potrafi się wydarzyć jednego dnia. Oczywiście wczoraj nie robili nic innego niż podpisywanie jakiś pieprzonych świstków, ale dopiero teraz ma się zacząć ich gwiazdorzenie. Wszyscy na tą myśl skakali z radości, no prawie. Miki była dzisiaj jakaś przygaszona, co zauważyła Ania, mimo, że była najbardziej podekscytowana pozowaniem do zdjęć itp.
- Co jest Mi? - spytała zmartwiona czym zwróciła uwagę reszty.
Różowowłosa spojrzała na swoich przyjaciół ze smutkiem, następnie wybuchła płaczem. Znowu... znowu to samo. Przywiązała się do nich, ale jej rodziców to nie obchodzi.
- Wracam do Japonii...
Jarosówna przytuliła ją do siebie, nie przejmując się, że właśnie tusz Josei niszczy jej koszulkę. Mimo, że Akasie nie byli zbytnio uczuciowi, zrobiło się im strasznie żal koleżanki. Po raz kolejny ich zostawia, drugi raz skazuje wszystkich na tęsknotę, mimo, ze blizny po śmierci Kush i Minato nie zdążyły się dobrze zagoić. Czy pożegnania musiały być tak męczące? Po chwili nie wszyscy zdając sobie dokładnie sprawę, całą paczką złączyli się w grupowym uścisku. Dziewczyny naturalnie były bliskie łez, inne płakały w najlepsze przyłączając się do chłopaków...
- Zdaje sobie sprawę, że to trochę chamskie z mojej strony, ale co z filmem? - spytała Jud, zagryzając wargę tak, aby poczuć smak krwi.
- Wyjeżdżam jutro, więc to nie możliwe, abym dała rade wystąpić... Może jakaś dziewczyna z klasy byłaby chętna?
- Myślę, że to dobry pomysł. - powiedziała cicho Michi, nie chcąc dodać, że jedyny.
Następnie ruszyli w ciszy do studia. Nikt nie miał ochoty się śmieć, no, a przynajmniej przez najbliższe 5 minut...
Tymczasem w przerwie na drugie śniadanko, w jednej z garderób dla aktorów siedziały dwa gołąbki. Nie da się ukryć, ze było tam dość ciemno i ciepło...
- Kurwa, umyłbyś się! - wydarła się Michi, mając ciastko w buzi oraz czytając nowy tom mangi Fairy Tail.
Itachi bawił się jej włosami, kładąc brodę na jej ramieniu. Trochę jebało mu ust, więc wziął gumę Orbit.
- Czy ty zawsze byłaś taka denerwująca? - spytał, czym zarobił sobie u blondynki podbite oko.
Gdy w końcu postanowił sie podnieść i przestać wpieprzać gruz z podłogi, zielonooka skończyła czytać mangę. Teraz patrzyła na niego ze skruchą i łzami w oczach.
- Itaś... ja nie chciałam. Ty wiesz, że nie chciałam prawda? - spytała podchodząc do niego coraz bliżej, aż w końcu padłą na kolana przed nim, następnie pochyliła się nad uchem łasicy. - Jeżeli kupisz mi nowy tom FT, zrobię ci loda. (Czy tylko mi skojarzyło się to z filmem "Galerianki"? Z tą różnica, że tam było o spodniach xd) - powiedziała, ocierając się kusząco piersiami o jego klatkę piersiowa.
Jego puls przyśpieszył, nagle zrobiło się bardzo duszno w tym małym pomieszczeniu. Itachi taksował ją wzrokiem z góry do dołu, zatrzymując się na dłużej na niektórych fragmentach ciała Ohiry.
- Hahaha. Żartowałam, jeszcze dziwką nie jestem. - powiedziała, odsuwając się od niego. Przez chwilę nabijała się jeszcze z niego, następnie wyszła z garderoby. Uchiha patrzył się w ślad za nią, wcale nie będąc tego taki pewny. A co jeżeli dorabia sobie w klubie Go Go? Poza tym te jej "jeszcze" było takie, jakby miała to w planach, a teraz testowała na nim, jak będzie się spełniać w tej roli. Chyba powinien ją bacznie obserwować, a nawet śledzić...
Po pomieszczeniu echem roznosił się głos reżysera, który nie był zbytnio zadowolony. Mimo, ze jeszcze wczoraj był cały w skowronkach, dzisiaj narzekał na dosłownie wszystko. "Źle ręka!", "Wyżej tą nogę!", "Ustań żeś na tym cholernym krzaku!", "No kurwa, zrób w końcu tego pieprzonego banana na twarzy!"... te i inne okrzyki leciały z jego ust 24 na dobę. Ten facet w krejzi loczkach latał tylko, jak opętany nie mogąc ogarnąć, że my wszyscy naprawdę się staramy. Przecież nie po to zakładamy te ciasne stroje, miliony peruk, a nasza twarz nie drga o milimetr, aby nie stracić uśmiechu, żeby on traktował nas jak śmieci, prawda? Harujemy już wiele godzin, jesteśmy zmęczeni, a on zrobił nam tylko JEDNĄ 10 minutową przerwę na siku i kanapkę! Toż to przecież, nie o taką Polskę walczyli! Skandal normalnie, a podłość ludzka nie ma granic.
- Ania... a my nie powinnyśmy pozować właśnie do zdjęć? - spytała Amine, wpieprzając z nią paczkę chipsów.
- Tiaaa... ale strasznie trudno jest grać kalekę, do tego musiałam oblać się herbatą dla tego dupka. - powiedziała z pełną buzią - A wydawał się takim fajnym kolesiem...
- To wujek Jud, poza tym... Nagato ci nie wystarcza?
Słysząc to pytanie brunetka o mało nie zakrztusiła się porcją chrupek, która nie zdążyła trafić do żołądka. Cała czerwona na twarzy (Normalnie widzę moją koleżankę z klasy Anie (jest blondynką jakby co), która zawsze jak się śmieje ma całą czerwoną twarz xd dop. Zbuntowanej) spojrzała na brunetkę z wyrzutem.
- Przecież doskonale wiesz, że Nagato jest dla mnie wszystkim! Poza tym z pewnością w przyszłości weźmiemy...
- Tak wiem, a waszym srającym po kątach przyjacielem będzie wasz kot Skurwiel. - powiedziała z uśmiechem Amine, następnie wstała szybko wiedząc, że właśnie wkurzyła Jarosówne. Dlatego wybiegła przed siebie zdając sobie sprawę, że Ania biegnie za nią. Cóż o mało nie poturbowały Aki, ale reżyser nie miał już tego szczęścia. Jego krzyk był taki piękny, a widok klękających przed nim dziewczyn jeszcze lepszy...
Po tym incydencie reżyser zarządził 30 minutową przerwę, ponieważ musiał się wyżalić swojej matce, z jakimi to niewdzięcznikami przyszło mu pracować. Podczas jego nie uwagi większość paczki wyszła na zewnątrz. Wszyscy byli tacy głodni, że ledwo szli. Zetsu zdążył się już nawet do śmietnika wypierdolić, a Tobi zgubił zabawkę z Kinder Niespodzianki. Płakał przez prawie całą drogę, aż Amine z bólem postanowiła mu oddać swoją.
- Pizza, pizza! - wydzierał się Hidan, który chyba miał ochotę się rozebrać.
- Czy tylko mnie on denerwuję? - spytała Miki
- Tak. - powiedziała Kas, która zazwyczaj niczym się nie przejmowała.
Teraz na przykład biegła wesoło, śpiewając jakąś piosenkę oraz ciągnąc za sobą Sasoriego, który ledwo na oczy widział. Ona go kiedyś wykończy...
- Saso! Mam do ciebie sprawę.- Josei szybko go dogoniła.
- Kasumi dasz nam chwilę?
- Dobra.- i odeszła do Michi z którą rozpoczęła jakże interesującą rozmowę.
- Co chciałaś Mi?
- Posłuchaj. Pamiętasz tą marionetkę którą kiedyś mi dałeś?- ten jedynie przytaknął, pamiętał swoje wszystkie marionetki.
- Co z nią?
- No bo widzisz, ona sobie leży na honorowym miejscu i nie wiem jakim cudem, ale jej się noga odpadła i czy mógłbyś mi ją naprawić?
- Jasne. - powiedział, następnie razem z nią wyszedł na ulice nie rozglądając się wcześniej.
Różowowłosa uśmiechnęła się tylko, następnie założyła słuchawki na uszy, puszczając przy tym muzykę na fula. Sasori zaś chciał już wrócić do Kas idącej przed nim, dlatego przyśpieszył tempa. Szkoda, że to zrobił... Przerażony rozszerzył oczy, ręce zaczęły mu się nie miłosiernie trząść. Nie mógł się ruszyć, stał tylko i patrzył, jak przyjaciele biegną w JEJ stronę. Zaledwie prace centymetrów za nim Josei przejechało auto.
Patrzył, jak wszyscy w okół ronią łzy, podczas gdy jego oczy były suche. Ania razem Akiko cierpiała najbardziej, znały się od przedszkola, a teraz ich przyjaciółka umiera na ich oczach. Nawet on, chociaż, że jest rudy pamięta jak się poznały (Ania z Mi, jakby ktoś nie załapał xd dop. Zbuntowanej) . Obie małe, grube z krejzi loczkami kłóciły się o jakąś lalkę Barbi. I co wtedy się stało? Jagoda, Kushina oraz Akiko przyszły i powiedziały, ze po drugiej stronie sali jest o wiele więcej lalek i innych pierdół. Tak właśnie ta piątka dziewczyn się poznała. Kto by pomyślał, że z tamtej 5 zostaną tylko 3, a raczej dwie, bo Jago jest za granicą... Tak, Miki umarła. Nie dało się jej uratować.
- To nie twoja wina. - powiedział Nagto, kładąc mu dłoń na ramieniu.
Tylko, że Akasuna nie był wcale tego taki pewny...
***
Ohayo :*
No dobra, znowu przyszła kolej na moją notkę i co? Kolejna śmierć...
Pogrzeb Mi, zostawiam Amine ^^
Cóż... notka była dość krótka, haotyczna, szybka akcja, ale mam nadzieje, że się nie we wszystkim pogubiliście :d
Pozdro :>
PS. Przy rozdziale trochę pomogła mi Ania :*
piątek, 27 grudnia 2013
wtorek, 24 grudnia 2013
Notka Świąteczna
20 grudnia. Piątek. Dzień jak co dzień. Wigilie klasowe się odbywały i zapewne myślicie iż wigilia klasy IIIc jest taka jak każdej innej klasy. Lecz nie. Oczywiście były dawane sobie prezenty, ale i tak zachowanie „ludzi” w tej klasie było co najmniej dwuznaczne. Pan Jiraya siedział pomiędzy Akiko a Kasumi i obserwował ich ciała. Deidara wykłócał się z Sasorim o dekoracje klasy. Jak zawsze nikt nie słuchał prawdziwego artysty jakim był on! Akimita liczyła wraz z Kakuzu ile udało im się sprzedać, a pozostali rozmawiali o pierdołach. Jarosowa podniosła się szybko z miejsca i podeszła do choinki.
- Dobra ludzie, słuchajcie.- nikt na nią nawet nie spojrzał. Wściekła podeszła do wierzy pod którą był podłączony laptop, znalazła piosenkę OOR „ Ending Story” i puściła na maksa. Gdy każdy na nią spojrzał spauzowała.
- Dziękuje za uwagę. A więc zapraszam do świętego Mikołaja.- wskazała głową na ich kostka, który pięknie i dumnie w stroju Mikołaja stał przy choince, pod którą były prezenty. Puściła dalsze piosenki świąteczne i usiadła pod choinką. Pierwszy przy Mikołaju klasowym pojawił się Tobanima lub Animtoba. Jarosowa sięgnęła po odpowiednie prezenty, położyła kościotrupowi pod nogami a z jego ust wydobył się „ Wesołych świąt”. Tobi się popłakał i odszedł tuląc się do Amine a do siebie swój prezent. Następni byli Hidaud. Dziewczyna schyliła się po ich prezenty, a chłopak przysunął się do niej łapiąc za pośladki. Wyprostowała się i wręczyła mu prezent, grzecznie strzepując rękę z pośladków….. Gdy każdy otrzymał prezenty, podzielili się opłatkiem. Życzenia cóż… były bardzo dziwne oraz zabawne. Przedstawię jedno z nich.
- Życzę ci szanowny panie Deidaro, aby twoja sztuka była sztuką a nie jakimiś kulkami.- Mikinnou uśmiechnęła się w jego stronę. Żyłka na jego skroni zaczęła niebezpiecznie pulsować, lecz postanowił odbić piłeczkę.
- Ja ci natomiast waćpanno Minnou życzę abyś chłopaka sobie znalazła un.- gromili w siebie spojrzeniami, uśmiechając się uroczo i łamiąc opłatek. Następne życzenie należy do tych dziwnych lub nie. Sami oceńcie.
- Proszę o ciszę!- nauczyciel podniósł się ze swojego miejsca.- Życzę wam moi drodzy abyście bzykali się ile wlezie i cieszyli się rozkoszą jaka sprawia sex. I aby przy stosunkach był prawdziwy orgazm.- wyszczerzył się w ten swój zboczony uśmiech. Każda dziewczyna spaliła buraka, ale ktoś musiał i nauczycielowi życzenia złożyć.
- A my życzymy panu, aby pani Tsunade w końcu dała się przelecieć w pracy i to w seksownym stroju królicza playboya.- Hidan wyszczerzył się, gratulując sobie w głowie iż był jedynym , który wpadł na tak idealne życzenia dla nauczyciela.
- Hidan… Będą z ciebie ludzie..- udawał iż z oczu leci mu łza. Anka załamana schowała twarz we włosach. Kakuzu siedział jako jedyny spokojny na parapecie ubrany odświętnie, rozmawiał przez telefon. I z kim to on rozmawiał? Akimita przyglądała mu się uważnie. Wzięła jemiołę w dłoń i ruszyła w jego stronę. Lekki uśmiech majaczył mu się na ustach, lecz od razu zgasł. Pstryknęła palcami w jego ucho, ten odwrócił się w jej stronę, nad ich głowami znajdowała się jemioła a co musi się wtedy stać? Oczywiście pocałunek i to z języczkiem. Nagato wyjął aparat i zaczął robić każdemu zdjęcia. No co? Przecież trzeba mieć pamiątkę z ostatniej wigilii klasowej. Obecnie robił fotki całującym się parą pod jemiołą. Tobi i Anime bawili się swoimi kucykami Ponny i przez przypadek wytrącili czerwonowłosemu aparat. Na jego nieszczęście rozwalił się.
- Nagato, my przepraszamy. Tobanima to dobre dzieci!- ten jedynie westchnął i zaczął zbierać szczątki aparatu. Zauważył przed sobą drobną dłoń, a po chwili Anię zbierającą resztki aparatu.
- Nic się nie stało?
- Nie. A tobie? Cała jesteś czerwona na twarzy.
- A to. To przez te życzenia pana Jirayi. On nie ma w ogóle taktu…
- Ty też słonko.- puścił do niej oczko. Zaśmiała się, wyjmując zza pleców jemiołę.
- Można?
- Pani? Zawsze.- przysunął się do niej łącząc ich usta w pocałunku. Im zdjęcie natomiast zrobiła Miki.
~*~
Wtorek. 24 grudnia. Dzień wyczekiwany przez wszystkich. Anka właśnie wstawała z łóżka, gdy ktoś dobijał jej się do drzwi od domu.
- Mamo! Otworzysz?!- krzyknęła natykając na ciszę. Sięgnęła po okulary, na których była przyczepiona jakaś kartka. Założyła okulary i przeczytała na głos.
- Przepraszamy słonko, lecz coś nam wypadło i musieliśmy do twojego brata lecieć. Prezenty są pod choinką. Wesołych Świąt ptaszynko. Kochamy cię mama i tata.- jedynie westchnęła i zbiegła na dół.- No już!- pociągnęła za klamkę a do jej domu wleciała cała banda.
- Anka ale masz ładne nogi…Auł!
- Hidan.- Nagato spojrzał na niego groźnie.
- Co wy tu robicie mogę wiedzieć?
- Wpadliśmy z wizytą.
- Oraz z pomocą un.
- Jasne. A prawdziwy powód?- położyła dłonie na biodrach.
- Wygonili nas z domów, za podjadanie słodyczy.- powiedzieli jednocześnie.
- I teraz macie zamiar je u mnie zpierdalać?- ci tylko przytaknęli.- Sorry, ale mam dużo do roboty i muszę się za nią szybko zabrać.
- A brat nie może?
- Nie Miki.
- No to rodzice un.
- Nie.
- Czemu?
- Bo święta spędzam sama!
- Znowu?! Moje biedactwo.- Josei podeszła do przyjaciółki i przytuliła do siebie.- Dlatego ja spędzę z tobą tę święta.
- My też.
- Nie musicie.
- Ty słonko nie masz nic do gadania.- Jud uśmiechnęła się szeroko.
- Nie uda mi się was wygonić prawda?- ci jedynie się głupio wyszczerzyli. Pokręciła głową, wpuszczając ich.- Dobra, to możecie zacząć ubierać choinkę. Ja idę się ubrać.- i ruszyła na górę. Reszta weszła do salonu, wcześniej zdejmując buty i kurtki.
- Ile tu prezentów! Tobi to dobry chłopiec.
- To nie dla ciebie baranie un. Nie widzisz iż są dla Anki.
- Ten jest akurat dla mnie blondi.- Jud sięgnęła po wielkie pudełko.
- Dlaczego jest tu aż tyle prezentów?- Hidan złapał swoją dziewczynę za dupę przyciągając do siebie.
- Mamy dużą rodzinę.
- Tak. Do tego dolicz moją.- Sasori usiadł pomiędzy Kas a Miki.
- Wiecie gdzie są tu jakieś ozdoby choinkowe un?
- Tam!- Jud wskazała na szafkę palcem.
- Koteczku nie pokazuje się palcem.- Hidan skarcił ją odwracając do siebie. Przytulił się do niej tak, że jego twarz znajdowała się na dekolcie dziewczyny. Nagle na dół zeszła Anka obładowana dekoracjami.
- A wy…- wywaliła się na podłogę pod ciężarem ozdób.- Kurwa!
- Anka nic ci nie jest un?- Deidara tylko na nią spojrzał, lecz nie miał ochoty aby mu Akiko zeszła z kolan. Nagato wraz z Itachim jej pomogli.
- Nie blondi. Dobra…. Czemu nic nie zrobiliście?
- Bo…
- Chcieliśmy na ciebie poczekać.- Sasori uratował wszystkich.
- Dobra. Jud, Minnou, Deidara, Sasori , Tobi i Anime będziecie ubierać choinkę. Hidan, Itachi, Kisame oraz Zetsu ozdobicie salon lampkami a Kasumi będzie was pilnować. Akimita oraz Kakuzu przygotujecie stół. A pozostali ze mną do kuchni. Będziecie mi pomagać przy gotowaniu. No to zaczynajmy!- uśmiechnęła się i ruszyła do kuchni. Włączyła radio i leciała Pin Święty Czas. Zabrali się z uśmiechami za dekorowanie. No bo w domu by im nie pozwolili mówiąc iż są za staży i niech młodsi kuzyni lub rodzeństwo to zrobi. Minnou założyła Jud czerwony łańcuch a ta zaczęła udawać modelkę. Hidan na nią spojrzał i tak się zagapił, że spadł z drabiny zaplątując się w lampki, które zapaliła od razu Miki.
- Mamy śliczną choinkę co nie skorpionie?- zerknęła na niego, kładąc dłoń na jego ramieniu.
- Hmm… Ja bym tylko tę twarz zmienił i byłaby całkiem, całkiem.
- Ej! Pało jedna zdejmij to ze mnie!- spojrzeli po sobie.
- Iie.- i powrócili do dekorowania choinki. Ale ktoś był tak łaskawy i mu pomógł. A tym kimś był Zetsu. Potem powrócili do przerwanej pracy bo Kasumi znalazła sobie świetną zabawę. Nalała do pustego pojemnika od mycia okien wodę i oblewała ich nią jeśli coś źle zrobili. Była treserem psów. W kuchni, było jak na razie spokojnie. Każdy miał na sobie fartuch a dziewczyny związane w koki włosy. Obecnie było robione ciasto na pierogi.
- Ania a gdzie twoi rodzice?
- U brata z tego co wiem z karteczki od nich.
- Ciasto już jest chyba gotowe. Mogę się pobawić?- Akiko spojrzała na szarooką.
- Jasne. To wykrajaj formy na pierogi a wy będziecie nakładać farsz i zamykać pierogi. Zaraz wracam, idę sprawdzić jak im idzie.- opuściła pomieszczenia a oni zaczęli wykonywać jej polecenia. Nagle Akiko sięgnęła po pozostałości ciasta, które nie zostało przeznaczone na pierogi i rzuciła je w twarz wchodzącego do pomieszczenia Deidary.
- Moje włosy un! Kto to zrobił?!
- Oj słonko…. Tak ci bardziej do twarzy.- i zaniosła się śmiechem, a po niej pozostali.
- Zobaczysz, że zjem na twoich oczach twoje Pocky un.- i wyszedł do łazienki zmyć to co miał we włosach.
- Co? Moje biedne Pocky!- i ruszyła za nim.- Deidara!- złapała go za rękę, ciągnąc do łazienki, gdzie zamknęła ich na klucz.
- Co jest un?
- Nie gniewaj się. Celowałam w Yahiko.- chwyciła go za koszulę.- Wybacz mi…
- Zastanowię się un. A teraz przesuń się bo chce to ciasto z włosów wyjąć.- zaczął wyciągać to, bardziej rozwalając.
- To daj. Ja ci to wyjmę bo patrząc jak ty to robisz bardziej to rozwalasz.- złapała go za rękę, zaprowadziła do wanny. Nachylił głowę nad nią, a ta zaczęła myć mu włosy….
~*~
Choinka, dom jak i potrawy były gotowe. Teraz tylko czekać aż będzie pierwsza gwiazdka i podzielą się opłatkiem. Siedzieli na kanapie, fotelach lub na podłodze i oglądali „ Kevin sam w domu”. Tobi i Anime przeżywali wszystko z bohaterem. Ania odeszła od znajomych i udała się na górę. Nagato chciał iść za nią, lecz reszta kazała mu iść sprawdzić czy jest gwiazdka. Podszedł do okna i z uśmiechem odwrócił się do nich.
- Jest i gwiazdka, i śnieg.
- Śnieg? Będzie bitwa na śnieżki!- panowie z wielkim entuzjazmem przywitali tę wiadomość. Podnieśli się, sięgnęli po opłatki i czekali na Ankę. Po chwili zbiegła ze schodów, kładąc coś przed wejściem do salonu. Sięgnęła po opłatek i spojrzała na przyjaciół.
- No to chcę wam wszystkim życzyć zdrowych, udanych i przede wszystkim zabawnych świąt.- uśmiechnęli się do siebie i zaczęli składać przeróżne życzenia. Po życzeniach przyszedł czas na jedzenie, wiec zasiedli z kulturą do stołu i na początku „ normalnie” zaczęli jeść. Nagle Hidan złapał Ankę za udo, ta go kopnęła przez przypadek wylewając zawartość talerza Yahiko na niego.
- Yahiko! Przepraszam.
- Ta zniewaga krwi wymaga! Ogłaszam wojnę na jedzenie!
- NIE! Bo Mikołaj prezentów nie da! Tobi to dobry chłopiec i chce prezenty!
- Dobra. Zemszczę się w bitwie na śnieżki.- burknął i powrócili do jedzenia….
~*~
Siedzieli pod choinką. Tobi i Anime zostali poproszeni aby poszli po opaski elfów. Anka wyjęła worek, który schowała i umieściła pod choinką.
- No co? Tobi! Anime! Mikołaj zostawił swój worek z prezentami!- parka szybko zbiegła ze schodów, o mało nie wpadając na ścianę.
- Gdzie Mikołaj? I jego sanie?
- Wybuchły un.
- Nie!
- Dei!- Akiko zdzieliła go w łeb.- Kłamał. Poleciał rozdawać innym prezenty.
- Dokładnie. Macie te opaski?- podali je Ance. Założyła jedną a drugą dała Minnou.- Chodź będziemy dawać prezenty.
- Elf? I może dostanę do tego Legolasa?
- Jak poprosisz Sasoriego…- oberwała od niej z pięści w ramię, tak po przyjacielsku.
- No dobra. „ Od świętego dla Tobiaszka”- Tobi w podskokach znalazł się przy Minnou. Dała mu prezent a ten cmoknął ją w policzek.
- „ Dla Akimity od świętego”- Anka wręczyła jej prezent a ta usiadła obok Kakuzu. Potem byli pozostali < nie obraźcie się, ale nie chce mi się pisać kolejności.- dop. Akari>.
- Co dostaliście un?
- Ja dostałem kasę.
- A ty Nagato?
- Nie wiem.
- To go odpakuj.- Sasori powiedział jak zawsze ze spokojnym spojrzeniem. Na oczach wszystkich zaczął otwierać prezent. Nagle jego ręce się zatrzymały. Wyjął z niego nowiutki aparat. Lustrzankę.
- Pokaż un.
- Chyba cię jaja swędzą. Muszę zobaczyć jakie zdjęcia robi.- podniósł się i od razu zrobił całej paczce zdjęcie. Uśmiechnął się i następnie cyknął każdemu z osobna. Podszedł do Ani i zrobił jej zdjęcie nim ta się nie zasłoniła.
- Stoisz pod jemiołą. No więc czekam.- uśmiechnęła się do niego. Nie trzeba było mu dwa razy mówić. Nachylił się, łącząc ich usta w pocałunku….
~*~
Po zjedzeniu jak i po sprawdzeniu prezentów, tak jak obiecywał Yahiko musiał pomścić swoją koszulę. Opuścili dom, w bluzach i rękawiczkach. Nagato miał ze sobą aparat bo chciał całą bitwę nagrać. Sam też będzie brał w niej udział. Podzielili się parami. Każda z nich znalazła sobie kryjówkę i zaczęli robić amunicję.
- Zaczynamy!!-krzyknął Deidara po pięciu minutach. Każdy z uśmiechem rzucił w niego i Akiko śnieżką. Widząc ich miny zaśmiali się samym obrywając od innych. I tak rozpoczęła się bitwa na śnieżki….
- Dobra ludzie, słuchajcie.- nikt na nią nawet nie spojrzał. Wściekła podeszła do wierzy pod którą był podłączony laptop, znalazła piosenkę OOR „ Ending Story” i puściła na maksa. Gdy każdy na nią spojrzał spauzowała.
- Dziękuje za uwagę. A więc zapraszam do świętego Mikołaja.- wskazała głową na ich kostka, który pięknie i dumnie w stroju Mikołaja stał przy choince, pod którą były prezenty. Puściła dalsze piosenki świąteczne i usiadła pod choinką. Pierwszy przy Mikołaju klasowym pojawił się Tobanima lub Animtoba. Jarosowa sięgnęła po odpowiednie prezenty, położyła kościotrupowi pod nogami a z jego ust wydobył się „ Wesołych świąt”. Tobi się popłakał i odszedł tuląc się do Amine a do siebie swój prezent. Następni byli Hidaud. Dziewczyna schyliła się po ich prezenty, a chłopak przysunął się do niej łapiąc za pośladki. Wyprostowała się i wręczyła mu prezent, grzecznie strzepując rękę z pośladków….. Gdy każdy otrzymał prezenty, podzielili się opłatkiem. Życzenia cóż… były bardzo dziwne oraz zabawne. Przedstawię jedno z nich.
- Życzę ci szanowny panie Deidaro, aby twoja sztuka była sztuką a nie jakimiś kulkami.- Mikinnou uśmiechnęła się w jego stronę. Żyłka na jego skroni zaczęła niebezpiecznie pulsować, lecz postanowił odbić piłeczkę.
- Ja ci natomiast waćpanno Minnou życzę abyś chłopaka sobie znalazła un.- gromili w siebie spojrzeniami, uśmiechając się uroczo i łamiąc opłatek. Następne życzenie należy do tych dziwnych lub nie. Sami oceńcie.
- Proszę o ciszę!- nauczyciel podniósł się ze swojego miejsca.- Życzę wam moi drodzy abyście bzykali się ile wlezie i cieszyli się rozkoszą jaka sprawia sex. I aby przy stosunkach był prawdziwy orgazm.- wyszczerzył się w ten swój zboczony uśmiech. Każda dziewczyna spaliła buraka, ale ktoś musiał i nauczycielowi życzenia złożyć.
- A my życzymy panu, aby pani Tsunade w końcu dała się przelecieć w pracy i to w seksownym stroju królicza playboya.- Hidan wyszczerzył się, gratulując sobie w głowie iż był jedynym , który wpadł na tak idealne życzenia dla nauczyciela.
- Hidan… Będą z ciebie ludzie..- udawał iż z oczu leci mu łza. Anka załamana schowała twarz we włosach. Kakuzu siedział jako jedyny spokojny na parapecie ubrany odświętnie, rozmawiał przez telefon. I z kim to on rozmawiał? Akimita przyglądała mu się uważnie. Wzięła jemiołę w dłoń i ruszyła w jego stronę. Lekki uśmiech majaczył mu się na ustach, lecz od razu zgasł. Pstryknęła palcami w jego ucho, ten odwrócił się w jej stronę, nad ich głowami znajdowała się jemioła a co musi się wtedy stać? Oczywiście pocałunek i to z języczkiem. Nagato wyjął aparat i zaczął robić każdemu zdjęcia. No co? Przecież trzeba mieć pamiątkę z ostatniej wigilii klasowej. Obecnie robił fotki całującym się parą pod jemiołą. Tobi i Anime bawili się swoimi kucykami Ponny i przez przypadek wytrącili czerwonowłosemu aparat. Na jego nieszczęście rozwalił się.
- Nagato, my przepraszamy. Tobanima to dobre dzieci!- ten jedynie westchnął i zaczął zbierać szczątki aparatu. Zauważył przed sobą drobną dłoń, a po chwili Anię zbierającą resztki aparatu.
- Nic się nie stało?
- Nie. A tobie? Cała jesteś czerwona na twarzy.
- A to. To przez te życzenia pana Jirayi. On nie ma w ogóle taktu…
- Ty też słonko.- puścił do niej oczko. Zaśmiała się, wyjmując zza pleców jemiołę.
- Można?
- Pani? Zawsze.- przysunął się do niej łącząc ich usta w pocałunku. Im zdjęcie natomiast zrobiła Miki.
~*~
Wtorek. 24 grudnia. Dzień wyczekiwany przez wszystkich. Anka właśnie wstawała z łóżka, gdy ktoś dobijał jej się do drzwi od domu.
- Mamo! Otworzysz?!- krzyknęła natykając na ciszę. Sięgnęła po okulary, na których była przyczepiona jakaś kartka. Założyła okulary i przeczytała na głos.
- Przepraszamy słonko, lecz coś nam wypadło i musieliśmy do twojego brata lecieć. Prezenty są pod choinką. Wesołych Świąt ptaszynko. Kochamy cię mama i tata.- jedynie westchnęła i zbiegła na dół.- No już!- pociągnęła za klamkę a do jej domu wleciała cała banda.
- Anka ale masz ładne nogi…Auł!
- Hidan.- Nagato spojrzał na niego groźnie.
- Co wy tu robicie mogę wiedzieć?
- Wpadliśmy z wizytą.
- Oraz z pomocą un.
- Jasne. A prawdziwy powód?- położyła dłonie na biodrach.
- Wygonili nas z domów, za podjadanie słodyczy.- powiedzieli jednocześnie.
- I teraz macie zamiar je u mnie zpierdalać?- ci tylko przytaknęli.- Sorry, ale mam dużo do roboty i muszę się za nią szybko zabrać.
- A brat nie może?
- Nie Miki.
- No to rodzice un.
- Nie.
- Czemu?
- Bo święta spędzam sama!
- Znowu?! Moje biedactwo.- Josei podeszła do przyjaciółki i przytuliła do siebie.- Dlatego ja spędzę z tobą tę święta.
- My też.
- Nie musicie.
- Ty słonko nie masz nic do gadania.- Jud uśmiechnęła się szeroko.
- Nie uda mi się was wygonić prawda?- ci jedynie się głupio wyszczerzyli. Pokręciła głową, wpuszczając ich.- Dobra, to możecie zacząć ubierać choinkę. Ja idę się ubrać.- i ruszyła na górę. Reszta weszła do salonu, wcześniej zdejmując buty i kurtki.
- Ile tu prezentów! Tobi to dobry chłopiec.
- To nie dla ciebie baranie un. Nie widzisz iż są dla Anki.
- Ten jest akurat dla mnie blondi.- Jud sięgnęła po wielkie pudełko.
- Dlaczego jest tu aż tyle prezentów?- Hidan złapał swoją dziewczynę za dupę przyciągając do siebie.
- Mamy dużą rodzinę.
- Tak. Do tego dolicz moją.- Sasori usiadł pomiędzy Kas a Miki.
- Wiecie gdzie są tu jakieś ozdoby choinkowe un?
- Tam!- Jud wskazała na szafkę palcem.
- Koteczku nie pokazuje się palcem.- Hidan skarcił ją odwracając do siebie. Przytulił się do niej tak, że jego twarz znajdowała się na dekolcie dziewczyny. Nagle na dół zeszła Anka obładowana dekoracjami.
- A wy…- wywaliła się na podłogę pod ciężarem ozdób.- Kurwa!
- Anka nic ci nie jest un?- Deidara tylko na nią spojrzał, lecz nie miał ochoty aby mu Akiko zeszła z kolan. Nagato wraz z Itachim jej pomogli.
- Nie blondi. Dobra…. Czemu nic nie zrobiliście?
- Bo…
- Chcieliśmy na ciebie poczekać.- Sasori uratował wszystkich.
- Dobra. Jud, Minnou, Deidara, Sasori , Tobi i Anime będziecie ubierać choinkę. Hidan, Itachi, Kisame oraz Zetsu ozdobicie salon lampkami a Kasumi będzie was pilnować. Akimita oraz Kakuzu przygotujecie stół. A pozostali ze mną do kuchni. Będziecie mi pomagać przy gotowaniu. No to zaczynajmy!- uśmiechnęła się i ruszyła do kuchni. Włączyła radio i leciała Pin Święty Czas. Zabrali się z uśmiechami za dekorowanie. No bo w domu by im nie pozwolili mówiąc iż są za staży i niech młodsi kuzyni lub rodzeństwo to zrobi. Minnou założyła Jud czerwony łańcuch a ta zaczęła udawać modelkę. Hidan na nią spojrzał i tak się zagapił, że spadł z drabiny zaplątując się w lampki, które zapaliła od razu Miki.
- Mamy śliczną choinkę co nie skorpionie?- zerknęła na niego, kładąc dłoń na jego ramieniu.
- Hmm… Ja bym tylko tę twarz zmienił i byłaby całkiem, całkiem.
- Ej! Pało jedna zdejmij to ze mnie!- spojrzeli po sobie.
- Iie.- i powrócili do dekorowania choinki. Ale ktoś był tak łaskawy i mu pomógł. A tym kimś był Zetsu. Potem powrócili do przerwanej pracy bo Kasumi znalazła sobie świetną zabawę. Nalała do pustego pojemnika od mycia okien wodę i oblewała ich nią jeśli coś źle zrobili. Była treserem psów. W kuchni, było jak na razie spokojnie. Każdy miał na sobie fartuch a dziewczyny związane w koki włosy. Obecnie było robione ciasto na pierogi.
- Ania a gdzie twoi rodzice?
- U brata z tego co wiem z karteczki od nich.
- Ciasto już jest chyba gotowe. Mogę się pobawić?- Akiko spojrzała na szarooką.
- Jasne. To wykrajaj formy na pierogi a wy będziecie nakładać farsz i zamykać pierogi. Zaraz wracam, idę sprawdzić jak im idzie.- opuściła pomieszczenia a oni zaczęli wykonywać jej polecenia. Nagle Akiko sięgnęła po pozostałości ciasta, które nie zostało przeznaczone na pierogi i rzuciła je w twarz wchodzącego do pomieszczenia Deidary.
- Moje włosy un! Kto to zrobił?!
- Oj słonko…. Tak ci bardziej do twarzy.- i zaniosła się śmiechem, a po niej pozostali.
- Zobaczysz, że zjem na twoich oczach twoje Pocky un.- i wyszedł do łazienki zmyć to co miał we włosach.
- Co? Moje biedne Pocky!- i ruszyła za nim.- Deidara!- złapała go za rękę, ciągnąc do łazienki, gdzie zamknęła ich na klucz.
- Co jest un?
- Nie gniewaj się. Celowałam w Yahiko.- chwyciła go za koszulę.- Wybacz mi…
- Zastanowię się un. A teraz przesuń się bo chce to ciasto z włosów wyjąć.- zaczął wyciągać to, bardziej rozwalając.
- To daj. Ja ci to wyjmę bo patrząc jak ty to robisz bardziej to rozwalasz.- złapała go za rękę, zaprowadziła do wanny. Nachylił głowę nad nią, a ta zaczęła myć mu włosy….
~*~
Choinka, dom jak i potrawy były gotowe. Teraz tylko czekać aż będzie pierwsza gwiazdka i podzielą się opłatkiem. Siedzieli na kanapie, fotelach lub na podłodze i oglądali „ Kevin sam w domu”. Tobi i Anime przeżywali wszystko z bohaterem. Ania odeszła od znajomych i udała się na górę. Nagato chciał iść za nią, lecz reszta kazała mu iść sprawdzić czy jest gwiazdka. Podszedł do okna i z uśmiechem odwrócił się do nich.
- Jest i gwiazdka, i śnieg.
- Śnieg? Będzie bitwa na śnieżki!- panowie z wielkim entuzjazmem przywitali tę wiadomość. Podnieśli się, sięgnęli po opłatki i czekali na Ankę. Po chwili zbiegła ze schodów, kładąc coś przed wejściem do salonu. Sięgnęła po opłatek i spojrzała na przyjaciół.
- No to chcę wam wszystkim życzyć zdrowych, udanych i przede wszystkim zabawnych świąt.- uśmiechnęli się do siebie i zaczęli składać przeróżne życzenia. Po życzeniach przyszedł czas na jedzenie, wiec zasiedli z kulturą do stołu i na początku „ normalnie” zaczęli jeść. Nagle Hidan złapał Ankę za udo, ta go kopnęła przez przypadek wylewając zawartość talerza Yahiko na niego.
- Yahiko! Przepraszam.
- Ta zniewaga krwi wymaga! Ogłaszam wojnę na jedzenie!
- NIE! Bo Mikołaj prezentów nie da! Tobi to dobry chłopiec i chce prezenty!
- Dobra. Zemszczę się w bitwie na śnieżki.- burknął i powrócili do jedzenia….
~*~
Siedzieli pod choinką. Tobi i Anime zostali poproszeni aby poszli po opaski elfów. Anka wyjęła worek, który schowała i umieściła pod choinką.
- No co? Tobi! Anime! Mikołaj zostawił swój worek z prezentami!- parka szybko zbiegła ze schodów, o mało nie wpadając na ścianę.
- Gdzie Mikołaj? I jego sanie?
- Wybuchły un.
- Nie!
- Dei!- Akiko zdzieliła go w łeb.- Kłamał. Poleciał rozdawać innym prezenty.
- Dokładnie. Macie te opaski?- podali je Ance. Założyła jedną a drugą dała Minnou.- Chodź będziemy dawać prezenty.
- Elf? I może dostanę do tego Legolasa?
- Jak poprosisz Sasoriego…- oberwała od niej z pięści w ramię, tak po przyjacielsku.
- No dobra. „ Od świętego dla Tobiaszka”- Tobi w podskokach znalazł się przy Minnou. Dała mu prezent a ten cmoknął ją w policzek.
- „ Dla Akimity od świętego”- Anka wręczyła jej prezent a ta usiadła obok Kakuzu. Potem byli pozostali < nie obraźcie się, ale nie chce mi się pisać kolejności.- dop. Akari>.
- Co dostaliście un?
- Ja dostałem kasę.
- A ty Nagato?
- Nie wiem.
- To go odpakuj.- Sasori powiedział jak zawsze ze spokojnym spojrzeniem. Na oczach wszystkich zaczął otwierać prezent. Nagle jego ręce się zatrzymały. Wyjął z niego nowiutki aparat. Lustrzankę.
- Pokaż un.
- Chyba cię jaja swędzą. Muszę zobaczyć jakie zdjęcia robi.- podniósł się i od razu zrobił całej paczce zdjęcie. Uśmiechnął się i następnie cyknął każdemu z osobna. Podszedł do Ani i zrobił jej zdjęcie nim ta się nie zasłoniła.
- Stoisz pod jemiołą. No więc czekam.- uśmiechnęła się do niego. Nie trzeba było mu dwa razy mówić. Nachylił się, łącząc ich usta w pocałunku….
~*~
Po zjedzeniu jak i po sprawdzeniu prezentów, tak jak obiecywał Yahiko musiał pomścić swoją koszulę. Opuścili dom, w bluzach i rękawiczkach. Nagato miał ze sobą aparat bo chciał całą bitwę nagrać. Sam też będzie brał w niej udział. Podzielili się parami. Każda z nich znalazła sobie kryjówkę i zaczęli robić amunicję.
- Zaczynamy!!-krzyknął Deidara po pięciu minutach. Każdy z uśmiechem rzucił w niego i Akiko śnieżką. Widząc ich miny zaśmiali się samym obrywając od innych. I tak rozpoczęła się bitwa na śnieżki….
****
Witam was moi mili w ten piękny i radosny dzień. Dedykuję tę notkę wszystkim osobą czytającym tego bloga. Mam nadzieje, że te święta będą dla was najpiękniejsze.
sobota, 21 grudnia 2013
ROZDZIAŁ 30
Zabrały się za nakręcenie filmu z dużym entuzjazmem, dodając jeszcze swoje GORĄCE sceny, jednak po namyśle stwierdziły, że nie pokażą ich reżyserowi. (Ale oczywiście zostawią je sobie na pamiątkę;)-dop.Aki) Największy ubaw miały przy kręceniu Itachiego jako "pięknej narzeczonej". Chłopak w bujnej blond czuprynie wyglądał komicznie, a zabawy było przy tym nie mało. (Przypomniał mi się chłopak z mojej klasy, który dostał perukę oraz okulary i wyglądał totalnie jak brązowa Geslerowa....XP-dop.Aki). Dziewczynom, wcale nie stosując brutalnej siły i przemocy (taaa, wcale....-dop.Aki), udało namówić się Akiko do grania przed kamerą i jak się okazało szło jej to bardzo dobrze. Jednak o treści filmu nie ma co na razie mówić, więc cieszcie się bo wasz mózg póki co zostanie nienaruszony. :*
-Hej, myślicie, że nas weźmie?-Zapytała z nutą rozmarzenia Jud, miała głęboką nadzieję, że poleje się troszkę krwi...
-A czemu miałby nas nie wziąć?!-Odpowiedziała pytaniem Kita (aKImiTA~tak jakby ktoś nie zczaił-dop.Aki), choć w środku nie była pewna swoich słów. Dziewczyny roześmiały się na jej słowa. Jedno było pewne: najważniejsza jest dobra zabawa!!
Do budynku, w którym miały odbywać się owe castingi zostało im kilka przecznic. Podczas drogi opowiadały sobie jeszcze najnowsze ploteczki i tego typu, różne pierdoły. O tym, o tamtym, siamtym i jeszcze sramtym. Wreszcie były na miejscu, Jud od razu podbiegła do swojego chrzestnego, trzymając płytę z filmem w jednej ręce. Facet wyglądał na około trzydzieści, czterdzieści lat, choć bardzo postarzała go krótka broda w stylu Jerzego Hoffmana, jednak w jego przypadku miała ona jeszcze swój naturalny-czarny kolor. Siedział, jak to reżyserowie mają w zwyczaju, na swoim pięknym, wysokim krześle a koło niego leżała wielka tuba. Prócz niego były tam całe tłumy ludzi, jednak skupiając się na bliższym jego obecnemu położeniu człowieczkom, znajdowali się drugi reżyser, reżyser oświetlenia, dźwiękowiec i choreograf (Po co im choreograf....czy to musical?! *Aki nie lubi musicali*-dop. Aki) Nie obyło się też bez ochrony, która skutecznie odganiała przyjaciółki od reżysera, niestety nie zaliczały się do takich VIP jak Judith.
Reżyser imieniem Tom chwilę dyskutował z chrześniaczką, a następnie dziewczyna wróciła do swojej paczki gdzie od razu KTOŚ zaczął ją bez totalnego powodu obmacywać, a mówiąc KTOŚ wcale nie mam na myśli Wardęgi w roli Boobsman'a, a Hidana, któremu najwyraźniej zabrakło bliskości z dziewczyną. Ona jednak nie odpychając go zaczęła nawijać...
-A więc tak, reżyser powiedział, że podczas przerwy śniadaniowej obejrzy nasz film, ale mimo to i tak będziemy musiały zgłosić się na tradycyjny casting i tam się dowiemy co i jak.
-Super.-Krzyknęły razem wszystkie dziewczyny, a chłopacy tylko mruczeli coś niezrozumiale pod nosem.
-Wiesz, już może o czym będzie film?-Zapytała z ciekawością Akiko
-Nie do końca...
-Ale mówił ci już coś?-Dodała Kas.
-Póki co wiem tylko tyle, co wtedy kiedy się o tym dowiedziałam.
-Czyli?!-Tym razem odezwał się Itachi, co było dość wyjątkowe, bo chłopacy jakoś nie pałali nadmiernym entuzjazmem w kwestii filmu. Choć może w wypadku łasicy nie było to aż tak dziwne-w końcu w ich filmie grał narzeczoną Michi....
-Czyli tyle, że historia będzie mieszanką wielu gatunków filmowych, z wyłączeniem na pewno fantasy i SF, gdyż ponoć totalnie nie pasuje do treści. To ma być ponoć historia dziewczyny,która straciła nogę podczas ataku terrorystycznego w swojej szkole, w wyniku tego zginął jej chłopak, a ona przeniosła się gdzie indziej. Ma jakieś lęki i zarywa do niej jakiś chłopak ze starszej klasy.
-Dopiero teraz nam to mówisz?!-Rzuciła się na nią Anka, ale Jud została uchroniona przez odważnego Hidana, który w nagrodę powinien otrzymać trochę krwi..sztucznej oczywiście.
-Brzmi nudnawo...-Dorzuciła swoje pięć groszy Michi.
-Poczekamy zobaczymy.-Odpowiedziała z uśmiechem na twarzy Amine w jednej ręce trzymając pluszową wersję Rainbow Dash, a w drugiej poranną kawusię.
-A tak w ogóle to widział ktoś może Aki?-Zapytała Miki, dopiero teraz zauważyli, że dziewczyna zniknęła.
-Kakuzu, też nie ma....-Dodała z tajemniczym uśmieszkiem Akiko, co ta młodzież ma w głowach...
-O wow!-Zawołała dziewczyna widząc urządzenie.-Nie sądziłam, że macie tu Canona XH A1s, z tego co wiem jest całkiem niezła, jednak dobry dźwięk raczej na nic się w tym przypadku nie zda. Mimo wszystko uważam, że ten model ma super konstrukcję, dlatego bez obaw można używać go do najazdów, jazdy, panoramy i odjazdów.
-Widzę że się tym interesujesz dziewczynko.-Uśmiechnął się w szczerym uśmiechu.
-Wypraszam sobie,mam 17 lat.-Ten tylko się zaśmiał.
-Wiesz, że nie powinno cię tu być?
-Tak...ale widząc te wszystkie kamery, chciałam się rozejrzeć. Do tego podobają mi się lampy, choć ja już na same castingi ustawiłabym je po lewej i użyła raczej parasolki niż płaszczyzny rozpraszającej, bo da lepszy efekt rozproszenia światła.
-Jesteś całkiem niezła...-Zastanowił się przez chwilę.-Myślę, że dogadałabyś się z reżyserem, ale teraz spadaj już, bo jeśli się dowiedzą że cię nie wygoniłem to będzie źle.-No i w ten sposób się pożegnali, a następnie ona wróciła "do swoich".
********
Przyszedł czas na piątek, a to oznacza wielkie kolejki...nie wcale nie mam na myśli centrum handlowych. Chodziło tym razem o coś o wiele ważniejszego, ale zaraz...czy może być coś ważniejszego niż dobre buty? Najwyraźniej tak...
8 dziewczyn szło na casting wraz ze swoimi chłopakami, jednak aby zbytnio nie szalały wśród nich musiała znaleźć się jakaś przyzwoitka, padło na Miki. Pogoda była, hm...taka sobie, co jakiś czas padał śnieg, ale szybko roztapiał się, gdyż temperatura nie była jeszcze na tyle niska by płatki śniegowe utrzymały się w swojej formie. Jednak sam fakt, iż z nieba spadała "bita śmietana" mówił już wiele, a mamy tu na myśli jedną konkretną informacje: IDZIE ZIMA!!! Czas radości, wesela, ciepłej herbatki i kurtek powiększających o dwa rozmiary. Mimo to, nasze dziewczyny miały ciekawszy temat do rozmów.-Hej, myślicie, że nas weźmie?-Zapytała z nutą rozmarzenia Jud, miała głęboką nadzieję, że poleje się troszkę krwi...
-A czemu miałby nas nie wziąć?!-Odpowiedziała pytaniem Kita (aKImiTA~tak jakby ktoś nie zczaił-dop.Aki), choć w środku nie była pewna swoich słów. Dziewczyny roześmiały się na jej słowa. Jedno było pewne: najważniejsza jest dobra zabawa!!
Do budynku, w którym miały odbywać się owe castingi zostało im kilka przecznic. Podczas drogi opowiadały sobie jeszcze najnowsze ploteczki i tego typu, różne pierdoły. O tym, o tamtym, siamtym i jeszcze sramtym. Wreszcie były na miejscu, Jud od razu podbiegła do swojego chrzestnego, trzymając płytę z filmem w jednej ręce. Facet wyglądał na około trzydzieści, czterdzieści lat, choć bardzo postarzała go krótka broda w stylu Jerzego Hoffmana, jednak w jego przypadku miała ona jeszcze swój naturalny-czarny kolor. Siedział, jak to reżyserowie mają w zwyczaju, na swoim pięknym, wysokim krześle a koło niego leżała wielka tuba. Prócz niego były tam całe tłumy ludzi, jednak skupiając się na bliższym jego obecnemu położeniu człowieczkom, znajdowali się drugi reżyser, reżyser oświetlenia, dźwiękowiec i choreograf (Po co im choreograf....czy to musical?! *Aki nie lubi musicali*-dop. Aki) Nie obyło się też bez ochrony, która skutecznie odganiała przyjaciółki od reżysera, niestety nie zaliczały się do takich VIP jak Judith.
Reżyser imieniem Tom chwilę dyskutował z chrześniaczką, a następnie dziewczyna wróciła do swojej paczki gdzie od razu KTOŚ zaczął ją bez totalnego powodu obmacywać, a mówiąc KTOŚ wcale nie mam na myśli Wardęgi w roli Boobsman'a, a Hidana, któremu najwyraźniej zabrakło bliskości z dziewczyną. Ona jednak nie odpychając go zaczęła nawijać...
-A więc tak, reżyser powiedział, że podczas przerwy śniadaniowej obejrzy nasz film, ale mimo to i tak będziemy musiały zgłosić się na tradycyjny casting i tam się dowiemy co i jak.
-Super.-Krzyknęły razem wszystkie dziewczyny, a chłopacy tylko mruczeli coś niezrozumiale pod nosem.
-Wiesz, już może o czym będzie film?-Zapytała z ciekawością Akiko
-Nie do końca...
-Ale mówił ci już coś?-Dodała Kas.
-Póki co wiem tylko tyle, co wtedy kiedy się o tym dowiedziałam.
-Czyli?!-Tym razem odezwał się Itachi, co było dość wyjątkowe, bo chłopacy jakoś nie pałali nadmiernym entuzjazmem w kwestii filmu. Choć może w wypadku łasicy nie było to aż tak dziwne-w końcu w ich filmie grał narzeczoną Michi....
-Czyli tyle, że historia będzie mieszanką wielu gatunków filmowych, z wyłączeniem na pewno fantasy i SF, gdyż ponoć totalnie nie pasuje do treści. To ma być ponoć historia dziewczyny,która straciła nogę podczas ataku terrorystycznego w swojej szkole, w wyniku tego zginął jej chłopak, a ona przeniosła się gdzie indziej. Ma jakieś lęki i zarywa do niej jakiś chłopak ze starszej klasy.
-Dopiero teraz nam to mówisz?!-Rzuciła się na nią Anka, ale Jud została uchroniona przez odważnego Hidana, który w nagrodę powinien otrzymać trochę krwi..sztucznej oczywiście.
-Brzmi nudnawo...-Dorzuciła swoje pięć groszy Michi.
-Poczekamy zobaczymy.-Odpowiedziała z uśmiechem na twarzy Amine w jednej ręce trzymając pluszową wersję Rainbow Dash, a w drugiej poranną kawusię.
-A tak w ogóle to widział ktoś może Aki?-Zapytała Miki, dopiero teraz zauważyli, że dziewczyna zniknęła.
-Kakuzu, też nie ma....-Dodała z tajemniczym uśmieszkiem Akiko, co ta młodzież ma w głowach...
**********
Tymczasem nasza parka wcale nie kochała się w WC, mieli oni o wiele ciekawsze zajęcie (Czy jest coś przyjemniejszego niż seks o poranku? W śmierdzącym WC na dodatek [No chyba, że mówiąc WC mamy na myśli Wojciecha Cejrowskiego, jednak to też nie byłoby zbyt przyjemne, choć pewnie by tak nie śmierdziało]-dop.Aki) Mówiąc oni nie miałam wcale na myśli Kakuzu, gdyż go to gunwo obchodziło, miałam na myśli miłośniczkę filmu-Akimitę Yokinę. Była na tyle przeźroczysta, że bez problemu pokonała ochroniarzy, którzy nawet jej nie zauważyli. Jednak z Kakuzu (którego imię z niewiadomych przyczyn i powodów kojarzy mi się ze słowem Kutas...-dop.Aki) nie poszło tak łatwo więc w pewnym momencie zaczęła sama krążyć po terenach "Nieupoważnionym wstęp wzbroniony" nawet nie zauważając braku chłopaka. Jednak są też bystrzejsi ludzie od ochroniarzy, czyli na przykład operator kamery, który podszedł do dziewczyny by grzecznie ją wyprosić niosąc na ramieniu kamerę.-O wow!-Zawołała dziewczyna widząc urządzenie.-Nie sądziłam, że macie tu Canona XH A1s, z tego co wiem jest całkiem niezła, jednak dobry dźwięk raczej na nic się w tym przypadku nie zda. Mimo wszystko uważam, że ten model ma super konstrukcję, dlatego bez obaw można używać go do najazdów, jazdy, panoramy i odjazdów.
-Widzę że się tym interesujesz dziewczynko.-Uśmiechnął się w szczerym uśmiechu.
-Wypraszam sobie,mam 17 lat.-Ten tylko się zaśmiał.
-Wiesz, że nie powinno cię tu być?
-Tak...ale widząc te wszystkie kamery, chciałam się rozejrzeć. Do tego podobają mi się lampy, choć ja już na same castingi ustawiłabym je po lewej i użyła raczej parasolki niż płaszczyzny rozpraszającej, bo da lepszy efekt rozproszenia światła.
-Jesteś całkiem niezła...-Zastanowił się przez chwilę.-Myślę, że dogadałabyś się z reżyserem, ale teraz spadaj już, bo jeśli się dowiedzą że cię nie wygoniłem to będzie źle.-No i w ten sposób się pożegnali, a następnie ona wróciła "do swoich".
***********
Chłopacy się zbuntowali i oświadczyli, że oni w filmie grać nie będą, ale ostatecznie część z nich i tak musiała wziąć udział w castingach. Tymi nieszczęśliwcami byli: Itachi, Hidan, Nagato i Deidara. Tobi też chciał ale gdy zobaczył, że na przeciwko znajduje się smyk, od razu mu się odechciało i skoczył tam, jak to powiedział..."by kupić prezenty na święta."
Tak więc stali w bardzo długich kolejkach, aż wreszcie nadeszła ich kolej. Pierwsza, jako kozioł ofiarny, wystąpiła Miki. Nie było to jednak wybrane losowo, a sami zawołali właśnie ją.
Weszła do środka, pokój był ciemny, jedynym źródłem światła była lampa Fomei panther pro, ustawiona na stałe światło, oświetlająca fragment wylanego z betonu stopnia,który najwyraźniej miał służyć za scenę.
Reżyser zmierzył dziewczynę wzrokiem, najwyraźniej rozpoznał ją jako bohaterkę amatorskiej wersji filmu "Kac Vegas wersja V.I.P."
-Myślę, że Katherin będzie do niej pasowała. Podajcie je scenariusz.-Jacyś pomocnicy podali dziewczynie kartkę z zaznaczonym tekstem.-Jesteś wredną koleżanką głównej bohaterki, chodzicie do jednej klasy, zwykle przezywasz ją kulawiec a na korytarzach podkładasz nogi pod jej stopy, jasne?!-Pokiwała głową w odpowiedzi i bardzo naturalnym to nem zaczęła swoje przedstawienie....
*********
Następnie czekali około godziny,może ciutkę więcej, aż wreszcie przyszła kolej na Michi.
-Stań na tym czymś-powiedział reżyser patrząc na kawał betonu z obrzydzeniem.-Wcielisz się w rolę nowej przyjaciółki głównej postaci. Musisz się z nią zaprzyjaźnić,postaraj się wykreować swoją postać, na podstawie tych niewielu informacji odwzorować charakter postaci.-Przytaknęła i od razu wczuła się w rolę. Wypowiadała każde słowo pewna siebie, tak jakby była tą właśnie postacie-śmiałą i otwartą na ludzi.
Zaraz potem do sali weszła Amine, nieco się stresowała, ale gdy dowiedziała się co ma robić od razu jej ulżyło. Była pewna siebie, można rzec, że wyszło jej to idealnie, ale...
-Chciałbym zobaczyć cię jeszcze z innym tekstem.-Tom osobiście podał jej kartkę.-Teraz zagraj bliską znajomą głównej bohaterki, która zwraca dużą uwagę na wygląd. Masz przedstawiać osobę, która pozostawiła dziewczynę-kalekę, jasne?! Przekonaj mnie że taka jesteś.-Amine zaczęła recytować tekst, wczuwając się dobrze w rolę, jej monolog polegał na szyszeniu z ludzi, po kolei wyśmiewała się z reżysera, reżysera świateł, operatora kamery i charakteryzatorki.Po skończeniu wyszła na zewnątrz i czekali razem dwie godziny...
-Chciałbym zobaczyć cię jeszcze z innym tekstem.-Tom osobiście podał jej kartkę.-Teraz zagraj bliską znajomą głównej bohaterki, która zwraca dużą uwagę na wygląd. Masz przedstawiać osobę, która pozostawiła dziewczynę-kalekę, jasne?! Przekonaj mnie że taka jesteś.-Amine zaczęła recytować tekst, wczuwając się dobrze w rolę, jej monolog polegał na szyszeniu z ludzi, po kolei wyśmiewała się z reżysera, reżysera świateł, operatora kamery i charakteryzatorki.Po skończeniu wyszła na zewnątrz i czekali razem dwie godziny...
*****
...aż do sali nie poproszono następnych, tak w każdym razie minął im cały dzień. Późnym wieczorem, według czasu zegarka rodzicielskiego, czyli około godziny dwudziestej reżyser wyszedł z "pokoju" (od teraz tak właśnie będzie nazywane to pomieszczenie, a służyć będzie do trzymania rekwizytów, jasne?!-dop.Aki) i przemówił:
-Zapraszam! Powiem teraz odtwórców większych ról, reszta za około pół godziny pojawi się na liście w pokoju. W roli Katherine: Mikinnou, Rozalię zagra Kasumi Engel, odtwórczynią roli Amane zostanie Michi Ohira, Amine od dziś będzie Megan, Rolę Chichiro odegra Judith White, w postać Miyuki wcieli się natomiast Akiko Koneko. Nauczycielem Biologii będzie znany wszystkim aktor, którego obecności się nie spodziewałem, a mianowicie będzie to Michał Żebrowski (Tak, to dlatego, że Aki go lubi-dop.Aki). W wspomnieniach, Davida zagra Hidan, partnerem naszej przyszłej gwiazdy zostanie Nagato, a jego postacia będzie Dominik, a główna rola Anny przypada Annie Jaros!!!
Dziewczyny ogarnęła totalna radość, uściskały przyjaciółkę i gratulowały je głównej roli,po chwili jednak zdały sobie sprawę, że jedna z nich nie została wyczytana.
-Nic się nie stało?-Spytała Michi z troską w głosie.
-Nie, nawet mi za bardzo nie zależało, wolę być po drugiej stronie kamery...
***pół godziny później***
-Nie ma mnie na liście...cóż...po prostu się nie nadaję....-Dziewczyny przytuliły ją próbując jakoś wesprzeć, a ona wolała zostać sama....
***Next day***
Mimo iż Kita nie dostała żadnej roli i tak zjawiła się wraz z przyjaciółkami, wysłuchała słów reżysera a on mówił tak:
-To co teraz robimy jest akcją wspieraną przez instytut twórczości i rozwoju kultury w kraju i na świecie(tzw. ITRKKŚ-dop.Aki). To co stworzymy jest eksperymentem, początkiem czegoś nowego i jakże wielkiego. Nasz film trafi do wszystkich osób lubiących filmy nie zależnie od gatunku. Stworzymy coś co przypominać będzie naszą wyobraźnie. Kinomaniacy bo tak nazywam wszystkich wielbicieli kina sami będą wymyślać historię. Razem stworzymy kilka wersji tej samej opowieści tak by spodobała się każdemu. Każdy będzie mógł wybrać jak potoczy się akcja filmu. Teraz pokrótce przedstawię wam fabułę oryginalnego filmu, który my przetworzymy i nadamy u nowego charakteru. Historia z początku wydaje się być nudna, jednak głębsze zagłębienie się w nią sprawia, że okazuje się ona całkiem ciekawa. Ana chodzi do liceum, niespodziewanie jednak następuje atak terrorystyczny, w wyniku którego ginie David-chłopak dziewczyny. Ona obwinia się o jego śmierć, dlatego, że to ona go namówiła by uratować parę dzieciaków z podstawówki. Anna traci stopę w wyniku postrzału, a chłopak ginie trafiony kulą. Wiele przyjaciół się od niej odwraca, ale w nowej szkole poznaje także nowych:przyjaciół i wrogów. Dziewczyna jest bardzo dobra z biologii dlatego też nauczyciel ten pojawiać się będzie bardzo często. Nowa szkoła-nowy chłopak,który będzie wspierać dziewczynę i pomagać jej we wszystkim, jednak ona go w pewnym sensie (zależy od wersji-dop.Aki) odrzuca, nadal kochając zmarłego Davida. Prócz tego występuje jeszcze kilka wątków pobocznych, ale to co powiedziałem to temat przewodni.(Nauczyciel będzie też reanimowany przez Annę podczas pożaru, ale to kiedy indziej...resztę do wymyślenia zostawiam moim następczyniom jednak wiedźcie, że ja już większość tych wersji mam w całości w głowie ułożone-dop.Aki)
Wszyscy zebrali się już by przejść w inne miejsce, gdzie mieli otrzymać scenariusze. Według planu jaki otrzymali, mieli półgodziny przerwy a następnie czekało ich spotkanie w sali 112 gdzie mieli odegrać pierwsze próbne sceny.
-A zapomniałbym-Powiedział do jedynej osoby znajdującej się w sali, która dzięki swojemu ogromnemu szczęściu, które ją niestety ostatnio prześladuje upuściła torbę i musiała zbierać wszystko z podłogi.-Jeśli się zgodzisz, chcę abyś została moją asystentką, co ty na to?
-Jeśli nie będę jedynie przynosić panu kawy to bardzo chętnie.
*************************************
Hejko!!
Cieszę się że skończyłam bo jestem już zmęczona, nie daję też żadnej piosenki bo jestem w zbyt wielkiej żałobie, gdyż trzynastoletnia suczka mojej babci, z którą byłam bardzo związana, została dzisiaj uśpiona, biedna Nora męczyła się na ziemi...
Jednak żeby nie było, że nic takiego wam nie przedstawię to pokażę wam fragment (męczyłam się z jego przepisywaniem z książki więc doceńcie to!!) książki Jo Walton "Wśród obcych", a dokładniej fragment podziękowań i uwag (Radzę wam nie szukać autorki w necie, bo gdy ją zobaczyłam to się przeraziłam, gdyż wyobrażałam ją sobie zupełnie inaczej....)
"Ludzie radzą, żeby pisać o tym, co się dobrze zna, ale odkryłam, że pisanie o tym, co się zna, jest o wiele trudniejsze, niż wymyślanie wszystkiego od początku do końca. Łatwiej jest przeprowadzić badania jakiegoś okresu w historii niż własnego życia, łatwiej też jest radzić sobie z tematami o mniejszym znaczeniu emocjonalnym, do których ma się większy dystans. To okropna rada! Dlatego odkryjcie, że nie istnieje takie miejsce jak walijskie Doliny, nie ma pod nimi węgla, jeżdżących tam czerwonych autobusów,, że nigdy nie było roku 1979, nikt nigdy nie miał piętnastu lat, i że nie ma planety Ziemi. Owszem, wróżki są prawdziwe."
Końcówka odnosi się do treści książki.
A jeszcze jedno, dziewczyny podajcie mi w komentarzu nazwiska tych, których nie wypisałam, to poprawię, ok? (Chodzi mi o nazwiska w opowiadaniu a nie w realu.)
Buziaki :*
Wasza Aki
PS. W rozdziale jest mowa o piątku wolnym od szkoły z okazji Niemampojęciajakiegocholernegoświęta. ;0
PS. W rozdziale jest mowa o piątku wolnym od szkoły z okazji Niemampojęciajakiegocholernegoświęta. ;0
sobota, 14 grudnia 2013
ROZDZIAŁ 29
Dziewczyny popatrzyły na Judith z niespotykanym szokiem. Ta tylko westchnęła z dezaprobatą i przeszła do tłumaczenia.
- Chodzi o to, że mój chrzestny jest reżyserem i robi casting. Tak pomyślałam, że może chciałybyście zabłysnąć w świetle reflektorów. - powiedziała rozmarzona.
- Nie kłam, Jud - powiedziała Ania, śmiejąc się pod nosem.
- Jak możesz? - obruszyła się. - Przecież ja nigdy nie kłamię!
- Yhym, nigdy - uśmiechnęła się Akiko. Różowo włosa zgromiła ją spojrzeniem. - Okej, okej, czy ja coś mówię? - zaśmiała się nerwowo.
- Przyznaj się, mówisz nam to, bo sama boisz się iść. - oznajmiła nieśmiało Michi.
- Oczywiście, że... - zrobiła dramatyczną przerwę, jak w różnych telenowelach. - Tak.
Dziewczyny spojrzały na nią z politowaniem.
-Dobrze się czujesz? - zapytała Miki. Ta zaprzeczyła gestem ręki, po czym parsknęła śmiechem.
- Dobra.. Kiedy są te castingi? - Kasumi przerwała panujący dookoła rozgardiasz, zwracając na siebie uwagę.
- Pójdziesz? - zapytała z nadzieją Judith.
- Pytam się tylko.
- Aa.. - szepnęła z nieskrywanym smutkiem. - W piątek.
- To przecież w przyszłym tygodniu! - zmartwiła się blondynka, myśląc, że odkryła Amerykę.
- Nuu, musimy się przygotować. - stwierdziła Akimi.
- No to co, u mnie jutro? - zapytała Miki.
- Daję okejkę! - krzyknęła Amine, a dziewczyny parsknęły śmiechem.
- Tak, do jutra. - pożegnała się Jud, po czym dziewczyny powoli opuściły jej dom.
~*~
Kasumi wracała razem z Michi, po ostatnim wydarzeniu była trochę poddenerwowana. Widać to było po jej zachowaniu. Była cichsza niż zwykle, mimo.
- Mi - zaczęła. Jednak nie dane było jej skończyć. Podskoczyły obie, gdy ktoś złapał je od tyłu. Michi pisnęła cicho, a chłopak zaśmiał się cicho.
- Hidanka się boicie? - zapytał siwo włosy, obejmując je ramieniem.
- Nie - burknęła blondynka, robiąc nadąsaną minę.
- Co chcesz? - zapytała Kasumi, wyswobadzając się z jego objęć. Popatrzał na nią dziwnie, po czym spoważniał, patrząc im prosto w oczy (cycki - dop. kolorowej).
- No chce coś. Co jest Jud? - zapytał cicho, co zdziwiło jego towarzyszki.
- Teraz już nic. - wtrąciła nieśmiało Michi.
- Może jaśniej? - dociekał siwowłosy.
- Jej rodzice uważają nas za wariatów. Stwierdzili, że mamy zły wpływ na ich córkę. - powiedziała brązowo włosa, patrząc na niego z kamienną miną.
- He he - parsknął. - Jakby to była przeszkoda.
- Heh, żadna. - odparła cicho błękitnooka. - Dobra siwy, spadamy już, trzym się.
- Paa - powiedział z uwodzicielskim uśmiechem. Kiedy dziewczyny już się oddaliły włożył ręce do kieszeni i ruszył wolnym krokiem w stronę swojego mieszkania.
~*~
Następnego dnia dziewczyny spotkały się u Mikinnou. Zajęły cały salon, gdyż w jej pokoju było za mało miejsca. Popatrzyły się porozumiewawczo między sobą, po czym głos zabrała Judith.
- Ja uwielbiam Harrego Pottera, może odegrajmy jakąś scenkę właśnie z niego?
- No w sumie.. Też lubię. - zamyśliła się Kasumi. - Jaką scenkę?
- Może wstąpienie do Hogvartu? - zagadnęła Ania.
- Niee, to jest głupie.
- Akiko, ty w ogóle widziałaś tę scenę? - zapytała Amine.
- Yhym, jak każdą, ale nie fapię do tego filmu jak co poniektórzy. - spojrzała na Anię.
- Serio? To przecież jest głupie. - zaśmiała się Akimi.
- Jak możesz?! - Ania rzuciła w nią poduszką i tak zaczęła się walka na śmierć i życie. Rozstawiły się po kątach, zgarniając wszystko czym można rzucać. Miki i Ania zaszyły się pod stołem, Michi i Akimita obstawiły fotele, Akiko, Amine i Judith kanapę, a Kasumi jak jakaś niespełna rozumu, ściągnęła z szafki książkę "Harry Potter i Insygnia Śmierci" i zabrała się do czytania lektury. Nagle dało się usłyszeć jedną z piosenek OOR. Popatrzyły się wszystkie na Jarosową.
- Już.- westchnęła , no kto śmiał im przerwać w tak ważnym momencie bitwy, no?! Wyjęła telefon i jej mina przypominała jakby ktoś na jej oczach odzierał kogoś ze skury.- Zamknąć się!- krzyknęła i odebrała telefon.- Halo?
-" Nie wstyd ci kazać starszym ludzią czekać?!"
- Przepraszam dziadku...
-" Nie kłam mi tu smarkulo. W tej chwili wracaj do domu."
- Ale...- i się rozłączył nie dając jej dokończyć. Wściekla zaczęła kopać swoje buty.
- Co jej jest?- spytała Kas.
- Mi nic nie jest kurwa!- wściekła zakładała buty. Jud podeszła do kuzynki.
- Co się stało?
- Pomyśl. Pieprzony dupek.- w każdym jej słowie było słychać jad.
- Co ci tym razem kazał?
- No zgadnij.
- O czym wy mówicie?- lekko zakłopotana Anime patrzyła to na jedną to na drugą.
- Dziadek Anki zapewne dzwonił i kazał ci coś zrobić?
- Taaa Miki...
- Ale co?- Anime dopytywała się. Chciała powrócić do zabawy.
- Będę bawiła się w niańkę, kurwa. Sorry, że popsułam pojedynek laski. Narka.- i wyszła. Kasumi oderwała się od książki.
- A gdzie Anka?
- Poszła do domu.
- Co?! O nie! W tej chwili wraca mi tu!
- Już.- westchnęła , no kto śmiał im przerwać w tak ważnym momencie bitwy, no?! Wyjęła telefon i jej mina przypominała jakby ktoś na jej oczach odzierał kogoś ze skury.- Zamknąć się!- krzyknęła i odebrała telefon.- Halo?
-" Nie wstyd ci kazać starszym ludzią czekać?!"
- Przepraszam dziadku...
-" Nie kłam mi tu smarkulo. W tej chwili wracaj do domu."
- Ale...- i się rozłączył nie dając jej dokończyć. Wściekla zaczęła kopać swoje buty.
- Co jej jest?- spytała Kas.
- Mi nic nie jest kurwa!- wściekła zakładała buty. Jud podeszła do kuzynki.
- Co się stało?
- Pomyśl. Pieprzony dupek.- w każdym jej słowie było słychać jad.
- Co ci tym razem kazał?
- No zgadnij.
- O czym wy mówicie?- lekko zakłopotana Anime patrzyła to na jedną to na drugą.
- Dziadek Anki zapewne dzwonił i kazał ci coś zrobić?
- Taaa Miki...
- Ale co?- Anime dopytywała się. Chciała powrócić do zabawy.
- Będę bawiła się w niańkę, kurwa. Sorry, że popsułam pojedynek laski. Narka.- i wyszła. Kasumi oderwała się od książki.
- A gdzie Anka?
- Poszła do domu.
- Co?! O nie! W tej chwili wraca mi tu!
- Ale to sprawy rodzinne, nie wyrwie się. - westchnęła Jud, patrząc nią z grobową miną.
-Heh, mnie rodzina tak nie napastuje. - powiedziała z ironią, widząc pytające spojrzenia reszty, postanowiła kontynuować. - Moi dziadkowie mieszkają w Szwajcarii.
- Fajnie masz. - stwierdziła Akiko.
- Dobra, koniec tych rozczulających scenek! - krzyknęła Miki. - Do roboty, bo was zgwałcę!
- Hahah, mnie możesz! - wtuliła się w nią białowłosa.
- Nie interere, bo kici kici... Róbmy to już!- wtrąciła się Kas.
- Z tobą zawsze! - mruknęła Akimi, łapiąc się za brzuch.
- Myślicie o tym samym co ja? - zapytała Josei.
- Że będzie sex? - uśmiechnęła się różowo włosa.
- Ta-nie! Ale to też. - zachichotała. - Pokażmy scenkę z yuri!
- Nie!! - pisnęła Jud, która właśnie coś sobie uświadomiła. - Mój chrzestny jest reżyserem!
- Buu, a to był taki świetny pomysł. - powiedziała załamana właścicielka domu.
- A co z Poterrem?
- Nie! - powiedziały chórem, a Kasumi westchnęła.
- To w takim razie co? - zapytała się Michi, a na ustach Mikinnou i Akiko wkradł się niepokojący uśmiech.
- Tak! - krzyknęła Kasumi, wpakowując się do ramion Mikinnou. - Ja chcę być Alan'em!
Mówiąc to cala promieniowała ze szczęścia.
- Masz na myśli tego co dał im pigułki gwałtu? - spytała Michi, unosząc brew do góry. - W takim razie ja będę Dougiem, a Itachi moją narzeczoną.
- Ej, Ania mówi, że może być Stu! - krzyczy Iga, rozmawiając jednocześnie przez telefon z Jarosówną.
- A tak właściwe to jaki film robimy? - pyta Jud, która wygląda jakby na chwile przysnęła.
Dziewczyny patrzą na nią przez chwilę, lecz następnie wracają do przerywanych dyskusji. Tylko poczciwa Kas postanowiła wtajemniczyć różowowłosą.
- Kac Vegas!!! - krzyczy, następnie bierze zaskoczoną dziewczynę za ręce i razem tańczą po pokoju. W końcu Judith udają się uwolnić i idzie do kuchni, gdzie zebrała się reszta dziewczyn.
- Została jeszcze jakaś ciekawa rola? - pyta z nadzieja w oczach.
- Tak, możesz być Phil'em. - odpowiada Michi z uśmiechem.
Różowowłosa kiwa tylko głową, następnie zadaje kolejne pytanie.
- Jaka jest obsada?
- Ja jestem Alan'em, Ania Stu, a Jade będzie Nagato, Michi stanie się Dougiem, a Itachi jej narzeczoną, lekarzem ze szpitala będzie Akimita, Panem Chow Aki, Miki będzie Melissą, a ty Phil'em. - mówi Kas, następnie podchodzi do lodówki.
- Zaraz, a Akiko? - pyta dalej Jud.
- Ja? Film? Kamera? Scena? Trzy razy nie dziękujemy. - mówi stanowczo.
- Ale mogłabyś być moim ochroniarzem, to znaczy pana Chowta albo.. - zaczyna Aki, lecz Akiko ją ucisza krótkim "nie". Po chwili wszystkie wybuchnęły śmiechem, by następnie zająć się omawianiem scenariusza.
~*~
Kolorowa: O lol, jestem beznadziejna. Żeby spóźnić się z rozdziałem.. Toż to skandal! Przepraszam i wgl..
Nie mam nic "mondrego" do napisania, powiem jeszcze, że to Michi i Ania napisały fragment i tyle chyba wystarczy;D
Do zzaś! ;*
piątek, 6 grudnia 2013
ROZDZIAŁ 28
Legenda: pogrubione - tekst napisany przez dziewczyny. Trochę zmieniłam, ale dupa.
Plejlista, czyli linki do utworów, których słuchałam przy tworzeniu:utwór 1, utwór 2, utwór 3, utwór 4, utwór 5, utwór 6, utwór 7, utwór 8,utwór 9, utwór 10, utwór 11
~*~
Jiraya przyglądał się obrazowi. Musiał przyznać, że piersi jak i krocze kobiety wyglądały jak prawdziwe. Akimita odkrząknęła a nauczyciel powiedział.
- Macie sześć.
- Dziękujemy, a obraz jest dla pana.- Akimita zatkała dłonią usta Kakuzu, który by chciał za niego pieniądze.
- No dobrze. W takim razie która para jest chętna?- rozejrzał się po klasie. Jego spojrzenie zatrzymało się na Ance i Nagato.- Mamy już kolejną parę. Zapraszam.- podnieśli się z krzesła i ruszyli pod tablicę.
- Nagato masz tego laptopa?- spytała go na ucho. Ten przytaknął jej z uśmiechem.- Cóż nakręciliśmy film animowany, tylko potrzebny nam jest laptop, po który pójdziemy i za chwilę wrócimy.- poinformowała i wyszła wraz z chłopakiem. Reszta zaczęła już szykować się na film. Tak samo nauczyciel. Ania oparła się o szafkę chłopaka i czekała aż wyjmie laptopa. Wyprostował się spoglądając na nią.
- Co jest?
- Nic.- odparła od razu.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak.
- Nie chce po prostu pokazywać tego filmu.- ten tylko się zaśmiał całując ją w usta. Odsunął się od niej, złapał za dłoń i ruszyli do klasy. Zajęli biurko Jirayi, puszczając film. Pierwsze co można było zauważyć to detale. Krągłości kobiety, podnieciły nauczyciela, następnie przeszli do gry wstępnej a na końcu do dzikiego seksu. Aż stanął Jirayi. Po zakończeniu filmu, który trwał prawie całą lekcję, nauczyciel ogłosił, iż pozostali mają mu zostawić swoje projekty, a Ania wraz z Nagato mają mu to zostawić. I już ma nowe porno.Gdy zadzwonił dzwonek, szybko opuścili klasę.
- Co teraz mamy un?
- Wf.- uśmiechnęła się Anka. Dało usłyszeć się jęki, bo kto chciał się męczyć ostatnią godzinę? W szatni prawie wszystkie dziewczyny zaczęły pisać sobie usprawiedliwienia.
- Co z wami dziewczyny?
- Anka wejdź też nie ćwicz.- powiedziała Michi.
- Nie. Dziś mamy gimnastykę!- uśmiechnęła się od ucha do ucha, wychodząc z szatni.
- Jak dobrze, że piszemy te zwolnienia.- powiedziały jednocześnie, wybuchając śmiechem.Chłopaki byli już dawno na hali i co robili? „Testowali” piłki do nogi i siatkówki. Ania weszła i od razu oberwała w głowę z całej petary piłką od Hidana. Na szczęście okulary zostawiła w szatni, lecz twarz ją niemiłosiernie bolała.
- Kurwa! Który to?!- wściekła spojrzała na nich. Nagato podszedł do niej, zobaczyć czy nic poważnego się nie stało. Żaden się nie odzywał, więc ta udawała płacz. Uzumaki przytulił ją do siebie.
- Hidan jesteś martwy.- warknął na niego, a Jarosowa się uspokoiła. Odsunęła się od fioletookiego, cmoknęła go. Podeszła do Hidana i dała mu po twarzy.
- Sorry Jud!- krzyknęła do kuzynki.Ta się tylko zaśmiała.
- Jasne.- i na salę wszedł nauczyciel rozpoczynając lekcję. Jak to bywa ktoś musi ucierpieć. I tym razem ucierpiały trzy osoby. A mianowicie: Tobi, Zetsu i Anka.Na czym zakończono lekcję wfu ….
***
Jak każdy wie w życiu są rzeczy poważne i głupie. Normalne i dziwne. No i oczywiście ważne i ważniejsze. Jedną z tych ważniejszych, bądź nawet najważniejszych był zakup. I to nie byle jaki. W tym przypadku chodziło o rzecz bardzo poważną. Nie na skali krajowej czy światowej. Ba! To by była obraza dla rzeczy tego gatunku. Kto wie czy to nie spowoduje 3 Wojny Światowej. A może kosmicznej? Kto wie. W każdym bądź razie była bardzo poważna. Przynajmniej dla niej.
-Chodźmy!-prosiła jak małe dziecko- Proszę, proszę, proooooszę!
-Nie! Nie mam zamiaru chodzić na zakupy po w-f'ie! I właściwie po co ci jakiś tam kucyk?-spytała wnerwiona Michi- Nie i kropka.-dodała widząc, że dziewczyna nie ma zamiaru przestać.
-To nie kucyk! To pegaz. Pe-gaz. Rozumiesz? A ty Aki? Proszę przekonaj je-zaczęła prosić
-Nie chce mi się-powiedziała dobitnie
-A ja bym tam poszła- stwierdziła Ania
-Ja też.-dodała Akiko- Tyle, że musiałabym się umyć. I przebrać.
-A wy, Judith, Kasumi?- spytała z nadzieją
-Ja tam nie mam nic przeciwko-zaczęła Jud- słyszałam, że przyszła dostawa noży.-rozmarzyła się
-Jak właściwie reagują rodzice na twoje... Hobby?- spytała Ania
-Nijak. Ostatnio z tego powodu zaczęła się dziwnie zachowywać. Chowa noże przede mną, i zakazuje używać siekiery-zaczęła myśleć na głos- A ostatnio mi tasaka nie chciała oddać. A sama mówiła:
- Jezu, po co kupiłam tego tasaka? Nie używam go i tylko miejsce zajmuje- zaczęła udawać głos swojej mamy
-To oddaj go mi.
-Po co ci tasak?
-Po nic. Będę latała i ucinała głowy ludziom. Może przy okazji kogoś wykastruję.
-Wiesz co, zapomniałam, że nie mam czym chleba kroić. Od tamtej pory zaczęła się dziwnie zachowywać.
-No nie dziwię się. Jakbyś powiedziała, że ludziom będziesz palce ucinać to by się na pewno zgodziła. A tak to zwaliłaś całą sprawę.- zauważyła Kasumi- Nie ważne. Ja też muszę iść na zakupy. Nie mam żadnych butów.-zaczęła się użalać
-To co? O 16 tu?-spytała zerkając na zegarek Akiko- To ja spytam Miki czy też idzie. Pa.
-A my to co? Nasz głos się nie liczy?-spytała Michi
-Tak. Despotyzm.-powiedziała Amine i wystawiła język
-Demokracja jak już.-poprawiła ją Kasumi.-To pa.
- Kurwa, ale mi demokracja.- jęknęła Michi idąc do domu. Rozproszyły się do swoich domów. Szybko się umyły, przebrały, wzięły pieniądze no i oczywiście chłopaków. Co same będą nosić swoje zakupy? Gdy są oni od tego. Tak więc spotkali się w wyznaczonym miejscu oraz czasie i ruszyli. Najpierw udali się do sklepu ze zabawkami.Zapewne myślicie, że grzecznie weszli, kupili i wyszli? To jesteście w błędzie. Otóż zaczęła się wielka bitwa! Dziewczyny kontra chłopaki. Zrobili forty i rozpoczęła się zabawa. Dziewczyny radziły sobie lepiej od nich. Widać, kto dyktuje w związku. Dalej by się tak bawili, lecz zostali wywaleni ze sklepu. Następnym przystankiem był sklep z nożami. Judith z płomykami w oczach, przechadzała się, pomiędzy pułkami, ciągnąc za sobą Hidana. Pozostali postanowili udać się do innych sklepów, więc ustalili, że spotkają się tu o dwudziestej. Akiko wyciągnęła Deidare do sklepu z mangami. No co? Musi kupić sobie nowy tom!
- Dei..- wymruczała mu zmysłowo do ucha. Spojrzał na nią, unosząc jedną brew. Czy on naprawdę nie rozumie? Jak widać nie.
- Mógłbyś mi kupić tę mangę?- zatrzepotała uwodzicielsko rzęsami. Przyglądał jej się chwilę, nachylił się nad jej uchem i powiedział.
- Nie un.
- Jesteś bez uczuciową świnią!- krzyknęła na niego i uciekła, udając płacz. Poczuł na sobie spojrzenia wszystkich. No kurwa co zrobił!?
- Ale on jest bez czuły.- usłyszał krytykę jakiś kobiet. Szybko odszukał Akiko wzrokiem i do niej podbiegł. Jej szloch przybrał na silę.
- Dobrze. Kupię ci tą mangę, ale proszę nie płacz un.- uśmiechnęła się uroczo, cmokając go w policzek.
- Wiedziałam, że się zgodzisz.- pociągnęła go po mangę. Przez cały czas patrzył się na nią tempo.
Tymczasem Kasumi i Sasori chodzili po sklepie z butami. Dziewczyna szukała tylko dobrych niemieckich marek odrzuciła już większość tych które jej się podobały. A oni byli dopiero w połowie połowy galerii. Sasori myślał już o najgorszych scenariuszach (które miały się spełnić).
Następnym miejscem był sklep z glanami, czachami, sukienkami i tego typu rzeczami. Zobaczyli tam Judith myślącą nad tym, które glany sobie kupić. Hidan stał obok z naręczem ubrań i butów do kupienia (oraz klikoma paczkami z nożami).
- Oi, Kas! - krzyknęła różowowłosa zauważając ją. - Chodź, pomożesz mi.
Rudowłosy poszedłby za nimi, ale coś ciężkiego zwaliło mu się na plecy. Zgadnijcie, kto?
- Mikinnou! Mogłabyś mnie nie straszyć?!
- Ojej, przecież masz wolne... one debatują o tym, które glany są lepsze... a ty nie masz z kim rozmawiać - uśmiechnęła się dziewczyna.
- No dobra... tylko zleź ze mnie bo wbrew pozorom jesteś ciężka. Schudnij, bo się w drzwiach nie zmieścisz.
Miki zrobiła wielkie oczy a potem strzeliła focha i odeszła obrażona udeżając jeszcze Sasora z plaskacza akurat w momencie powrotu Niemki.
- Dlaczego masz czerwony ślad na twarzy? - spytała zdezorientowana.
- Strzeliłem się w jedną z tych szafek. I szczerze współczuję Hidanowi spojżał na chłopaka obładowanego zakupami. Słusznie podejżewali, że jak spotkają się o dwudziestej to rzeczy będzie conajmniej trzy razy tyle.
Ale co oni się będą martwić Hidanem, przecież Kas musiała sobie kupić buty! I to porządne niemieckie buty!
Na szczęście dla nóg rudego szwabka* obczaiła już mniej więcej gdzie są sklepy jakich szukała. Udali się tam zaraz.
Amine i Tobi po szesnastej siedzieli już w galerią wpieprzając żelki i czekając na dwudziestą. A jako że siedzieli naprzeciwko był sexshop obserwowali wchodzących i wychodzących ludzi. A usiedli tam tylko dlatego, że po drugiej stronie był spożywczy i bardzo dobry dostęp żelków.
Nie zdziwili się więc zbytnio gdy zobaczyli Jirayę wychodzącego z sexshopu. Był obładowany podobnie jak Hidan.
Tobi niewiele myśląc zrobił mężczyźnie zdjęcie. Następna seria fotek to Tsunade bijąca siwowłosego... nikt nie zauważył kiedy przyszła.
I tak wszystkim czas zleciał. O dwudziestej spotkali się w wyznaczonym miejscu.
- Chwila. A gdzie Nagania?
- Kto?- spytała Michi.
- Nagato i Ania. Miki tak ich kiedyś nazwała i tak pozostało.- wyjaśniła Akiko.
- Dajcie mi chwilę un.- wyjął telefon i wysłał wiadomość do czerwonowłosego. Ten mu odpisał, że wrócą sami.- Mamy na nich nie czekać.
Nagato i Ania już dawno leżeli na łóżku w pokoju Jaros i oglądali angielskie filmy. Czas mijał im powoli, cieszyli się każdą minutą. Nawet nie zauważyli kiedy zasnęli.
***
Następnego dnia w szkole nie było Judith. Co niektórym wydało się trochę dziwne, bo przecież wczoraj jeszcze jarała się tym wszystkim. Nie odpisywała na esemesy, nie było jej na fejsbuku, a nawet nie złożyła Tobiemu** życzeń urodzinowych. Poza tym dzisiaj była impreza i nic nie zapowiadało na to by przyszła.
Ale nikt się zbytnio nie przejął, w końcu w nocy były okropne wiatry*** i być może nie miała prądu, albo jest chora. Bo kto mądry wychodzi na śnieg w sukience z krótkim rękawem i glanach? No właśnie ona****.
Wszyscy przygotowali imprezę, zaczęła się gra w butelkę no i tak im czas mijał.
A następnego dnia miał być sprawdzian z fizyki. Właściwie to niezapowiedziana kartkówka. Przyszli z bólem głowy i niezłym kacem a tu bam! Wyciągamy karteczki! I to oczywiście bez możliwości poprawy, no bo na fizyce prawa ucznia nie obowiązują, tylko obowiązki. Niefajnie.
A Judith dalej nie było. Powoli zaczynali się martwić, a jak nie, to zastanawiać skąd weźmie lekcje. Więc Ania, Kasumi i Akiko poszły do jej domu. Otworzyła im ciocia panny Jaros.
- Dzień dobry - przywitała się grzecznie polka. - Jest Judith?
- Nie ma - odpowiedziała oschle kobieta.
- Mamo? Kto przyszedł? - usłyszały jej głos. Dorosła zaklęła głośno.
- ZAMKNIJ SIĘ! A wy dziewczynki idźcie już do domu, Judith jest chora i może was pozarażać - trzasnęła drzwiami.
Ale one nie dały spokoju. Obeszły dom i Ania wspięła się po małej drabince, która prowadziła do balkonu i pokoju różowej. Zapukała.
- O co chodzi Twojej mamie? - spytała na wstępie.
- Uważa, że to przez was jestem dziwna i że nie poznaje swojej córki. Mogła się mną kurwa wcześniej zainteresować. Zabrała mi fona i lapka więc nie mam dostępu. Jesteś sama? - zakończyła pytaniem.
- Nie, jest ze mną Akiko i Kasumi.
- To weźcie przyjdźcie tutaj jutro wszystkie, okej? Bo muszę wam coś ważnego powiedzieć. A teraz won, bo zaraz może wrócić.
Ania dała jej jeszcze zeszyty i sobie poszły.
Zdecydowały przejść się przez park. Po drodze dwójka chłopaków zaczepiła Kasumi. Niby popołudnie ale już byli wstawieni. Taki typ człowieka.
- Cześć Kas, jak tam sytuacja z pieniędzmi? - zapytał wysoki blondyn.
- O- o czym ty mówisz?! - dziewczyna odsunęła się.
- Oj, przecież wiesz... dług sam się nie spłaci - uśmiechnął się wrednie drugi. Był mniej więcej równego wzrostu co jego towarzysz, wyglądał podobnie różnili się kolorem włosów.
Nagle znikąd pojawiło się jeszcze dwóch innych. Unieruchomili Akiko i Anię. Odciągnęli je gdzieś. Natomiast bliźniacy chwycili Kasumi robiąc z nią to samo.
Gdy byli już daleko od ludzi zaczęli się do nich dobierać.
- Dziwki - stwierdził blondyn zdzierając z Niemki bluzkę. One wszyskie krzyczały jak najgłośniej. Ani udało się wyrwać. Znokautowała szatyna. Chciała zrobić to samo z blondynem, niestety tamta dwójka pokrzyżowała jej plany.
Gdy myślały, że już to koniec zobaczyły trzy postacie. Nagato, Deidara oraz Sasori. Pomoc.
***
- Na pewno nic wam nie jest? - spytał Sasori przytulając niemkę.
- Nic... Kas... kto to był...? - zadała pytanie Ania, na które wszyscy chcieli uzyskać odpowiedź.
- Oni.... kiedyś... kiedyś mój ojciec współpracował z mafią narkotykową... i miał dług, którego nie spłacił... i teraz męczą mnie - mówiła urywanym głosem co sprawiło, że Sasori przytulił ją jeszcze mocniej.
Po całym zdarzeniu odprowadzili je do domu ze świadomością, że jutro sobota.
***
Następnego dnia wszystkie dziewczyny tak jak White prosiła przyszły.
- Udało mi się wykraść telefon... w sumie to nie wykraść, bo mi oddała. Słuchajcie - zrobiła pauzę - czy chciałybyście grać w filmie?
*przepraszam, ale szukałam innego określenia by nie powtarzać tego samego
** Nie wiedziałam kogo tu dać
***nastrój za oknem mi się udziela ;-;
**** i ja ;-;. Gardło mnie boli.
~*~
TUM TUM TUM! Przepraszam za brak rozdziału w tamtym tygodniu ale sępią na nas sprawdziany i ni ma panie czasu ;-;.
Ale jakoś się żyje.
I gg mi się zbugowało i pousuwało mnie z konf ;-;. Kurwa.
JAPIERDOLE.
Piszę na tablecie i co chwile włącza mi się zbugowany odcinek SnK i głos Leviego.... jakie schizy o.o
Teraz w głowie mi SnK, Levi, SnK, SnK, What does the fox say co wie, że słowianki wiedzą jak ruszyć mowę ciała a słowianie by pała sama stała no i YOLO.
~Judith
Plejlista, czyli linki do utworów, których słuchałam przy tworzeniu:utwór 1, utwór 2, utwór 3, utwór 4, utwór 5, utwór 6, utwór 7, utwór 8,utwór 9, utwór 10, utwór 11
~*~
Jiraya przyglądał się obrazowi. Musiał przyznać, że piersi jak i krocze kobiety wyglądały jak prawdziwe. Akimita odkrząknęła a nauczyciel powiedział.
- Macie sześć.
- Dziękujemy, a obraz jest dla pana.- Akimita zatkała dłonią usta Kakuzu, który by chciał za niego pieniądze.
- No dobrze. W takim razie która para jest chętna?- rozejrzał się po klasie. Jego spojrzenie zatrzymało się na Ance i Nagato.- Mamy już kolejną parę. Zapraszam.- podnieśli się z krzesła i ruszyli pod tablicę.
- Nagato masz tego laptopa?- spytała go na ucho. Ten przytaknął jej z uśmiechem.- Cóż nakręciliśmy film animowany, tylko potrzebny nam jest laptop, po który pójdziemy i za chwilę wrócimy.- poinformowała i wyszła wraz z chłopakiem. Reszta zaczęła już szykować się na film. Tak samo nauczyciel. Ania oparła się o szafkę chłopaka i czekała aż wyjmie laptopa. Wyprostował się spoglądając na nią.
- Co jest?
- Nic.- odparła od razu.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak.
- Nie chce po prostu pokazywać tego filmu.- ten tylko się zaśmiał całując ją w usta. Odsunął się od niej, złapał za dłoń i ruszyli do klasy. Zajęli biurko Jirayi, puszczając film. Pierwsze co można było zauważyć to detale. Krągłości kobiety, podnieciły nauczyciela, następnie przeszli do gry wstępnej a na końcu do dzikiego seksu. Aż stanął Jirayi. Po zakończeniu filmu, który trwał prawie całą lekcję, nauczyciel ogłosił, iż pozostali mają mu zostawić swoje projekty, a Ania wraz z Nagato mają mu to zostawić. I już ma nowe porno.Gdy zadzwonił dzwonek, szybko opuścili klasę.
- Co teraz mamy un?
- Wf.- uśmiechnęła się Anka. Dało usłyszeć się jęki, bo kto chciał się męczyć ostatnią godzinę? W szatni prawie wszystkie dziewczyny zaczęły pisać sobie usprawiedliwienia.
- Co z wami dziewczyny?
- Anka wejdź też nie ćwicz.- powiedziała Michi.
- Nie. Dziś mamy gimnastykę!- uśmiechnęła się od ucha do ucha, wychodząc z szatni.
- Jak dobrze, że piszemy te zwolnienia.- powiedziały jednocześnie, wybuchając śmiechem.Chłopaki byli już dawno na hali i co robili? „Testowali” piłki do nogi i siatkówki. Ania weszła i od razu oberwała w głowę z całej petary piłką od Hidana. Na szczęście okulary zostawiła w szatni, lecz twarz ją niemiłosiernie bolała.
- Kurwa! Który to?!- wściekła spojrzała na nich. Nagato podszedł do niej, zobaczyć czy nic poważnego się nie stało. Żaden się nie odzywał, więc ta udawała płacz. Uzumaki przytulił ją do siebie.
- Hidan jesteś martwy.- warknął na niego, a Jarosowa się uspokoiła. Odsunęła się od fioletookiego, cmoknęła go. Podeszła do Hidana i dała mu po twarzy.
- Sorry Jud!- krzyknęła do kuzynki.Ta się tylko zaśmiała.
- Jasne.- i na salę wszedł nauczyciel rozpoczynając lekcję. Jak to bywa ktoś musi ucierpieć. I tym razem ucierpiały trzy osoby. A mianowicie: Tobi, Zetsu i Anka.Na czym zakończono lekcję wfu ….
***
Jak każdy wie w życiu są rzeczy poważne i głupie. Normalne i dziwne. No i oczywiście ważne i ważniejsze. Jedną z tych ważniejszych, bądź nawet najważniejszych był zakup. I to nie byle jaki. W tym przypadku chodziło o rzecz bardzo poważną. Nie na skali krajowej czy światowej. Ba! To by była obraza dla rzeczy tego gatunku. Kto wie czy to nie spowoduje 3 Wojny Światowej. A może kosmicznej? Kto wie. W każdym bądź razie była bardzo poważna. Przynajmniej dla niej.
-Chodźmy!-prosiła jak małe dziecko- Proszę, proszę, proooooszę!
-Nie! Nie mam zamiaru chodzić na zakupy po w-f'ie! I właściwie po co ci jakiś tam kucyk?-spytała wnerwiona Michi- Nie i kropka.-dodała widząc, że dziewczyna nie ma zamiaru przestać.
-To nie kucyk! To pegaz. Pe-gaz. Rozumiesz? A ty Aki? Proszę przekonaj je-zaczęła prosić
-Nie chce mi się-powiedziała dobitnie
-A ja bym tam poszła- stwierdziła Ania
-Ja też.-dodała Akiko- Tyle, że musiałabym się umyć. I przebrać.
-A wy, Judith, Kasumi?- spytała z nadzieją
-Ja tam nie mam nic przeciwko-zaczęła Jud- słyszałam, że przyszła dostawa noży.-rozmarzyła się
-Jak właściwie reagują rodzice na twoje... Hobby?- spytała Ania
-Nijak. Ostatnio z tego powodu zaczęła się dziwnie zachowywać. Chowa noże przede mną, i zakazuje używać siekiery-zaczęła myśleć na głos- A ostatnio mi tasaka nie chciała oddać. A sama mówiła:
- Jezu, po co kupiłam tego tasaka? Nie używam go i tylko miejsce zajmuje- zaczęła udawać głos swojej mamy
-To oddaj go mi.
-Po co ci tasak?
-Po nic. Będę latała i ucinała głowy ludziom. Może przy okazji kogoś wykastruję.
-Wiesz co, zapomniałam, że nie mam czym chleba kroić. Od tamtej pory zaczęła się dziwnie zachowywać.
-No nie dziwię się. Jakbyś powiedziała, że ludziom będziesz palce ucinać to by się na pewno zgodziła. A tak to zwaliłaś całą sprawę.- zauważyła Kasumi- Nie ważne. Ja też muszę iść na zakupy. Nie mam żadnych butów.-zaczęła się użalać
-To co? O 16 tu?-spytała zerkając na zegarek Akiko- To ja spytam Miki czy też idzie. Pa.
-A my to co? Nasz głos się nie liczy?-spytała Michi
-Tak. Despotyzm.-powiedziała Amine i wystawiła język
-Demokracja jak już.-poprawiła ją Kasumi.-To pa.
- Kurwa, ale mi demokracja.- jęknęła Michi idąc do domu. Rozproszyły się do swoich domów. Szybko się umyły, przebrały, wzięły pieniądze no i oczywiście chłopaków. Co same będą nosić swoje zakupy? Gdy są oni od tego. Tak więc spotkali się w wyznaczonym miejscu oraz czasie i ruszyli. Najpierw udali się do sklepu ze zabawkami.Zapewne myślicie, że grzecznie weszli, kupili i wyszli? To jesteście w błędzie. Otóż zaczęła się wielka bitwa! Dziewczyny kontra chłopaki. Zrobili forty i rozpoczęła się zabawa. Dziewczyny radziły sobie lepiej od nich. Widać, kto dyktuje w związku. Dalej by się tak bawili, lecz zostali wywaleni ze sklepu. Następnym przystankiem był sklep z nożami. Judith z płomykami w oczach, przechadzała się, pomiędzy pułkami, ciągnąc za sobą Hidana. Pozostali postanowili udać się do innych sklepów, więc ustalili, że spotkają się tu o dwudziestej. Akiko wyciągnęła Deidare do sklepu z mangami. No co? Musi kupić sobie nowy tom!
- Dei..- wymruczała mu zmysłowo do ucha. Spojrzał na nią, unosząc jedną brew. Czy on naprawdę nie rozumie? Jak widać nie.
- Mógłbyś mi kupić tę mangę?- zatrzepotała uwodzicielsko rzęsami. Przyglądał jej się chwilę, nachylił się nad jej uchem i powiedział.
- Nie un.
- Jesteś bez uczuciową świnią!- krzyknęła na niego i uciekła, udając płacz. Poczuł na sobie spojrzenia wszystkich. No kurwa co zrobił!?
- Ale on jest bez czuły.- usłyszał krytykę jakiś kobiet. Szybko odszukał Akiko wzrokiem i do niej podbiegł. Jej szloch przybrał na silę.
- Dobrze. Kupię ci tą mangę, ale proszę nie płacz un.- uśmiechnęła się uroczo, cmokając go w policzek.
- Wiedziałam, że się zgodzisz.- pociągnęła go po mangę. Przez cały czas patrzył się na nią tempo.
Tymczasem Kasumi i Sasori chodzili po sklepie z butami. Dziewczyna szukała tylko dobrych niemieckich marek odrzuciła już większość tych które jej się podobały. A oni byli dopiero w połowie połowy galerii. Sasori myślał już o najgorszych scenariuszach (które miały się spełnić).
Następnym miejscem był sklep z glanami, czachami, sukienkami i tego typu rzeczami. Zobaczyli tam Judith myślącą nad tym, które glany sobie kupić. Hidan stał obok z naręczem ubrań i butów do kupienia (oraz klikoma paczkami z nożami).
- Oi, Kas! - krzyknęła różowowłosa zauważając ją. - Chodź, pomożesz mi.
Rudowłosy poszedłby za nimi, ale coś ciężkiego zwaliło mu się na plecy. Zgadnijcie, kto?
- Mikinnou! Mogłabyś mnie nie straszyć?!
- Ojej, przecież masz wolne... one debatują o tym, które glany są lepsze... a ty nie masz z kim rozmawiać - uśmiechnęła się dziewczyna.
- No dobra... tylko zleź ze mnie bo wbrew pozorom jesteś ciężka. Schudnij, bo się w drzwiach nie zmieścisz.
Miki zrobiła wielkie oczy a potem strzeliła focha i odeszła obrażona udeżając jeszcze Sasora z plaskacza akurat w momencie powrotu Niemki.
- Dlaczego masz czerwony ślad na twarzy? - spytała zdezorientowana.
- Strzeliłem się w jedną z tych szafek. I szczerze współczuję Hidanowi spojżał na chłopaka obładowanego zakupami. Słusznie podejżewali, że jak spotkają się o dwudziestej to rzeczy będzie conajmniej trzy razy tyle.
Ale co oni się będą martwić Hidanem, przecież Kas musiała sobie kupić buty! I to porządne niemieckie buty!
Na szczęście dla nóg rudego szwabka* obczaiła już mniej więcej gdzie są sklepy jakich szukała. Udali się tam zaraz.
Amine i Tobi po szesnastej siedzieli już w galerią wpieprzając żelki i czekając na dwudziestą. A jako że siedzieli naprzeciwko był sexshop obserwowali wchodzących i wychodzących ludzi. A usiedli tam tylko dlatego, że po drugiej stronie był spożywczy i bardzo dobry dostęp żelków.
Nie zdziwili się więc zbytnio gdy zobaczyli Jirayę wychodzącego z sexshopu. Był obładowany podobnie jak Hidan.
Tobi niewiele myśląc zrobił mężczyźnie zdjęcie. Następna seria fotek to Tsunade bijąca siwowłosego... nikt nie zauważył kiedy przyszła.
I tak wszystkim czas zleciał. O dwudziestej spotkali się w wyznaczonym miejscu.
- Chwila. A gdzie Nagania?
- Kto?- spytała Michi.
- Nagato i Ania. Miki tak ich kiedyś nazwała i tak pozostało.- wyjaśniła Akiko.
- Dajcie mi chwilę un.- wyjął telefon i wysłał wiadomość do czerwonowłosego. Ten mu odpisał, że wrócą sami.- Mamy na nich nie czekać.
Nagato i Ania już dawno leżeli na łóżku w pokoju Jaros i oglądali angielskie filmy. Czas mijał im powoli, cieszyli się każdą minutą. Nawet nie zauważyli kiedy zasnęli.
***
Następnego dnia w szkole nie było Judith. Co niektórym wydało się trochę dziwne, bo przecież wczoraj jeszcze jarała się tym wszystkim. Nie odpisywała na esemesy, nie było jej na fejsbuku, a nawet nie złożyła Tobiemu** życzeń urodzinowych. Poza tym dzisiaj była impreza i nic nie zapowiadało na to by przyszła.
Ale nikt się zbytnio nie przejął, w końcu w nocy były okropne wiatry*** i być może nie miała prądu, albo jest chora. Bo kto mądry wychodzi na śnieg w sukience z krótkim rękawem i glanach? No właśnie ona****.
Wszyscy przygotowali imprezę, zaczęła się gra w butelkę no i tak im czas mijał.
A następnego dnia miał być sprawdzian z fizyki. Właściwie to niezapowiedziana kartkówka. Przyszli z bólem głowy i niezłym kacem a tu bam! Wyciągamy karteczki! I to oczywiście bez możliwości poprawy, no bo na fizyce prawa ucznia nie obowiązują, tylko obowiązki. Niefajnie.
A Judith dalej nie było. Powoli zaczynali się martwić, a jak nie, to zastanawiać skąd weźmie lekcje. Więc Ania, Kasumi i Akiko poszły do jej domu. Otworzyła im ciocia panny Jaros.
- Dzień dobry - przywitała się grzecznie polka. - Jest Judith?
- Nie ma - odpowiedziała oschle kobieta.
- Mamo? Kto przyszedł? - usłyszały jej głos. Dorosła zaklęła głośno.
- ZAMKNIJ SIĘ! A wy dziewczynki idźcie już do domu, Judith jest chora i może was pozarażać - trzasnęła drzwiami.
Ale one nie dały spokoju. Obeszły dom i Ania wspięła się po małej drabince, która prowadziła do balkonu i pokoju różowej. Zapukała.
- O co chodzi Twojej mamie? - spytała na wstępie.
- Uważa, że to przez was jestem dziwna i że nie poznaje swojej córki. Mogła się mną kurwa wcześniej zainteresować. Zabrała mi fona i lapka więc nie mam dostępu. Jesteś sama? - zakończyła pytaniem.
- Nie, jest ze mną Akiko i Kasumi.
- To weźcie przyjdźcie tutaj jutro wszystkie, okej? Bo muszę wam coś ważnego powiedzieć. A teraz won, bo zaraz może wrócić.
Ania dała jej jeszcze zeszyty i sobie poszły.
Zdecydowały przejść się przez park. Po drodze dwójka chłopaków zaczepiła Kasumi. Niby popołudnie ale już byli wstawieni. Taki typ człowieka.
- Cześć Kas, jak tam sytuacja z pieniędzmi? - zapytał wysoki blondyn.
- O- o czym ty mówisz?! - dziewczyna odsunęła się.
- Oj, przecież wiesz... dług sam się nie spłaci - uśmiechnął się wrednie drugi. Był mniej więcej równego wzrostu co jego towarzysz, wyglądał podobnie różnili się kolorem włosów.
Nagle znikąd pojawiło się jeszcze dwóch innych. Unieruchomili Akiko i Anię. Odciągnęli je gdzieś. Natomiast bliźniacy chwycili Kasumi robiąc z nią to samo.
Gdy byli już daleko od ludzi zaczęli się do nich dobierać.
- Dziwki - stwierdził blondyn zdzierając z Niemki bluzkę. One wszyskie krzyczały jak najgłośniej. Ani udało się wyrwać. Znokautowała szatyna. Chciała zrobić to samo z blondynem, niestety tamta dwójka pokrzyżowała jej plany.
Gdy myślały, że już to koniec zobaczyły trzy postacie. Nagato, Deidara oraz Sasori. Pomoc.
***
- Na pewno nic wam nie jest? - spytał Sasori przytulając niemkę.
- Nic... Kas... kto to był...? - zadała pytanie Ania, na które wszyscy chcieli uzyskać odpowiedź.
- Oni.... kiedyś... kiedyś mój ojciec współpracował z mafią narkotykową... i miał dług, którego nie spłacił... i teraz męczą mnie - mówiła urywanym głosem co sprawiło, że Sasori przytulił ją jeszcze mocniej.
Po całym zdarzeniu odprowadzili je do domu ze świadomością, że jutro sobota.
***
Następnego dnia wszystkie dziewczyny tak jak White prosiła przyszły.
- Udało mi się wykraść telefon... w sumie to nie wykraść, bo mi oddała. Słuchajcie - zrobiła pauzę - czy chciałybyście grać w filmie?
*przepraszam, ale szukałam innego określenia by nie powtarzać tego samego
** Nie wiedziałam kogo tu dać
***nastrój za oknem mi się udziela ;-;
**** i ja ;-;. Gardło mnie boli.
~*~
TUM TUM TUM! Przepraszam za brak rozdziału w tamtym tygodniu ale sępią na nas sprawdziany i ni ma panie czasu ;-;.
Ale jakoś się żyje.
I gg mi się zbugowało i pousuwało mnie z konf ;-;. Kurwa.
JAPIERDOLE.
Piszę na tablecie i co chwile włącza mi się zbugowany odcinek SnK i głos Leviego.... jakie schizy o.o
Teraz w głowie mi SnK, Levi, SnK, SnK, What does the fox say co wie, że słowianki wiedzą jak ruszyć mowę ciała a słowianie by pała sama stała no i YOLO.
~Judith
piątek, 22 listopada 2013
ROZDZIAŁ 27
-Siema kuzyneczko! Wróciłam!- krzyknęła uradowana Mikinnou
-Jestem ateistką. Nie chcę rozmawiać o Bogu.-palnęła pierwszą lepszą rzecz jaka przyszła jej na myśl i zamknęła jej drzwi przed nosem. Uśmiech znikł z twarzy Minnou i z impetem otworzyła drzwi od mieszkania kuzynki.
-Ja ci dam, własną kuzynkę wystawić!-gadała pod nosem wstępując do pokoju białowłosej.- Akiko Koneko, kto ci do jasnej cholery pozwolił zamknąć mi drzwi przed no...sem?-zdziwiła się widząc ubierającego spodnie Deidarę.
-Yo.-powiedział niewzruszony- Akiko się myje.-powiedział zakładając koszulkę
-Co ona teleportować się umie?-zapytała wnerwiona
-Nie, raczej twoja moc jarzenia sytuacji jest tak znakomita, że po pięciu minutach zrozumiałaś, że zamknęła ci drzwi przed nosem. Tak właściwie nie wiedziałem, że jest ateistką.-stwierdził
-Bo nie jest- opowiedziała białowłosa- Już wychodzisz?-spytała widząc jak jej chłopak zakłada buty
-Taa. Widzę, że macie trochę do pogadania. Ja spadam. Pa.-powiedział całując ją w policzek. Miku w tym czasie symulowała rzyganie. Proszę was, kto normalny całuje się na pożegnanie?
-Cześć-odpowiedziała i podeszła do szafy- Co tak siedzisz? Usiądź-wskazała na fotel. Warto dopomnieć, że był różowy. Tak jak i połowa pokoju.
-Definitywnie masz za dużo różowego w pokoju.
-Powiedziała dziewczyna z różowymi pasemkami.
-Oj zamknij się.-burknęła
-Tyle? A gdzie ta cała irytacja? Hm? Już szykowałam mądry tekst którym mogłabym zabłysnąć, a tu co? Zawiodłam się na tobie Mikinnou Josei.- narzekała, przy czym wybierała którą spódniczkę ubrać- Czerwono-zieloną, czy czarną?-spytała
- Tę po lewej.-stwierdziła rozglądając się po pokoju
-Nawet nie spojrzałaś-burknęła Koneko zakładając spodnie
-Skąd wiesz?
-Bo cię znam. A poza tym w lewej ręce miałam szczotkę.
-Oj. Ale było blisko-uśmiechnęła się-w końcu, szczotka jest z plastiku, a...
-Szczotka jest drewniana-dopowiedziała wsypując do kubka kawy
-Herbatę czy kawę? Lepiej wybierz kawę bo będziesz musiała zapierdalać do spożywczaka. Jak już tam będziesz to powiedz temu żulowi co tam się kręci, że mnie znasz. Może da ci fistaszka. Albo fajkę? Chociaż jej bym nie przyjmowała. Nie mył zębów od kilku dobrych miesięcy.
-Jasne...-odpowiedziała trochę speszona- W każdym bądź razie, masz jakieś nowe mangi? W Japonii były cholernie drogie. Między innymi dlatego wróciłam.-Zaśmiała się.
-Coś tam powinno być.- położyła kawę na stole i otworzyła gablotkę
-Możesz ty mi powiedzieć po jakiego chuja ty trzymasz je pod kluczem?
-A jak jakiś złodziej przyjdzie to co wtedy? To pewne, że weźmie moje płyty jako pierwsze! Albo nie raczej mangi! Albo pocky! Czy ty to rozumiesz? To bardzo poważne! Przecież każdy czyha na moje skarby!- zaczęła histeryzować przy okazji parząc się kawą którą wylała.-Fuck! I po kiego uczyłam się baletu?
-Haha już to widzę-zaczęła się śmiać Minnou.
-I nowa bluzka do kosza. Zajebiście. To przez ciebie!- fochnęła się
-Jak przeze mnie? Chyba cię posrało dziewczynko!-krzyknęła i również się fochnęła. Minęły dwie sekundy i obie zaczęły się śmiać.
-Ale tak na serio. Na ile zostajesz?
-Miejmy nadzieję, że na zawsze-uśmiechnęła się.
-Serio?!-rzuciła się jej na szyję-tak się cieszę!-uśmiechnęła się
-A drzwi mi otworzyć nie chciała-burknęła
-Oj tam, oj tam! Przeżyjesz- uśmiechnęła się i sięgnęła po telefon-Zostajesz na noc?
-Jasne-uśmiechnęła się-Masz pocky nie?-dodała. W końcu na cholerę by u niej była jeżeli nie ma pocky?
-Ja, nie mieć pocky?! To byłby skandal! I jeszcze bym nie miała ramenu w kubku. Dobre żarty. Ale cicho. Muszę zadzwonić do Ani.
-Ania?!-spytała bliskim płaczu głosem- przyjedź szybko.-zaczęła płakać
-Akiko co jest?!- spytała przerażona
-Nic, przyjeżdżaj szybko!-powiedziała i rozłączyła się. Zaraz potem Koneko roześmiała się w niebo głosy.
-Aki? Masz rozdwojenie jaźni? Bo się trochę ciebie boję-zaśmiała się nerwowo.
-Nie, ale poczekaj!-uśmiechnęła się. Szybko złapała jakiś żółty materiał i pobiegła do łazienki. Po minucie z niej wyszła ubrana w...-Pika, pika!-zaczęła udawać pokemona. Twarz jej przybrała dziwnego wyrazu, który chwilę potem został zakryty ręką, w geście dobrze nam znanego facepalm'a. I jak one mogły być spokrewnione? Długo by tak jeszcze Akiko skakała udając Pikachu, lecz przerwał jej, jak ważną czynność dzwonek do drzwi. Podskoczyła do nich podśpiewując "pika, pika". Otworzyła je i spoważniała.-Zapraszam-rzekła firmowym tonem. Zaprowadziła je do pokoju dziennego- Usiądźcie.-rozkazała dziewczynom, które nawiasem mówiąc nie wiadomo jak dowiedziały się o tym zebraniu.-Anno Jaros i Mikinnou Josei -zaczęła- Z jakiej racji nie wiedziałam, że Miku przyjeżdża na stałe?! I dlaczego tylko Ania o tym wie?! Proszę mi się tłumaczyć.
-Emm, mogę się wtrącić?-spytała Michi
-Oczywiście Michi- przyzwoliła jej Akiko wcielająca się w pokemono-komendanta
-Droga?-zdziwiła się Minnou
-Też się zdziwiłam na początku.-wzruszyła ramionami Akiko
- O co wam chodzi?-spytała Kasumii. Jak widać reszta dziewczyn też niedużo rozumiała
-Po japońsku Michi znaczy droga.-odparła jakby to coś normalnego Akiko.-W każdym bądź razie, nie dokończyłaś myśli.
-A tak! Wszystkie dziewczyny wiedziały, że Minnou przyjeżdża. Przecież Ania mówiła o tym.
-No właśnie!-wtrąciła się Ania-Trzeba było nie spać! W nocy się śpi a nie dramy ogląda!
-No ale...-zaczęła się wykręcać
-Nie ma żadnego ale!-odpowiedziała dyktatorskim tonem Ania
-Jakim sposobem zamiast ja cię opierdzielać, to ty opieprzasz biednego pokemona?-burknęła pod nosem
-No właśnie. Co ci odpierdoliło z tym Pikachu? My tu myślałyśmy, że na zawał padłaś czy kogoś zabili, a ty w stroju pokemona latasz.
-Zabili?-spytała ocknięta z transu Judith- Krew? Gdzie?-rozmarzyła się.
-Ygrhm.-odchrząknęła Akiko. -W każdym bądź razie zasługujecie na karę!-rzekła kiedy zadzwonił jej telefon melodią Gwiyomi. Dziewczyna uśmiechnęła się szatańsko i wyłączyła rozmowę.-Wy-powiedziała wskazując na Miku i Anię- macie mi tu ładnie pokazać Gwiyomi!-krzyknęła klaszcząc zadowolona ze swojego geniuszu. Zerknęła na dziewczyny i walnęła facepalm'a.-Eh...- położyła przed nimi laptopa z włączonym filmikiem. Jak na początku dziewczyny się z niego śmiały teraz chciały zabić Akiko i zapomnieć o tym co zobaczyły. Białowłosa z zaciekawieniem czekała co zrobią dziewczyny. Szepnęła do Aki aby poszła po kamerę. Nie wiadomo jakim sposobem domyśliła gdzie owe urządzenie się znajduje. Zaczęła nagrywać jak dziewczyny pokazują wszystkie te "urocze" gesty i starała się nie śmiać. W końcu nagranie musi być dobre! Lecz to nie była taka łatwa sprawa. Nie codziennie się widzi tak głupie rzeczy. No może jednak nie. W przypadku dziewczyn to jednak była codzienność. Jednak nawet w rutynie może coś zaskoczyć, nie? No dobra jednak nie, ale cicho.
Wf, polski, angielski, i biologia... No i prezentacje. Jiraya był przygotowany na każdą z możliwości. Co pięć minut sprawdzał czy aby na pewno ma wszystko. Chusteczki, chipsy, kamera, kondom, różowy króliczek (nie pytajcie na co), jakaś bielizna no i właśnie! Gdzie jest strój policjantki?! Uff, siedział na nim. Wygodniej rozsiadł się na krześle i czekał na ochotników. Na pierwszy ogień poszli Tobi i Amine oraz ich stosunek płciowy... Lalek. Zaczęło się spokojnie. Jiraya z podekscytowaniem czekał aż akcja się rozkręci. Biedaczek myślał, że lalki to tylko wstęp. Przeliczył się. Niestety widok rozebranej lalki i to do tego plastikowej nie przyprawiał go o erekcję. Na nic więcej nie miał liczyć.
Wstał powoli ze swojego krzesła. Złapał ręce za plecami jak to miał w zwyczaju i przechodził pomiędzy ławkami starając nie ukazać swojego rozczarowania. Powrócił na swoje miejsce i pomasował skronie.
-Eh.- zaczął ciężko- Czego innego się spodziewałem.-przyznał szczerze- Myślałem, że ta klasa będzie potrafiła zadowolić swojego profesora. Jak widać przeliczyłem się.
-Czy pan sugeruje, że mamy panu zrobić loda?- spytała ze zdenerwowaniem Michi
-Wiesz, jeżeli chcecie-zaśmiał się ze swoim zboczonym uśmiechem- Jeśli tak bardzo prosicie-powiedział niby od niechcenia.-Zawsze do usług. Zawsze może załapać się lepsza ocenka-podsumował podchodząc do niej. Złapał ją za kołnierzyk i... dostał w łapę od Itachiego. Ten uśmiechnął się niewinnie
-Nie chciałem aby ugryzł pana komar- wyjaśnił swoje zachowanie
-Oczywiście-zaśmiał się nauczyciel-Kto następny?-spytał rozmasowując rękę
-Może... Kakuzu?- zasugerował poprawiając okulary. Tylko po kiego je nosił? Tego się nikt nie dowie.-Kto jest twoim partnerem?
-Pedałem nie jestem-powiedział- Chociaż jeżeli by za to dawali pieniądze, może...-dodał po głębszym zastanowieniu
-Kakuzu!-walnęła go w ramię dla opamiętania Aki
-Hm? Pieniądze szczęście nie dają, ale pozwalają się do niego zbliżyć. Właściwie to pieniądze są skarbem. Jeżeli by ich nie było jak London Tipton by smarkała? Albo jakbym mógł sobie zrobić sweter z pieniędzy?
-Ty masz sweter z pieniędzy?-zapytał Sasori
-A ty nie? Każdy normalny człowiek ma taki sweter.
-Egrhem. Ja czekam.- zakomunikował profesor
-Taa, ja też. To straszne jak dużo czasu zajmuje zostanie milionerem. A miliarderem jeszcze więcej.
-Ty, milioner, chcesz kolejną jedynkę do kolekcji?-sarknęła Aki
-Jasne. Chociaż bardziej by się stówa przydała.
-Nie chcę cię martwić, ale jak nie zdasz klasy to tej stówy szybko nie dostaniesz.
-Jak to? Slash zakończył edukację w 11 klasie, i teraz jest znany na całym świecie.
-Ale Slash potrafił grać. A ty nie potrafisz nic. No chyba, że bąki zbijać. To ci wychodzi zawodowo.
-Ja nadal czekam!-krzyknął Jiraya
-No ja też jak widzisz-odparł Kakuzu- I ten oto osobnik nie umila mi tego czasu- dodał wskazując na Aki
-Ja ci dam osobnik- wnerwiła się i wykręciła mu palec. Czarnowłosy krzyknął jak dziewczynka.
-Hę? To tylko kot Hidan- mruknęła przez sen Judith
-Ciekawy masz głos Hidan. Kota się przestraszyłeś?-zaśmiał się Deidara
-Ty się nie śmiej bo aniołka się przestraszyłeś- przypomniała mu Akiko
-Miałaś o tym nie mówić-jęknął- A poza tym jaka normalna istota ma czerwone oczy?!-spytał
-Co powiedziałeś?-mruknęła nienaturalnie otwierając oczy
-Hehe- podrapał się po głowie-Masz śliczne oczy? He he he
-Daruj sobie-mruknęła
-My to jednak mamy dobrze-zaśmiał się Sasori
-Byłoby dobrze gdybyś nie był rudy-zauważyła
-Co ty masz do rudych? Rudy też człowiek
-Oj, tego bym nie powiedziała-zaczęła bawić się kosmykiem włosów- Weźcie się ogarnijcie i przestańcie być rude co?
-Gadasz do włosów?
- A ty do marionetek.
-Czy tylko my się nie kłócimy?-zapytał Nagato Anię
-Noo. Bo misie i dzieci głosu nie mają.-przypomniała i wtuliła się w jego tors.- A tamte dzieci to już naprawdę nie powinny mieć-powiedziała wskazując na kłótnię Tobiego i Amine. Powód kłótni był bardzo poważny. Mianowicie...
-Każdy wie, że pegazy są lepsze!-krzyknęła Amine
-Nie prawda! Kucyki są fajniejsze.
-Pegazy mają skrzydła!
-A kucyki... Tak czy siak są lepsiejsze.
-Nie!
-Tak!
-Tak!
-Nie!
-Ha! Widzisz sam przyznałeś-uśmiechnęła się zwycięsko
-To nie fair! Oszukałaś mnie!-krzyknął z wyrzutem
- A jak ty mi ruszałeś gumą?-przypomniała
-To zupełnie coś innego. -zbagatelizował sprawę- Niech Misiu zadecyduje!-postanowił kładąc na ławce misia. Tylko po kiego mu miś w szkole? Tego się nigdy nie dowiemy~
-Cisza!-warknęła wnerwiona Ania. Nie chcąc się podkładać wszyscy ucichli
-Dziękuję- odchrząknął-Więc powracając. Kakuzu?
-Już. Idziesz Aki?
-Yhym.-mruknęła-Gdzie obraz?
-To ty go nie masz?-spytał zdziwiony
-Kakuzu zabiję cię...
-Groźby są karalne-uśmiechnął się wyciągając obraz z torby-A zwłaszcza niewinnym ludziom
~*~
A więc. Rozdział jest więc radujcie się :3 Krótki, bo krótki ale jest. Z racji iż nie wiem o czym pisać pozwolę sobie dać linka do piosenki na którą mam ostatnimi czasy fazę :333 SOAD - Cigaro
-Jestem ateistką. Nie chcę rozmawiać o Bogu.-palnęła pierwszą lepszą rzecz jaka przyszła jej na myśl i zamknęła jej drzwi przed nosem. Uśmiech znikł z twarzy Minnou i z impetem otworzyła drzwi od mieszkania kuzynki.
-Ja ci dam, własną kuzynkę wystawić!-gadała pod nosem wstępując do pokoju białowłosej.- Akiko Koneko, kto ci do jasnej cholery pozwolił zamknąć mi drzwi przed no...sem?-zdziwiła się widząc ubierającego spodnie Deidarę.
-Yo.-powiedział niewzruszony- Akiko się myje.-powiedział zakładając koszulkę
-Co ona teleportować się umie?-zapytała wnerwiona
-Nie, raczej twoja moc jarzenia sytuacji jest tak znakomita, że po pięciu minutach zrozumiałaś, że zamknęła ci drzwi przed nosem. Tak właściwie nie wiedziałem, że jest ateistką.-stwierdził
-Bo nie jest- opowiedziała białowłosa- Już wychodzisz?-spytała widząc jak jej chłopak zakłada buty
-Taa. Widzę, że macie trochę do pogadania. Ja spadam. Pa.-powiedział całując ją w policzek. Miku w tym czasie symulowała rzyganie. Proszę was, kto normalny całuje się na pożegnanie?
-Cześć-odpowiedziała i podeszła do szafy- Co tak siedzisz? Usiądź-wskazała na fotel. Warto dopomnieć, że był różowy. Tak jak i połowa pokoju.
-Definitywnie masz za dużo różowego w pokoju.
-Powiedziała dziewczyna z różowymi pasemkami.
-Oj zamknij się.-burknęła
-Tyle? A gdzie ta cała irytacja? Hm? Już szykowałam mądry tekst którym mogłabym zabłysnąć, a tu co? Zawiodłam się na tobie Mikinnou Josei.- narzekała, przy czym wybierała którą spódniczkę ubrać- Czerwono-zieloną, czy czarną?-spytała
- Tę po lewej.-stwierdziła rozglądając się po pokoju
-Nawet nie spojrzałaś-burknęła Koneko zakładając spodnie
-Skąd wiesz?
-Bo cię znam. A poza tym w lewej ręce miałam szczotkę.
-Oj. Ale było blisko-uśmiechnęła się-w końcu, szczotka jest z plastiku, a...
-Szczotka jest drewniana-dopowiedziała wsypując do kubka kawy
-Herbatę czy kawę? Lepiej wybierz kawę bo będziesz musiała zapierdalać do spożywczaka. Jak już tam będziesz to powiedz temu żulowi co tam się kręci, że mnie znasz. Może da ci fistaszka. Albo fajkę? Chociaż jej bym nie przyjmowała. Nie mył zębów od kilku dobrych miesięcy.
-Jasne...-odpowiedziała trochę speszona- W każdym bądź razie, masz jakieś nowe mangi? W Japonii były cholernie drogie. Między innymi dlatego wróciłam.-Zaśmiała się.
-Coś tam powinno być.- położyła kawę na stole i otworzyła gablotkę
-Możesz ty mi powiedzieć po jakiego chuja ty trzymasz je pod kluczem?
-A jak jakiś złodziej przyjdzie to co wtedy? To pewne, że weźmie moje płyty jako pierwsze! Albo nie raczej mangi! Albo pocky! Czy ty to rozumiesz? To bardzo poważne! Przecież każdy czyha na moje skarby!- zaczęła histeryzować przy okazji parząc się kawą którą wylała.-Fuck! I po kiego uczyłam się baletu?
-Haha już to widzę-zaczęła się śmiać Minnou.
-I nowa bluzka do kosza. Zajebiście. To przez ciebie!- fochnęła się
-Jak przeze mnie? Chyba cię posrało dziewczynko!-krzyknęła i również się fochnęła. Minęły dwie sekundy i obie zaczęły się śmiać.
-Ale tak na serio. Na ile zostajesz?
-Miejmy nadzieję, że na zawsze-uśmiechnęła się.
-Serio?!-rzuciła się jej na szyję-tak się cieszę!-uśmiechnęła się
-A drzwi mi otworzyć nie chciała-burknęła
-Oj tam, oj tam! Przeżyjesz- uśmiechnęła się i sięgnęła po telefon-Zostajesz na noc?
-Jasne-uśmiechnęła się-Masz pocky nie?-dodała. W końcu na cholerę by u niej była jeżeli nie ma pocky?
-Ja, nie mieć pocky?! To byłby skandal! I jeszcze bym nie miała ramenu w kubku. Dobre żarty. Ale cicho. Muszę zadzwonić do Ani.
-Ania?!-spytała bliskim płaczu głosem- przyjedź szybko.-zaczęła płakać
-Akiko co jest?!- spytała przerażona
-Nic, przyjeżdżaj szybko!-powiedziała i rozłączyła się. Zaraz potem Koneko roześmiała się w niebo głosy.
-Aki? Masz rozdwojenie jaźni? Bo się trochę ciebie boję-zaśmiała się nerwowo.
-Nie, ale poczekaj!-uśmiechnęła się. Szybko złapała jakiś żółty materiał i pobiegła do łazienki. Po minucie z niej wyszła ubrana w...-Pika, pika!-zaczęła udawać pokemona. Twarz jej przybrała dziwnego wyrazu, który chwilę potem został zakryty ręką, w geście dobrze nam znanego facepalm'a. I jak one mogły być spokrewnione? Długo by tak jeszcze Akiko skakała udając Pikachu, lecz przerwał jej, jak ważną czynność dzwonek do drzwi. Podskoczyła do nich podśpiewując "pika, pika". Otworzyła je i spoważniała.-Zapraszam-rzekła firmowym tonem. Zaprowadziła je do pokoju dziennego- Usiądźcie.-rozkazała dziewczynom, które nawiasem mówiąc nie wiadomo jak dowiedziały się o tym zebraniu.-Anno Jaros i Mikinnou Josei -zaczęła- Z jakiej racji nie wiedziałam, że Miku przyjeżdża na stałe?! I dlaczego tylko Ania o tym wie?! Proszę mi się tłumaczyć.
-Emm, mogę się wtrącić?-spytała Michi
-Oczywiście Michi- przyzwoliła jej Akiko wcielająca się w pokemono-komendanta
-Droga?-zdziwiła się Minnou
-Też się zdziwiłam na początku.-wzruszyła ramionami Akiko
- O co wam chodzi?-spytała Kasumii. Jak widać reszta dziewczyn też niedużo rozumiała
-Po japońsku Michi znaczy droga.-odparła jakby to coś normalnego Akiko.-W każdym bądź razie, nie dokończyłaś myśli.
-A tak! Wszystkie dziewczyny wiedziały, że Minnou przyjeżdża. Przecież Ania mówiła o tym.
-No właśnie!-wtrąciła się Ania-Trzeba było nie spać! W nocy się śpi a nie dramy ogląda!
-No ale...-zaczęła się wykręcać
-Nie ma żadnego ale!-odpowiedziała dyktatorskim tonem Ania
-Jakim sposobem zamiast ja cię opierdzielać, to ty opieprzasz biednego pokemona?-burknęła pod nosem
-No właśnie. Co ci odpierdoliło z tym Pikachu? My tu myślałyśmy, że na zawał padłaś czy kogoś zabili, a ty w stroju pokemona latasz.
-Zabili?-spytała ocknięta z transu Judith- Krew? Gdzie?-rozmarzyła się.
-Ygrhm.-odchrząknęła Akiko. -W każdym bądź razie zasługujecie na karę!-rzekła kiedy zadzwonił jej telefon melodią Gwiyomi. Dziewczyna uśmiechnęła się szatańsko i wyłączyła rozmowę.-Wy-powiedziała wskazując na Miku i Anię- macie mi tu ładnie pokazać Gwiyomi!-krzyknęła klaszcząc zadowolona ze swojego geniuszu. Zerknęła na dziewczyny i walnęła facepalm'a.-Eh...- położyła przed nimi laptopa z włączonym filmikiem. Jak na początku dziewczyny się z niego śmiały teraz chciały zabić Akiko i zapomnieć o tym co zobaczyły. Białowłosa z zaciekawieniem czekała co zrobią dziewczyny. Szepnęła do Aki aby poszła po kamerę. Nie wiadomo jakim sposobem domyśliła gdzie owe urządzenie się znajduje. Zaczęła nagrywać jak dziewczyny pokazują wszystkie te "urocze" gesty i starała się nie śmiać. W końcu nagranie musi być dobre! Lecz to nie była taka łatwa sprawa. Nie codziennie się widzi tak głupie rzeczy. No może jednak nie. W przypadku dziewczyn to jednak była codzienność. Jednak nawet w rutynie może coś zaskoczyć, nie? No dobra jednak nie, ale cicho.
Wf, polski, angielski, i biologia... No i prezentacje. Jiraya był przygotowany na każdą z możliwości. Co pięć minut sprawdzał czy aby na pewno ma wszystko. Chusteczki, chipsy, kamera, kondom, różowy króliczek (nie pytajcie na co), jakaś bielizna no i właśnie! Gdzie jest strój policjantki?! Uff, siedział na nim. Wygodniej rozsiadł się na krześle i czekał na ochotników. Na pierwszy ogień poszli Tobi i Amine oraz ich stosunek płciowy... Lalek. Zaczęło się spokojnie. Jiraya z podekscytowaniem czekał aż akcja się rozkręci. Biedaczek myślał, że lalki to tylko wstęp. Przeliczył się. Niestety widok rozebranej lalki i to do tego plastikowej nie przyprawiał go o erekcję. Na nic więcej nie miał liczyć.
Wstał powoli ze swojego krzesła. Złapał ręce za plecami jak to miał w zwyczaju i przechodził pomiędzy ławkami starając nie ukazać swojego rozczarowania. Powrócił na swoje miejsce i pomasował skronie.
-Eh.- zaczął ciężko- Czego innego się spodziewałem.-przyznał szczerze- Myślałem, że ta klasa będzie potrafiła zadowolić swojego profesora. Jak widać przeliczyłem się.
-Czy pan sugeruje, że mamy panu zrobić loda?- spytała ze zdenerwowaniem Michi
-Wiesz, jeżeli chcecie-zaśmiał się ze swoim zboczonym uśmiechem- Jeśli tak bardzo prosicie-powiedział niby od niechcenia.-Zawsze do usług. Zawsze może załapać się lepsza ocenka-podsumował podchodząc do niej. Złapał ją za kołnierzyk i... dostał w łapę od Itachiego. Ten uśmiechnął się niewinnie
-Nie chciałem aby ugryzł pana komar- wyjaśnił swoje zachowanie
-Oczywiście-zaśmiał się nauczyciel-Kto następny?-spytał rozmasowując rękę
-Może... Kakuzu?- zasugerował poprawiając okulary. Tylko po kiego je nosił? Tego się nikt nie dowie.-Kto jest twoim partnerem?
-Pedałem nie jestem-powiedział- Chociaż jeżeli by za to dawali pieniądze, może...-dodał po głębszym zastanowieniu
-Kakuzu!-walnęła go w ramię dla opamiętania Aki
-Hm? Pieniądze szczęście nie dają, ale pozwalają się do niego zbliżyć. Właściwie to pieniądze są skarbem. Jeżeli by ich nie było jak London Tipton by smarkała? Albo jakbym mógł sobie zrobić sweter z pieniędzy?
-Ty masz sweter z pieniędzy?-zapytał Sasori
-A ty nie? Każdy normalny człowiek ma taki sweter.
-Egrhem. Ja czekam.- zakomunikował profesor
-Taa, ja też. To straszne jak dużo czasu zajmuje zostanie milionerem. A miliarderem jeszcze więcej.
-Ty, milioner, chcesz kolejną jedynkę do kolekcji?-sarknęła Aki
-Jasne. Chociaż bardziej by się stówa przydała.
-Nie chcę cię martwić, ale jak nie zdasz klasy to tej stówy szybko nie dostaniesz.
-Jak to? Slash zakończył edukację w 11 klasie, i teraz jest znany na całym świecie.
-Ale Slash potrafił grać. A ty nie potrafisz nic. No chyba, że bąki zbijać. To ci wychodzi zawodowo.
-Ja nadal czekam!-krzyknął Jiraya
-No ja też jak widzisz-odparł Kakuzu- I ten oto osobnik nie umila mi tego czasu- dodał wskazując na Aki
-Ja ci dam osobnik- wnerwiła się i wykręciła mu palec. Czarnowłosy krzyknął jak dziewczynka.
-Hę? To tylko kot Hidan- mruknęła przez sen Judith
-Ciekawy masz głos Hidan. Kota się przestraszyłeś?-zaśmiał się Deidara
-Ty się nie śmiej bo aniołka się przestraszyłeś- przypomniała mu Akiko
-Miałaś o tym nie mówić-jęknął- A poza tym jaka normalna istota ma czerwone oczy?!-spytał
-Co powiedziałeś?-mruknęła nienaturalnie otwierając oczy
-Hehe- podrapał się po głowie-Masz śliczne oczy? He he he
-Daruj sobie-mruknęła
-My to jednak mamy dobrze-zaśmiał się Sasori
-Byłoby dobrze gdybyś nie był rudy-zauważyła
-Co ty masz do rudych? Rudy też człowiek
-Oj, tego bym nie powiedziała-zaczęła bawić się kosmykiem włosów- Weźcie się ogarnijcie i przestańcie być rude co?
-Gadasz do włosów?
- A ty do marionetek.
-Czy tylko my się nie kłócimy?-zapytał Nagato Anię
-Noo. Bo misie i dzieci głosu nie mają.-przypomniała i wtuliła się w jego tors.- A tamte dzieci to już naprawdę nie powinny mieć-powiedziała wskazując na kłótnię Tobiego i Amine. Powód kłótni był bardzo poważny. Mianowicie...
-Każdy wie, że pegazy są lepsze!-krzyknęła Amine
-Nie prawda! Kucyki są fajniejsze.
-Pegazy mają skrzydła!
-A kucyki... Tak czy siak są lepsiejsze.
-Nie!
-Tak!
-Tak!
-Nie!
-Ha! Widzisz sam przyznałeś-uśmiechnęła się zwycięsko
-To nie fair! Oszukałaś mnie!-krzyknął z wyrzutem
- A jak ty mi ruszałeś gumą?-przypomniała
-To zupełnie coś innego. -zbagatelizował sprawę- Niech Misiu zadecyduje!-postanowił kładąc na ławce misia. Tylko po kiego mu miś w szkole? Tego się nigdy nie dowiemy~
-Cisza!-warknęła wnerwiona Ania. Nie chcąc się podkładać wszyscy ucichli
-Dziękuję- odchrząknął-Więc powracając. Kakuzu?
-Już. Idziesz Aki?
-Yhym.-mruknęła-Gdzie obraz?
-To ty go nie masz?-spytał zdziwiony
-Kakuzu zabiję cię...
-Groźby są karalne-uśmiechnął się wyciągając obraz z torby-A zwłaszcza niewinnym ludziom
~*~
A więc. Rozdział jest więc radujcie się :3 Krótki, bo krótki ale jest. Z racji iż nie wiem o czym pisać pozwolę sobie dać linka do piosenki na którą mam ostatnimi czasy fazę :333 SOAD - Cigaro
czwartek, 21 listopada 2013
Notka specjalna....
Notka pisana przeze mnie(Anie), kolorową(Kasumi) oraz Zbuntowaną(Michi). Z okazji Dnia Życzliwości...
MY SŁOWIANIE
~~
Tym razem wyszedł zrelaksowany rudzielec. Wyjął z torby, którą trzymał na ramieniu dwie marionetki i zaczął nimi poruszać. Przemawiał marionetkami i to spowodowało wręcz za szybką reakcje prowadzących. Równie zręcznie wyłączyli oświetlenie i kazali zejść ze sceny. Jedyna nadzieja pozostała w Tobi'im i jego piosence. Chłopak pojawił się na scenie. po chwili z głośników zaczęła grać melodia, a on podśpiewywał do niej. Aż szkoda opisywać jej.... Więc przejdziemy dalej. Na scenę znów weszli Deidara wraz z Sasorim.
- A teraz Deidara i Sasori powiedzą nam czym jest sztuka.- usłyszeli z głośników głos Kas.
- Sztuka jest ulotna, nie trwa wiecznie, sztuką jest wybuch, un!
- Jesteś w będzie pało! Sztuka jest czymś pięknym, czymś wiecznym, a nie tym twoim marnym wybuchem!- spojrzeli sobie chardo w oczy, gdy dostali pomidorem w twarze.....
- I na tym zakończymy nasz apel. Bardzo dziękuje Kasumi, Michi oraz pozostałym artystą za udział. Do widzenia.- porzegnała się z nimi szarooka....
MY SŁOWIANIE
~~
Zbliżał się
21 listopada.... Dzień życzliwości, którym musiała zająć się Ania. Postanowiła
wziąć do pomocy Kasumi i Michi aby nie było tłoku. Siedziały u niej w pokoju.
- Macie coś?- spytała leżąca do góry nogami Kas.
- Nie. A ty Anka?
- Co? Tak mam. Może zrobimy apel?
- Apel?- obie spojrzały na nią.
- Nom. Stracimy lekcje. A do tego wykorzysta się chłopaków….W oczach dziewczyn pojawił się błysk, który zapewne oznaczał co najmniej armagedon.
-Więc dziewczęta, ponieważ nasi panowie nie świecą przykładem, a nudna akademia z klepanymi wierszami jest denna, może zróbmy to na wesoło? - zapytała Ania. Widać było, że miała plan na całe widowisko. Teraz tylko trzeba to wcielić w życie. Plan był jeszcze nie kompletny, ale wiedziały jedno. Musiały być dobre rekwizyty, dlatego podeszły do szafy Ani, wyjmując z niej wielkie pudełko, gdzie były te "rzeczy". Po chwili zaczęły w nim buszować, wyjmując te najlepsze. Chłopcom, jak i reszcie na pewno się spodobają.
- To boa?- Michi trzymała w dłoniach fioletowy szal.
- Nom. Od babci.
- Ale wielkie pingle!- krzyknęła Kasumi zakładając je na oczy. Pozostałe wybuchły śmiechem.
- Do twarzy ci w nich.
- Ach wiem! Przecież rudzi są zajebiści!- dalej pałaszowały po pudełku, przymierzając i nabijając się z siebie nawzajem. Nagle ich uwagę przykuł pewien przedmiot.
-Ania, co to jest? - zapytała Michi, po czym wybuchnęła śmiechem.
-Na bogato. -zakpiła Kasumi, podnosząc wielki penis z buźką. - A Nagato o nim wie? - powiedziała po czym zaczęła niepohamowanie się śmiać.
-To nie moje. - wzruszyła ramionami, jakby to było nic wielkiego. - To wszystko to rzeczy babci. - sprostowała, a dziewczyny walnęły face palma. Kasumi nadal trzymając w ręce penisa z buźką, zaczęła go przybliżać do ust Ani, powodując u Mich nie pohamowane napady śmiechu. Gdy Jarosówna zrozumiała co się dzieje, wstała szybko, niestety potknęła się o węża boa, a Kas zbliżała się do niej coraz bardziej.
- Kurwa, zabierz to!
- Jak się przyznasz, że to twoje. - powiedziała, uśmiechając się diabelsko.
- To mojej babki!- krzyknęła, lecz Kas wsadziła go jej do ust. Szybko od niego odskoczyła, pognała do łazienki płukać usta, a dziewczyny tarzały się po podłodze ze śmiechu.
- To aż tak śmieszne?!- te tylko pokiwały głowami dalej się z niej zaśmiewając. Ta zabrała zabawkę Kas i im wsadziła do buzi.
- Kurwa Anka!
- No co?- zrobiła oczka niewiniątka. Nagle usłyszały dźwięk przychodzącej wiadomości. Michi podeszła do komputera i sprawdziła.
- Ej Anka! Twój rycerz pisze!
- Miał dopiero o osiemnastej!- szybko znalazła się na fotelu a dziewczyny patrzyły jej przez ramię. Okazało się, że chłopak wysłał jej zdjęcia....
-Czyżby pornosy? - sapnęła Mi, nadal rżąc. Kasumi spojrzała na wiadomość, potem na Anię. Jej twarz przybrała kolor buraka.
20:18
-Aniu, co mamy rozumieć przez "Przyjdziesz do mnie się pobawić ? Smutno mi samemu D: Twój misio" - powiedziała Kas znowu leżąc na podłodze.
-Bardzo, kurwa, śmieszne. - oburzyła się Ania, odpisując Nagato krótkie "nie mogę, pa", po czym zamknęła laptop i odwróciła się w stronę wyjących dziewczyn.
- Ok, tak to my daleko nie zajdziemy.
- Jak to? Przecież właśnie ty... - zaczęła Michi, ale Ania jej przerwała bijąc po głowię.
Doprowadził to tym razem do napadu śmiechu wszystkich dziewczyn. Skończyły aż rozbolały je brzuchy oraz szczęki. Przez chwile łapały jeszcze oddech, następnie zabrały się do roboty.
- Nie ma nic ciekawego w moim życiu seksualnym, więc…. Mniejsza! Teraz ważniejsza i ciekawsza część..- i tak zaczęła mówić im cały swój plan. Po tym trzeba było zabrać się za robienie scenariusza. Uwinęły się przed dwudziestą drugą. Ze śmiechem schodziły ze schodów, umawiając się na jutro. Na dole w drzwiach stał Nagato z aparatem fotograficznym.
- Witaj.- odparły od razu Kas z Michi posyłając Jarosowej mówiące spojrzenia.
- To do jutra!- i wypchnęła je zza drzwi.
- Co się stało?
- Wielkie dzięki Naguś! Po co ci aparat?
- Przecież mieliśmy robić ten plakat….
-A.. No racja, tylko ze ja nie mam już siły - udała ziewnięcie, by podkreślić swoją rację.
-Kłamczucha. - powiedział, po czym złapał ją w pasie i namiętnie pocałował. Dziewczyna wplotła ręce w jego włosy, przyciągając jeszcze bliżej. Ten zaczął schodzić pocałunkami niżej, pieszcząc językiem jej szyję i w końcu biust. Odpiął jeden guzik koszuli, na nowo zatapiając wargi w jej ustach. I kiedy mieli przejść o krok dalej, do domu wparowała Kasumi.
-Zapomniałam tele - urwała, po czym bez słowa poszła na górę, do pokoju dziewczyny, zostawiając zdezorientowaną parę. Wychodząc szturchnęła Anię uśmiechając się dwuznacznie, po czym życząc im "dobrej zabawy" opuściła dom Jarosówny. Jarosówna z burakiem na twarzy nie mogła spojrzeć do góry na ukochanego... Jezu, ale wstyd! On nachylił się w stronę jej ucha, mówiąc:
- To może zrobimy ten plakat?
Kiwnęła głową, więc on chwycił ją za rękę.
Wchodzili po schodach do jej pokoju, gdy nagle przypomniało się Ani, że TEGO nie posprzątała. Niestety Nagato stał już w pokoju, z ciekawą miną.
- Kurwa, co to jest?
-To nie moje..? - powiedziała, ale w jej głosie słychać było niepewność.
-Taa, bo ci uwierzę. - sarknął, po czym usiadł na łóżku z obrażoną miną.
-Robisz fochy? - zapytała, a ten kiwnął potwierdzająco głową. - Łał, myślałam, że tylko dziewczyny ROBIĄ FOCHY. - uśmiechnęła się cwaniacko.
-To facet nie może robić fochów? - zapytał z ironią w głosie.
- Ty w ogóle wieczór co to znaczy "robić fochy"? - zapytała.
- Oczywiście, obrażać się. - powiedział, a dziewczyna parsknęła śmiechem.
-Nie skarbie - szepnęła mu do ucha, przybliżając się kusząco. - "Robić fochy" znaczy to samo, co "robić lody". - cały czar chwili znikł, gdy dziewczyna zaczęła lać ze śmiechu. Nagato patrzył na nią, jak na kosmitę, ale przecież i tak nie mógł jej tego darować prawda? Wstał, podchodząc do niej i... zaczął ją gilgotać, tak, że nie mogła złapać oddechu, chociaż broniła się całkiem dobrze. Mimo to, nie przeszkodziło mu to, by ją pocałować, więc z robienia plakatu oczywiście nic nie wyszło...
Następnego dnia Ania, Michi oraz Kas spotkały się na sali gimnastycznej. Kasumi trzymała w rękach scenariusz na dzień życzliwości. Nagle pisnęła, a z rąk wypadły jej kartki. Okazało się, że Sasoriemu zachciało się czułości.
-Zbieraj to, debilu. - wskazała na stos kartek. Ten jednak przyciągnął ją bliżej, jednak ciągle stała do niego tyłem.
- Sasori mendo! Kurwa zbierasz to!
- Która to…- przerwał widząc minę swojej kuzynki.
- Chyba nie chcesz stracić swoich SKARBÓW prawda?
- Nie ,nie!- i szybko zaczął zbierać kartki, po chwili dając je Kas, cmokając w usta i pędząc z dala od nich..
-Lol, Ania, nie zastraszaj mi chłopaka. - powiedziała szatynka, na co Ania się uśmiechnęła.
-Oj tam, oj tam. - zaśmiała się. - Przecież jest rudy. - Poklepała ją po ramieniu, po czym oddaliła się wtajemniczyć wszystkich w plan przedstawienia.
-... I to wszystko. Jakieś pytania? - zapytała Ania, po skończonym tłumaczeniu. Po ich minach można było wywnioskować, że nie idzie im za dobrze w obczajaniu tak wybitnie trudnych rzeczy jak przedstawienie na dzień życzliwości.
- Możesz.. no nie wiem, powtórzyć? - zapytał Nagato, który miał już papkę z mózgu.
-No ludzie, no! - zdenerwowała się Jud. - Czego nie rozumiecie w kilku wierszykach, debacie o sztuce i skeczu?
-Wszystkiego? - zapytał retorycznie Hidan, klepiąc ją po zadku. Ta złapała go za rękę i "grzecznie" odsunęła.
- Nie możemy zrobić czegoś prostszego? - spytała Amine.
- Nie! Jeżeli wam się nie podoba, równie dobrze możecie wyjść. - powiedziała, zakładając ręce na klatkę piersiową, przyglądając im się uważnie.
Wszyscy skulili się jeszcze bardziej na swoich krzesłach, nie mając ochoty, by dalej protestować. Ku zdziwieniu ich wszystkich była jedna osoba, która zrozumiała wszystko. Był nią Tobi, który ożywił się właśnie na myśl o Dniu Życzliwości.
- Ja być grzeczny, ja chcieć założyć majtki w kropki obwiązane wężem boa, tańcząc, jak TopModel!
- I widzicie? Tobi potrafi.- sarknęła Anka.
- Ale to jest za trudne do zrozumienia un.
- Jesteście aż takimi debilami aby nie zrozumieć kilku prostych rzeczy?!- wydarła się na nich.- Chcecie to myślcie sami! Ja wam już w niczym nie pomogę!
- Hej, Ania spokojnie. Po prostu wyjaśnij nam to jeszcze raz, a my postaramy się „zrozumieć”. - powiedział Nagato, obejmując ją w pasie, przez co chociaż częściowo się uspokoiła, oraz zaczęła tłumaczyć im od początku.
Oczywiście kiwali głowami, że rozumieją, ale, jak przyszło co do czego tylko Tobi oraz częściowo Amine byli zorientowani.
- Ja chcę wiersz o jednorożcach! - krzyknęła brunetka.
- A Tobi chcę rzucać pomidorami!
- Macie coś?- spytała leżąca do góry nogami Kas.
- Nie. A ty Anka?
- Co? Tak mam. Może zrobimy apel?
- Apel?- obie spojrzały na nią.
- Nom. Stracimy lekcje. A do tego wykorzysta się chłopaków….W oczach dziewczyn pojawił się błysk, który zapewne oznaczał co najmniej armagedon.
-Więc dziewczęta, ponieważ nasi panowie nie świecą przykładem, a nudna akademia z klepanymi wierszami jest denna, może zróbmy to na wesoło? - zapytała Ania. Widać było, że miała plan na całe widowisko. Teraz tylko trzeba to wcielić w życie. Plan był jeszcze nie kompletny, ale wiedziały jedno. Musiały być dobre rekwizyty, dlatego podeszły do szafy Ani, wyjmując z niej wielkie pudełko, gdzie były te "rzeczy". Po chwili zaczęły w nim buszować, wyjmując te najlepsze. Chłopcom, jak i reszcie na pewno się spodobają.
- To boa?- Michi trzymała w dłoniach fioletowy szal.
- Nom. Od babci.
- Ale wielkie pingle!- krzyknęła Kasumi zakładając je na oczy. Pozostałe wybuchły śmiechem.
- Do twarzy ci w nich.
- Ach wiem! Przecież rudzi są zajebiści!- dalej pałaszowały po pudełku, przymierzając i nabijając się z siebie nawzajem. Nagle ich uwagę przykuł pewien przedmiot.
-Ania, co to jest? - zapytała Michi, po czym wybuchnęła śmiechem.
-Na bogato. -zakpiła Kasumi, podnosząc wielki penis z buźką. - A Nagato o nim wie? - powiedziała po czym zaczęła niepohamowanie się śmiać.
-To nie moje. - wzruszyła ramionami, jakby to było nic wielkiego. - To wszystko to rzeczy babci. - sprostowała, a dziewczyny walnęły face palma. Kasumi nadal trzymając w ręce penisa z buźką, zaczęła go przybliżać do ust Ani, powodując u Mich nie pohamowane napady śmiechu. Gdy Jarosówna zrozumiała co się dzieje, wstała szybko, niestety potknęła się o węża boa, a Kas zbliżała się do niej coraz bardziej.
- Kurwa, zabierz to!
- Jak się przyznasz, że to twoje. - powiedziała, uśmiechając się diabelsko.
- To mojej babki!- krzyknęła, lecz Kas wsadziła go jej do ust. Szybko od niego odskoczyła, pognała do łazienki płukać usta, a dziewczyny tarzały się po podłodze ze śmiechu.
- To aż tak śmieszne?!- te tylko pokiwały głowami dalej się z niej zaśmiewając. Ta zabrała zabawkę Kas i im wsadziła do buzi.
- Kurwa Anka!
- No co?- zrobiła oczka niewiniątka. Nagle usłyszały dźwięk przychodzącej wiadomości. Michi podeszła do komputera i sprawdziła.
- Ej Anka! Twój rycerz pisze!
- Miał dopiero o osiemnastej!- szybko znalazła się na fotelu a dziewczyny patrzyły jej przez ramię. Okazało się, że chłopak wysłał jej zdjęcia....
-Czyżby pornosy? - sapnęła Mi, nadal rżąc. Kasumi spojrzała na wiadomość, potem na Anię. Jej twarz przybrała kolor buraka.
20:18
-Aniu, co mamy rozumieć przez "Przyjdziesz do mnie się pobawić ? Smutno mi samemu D: Twój misio" - powiedziała Kas znowu leżąc na podłodze.
-Bardzo, kurwa, śmieszne. - oburzyła się Ania, odpisując Nagato krótkie "nie mogę, pa", po czym zamknęła laptop i odwróciła się w stronę wyjących dziewczyn.
- Ok, tak to my daleko nie zajdziemy.
- Jak to? Przecież właśnie ty... - zaczęła Michi, ale Ania jej przerwała bijąc po głowię.
Doprowadził to tym razem do napadu śmiechu wszystkich dziewczyn. Skończyły aż rozbolały je brzuchy oraz szczęki. Przez chwile łapały jeszcze oddech, następnie zabrały się do roboty.
- Nie ma nic ciekawego w moim życiu seksualnym, więc…. Mniejsza! Teraz ważniejsza i ciekawsza część..- i tak zaczęła mówić im cały swój plan. Po tym trzeba było zabrać się za robienie scenariusza. Uwinęły się przed dwudziestą drugą. Ze śmiechem schodziły ze schodów, umawiając się na jutro. Na dole w drzwiach stał Nagato z aparatem fotograficznym.
- Witaj.- odparły od razu Kas z Michi posyłając Jarosowej mówiące spojrzenia.
- To do jutra!- i wypchnęła je zza drzwi.
- Co się stało?
- Wielkie dzięki Naguś! Po co ci aparat?
- Przecież mieliśmy robić ten plakat….
-A.. No racja, tylko ze ja nie mam już siły - udała ziewnięcie, by podkreślić swoją rację.
-Kłamczucha. - powiedział, po czym złapał ją w pasie i namiętnie pocałował. Dziewczyna wplotła ręce w jego włosy, przyciągając jeszcze bliżej. Ten zaczął schodzić pocałunkami niżej, pieszcząc językiem jej szyję i w końcu biust. Odpiął jeden guzik koszuli, na nowo zatapiając wargi w jej ustach. I kiedy mieli przejść o krok dalej, do domu wparowała Kasumi.
-Zapomniałam tele - urwała, po czym bez słowa poszła na górę, do pokoju dziewczyny, zostawiając zdezorientowaną parę. Wychodząc szturchnęła Anię uśmiechając się dwuznacznie, po czym życząc im "dobrej zabawy" opuściła dom Jarosówny. Jarosówna z burakiem na twarzy nie mogła spojrzeć do góry na ukochanego... Jezu, ale wstyd! On nachylił się w stronę jej ucha, mówiąc:
- To może zrobimy ten plakat?
Kiwnęła głową, więc on chwycił ją za rękę.
Wchodzili po schodach do jej pokoju, gdy nagle przypomniało się Ani, że TEGO nie posprzątała. Niestety Nagato stał już w pokoju, z ciekawą miną.
- Kurwa, co to jest?
-To nie moje..? - powiedziała, ale w jej głosie słychać było niepewność.
-Taa, bo ci uwierzę. - sarknął, po czym usiadł na łóżku z obrażoną miną.
-Robisz fochy? - zapytała, a ten kiwnął potwierdzająco głową. - Łał, myślałam, że tylko dziewczyny ROBIĄ FOCHY. - uśmiechnęła się cwaniacko.
-To facet nie może robić fochów? - zapytał z ironią w głosie.
- Ty w ogóle wieczór co to znaczy "robić fochy"? - zapytała.
- Oczywiście, obrażać się. - powiedział, a dziewczyna parsknęła śmiechem.
-Nie skarbie - szepnęła mu do ucha, przybliżając się kusząco. - "Robić fochy" znaczy to samo, co "robić lody". - cały czar chwili znikł, gdy dziewczyna zaczęła lać ze śmiechu. Nagato patrzył na nią, jak na kosmitę, ale przecież i tak nie mógł jej tego darować prawda? Wstał, podchodząc do niej i... zaczął ją gilgotać, tak, że nie mogła złapać oddechu, chociaż broniła się całkiem dobrze. Mimo to, nie przeszkodziło mu to, by ją pocałować, więc z robienia plakatu oczywiście nic nie wyszło...
Następnego dnia Ania, Michi oraz Kas spotkały się na sali gimnastycznej. Kasumi trzymała w rękach scenariusz na dzień życzliwości. Nagle pisnęła, a z rąk wypadły jej kartki. Okazało się, że Sasoriemu zachciało się czułości.
-Zbieraj to, debilu. - wskazała na stos kartek. Ten jednak przyciągnął ją bliżej, jednak ciągle stała do niego tyłem.
- Sasori mendo! Kurwa zbierasz to!
- Która to…- przerwał widząc minę swojej kuzynki.
- Chyba nie chcesz stracić swoich SKARBÓW prawda?
- Nie ,nie!- i szybko zaczął zbierać kartki, po chwili dając je Kas, cmokając w usta i pędząc z dala od nich..
-Lol, Ania, nie zastraszaj mi chłopaka. - powiedziała szatynka, na co Ania się uśmiechnęła.
-Oj tam, oj tam. - zaśmiała się. - Przecież jest rudy. - Poklepała ją po ramieniu, po czym oddaliła się wtajemniczyć wszystkich w plan przedstawienia.
-... I to wszystko. Jakieś pytania? - zapytała Ania, po skończonym tłumaczeniu. Po ich minach można było wywnioskować, że nie idzie im za dobrze w obczajaniu tak wybitnie trudnych rzeczy jak przedstawienie na dzień życzliwości.
- Możesz.. no nie wiem, powtórzyć? - zapytał Nagato, który miał już papkę z mózgu.
-No ludzie, no! - zdenerwowała się Jud. - Czego nie rozumiecie w kilku wierszykach, debacie o sztuce i skeczu?
-Wszystkiego? - zapytał retorycznie Hidan, klepiąc ją po zadku. Ta złapała go za rękę i "grzecznie" odsunęła.
- Nie możemy zrobić czegoś prostszego? - spytała Amine.
- Nie! Jeżeli wam się nie podoba, równie dobrze możecie wyjść. - powiedziała, zakładając ręce na klatkę piersiową, przyglądając im się uważnie.
Wszyscy skulili się jeszcze bardziej na swoich krzesłach, nie mając ochoty, by dalej protestować. Ku zdziwieniu ich wszystkich była jedna osoba, która zrozumiała wszystko. Był nią Tobi, który ożywił się właśnie na myśl o Dniu Życzliwości.
- Ja być grzeczny, ja chcieć założyć majtki w kropki obwiązane wężem boa, tańcząc, jak TopModel!
- I widzicie? Tobi potrafi.- sarknęła Anka.
- Ale to jest za trudne do zrozumienia un.
- Jesteście aż takimi debilami aby nie zrozumieć kilku prostych rzeczy?!- wydarła się na nich.- Chcecie to myślcie sami! Ja wam już w niczym nie pomogę!
- Hej, Ania spokojnie. Po prostu wyjaśnij nam to jeszcze raz, a my postaramy się „zrozumieć”. - powiedział Nagato, obejmując ją w pasie, przez co chociaż częściowo się uspokoiła, oraz zaczęła tłumaczyć im od początku.
Oczywiście kiwali głowami, że rozumieją, ale, jak przyszło co do czego tylko Tobi oraz częściowo Amine byli zorientowani.
- Ja chcę wiersz o jednorożcach! - krzyknęła brunetka.
- A Tobi chcę rzucać pomidorami!
-Boże.. Ogarnijcie się. - skarciła ich Kasumi. - To takie trudne zrobić durną akademię? - sarknęła.
-Jak widzisz, bardzo. - powiedziała Aki, która również miała dość.
-Dobra, macie scenariusz. Jest napisany w najprostszym języku jaki znam, więc powinniście go zrozumieć. - zaczęła Ania rozdając im kartki....
-Jak widzisz, bardzo. - powiedziała Aki, która również miała dość.
-Dobra, macie scenariusz. Jest napisany w najprostszym języku jaki znam, więc powinniście go zrozumieć. - zaczęła Ania rozdając im kartki....
- A więc ten... - na scenę wyszła Kasumi z Hidanem.- Yyy... Witamy na... tym...- chłopak popatrzył z nadzieją na drugą prowadzącą.
- Witamy na akademii- uśmiechnęła się do widowni i posłała stalowowłosemu mordercze spojrzenie.- Z okazji dnia życzliwości.
- Gdyby ciebie obchodził ten dzień życzliwości, ubrałabyś krótszą sukienkę- mruknął pod nosem z przekonaniem, że dziewczyna go nie usłyszała. Ale niestety, było na odwrót i skończyło się podbitym okiem.
- Zaczynajmy. Pierwszą atrakcją będzie spektakl "Romeo i Julia".- zgasły światła, a gdy zaczęła grać muzyka, na scenę wyszła Akiko, w lawendowo-złotej sukni, o którą się potknęła. Hah... Ciężkie było życie Julii Capulet... Po krótkiej chwili odchrząknęła i wyrecytowała:
- Czy mnie kto wołał?- nikt nie zareagował, lecz dało się zza kurtyny słyszeć cichy szept.
- Akiko, ty później wchodzisz!- Anka zrobiła facepalm'a. Dogadać się z idiotami...
- A, chyba, ze tak...- powoli wycofała się za kulisy. Światła znowu zgasły, lecz się zapaliły, a tym razem na środku stał Deidara. Smutny i cierpiący- tak można było go w tej chwili opisać. Lecz po chwili w jego oku pojawił się znaczący błysk i krzyknął "Katsu!". Podłoga pod nim wybuchła, a sam wpadł do garderoby, którą ktoś ulokował pod podłożem. I znów można było usłyszeć szept "Co ty robisz, debilu?!". Ania wybiegła na scenę i dopiero spostrzegła, co zrobiła, gdy znajdowała się już na środku.
- Ach... Romeo, czemuż ty dzisiaj tak hałasujesz? Chcesz przyprawić jakże wielkiego zawału twojej biednej matce?- chwyciła się za serce. Po widowni przeszedł szmer zdziwienia. Dla starszych pań, które usadowiły się w pierwszym rzędzie, ten wers był oburzający. Przecież Shekspear nie napisał TEGO!
- Aniu... Bo Tobi nie umie zawiązać sobie butów!- na domiar złego, do zdenerwowanej Jarosówny podbiegł brunet. Co gorsza, był w samej bieliźnie, w prawej ręce trzymając but. Ten czyn doprowadził wspomniane panie o rzeczony zawał. Widząc to zamieszanie, do akcji wkroczyła Kas, która ponownie zgasiła światło i wycedziła do mikrofonu:
- A teraz przed państwem Sasori Akasuna z jego marionetkami...- Witamy na akademii- uśmiechnęła się do widowni i posłała stalowowłosemu mordercze spojrzenie.- Z okazji dnia życzliwości.
- Gdyby ciebie obchodził ten dzień życzliwości, ubrałabyś krótszą sukienkę- mruknął pod nosem z przekonaniem, że dziewczyna go nie usłyszała. Ale niestety, było na odwrót i skończyło się podbitym okiem.
- Zaczynajmy. Pierwszą atrakcją będzie spektakl "Romeo i Julia".- zgasły światła, a gdy zaczęła grać muzyka, na scenę wyszła Akiko, w lawendowo-złotej sukni, o którą się potknęła. Hah... Ciężkie było życie Julii Capulet... Po krótkiej chwili odchrząknęła i wyrecytowała:
- Czy mnie kto wołał?- nikt nie zareagował, lecz dało się zza kurtyny słyszeć cichy szept.
- Akiko, ty później wchodzisz!- Anka zrobiła facepalm'a. Dogadać się z idiotami...
- A, chyba, ze tak...- powoli wycofała się za kulisy. Światła znowu zgasły, lecz się zapaliły, a tym razem na środku stał Deidara. Smutny i cierpiący- tak można było go w tej chwili opisać. Lecz po chwili w jego oku pojawił się znaczący błysk i krzyknął "Katsu!". Podłoga pod nim wybuchła, a sam wpadł do garderoby, którą ktoś ulokował pod podłożem. I znów można było usłyszeć szept "Co ty robisz, debilu?!". Ania wybiegła na scenę i dopiero spostrzegła, co zrobiła, gdy znajdowała się już na środku.
- Ach... Romeo, czemuż ty dzisiaj tak hałasujesz? Chcesz przyprawić jakże wielkiego zawału twojej biednej matce?- chwyciła się za serce. Po widowni przeszedł szmer zdziwienia. Dla starszych pań, które usadowiły się w pierwszym rzędzie, ten wers był oburzający. Przecież Shekspear nie napisał TEGO!
- Aniu... Bo Tobi nie umie zawiązać sobie butów!- na domiar złego, do zdenerwowanej Jarosówny podbiegł brunet. Co gorsza, był w samej bieliźnie, w prawej ręce trzymając but. Ten czyn doprowadził wspomniane panie o rzeczony zawał. Widząc to zamieszanie, do akcji wkroczyła Kas, która ponownie zgasiła światło i wycedziła do mikrofonu:
Tym razem wyszedł zrelaksowany rudzielec. Wyjął z torby, którą trzymał na ramieniu dwie marionetki i zaczął nimi poruszać. Przemawiał marionetkami i to spowodowało wręcz za szybką reakcje prowadzących. Równie zręcznie wyłączyli oświetlenie i kazali zejść ze sceny. Jedyna nadzieja pozostała w Tobi'im i jego piosence. Chłopak pojawił się na scenie. po chwili z głośników zaczęła grać melodia, a on podśpiewywał do niej. Aż szkoda opisywać jej.... Więc przejdziemy dalej. Na scenę znów weszli Deidara wraz z Sasorim.
- A teraz Deidara i Sasori powiedzą nam czym jest sztuka.- usłyszeli z głośników głos Kas.
- Sztuka jest ulotna, nie trwa wiecznie, sztuką jest wybuch, un!
- Jesteś w będzie pało! Sztuka jest czymś pięknym, czymś wiecznym, a nie tym twoim marnym wybuchem!- spojrzeli sobie chardo w oczy, gdy dostali pomidorem w twarze.....
- I na tym zakończymy nasz apel. Bardzo dziękuje Kasumi, Michi oraz pozostałym artystą za udział. Do widzenia.- porzegnała się z nimi szarooka....
~~~
I jest rozdział! Kasumi cierpliwości....
piątek, 15 listopada 2013
ROZDZIAŁ 26
Legenda:
fioletowe- mój hentai
brązowe- hentai i tekst Zbuntowanej
~~~~
fioletowe- mój hentai
brązowe- hentai i tekst Zbuntowanej
~~~~
Po jakże udanym miesiącu trzeba było zająć się szykowaniem
akademii dla nauczycieli. Ale i też powiadomić Jagodę z Mikinnou o śmierci
Kushiny i Minato. I jak zawsze musiała tą czarną robotę wykonać Ania. Po chyba
setnej próbie dodzwonienia się do nich, wreszcie się jej udało!
- Chwała Bogu! Siema!- krzyknęła uśmiechnięta, lecz po chwili się uciszyła. Była bowiem druga w nocy.
- Kurwa Anka! Wiesz która godzina?!- wydarły się obie! U Jagody była czwarta a u Mikinnou siódma.
- No jasne, że wiem! U mnie jest druga. Bez dusznicy z was. To ja nie śpię po nocach aby z wami pogadać a te będą się nade mną wyżywać.
- I tak wiemy, że ty lubisz nocne życie.- stwierdziła z rozbawieniem Miki.
- Tęsknie za wami idiotki.- stwierdziła Jago.
- Wiem…. Ale to nie przyczyna tej rozmowy. Otóż…. Kushina i Minato….-słowa utknęły jej w gardle.
- Co oni? Robili TO!?- obie od razu się ożyły i czekały na słowa szarookiej. Ta wzięła kilka wdechów.
- Oni…. Bo była operacja Kushi…. I Minato oddał jej swoje serce… i to się nie udało…. i….. i oboje nie żyją….- i znów zaczęła płakać, jak małe dziecko. Na twarzach Lee i Josei widniało zdziwienie, lecz gdy dotarł do nich sens słów, był szok a potem rozpacz. Po ich policzkach pociekły łzy…..
Z samego rana, a dokładniej o 8 w szkole odbywała się debata, w klasie 3c. Każdy chciał zaproponować co zrobią dla grona pedagogicznego. Ania , która zajęła biurko Jirayi zasypiała, a Sasori z Kakuzu też się z nimi kłócili. Nagle nie wytrzymała, weszła na biurko i krzyknęła na całe gardło. Każdego z obecnych bolały bębenki, ale ją to nie obchodziło bo ucichli.
- Wreszcie! Ludzie! Zachowujecie się jak stado nieogarniętego bydła! Chcecie się kłócić?! To idźcie do piaskownicy! A nie do ostatniej klasy liceum!- ucichła i usiadła na biurku. Odczekała chwilę by znów usłyszeć ich kłótnie.
- Czemu to ty dowodzisz tym wszystkim Jarosówna?!- krzyknęły trzy lalunie. Ta na nie spojrzała z chęcią mordu.
- Chcecie się zamienić? To zapraszam, śmiało.- zeszła z biurka i udała się na korytarz. Wyjęła telefon, wsadziła słuchawki do uszu i puściła sobie głośną muzykę. Kinga, Natalka oraz Wiktoria zajęły jej miejsce. I gdy miały zacząć znów rozpoczęło się zamieszanie. Akiko znudzona tym wszystkim, usiadła na ławce zza Deidarą, wzięła jego włosy i zaczęła robić mu warkoczyki. Blondynowi się to podobało. Odwrócił się do niej i pocałował w usta, a ona odwzajemniła pocałunek. Akimi siedziała na parapecie i zawzięcie gadała z Jud o zrobieniu kolejnej imprezy, tym razem u niej w domu. Była idealna okazja. Jej rodzice znów wyjechali do Niemiec więc chata wolna. Itachi z Michi się całowali, tak samo jak… Kasumi z Sasorim! Tak oni razem! A inni siedzieli i zatykali sobie uszy. Trójca plastików nie wiedziały jak nad nimi zapanować. Wiktoria wyszła i poszła po Ankę.
- Aniu…- powiedziała jak dla siebie „miłym” głosem. Lecz ta nie reagowała. Kopnęła ją a ta jak oparzona, zdjęła słuchawki i spojrzała na nią z chęcią mordu.
- Czego?!
- Znudziło nam się twoje stanowisko.- i ruszyła dumnym krokiem do klasy.
- Nie wytrzymały nawet dziesięciu minut.- mruknęła pod nosem. Wcześniej pożyczyła wskaźnik od pana Tobiramy, wzięła jeszcze toporek pożarowy, założyła jedną słuchawkę i z kopniaka otworzyła drzwi. Każdy na chwilę ucichł i ją obserwował. Weszła na środek klasy i zaczęła machać toporkiem.
- Jeśli nie usiądziecie na swoich miejscach i nie przestaniecie gadać bez pozwolenia, wtedy odetnę wam tym toporkiem palce, albo wy dźgnę wam oczy tym wskaźnikiem. Więc zamknąć się i siadać na tyłkach!- w pośpiechu zajęli swoje miejsca.- Tak więc skoro jest cisza, możemy zacząć. Ktoś ma jakiś pomysł?- rozejrzała się po klasie, lecz nikt nie miał pomysłu.- Kurwa co z wami ludzie?! Jeszcze przed chwilą darliście się jak goryle! A teraz gdzie wasza odwaga?!- odczekała chwilę lecz nikt jej nie odpowiedział.- Czyli wszystko muszę sama zrobić?!- i znów cisza….. Czekały na nią na lotnisku. Po chwili wyłoniła się zza nimi sylwetka przyjaciółki, przytuliły się do siebie i udały na cmentarz…. W tym samym czasie w centrum handlowym pozostali świetnie się bawili.
- Nagato gdzie Ania?- spytał Sasori, który trzymał Kasumi za rękę.
- Chciała zostać w domu, bo chce wymyślić scenariusz, a mojej pomocy nie chce.
- Współczuje stary. Zapewne cię z kimś zdradza.- stwierdził ze śmiechem Hidan. Czerwonowłosy patrzył na niego z szokiem. Lecz się opanował, ale tylko na zewnątrz.
- Idziecie do księgarni? Chce kupić sobie mangę.- stwierdziła Jud. Przytaknęli jej i ruszyli, śmiejąc się. Mikinnou szukała swojej ulubionej mangi po wszystkich półkach. Jej włosy miały odcień fioletu z różowymi i niebieskimi pasemkami. Nagle jej dłoń dotknęła , czyjejś dłoni. Sasori spojrzał w stronę i doznał szoku tak samo jak dziewczyna.
- Mikinnou….
- Saso….- uśmiechnęła się- Co u ciebie mój rudzielcu? Znów chcesz mi kupić mangę?- ten patrzył na nią z szokiem. Chciał ją pocałować, ale uświadomił sobie, że jest z Kasumi. O wilku mowa! Dziewczyna skoczyła mu na plecy, pokazując książkę specjalnie dla niego. Josei spojrzała na nią z chęcią mordu. Posłała uśmiech Skorpionowi, po czym udała się na szukanie Jarosowej. Akasuna patrzył się za oddalającą jej sylwetką, po chwili patrząc na Kas.
- Co tam masz?
- Jak zrobić porno z marionetkami w roli głównej.- ten tylko się uśmiechnął, wziął mangę, którą trzymała Minnou i ruszył z Kasumi do kasy. Jagoda klęczała nad półką z płytami filmowymi. Szukała kolejnej serii „ Katastrofy w przestworzach” i gdy je dostrzegła załamała się. Były dla niej za wysoko. Nagle ktoś sięgnął po tą płytę a ta ze złością odwróciła się na pięcie, doznając szoku. Bez zastanowienia rzuciła się chłopakowi na szyję.
- Itaś!
- Jagoda?- spytał zdziwiony. Do jego nozdrzy doszedł jej zapach. Uświadomił sobie jak za nim tęsknił.- Co ty tu robisz?
- Ja…- przerwał jej krzyk Michi.
- Itachi! Co ty robisz?! Zdradzasz mnie?!
- Co? Nie no skąd. To moja przyjaciółka.
- Tak właśnie!- zawstydziła się, odchodząc od niego.- Dzięki Itachi za sięgniecie płyty.
- Nie ma za co.
- Pa!- i już jej nie było. Tak jak Josei szukała Anki. Długo nie musiała jej szukać. Jarosówna była przy książkach. Wzięła szukaną przez nią powieść, słuchając gadania Jago i Mi ruszyła do kasy. Zapłaciła za książkę i płytę Lee.
- A gdzie twoja manga Mikinnou?
- Nigdzie. Rozmyśliłam się. Idziemy?
- Jasne.- wzięła pieniądze, reklamówkę z zakupami i udały się do wyjścia. Przed samochodem Anki stała cała paczka.
- Co wy tu robicie?- spytała zaskoczona szarooka.
- To samo chcemy wiedzieć un.
- Byłam pierwsza blondi. Ale skoro chcecie wiedzieć, to Jagoda wraz z Mikinnou przyjechały do Minato i Kushiny.- warknęła na nich.
- Ale oni nie żyją.- rzekł bez pohamowania Zetsu. Oczy trójki dziewczyn zaszkliły, odwróciły się, upuściły zakupy i pognały z dala od nich. Nie chciały aby widzieli jak płaczą. Nagato pognał za ukochaną a Sasori z Itachim bez przemyślenia za swoimi byłymi dziewczynami. Kasumi jak i Michi krzyczały za nimi, ale oni ich nie słyszeli. Akiko patrzyła tępym wzrokiem przed siebie.
- Mi…. Jago…. Kurwa jak mogły!! Mnie nie powiadomić?!- zła oraz szczęśliwa ruszyła zza nimi biegiem, a że szpilki jej to utrudniały zdjęła je i rzuciła Deidarze, który jakimś cudem je złapał. Krzycząc na nie aby się zatrzymały. Pozostali patrzyli na nich ze zdziwieniem.
- Kto to?- spytała zła Michi.
- Jagoda i Mikinnou. Byłe Itachiego i Sasoriego.- odpowiedział bez uczuć Kisame…. Po spotkaniu z byłymi dziewczynami minęły dwa dni. Powrócili do szkoły. Oczywiście z wielkimi uśmiechami!<to był sarkazm- dop. Akari> A na ich czele uśmiechnięty od ucha do ucha Hidan< czyt. Uśmiechnięty do góry nogami dop. Akari> Zajęli swoje miejsca w klasie biologicznej i czekali na nauczyciela. Wszedł z ogromnym uśmiechem jak na siebie. Położył swoje rzeczy na biurku i spojrzał na każdą dziewczynę w klasie.
- Dobierzcie się w pary, a ja napiszę na tablicy temat waszego wypracowania na jutro.- odwrócił się pisząc coś na tablicy. Akiko nic nie musiała robić, bo Deidara sam się przy niej znalazł, kładąc dłoń na jej udzie i podchodząc coraz wyżej. Hidan z Judith na kolanach całował jej szyję a ta trzymała dłoń przy jego kroczu….
- Słucham?!- krzyknęła nagle Anka.- Nie mam zamiaru robić o tym referatu!- uderzyła dłońmi o ławkę.- To pogwałcenie prywatności osobistej!
- Nie musisz robić. Ale wiedz, że i ty i twój partner oblejecie, a to jest liczone jako praca klasowa.- chciała zacząć się z nim kłócić, lecz spojrzenie Nagato ją powstrzymało. Naburmuszona usiadła obok chłopaka i siedziała do końca lekcji cicho i wkurwiona. Gdy zabrzmiał ostatni dzwonek wszyscy udali się ze swoją parą do danego domu. Hidan z Jud udali się do domu dziewczyny, Akimita z Kakuzu do domu chłopaka, Akiko z blondyneczką do domu dziewczyny<ale której?-dop. Akari>, Michi do Itachiego, Kasumi do Sasora, a Ania do Nagato… W domu Jud, para siedziała w pokoju dziewczyny. Książka od biologii oraz zeszyty leżały na podłodze obok nich. Dziewczyna siedziała oparta, plecami o klatkę piersiową stalowłosego.
- Nudne to jest.- westchnął przerywając dziewczynie w robieniu notatek.
- A co? Masz lepszy pomysł?- uniosła brwi. Ten po chwili pokiwał twierdząco głową.- To mów.
- Po co mówić, skoro można go pokazać.- nie zdążyła nic powiedzieć bo chłopak pocałował ją w usta. Nic nie zrobiła oprócz odwzajemnienia tej pieszczoty. Przycisnął ją bliżej siebie, kładąc pod sobą na podłodze. Od dawna marzył aby zobaczyć jej nagie ciało. Tak samo jak ona. Położył swoją lewą dłoń, na jej brzuchu, chowając ją pod jej bluzkę, głaszcząc miejsce przy kroczu. Zamruczała mu zmysłowo do ucha, co go zachęciło do dalszych działań. Powoli zaczął rozpinać jej koszulę swymi zębami, całując przy okazji zgrabny brzuch. Jego usta zatrzymały się na staniku, który mu od razu przeszkodził. Sięgnął drugą ręką do jej pleców, w celu pozbycia się „obcego ciała”. Po pozbyciu się niego, zaczął całować jej piersi, doprowadzając ją do euforii. Nie chciała być od niego gorsza, więc pozbyła się jego koszuli, jeżdżąc dłonią po jego klatce piersiowej. Zatrzymała dłoń na jego spodniach. Bez protestu, zdjęła mu spodnie, kładąc swą dłoń na jego przyrodzeniu, w tej chwili cholernie przeszkadzały jej, te pieprzone bokserki! Dlatego się ich zwinnym ruchem pozbyła, nakładając mu prezerwatywę, którą miała w kieszeni spodni. Chłopak widząc napalenie dziewczyny, pozbył się jej spódniczki, złapał za końcówkę majtek, zdejmując je swoimi zębami. Pieścił dłońmi jej piersi, ugniatał sutki, ona natomiast podniecała jego członka. Jeszcze chwilę igrali się ze sobą, lecz Hidan wolał ostrzejszą zabawę. Odwrócił ją do siebie plecami, wchodząc w nią bez ostrzeżenia. Dziewczyna krzyknęła, a chłopak, położył swoje dłonie na jej biodrach, jednocześnie poruszając się w niej coraz to szybciej. W całym domu było słychać jęki dziewczyny…. Tym czasem u Kakuzu coś się działo. Akimita siedziała z nim na podłodze w jego pokoju, rozmawiając na temat prezentacji.
- A może zrobić jakiś plakat?
- To nawet nie taki zły pomysł Kakuzu.- uśmiechnęła się do niego uwodzicielsko. Dziewczyna miała słabość do facetów z długimi włosami, lecz to on ją najbardziej pociągał. Kiwnął głową podnosząc się z podłogi. Wyciągnął w jej stronę dłoń, którą chwyciła. Ruszył do pracowni matki, która była artystką. Po chwili wrócił z wielkim płótnem, stelażem, farbami , pędzlami i kubkiem z wodą.
- Przecież mogłam ci pomóc.
- Nie. Bo nie wiesz co możesz użyć lub co zabrać.- odparł od razu. Ta pokazała mu język, jednak przyznała mu rację w myślach.
- Malowałaś już kiedyś na płótnie?
- No jasne, że tak! Myślisz, że nie?!- wrzasnęła na niego. Oczywiście kłamała, ale no sorry, facet na pewno nie potrafi lepiej malować od dziewczyny!
- Skoro tak mówisz.- wzruszył ramionami, podając jej pędzel. I zaczęli lecz jej to niezbyt wychodziło. Widząc to Kakuzu zamienił się z nią rysowaniem. On malował kobietę a ona mężczyznę. Ale też widział, że i to jej do końca nie wychodzi. Odłożył swój pędzel, stanął za nią, chwycił jej dłoń w swoją z delikatnością, po ciele Akimity przeszedł przyjemny prąd, zaczął delikatnie jeździć pędzlem po płótnie, ona tymczasem wdychała zapach jego perfum połączonych z zapachem jego ciała. Raptownie zatrzymała swoją dłoń i też jego. Spojrzał na nią pytająco, a ta tylko się uśmiechnęła zadziornie. Zdjął swą dłoń, odsunął się od niej, podszedł po pudełko z ciastkami, wrócił do niej z ciastkami.
- Chcesz?- spytał Kakuzu pokazując na ciastko. Kiwnęła głową, że owszem. Wtem chłopak, przyciągnął ją do siebie, wkładając pół łakocia do buzi. Wtedy do Akimity dotarło, że to ostatnie ciastko i nie może go stracić! Zatem przysunęła się bliżej, ugryzła ciastko i chciała już się odsunąć, lecz chciała jeszcze czegoś słodkiego. Połknęła szybko to co miała w buzi, jednocześnie wpinając się w wargi chłopaka. Odwzajemnił pocałunek, już bez ciastka, wkładając swoją dłoń do jej majtek, lecz po chwili ją wyjmując uważając, że to za szybko. Lecz nie dla dziewczyny. Ta pozbyła się szybko jego koszulki, wkładając dłonie w spodnie. Całował jej dekolt, po chwili pozbywając się jej garderoby. Podkoszulka wraz z spodniami dwójki upadła na ziemię a oni stali w samej bieliźnie na tle płótna. W tym samym momencie zdjęli sobie nawzajem bieliznę, dziewczyna pociągnęła go do łóżka, bawiąc się prezerwatywą. Schowała ją sobie do ust i nimi założyła mu go na penisa. Popchnął ją na materac, siadając na niej okrakiem. Chciał się z nią podroczyć, więc zaczął bawić się jej piersiami, jednak po chwili mu się to znudziło. Wszedł w nią ostrożnie i powoli się w niej poruszając, po chwili przyśpieszając tępa. Jęki dziewczyny świadczyły o tym, że było jej nieziemsko dobrze…. Sasori wraz z Kasumi siedzieli u niego. Babcia chłopaka wypytywała się o różne rzeczy dziewczyny do puki nie oświadczyła Skorpionowi, iż musi iść do jego kuzynów. Złapał dziewczynę za dłoń, ciągnąc w stronę swojego pokoju. Zamknął za nimi drzwi na klucz, usiedli na łóżku i zaczęli się uczyć…< teraz będzie część Zbuntowanej – dop. Akari> Patrzyli się głupi w swoje zeszyty od biologii. Siedzieli już nad tym od ponad godziny, niestety nadal nie mogli, wymyślić niczego sensownego. Nie, zaraz Sasori wspominał coś o zrobieniu jakiś lalek. W sumie to nie byłby taki zły pomysł, poza tym nie musiałaby wtedy nic robić. Chciała mu już przekazać, że się zgada, gdy zaburczało jej w brzuchu. Chyba tego nie usłyszał, bo nadal był zajęty mruczeniem pod nosem. A więc najpierw musi się nakarmić, potem formalności. Dlatego chwyciła go za dłoń, chcąc zabrać do kuchni. Niestety, jako, że był rudy chciał zabrać się z tym całym badziewiem (podręczniki, zeszyty, długopisy itp.) w jednej ręce. Jak można było się domyśleć było to zadanie nie do zrobienia, ale on tego nie rozumiał. Ale, że Kasumi z każdą chwilą, była coraz bardziej głodna, postanowiła się poświecić i wziąć jeden długopis. Gdy w końcu jakimś cudem udało się im dojść do kuchni, brunetka pobiegła szybko do lodówki i różnych szafek kuchennych z jedzeniem, przez co kompletnie zapomniała o wszystkim, by móc skupić się na robieniu tostów. Sasori usiadł przy stole patrząc się interesująco na rysunki w podręczniku.
- Ej, wiesz co to jest? - spytał, pokazując na postać mężczyzny.
- No, fiut. - powiedziała, odwracając się przez ramię w jego stronę. Chciała już wrócić do swojego zajęcia, gdy znowu jej przeszkodził.
- A to?
- Cipa. - odparła znudzona. Smarowała już trzecią kanapkę masłem, gdy poczuła ręce rudzielca na swoich biodrach. Przysunął się do niej bliżej, a jego usta znajdowały się kilka centymetrów od jej ucha.
- A wiesz co się stanie, gdy ten fiut z cipą się złączą. - powiedział, mrucząc ochoczo.
- No, dziecko. - mówiąc to, uwolniła się z jego objęć, wychodząc z kuchni. Patrzył się w ślad za nią, nie mogąc zrozumieć co takiego mógł zrobić źle. Już chciał pójść do Kasumi, gdy wróciła z magicznym przedmiotem w ręce. - Teraz dziecka nie będzie. - mówiąc to uśmiechnęła się szeroko. Po chwili złapała go za koszulę, przyciągając mocno do siebie, tym samym wpijając mu się w usta. Ręce Sasoriego powędrowały na jej jędrny tyłek, zaś jej wplątały się w jego rude włosy. Podniósł ją do góry, następnie posadził na segmencie, a jego wargi od ust brunetki schodziły coraz niżej aż po dekolt. Wsadził swoją rękę pod jej bluzkę, wspinając się do piersi Kas, którymi po chwili zaczął się bawić, mimo stanika. Ona nie pozostawała dłużna, rozpinając mu rozporek, w końcu trzeba było założyć tą prezerwatywę na jego członka... W pomieszczeniu robiło się coraz bardziej duszno, przez co szybko pozbyli się swojej garderoby: Na początku zdjął jej koszulkę i ten cholerny stanik, który przeszkadzał mu wcześniej w zabawie. Po chwili zaczął drażnić jej sutki aż nie stwardniały, podczas gdy ona próbowała pozbyć go jakimś cudem koszuli, w końcu spodni już nie miał... Gdy nareszcie oboje byli nadzy, Kasumi zeszła z segmentu, podchodząc do Sasoriego kuszącym krokiem... Przewrócili się na stertę swoich ubrań, następnie rudzielec ją pocałował, po chwili w nią wchodząc. Poruszał się w niej wolno, lecz z każdą chwilą zaczął przyśpieszacz tempo, przez co sprawiał jej ogromną rozkosz. Po całym domu słychać było ich jęki, ale nie przejmowali się tym zbytnio. Chata była pusta, a Jiraiya powinien być z nich dumny.... Akiko znudzona siedziała u siebie w domu wraz z chłopakiem. Jeszcze nie miała nic sensownego w głowie , w przeciwieństwie od niej Dei miał pomysł…
- Co sądzisz o tym, by zbudować takie wielkie ciało kobiety i mężczyzny i nagle... Katsu! - powiedział Deidara, skacząc, jak małpa. Białowłosa patrzyła na niego znudzona, nie mogąc zrozumieć, jak może z nim wytrzymywać już tyle czasu. Wstała powoli, podchodząc do niego z tajemniczą miną.
- Tylko, że jeżeli to zrobisz, z twoich orzeszków już nic nie zostanie. - powiedziała ze sztuczną miną, łapiąc go za ramie.
- Co?! Twierdzisz, że mam małego? - krzyknął oburzony, a z ręki wypadła mu linijka.
- No, wiesz... - zaczęła, robiąc minę niewiniątka.
- Zaraz ci udowodnię, że się mylisz. - mówiąc to, zaczął zdejmować spodnie.
- Ej, zaraz, zapomniałeś prezerwatywy! - krzyknęła, grzebiąc w kieszeni. Gdy znalazła rzecz, której szukała, podeszła do niego bliżej, nachylając się w stronę jego ucha. Jej ciepły oddech drażnił jego szyje, gdy mówiła.
- Na szczęście, mnie skleroza jeszcze nie dopadła. - uśmiechnęła się szatańsko, po chwili złączyli się w długim i namiętnym pocałunku. Złapała go za pasek od spodni, ciągnąc w stronę łóżka. Nadal się całując, usiadł na kanapie, a ją posadził sobie na kolanach. Szybkim ruchem Akiko pozbyła go koszulki, zaś on wolał się trochę dłużej pobawić, więc powoli wkładał swoje długie łapska pod jej bluzkę, by po chwili ją zdjąć. Następnie przeszedł do stanika z którym miał trochę kłopotu, lecz gdy w końcu i go się pozbył, popatrzył się przez dobrą chwile na jej jędrne cycki, i w końcu zaczął je pieścić. Czerwonooka włożyła swoją sprytną rączkę do jego rozpiętych spodni, schodząc coraz niżej... Kilka minut później pozbyli się swoich ubrań, a Deidara już z prezerwatywą w nią wszedł. Na początku wolno się w niej poruszał, lecz z każdym kolejnym jej jękiem przyśpieszał tempo. Nie da się ukryć, że nawet seks z transwestytą potrafi być zajebisty…. Itachi wraz z Michi siedzieli w domu Uchihy. Dziewczyna dalej mu nie wybaczyła, tego że pobiegł za byłą dziewczyną nie myśląc o tym co jej tym zrobił. Dlatego nie odzywała się do niego i nic nie robiła aby mu pomóc przy projekcie.
- Michi? Michi? Michi? Michi? Michi?- powtarzał do puki dziewczyna nie spojrzała na niego z mordem.
- Czego kurwo?!
- Wreszcie się do mnie odezwałaś. Postęp.- lekko się do niej uśmiechnął, lecz ta go olała, odwracając wzrok. Ten podniósł się z krzesełka, wychodząc z pokoju. Wszedł do łazienki czegoś znaleźć. A Michi korzystając z okazji, że go nie ma podeszła do biurka, zobaczyć co napisał. Nie chciała dostać złej oceny przez tego ćpuna!<nie mogłam się oprzeć- dop. Akari> Poczuła czyjąś dłoń na ramieniu, przez co pisnęła, uderzając przybysza w policzek. Okazał się nim Itachi. Nic sobie z tego nie zrobiła.
- Kurwa nie strasz mnie!- krzyknęła mu do ucha. Niech ma nauczkę. Dotknął swojego policzka.
- Musisz dostać karę za to.- mruknął pod nosem. Złapał ją w pasie, przewieszając ją sobie przez ramię. Protestowała, lecz nic sobie z tego nie robił. Ruszył pogwizdując do łazienki. Wszedł z nią do niej, zamknął drzwi na klucz. Gdy upewnił się, że nie sięgnie klucza, postawił ją na podłodze.
- Kurwa wypuść mnie dupku!
- Nie.- uśmiechnął się tajemniczo, podchodząc bliżej niej. Odsuwała się do puki nie natrafiła na ścianę. Wykorzystał okazję zatapiając swe usta w jej. Jednocześnie pozbywał się jej ubrań. Chciała mu się wyrwać, lecz nie mogła. Poddała się mu. Kiedy pozbył się jej ubrań, zaczął siebie rozbierać, lecz dziewczyna złapała go za ręce, kładąc je na swoich piersiach. Sama zaczęła go rozbierać, włożyła dłonie do jego kieszeni, wyjmując prezerwatywę, nie przejmując się, że nosi je przy sobie. Nałożyła mu ją na fiuta, zatapiając się w pocałunku. Odsunął ją od siebie na chwilę.
- Może masz ochotę na kąpiel?- uniósł delikatnie brwi, ta pokiwała głową. Wszedł pierwszy do wanny, a ona po nim, siadając na nim okrakiem. Nabijając się na jego przyrodzenie. Zaczęła poruszać się do góry i do dołu robiąc przyjemność sobie i jemu….
- Powinniśmy iść do mnie do pokoju.- stwierdził chłopak.
-Też tak uważam. Lubię uczyć się u ciebie na łóżku. Też chce takie!- Nagato się zaśmiał.
- To poczekaj chwilę.- usiadła z powrotem na fotelu, a chłopak zaniósł ich plecaki do siebie. Po chwili po nią wrócił. Chciała wstać, lecz ten ukucnął.
- Wskakuj na barana.
- Ale boje się, że coś ci zrobię.- nadal pamiętała jego wypadek, dlatego nie chciała aby się przemęczał.
- Uważasz, że jestem słaby?- spytał a ta od razu zaprzeczyła- W takim razie wskakuj.- pokręciła głową, lekko się śmiejąc, jednak oplotła go rękoma wokół szyi oraz nogami w pasie. Złapał ją pod kolanami, wyprostował się i ruszył na górę do siebie. Otworzył drzwi, wchodząc z nią. Zeskoczyła z niego, całując w szyję.
- Dziękuje mój koniku.- zaśmiała się z tego. Ten udał naburmuszonego, za co stanęła na palcach cmokając go w policzek.
- To chodź. Trzeba zabrać się za ten referat z biologii.
- Nie będę nic pisać.- założyła dłonie na piersiach.
- Spoko. To ja napiszę.
- Źle mnie zrozumiałeś. Nie będę nic robić. To jest pogwałcenie praw osobistych.
- To co chcesz robić?- spytał spoglądając na nią z góry. Uniosła głowę, spoglądając w jego oczy.
- Chce zobaczyć jak robisz szablony.
- Serio?- spytał zdziwiony.
- No serio, serio.- złapała go za dłoń, ciągnąc do biurka. Usiadł na swoim krzesełku a ta na jego kolanach. Odpalił komputer, wpisał hasło i ukazała jej się jego tapeta…
- Co ja tu robię?- spojrzała to na niego, to na ekran komputera.
- Śpisz. Oraz jesteś moją tapetą. A co?
- Ale ja sobie nie przypominam….
- Bo to zdjęcie zrobiłem jak u mnie spałaś, od razu po moim powrocie ze szpitala.- wszedł jej w słowo.
- Usuń je.- odparła od razu.
- Nie.
- Ale masz mnie przecież prawie, że na co dzień. To po co ci jeszcze moje zdjęcia?
- Bo tak. Tajemnica. Dowiesz się w grudniu.- cmoknął ją w kark.- A ty co masz na tapecie?
- Gdzie? Jak na kompie, ciebie, na telefonie ciebie i kota, na lapku nas, i na tablecie śpiącego ciebie.- wyszczerzyła się do niego, ukazując szereg białych ząbków.
- I ty mi nie pozwalasz mieć twoich zdjęć?
- Oj tam, oj tam.- uśmiechnęła się do niego uroczo. Naglę ziewając. Zaśmiał się.
- Śpiąca co?
- Niom. Liecz dziewczynka, bez swojego misia nie miozie spiać.- udała małe dziecko. Zaśmiał się, lecz postanowił dalej to pociągnąć.
- A jak nazywa się twój miś malutka?
- Naguś.
- Hmm…. Chyba jest słoneczko na łóżeczku. Idź zobacz czy go tam nie ma.
- Bojie się siama isć.
- To pójdę z tobą.- zeszła z jego kolan, łapiąc go za dłoń. Pociągnął ją w stronę swojego łóżka, weszła pierwsza a on zza nią.- I gdzie twój miś?- uniósł brwi.
- Nie wiem. Może chce pan nim być?- wymruczała mu zmysłowo do ucha. Ugryzła go lekko w ucho, co go zaczęło bardziej kusić. Nachylił się nad swoją „ofiarą”< odbija mi po energetykach- dop. Akari>, całując jej czoło.
- Może jak nie będziesz dziewczynką, malutka.- chciał się z nią podroczyć.
- Czyli, że jestem jeszcze za malutka, aby pan został moim misiaczkiem?- zatrzepotała rzęsami.
- Tak malutka.- uśmiechnął się do niej. Ta zdjęła swoje okulary, kładąc na półeczce ze zdjęciami chłopaka. Zdjęła gumkę od włosów, przewieszając je sobie na jedną stronę szyi.
- A teraz?- złapała za kosmyk jego włosów, zakręcając go sobie na palcu.
- Jeszcze jesteś za młoda dziewczynko.- uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Tak? Jaka szkoda. To będę musiała iść do domu, po swojego misia.- chciała już zejść, lecz chłopak zagroził jej drogę, przyciągając do materaca. Jego dłonie trzymały jej nadgarstki, po obu stronach głowy, przytrzymując przy łóżku.
- Ale nikt mi tego nie zabroni , spełnienia twojej prośby malutka.- uśmiechnął się do niej w ten czarujący sposób jak wtedy w kinie…. Nie chciała o tym myśleć. Chciała jego. Tu i teraz. Wyczytał to z jej oczu, więc nachylił się, składając na jej ustach delikatny pocałunek. Puścił jej dłonie, zjeżdżając po nich coraz niżej, aż nie zatrzymał się na jej spódniczce. Odpiął ją, zdejmując z niej. Wplotła mu palce we włosy, podnosząc się do siadu, aby ułatwić mu zdejmowanie jej rajstop. Złapał za koniec cienkiego materiału, zsuwając po woli, z jej pupy, następnie z gładkich ud, z nogi i na koniec ze stóp. Położył swoje dłonie, na jej pośladkach. Ania zaczęła zdejmować jego koszulę, badając każdy kawałek jego idealnego torsu, który znała na pamięć. Pozbyła się jego czarnej koszuli, zaczynając rozpinać rozporek i guzik jego spodni. Popchnęła go na plecy, samej kładąc się na nim brzuchem. Pozbyła się raz dwa jego spodni. Położył swoje dłonie na jej policzkach, przyciągając bliżej siebie. Zaczął całować jej dekolt, lecz dalszą drogę przeszkodziła mu górna garderoba czekoladowłosej. Więc, pozbył się czarnego sweterka, oraz koronkowego stanika. Dziewczyna zaczęła całować jego brzuch, zatrzymując się ustami przy jego kroczu, oboje jednocześnie pozbyli się sobie nawzajem resztek garderoby. Przygotowana szarooka wyjęła z kieszeni, spódnicy prezerwatywę o smaku arbuza, założyła mu ją. Tym razem przewrócił ją na plecy, znajdując się na niej. Spojrzeli sobie w oczy. Pragnęli tego całymi ciałami. Całując ją w usta wszedł w nią ostrożnie i powoli…. Amine i Tobi myśleli dużo nad tym jak zrobią własną prezentację. W końcu wpadło na seks! Naszykowali kamerę i zaczęli rozbierać….. lalki!< a co myśleliście, że siebie? Nie za dużo już macie hentai jak na jedną notkę?- dop. Akari> I zaczęli uprawiać lalkowy seks dodając, efekty dźwiękowe…. Akiko siedzi u siebie w domu, wraz z Deidarą. Gdy nagle słyszy pukanie do drzwi. Podnosi się w samej bieliźnie i szlafroku. Otwiera drzwi i doznaje szoku.
- Siema kuzyneczko! Wróciłam!- krzyknęła uradowana Mikinnou….
- Chwała Bogu! Siema!- krzyknęła uśmiechnięta, lecz po chwili się uciszyła. Była bowiem druga w nocy.
- Kurwa Anka! Wiesz która godzina?!- wydarły się obie! U Jagody była czwarta a u Mikinnou siódma.
- No jasne, że wiem! U mnie jest druga. Bez dusznicy z was. To ja nie śpię po nocach aby z wami pogadać a te będą się nade mną wyżywać.
- I tak wiemy, że ty lubisz nocne życie.- stwierdziła z rozbawieniem Miki.
- Tęsknie za wami idiotki.- stwierdziła Jago.
- Wiem…. Ale to nie przyczyna tej rozmowy. Otóż…. Kushina i Minato….-słowa utknęły jej w gardle.
- Co oni? Robili TO!?- obie od razu się ożyły i czekały na słowa szarookiej. Ta wzięła kilka wdechów.
- Oni…. Bo była operacja Kushi…. I Minato oddał jej swoje serce… i to się nie udało…. i….. i oboje nie żyją….- i znów zaczęła płakać, jak małe dziecko. Na twarzach Lee i Josei widniało zdziwienie, lecz gdy dotarł do nich sens słów, był szok a potem rozpacz. Po ich policzkach pociekły łzy…..
Z samego rana, a dokładniej o 8 w szkole odbywała się debata, w klasie 3c. Każdy chciał zaproponować co zrobią dla grona pedagogicznego. Ania , która zajęła biurko Jirayi zasypiała, a Sasori z Kakuzu też się z nimi kłócili. Nagle nie wytrzymała, weszła na biurko i krzyknęła na całe gardło. Każdego z obecnych bolały bębenki, ale ją to nie obchodziło bo ucichli.
- Wreszcie! Ludzie! Zachowujecie się jak stado nieogarniętego bydła! Chcecie się kłócić?! To idźcie do piaskownicy! A nie do ostatniej klasy liceum!- ucichła i usiadła na biurku. Odczekała chwilę by znów usłyszeć ich kłótnie.
- Czemu to ty dowodzisz tym wszystkim Jarosówna?!- krzyknęły trzy lalunie. Ta na nie spojrzała z chęcią mordu.
- Chcecie się zamienić? To zapraszam, śmiało.- zeszła z biurka i udała się na korytarz. Wyjęła telefon, wsadziła słuchawki do uszu i puściła sobie głośną muzykę. Kinga, Natalka oraz Wiktoria zajęły jej miejsce. I gdy miały zacząć znów rozpoczęło się zamieszanie. Akiko znudzona tym wszystkim, usiadła na ławce zza Deidarą, wzięła jego włosy i zaczęła robić mu warkoczyki. Blondynowi się to podobało. Odwrócił się do niej i pocałował w usta, a ona odwzajemniła pocałunek. Akimi siedziała na parapecie i zawzięcie gadała z Jud o zrobieniu kolejnej imprezy, tym razem u niej w domu. Była idealna okazja. Jej rodzice znów wyjechali do Niemiec więc chata wolna. Itachi z Michi się całowali, tak samo jak… Kasumi z Sasorim! Tak oni razem! A inni siedzieli i zatykali sobie uszy. Trójca plastików nie wiedziały jak nad nimi zapanować. Wiktoria wyszła i poszła po Ankę.
- Aniu…- powiedziała jak dla siebie „miłym” głosem. Lecz ta nie reagowała. Kopnęła ją a ta jak oparzona, zdjęła słuchawki i spojrzała na nią z chęcią mordu.
- Czego?!
- Znudziło nam się twoje stanowisko.- i ruszyła dumnym krokiem do klasy.
- Nie wytrzymały nawet dziesięciu minut.- mruknęła pod nosem. Wcześniej pożyczyła wskaźnik od pana Tobiramy, wzięła jeszcze toporek pożarowy, założyła jedną słuchawkę i z kopniaka otworzyła drzwi. Każdy na chwilę ucichł i ją obserwował. Weszła na środek klasy i zaczęła machać toporkiem.
- Jeśli nie usiądziecie na swoich miejscach i nie przestaniecie gadać bez pozwolenia, wtedy odetnę wam tym toporkiem palce, albo wy dźgnę wam oczy tym wskaźnikiem. Więc zamknąć się i siadać na tyłkach!- w pośpiechu zajęli swoje miejsca.- Tak więc skoro jest cisza, możemy zacząć. Ktoś ma jakiś pomysł?- rozejrzała się po klasie, lecz nikt nie miał pomysłu.- Kurwa co z wami ludzie?! Jeszcze przed chwilą darliście się jak goryle! A teraz gdzie wasza odwaga?!- odczekała chwilę lecz nikt jej nie odpowiedział.- Czyli wszystko muszę sama zrobić?!- i znów cisza….. Czekały na nią na lotnisku. Po chwili wyłoniła się zza nimi sylwetka przyjaciółki, przytuliły się do siebie i udały na cmentarz…. W tym samym czasie w centrum handlowym pozostali świetnie się bawili.
- Nagato gdzie Ania?- spytał Sasori, który trzymał Kasumi za rękę.
- Chciała zostać w domu, bo chce wymyślić scenariusz, a mojej pomocy nie chce.
- Współczuje stary. Zapewne cię z kimś zdradza.- stwierdził ze śmiechem Hidan. Czerwonowłosy patrzył na niego z szokiem. Lecz się opanował, ale tylko na zewnątrz.
- Idziecie do księgarni? Chce kupić sobie mangę.- stwierdziła Jud. Przytaknęli jej i ruszyli, śmiejąc się. Mikinnou szukała swojej ulubionej mangi po wszystkich półkach. Jej włosy miały odcień fioletu z różowymi i niebieskimi pasemkami. Nagle jej dłoń dotknęła , czyjejś dłoni. Sasori spojrzał w stronę i doznał szoku tak samo jak dziewczyna.
- Mikinnou….
- Saso….- uśmiechnęła się- Co u ciebie mój rudzielcu? Znów chcesz mi kupić mangę?- ten patrzył na nią z szokiem. Chciał ją pocałować, ale uświadomił sobie, że jest z Kasumi. O wilku mowa! Dziewczyna skoczyła mu na plecy, pokazując książkę specjalnie dla niego. Josei spojrzała na nią z chęcią mordu. Posłała uśmiech Skorpionowi, po czym udała się na szukanie Jarosowej. Akasuna patrzył się za oddalającą jej sylwetką, po chwili patrząc na Kas.
- Co tam masz?
- Jak zrobić porno z marionetkami w roli głównej.- ten tylko się uśmiechnął, wziął mangę, którą trzymała Minnou i ruszył z Kasumi do kasy. Jagoda klęczała nad półką z płytami filmowymi. Szukała kolejnej serii „ Katastrofy w przestworzach” i gdy je dostrzegła załamała się. Były dla niej za wysoko. Nagle ktoś sięgnął po tą płytę a ta ze złością odwróciła się na pięcie, doznając szoku. Bez zastanowienia rzuciła się chłopakowi na szyję.
- Itaś!
- Jagoda?- spytał zdziwiony. Do jego nozdrzy doszedł jej zapach. Uświadomił sobie jak za nim tęsknił.- Co ty tu robisz?
- Ja…- przerwał jej krzyk Michi.
- Itachi! Co ty robisz?! Zdradzasz mnie?!
- Co? Nie no skąd. To moja przyjaciółka.
- Tak właśnie!- zawstydziła się, odchodząc od niego.- Dzięki Itachi za sięgniecie płyty.
- Nie ma za co.
- Pa!- i już jej nie było. Tak jak Josei szukała Anki. Długo nie musiała jej szukać. Jarosówna była przy książkach. Wzięła szukaną przez nią powieść, słuchając gadania Jago i Mi ruszyła do kasy. Zapłaciła za książkę i płytę Lee.
- A gdzie twoja manga Mikinnou?
- Nigdzie. Rozmyśliłam się. Idziemy?
- Jasne.- wzięła pieniądze, reklamówkę z zakupami i udały się do wyjścia. Przed samochodem Anki stała cała paczka.
- Co wy tu robicie?- spytała zaskoczona szarooka.
- To samo chcemy wiedzieć un.
- Byłam pierwsza blondi. Ale skoro chcecie wiedzieć, to Jagoda wraz z Mikinnou przyjechały do Minato i Kushiny.- warknęła na nich.
- Ale oni nie żyją.- rzekł bez pohamowania Zetsu. Oczy trójki dziewczyn zaszkliły, odwróciły się, upuściły zakupy i pognały z dala od nich. Nie chciały aby widzieli jak płaczą. Nagato pognał za ukochaną a Sasori z Itachim bez przemyślenia za swoimi byłymi dziewczynami. Kasumi jak i Michi krzyczały za nimi, ale oni ich nie słyszeli. Akiko patrzyła tępym wzrokiem przed siebie.
- Mi…. Jago…. Kurwa jak mogły!! Mnie nie powiadomić?!- zła oraz szczęśliwa ruszyła zza nimi biegiem, a że szpilki jej to utrudniały zdjęła je i rzuciła Deidarze, który jakimś cudem je złapał. Krzycząc na nie aby się zatrzymały. Pozostali patrzyli na nich ze zdziwieniem.
- Kto to?- spytała zła Michi.
- Jagoda i Mikinnou. Byłe Itachiego i Sasoriego.- odpowiedział bez uczuć Kisame…. Po spotkaniu z byłymi dziewczynami minęły dwa dni. Powrócili do szkoły. Oczywiście z wielkimi uśmiechami!<to był sarkazm- dop. Akari> A na ich czele uśmiechnięty od ucha do ucha Hidan< czyt. Uśmiechnięty do góry nogami dop. Akari> Zajęli swoje miejsca w klasie biologicznej i czekali na nauczyciela. Wszedł z ogromnym uśmiechem jak na siebie. Położył swoje rzeczy na biurku i spojrzał na każdą dziewczynę w klasie.
- Dobierzcie się w pary, a ja napiszę na tablicy temat waszego wypracowania na jutro.- odwrócił się pisząc coś na tablicy. Akiko nic nie musiała robić, bo Deidara sam się przy niej znalazł, kładąc dłoń na jej udzie i podchodząc coraz wyżej. Hidan z Judith na kolanach całował jej szyję a ta trzymała dłoń przy jego kroczu….
- Słucham?!- krzyknęła nagle Anka.- Nie mam zamiaru robić o tym referatu!- uderzyła dłońmi o ławkę.- To pogwałcenie prywatności osobistej!
- Nie musisz robić. Ale wiedz, że i ty i twój partner oblejecie, a to jest liczone jako praca klasowa.- chciała zacząć się z nim kłócić, lecz spojrzenie Nagato ją powstrzymało. Naburmuszona usiadła obok chłopaka i siedziała do końca lekcji cicho i wkurwiona. Gdy zabrzmiał ostatni dzwonek wszyscy udali się ze swoją parą do danego domu. Hidan z Jud udali się do domu dziewczyny, Akimita z Kakuzu do domu chłopaka, Akiko z blondyneczką do domu dziewczyny<ale której?-dop. Akari>, Michi do Itachiego, Kasumi do Sasora, a Ania do Nagato… W domu Jud, para siedziała w pokoju dziewczyny. Książka od biologii oraz zeszyty leżały na podłodze obok nich. Dziewczyna siedziała oparta, plecami o klatkę piersiową stalowłosego.
- Nudne to jest.- westchnął przerywając dziewczynie w robieniu notatek.
- A co? Masz lepszy pomysł?- uniosła brwi. Ten po chwili pokiwał twierdząco głową.- To mów.
- Po co mówić, skoro można go pokazać.- nie zdążyła nic powiedzieć bo chłopak pocałował ją w usta. Nic nie zrobiła oprócz odwzajemnienia tej pieszczoty. Przycisnął ją bliżej siebie, kładąc pod sobą na podłodze. Od dawna marzył aby zobaczyć jej nagie ciało. Tak samo jak ona. Położył swoją lewą dłoń, na jej brzuchu, chowając ją pod jej bluzkę, głaszcząc miejsce przy kroczu. Zamruczała mu zmysłowo do ucha, co go zachęciło do dalszych działań. Powoli zaczął rozpinać jej koszulę swymi zębami, całując przy okazji zgrabny brzuch. Jego usta zatrzymały się na staniku, który mu od razu przeszkodził. Sięgnął drugą ręką do jej pleców, w celu pozbycia się „obcego ciała”. Po pozbyciu się niego, zaczął całować jej piersi, doprowadzając ją do euforii. Nie chciała być od niego gorsza, więc pozbyła się jego koszuli, jeżdżąc dłonią po jego klatce piersiowej. Zatrzymała dłoń na jego spodniach. Bez protestu, zdjęła mu spodnie, kładąc swą dłoń na jego przyrodzeniu, w tej chwili cholernie przeszkadzały jej, te pieprzone bokserki! Dlatego się ich zwinnym ruchem pozbyła, nakładając mu prezerwatywę, którą miała w kieszeni spodni. Chłopak widząc napalenie dziewczyny, pozbył się jej spódniczki, złapał za końcówkę majtek, zdejmując je swoimi zębami. Pieścił dłońmi jej piersi, ugniatał sutki, ona natomiast podniecała jego członka. Jeszcze chwilę igrali się ze sobą, lecz Hidan wolał ostrzejszą zabawę. Odwrócił ją do siebie plecami, wchodząc w nią bez ostrzeżenia. Dziewczyna krzyknęła, a chłopak, położył swoje dłonie na jej biodrach, jednocześnie poruszając się w niej coraz to szybciej. W całym domu było słychać jęki dziewczyny…. Tym czasem u Kakuzu coś się działo. Akimita siedziała z nim na podłodze w jego pokoju, rozmawiając na temat prezentacji.
- A może zrobić jakiś plakat?
- To nawet nie taki zły pomysł Kakuzu.- uśmiechnęła się do niego uwodzicielsko. Dziewczyna miała słabość do facetów z długimi włosami, lecz to on ją najbardziej pociągał. Kiwnął głową podnosząc się z podłogi. Wyciągnął w jej stronę dłoń, którą chwyciła. Ruszył do pracowni matki, która była artystką. Po chwili wrócił z wielkim płótnem, stelażem, farbami , pędzlami i kubkiem z wodą.
- Przecież mogłam ci pomóc.
- Nie. Bo nie wiesz co możesz użyć lub co zabrać.- odparł od razu. Ta pokazała mu język, jednak przyznała mu rację w myślach.
- Malowałaś już kiedyś na płótnie?
- No jasne, że tak! Myślisz, że nie?!- wrzasnęła na niego. Oczywiście kłamała, ale no sorry, facet na pewno nie potrafi lepiej malować od dziewczyny!
- Skoro tak mówisz.- wzruszył ramionami, podając jej pędzel. I zaczęli lecz jej to niezbyt wychodziło. Widząc to Kakuzu zamienił się z nią rysowaniem. On malował kobietę a ona mężczyznę. Ale też widział, że i to jej do końca nie wychodzi. Odłożył swój pędzel, stanął za nią, chwycił jej dłoń w swoją z delikatnością, po ciele Akimity przeszedł przyjemny prąd, zaczął delikatnie jeździć pędzlem po płótnie, ona tymczasem wdychała zapach jego perfum połączonych z zapachem jego ciała. Raptownie zatrzymała swoją dłoń i też jego. Spojrzał na nią pytająco, a ta tylko się uśmiechnęła zadziornie. Zdjął swą dłoń, odsunął się od niej, podszedł po pudełko z ciastkami, wrócił do niej z ciastkami.
- Chcesz?- spytał Kakuzu pokazując na ciastko. Kiwnęła głową, że owszem. Wtem chłopak, przyciągnął ją do siebie, wkładając pół łakocia do buzi. Wtedy do Akimity dotarło, że to ostatnie ciastko i nie może go stracić! Zatem przysunęła się bliżej, ugryzła ciastko i chciała już się odsunąć, lecz chciała jeszcze czegoś słodkiego. Połknęła szybko to co miała w buzi, jednocześnie wpinając się w wargi chłopaka. Odwzajemnił pocałunek, już bez ciastka, wkładając swoją dłoń do jej majtek, lecz po chwili ją wyjmując uważając, że to za szybko. Lecz nie dla dziewczyny. Ta pozbyła się szybko jego koszulki, wkładając dłonie w spodnie. Całował jej dekolt, po chwili pozbywając się jej garderoby. Podkoszulka wraz z spodniami dwójki upadła na ziemię a oni stali w samej bieliźnie na tle płótna. W tym samym momencie zdjęli sobie nawzajem bieliznę, dziewczyna pociągnęła go do łóżka, bawiąc się prezerwatywą. Schowała ją sobie do ust i nimi założyła mu go na penisa. Popchnął ją na materac, siadając na niej okrakiem. Chciał się z nią podroczyć, więc zaczął bawić się jej piersiami, jednak po chwili mu się to znudziło. Wszedł w nią ostrożnie i powoli się w niej poruszając, po chwili przyśpieszając tępa. Jęki dziewczyny świadczyły o tym, że było jej nieziemsko dobrze…. Sasori wraz z Kasumi siedzieli u niego. Babcia chłopaka wypytywała się o różne rzeczy dziewczyny do puki nie oświadczyła Skorpionowi, iż musi iść do jego kuzynów. Złapał dziewczynę za dłoń, ciągnąc w stronę swojego pokoju. Zamknął za nimi drzwi na klucz, usiedli na łóżku i zaczęli się uczyć…< teraz będzie część Zbuntowanej – dop. Akari> Patrzyli się głupi w swoje zeszyty od biologii. Siedzieli już nad tym od ponad godziny, niestety nadal nie mogli, wymyślić niczego sensownego. Nie, zaraz Sasori wspominał coś o zrobieniu jakiś lalek. W sumie to nie byłby taki zły pomysł, poza tym nie musiałaby wtedy nic robić. Chciała mu już przekazać, że się zgada, gdy zaburczało jej w brzuchu. Chyba tego nie usłyszał, bo nadal był zajęty mruczeniem pod nosem. A więc najpierw musi się nakarmić, potem formalności. Dlatego chwyciła go za dłoń, chcąc zabrać do kuchni. Niestety, jako, że był rudy chciał zabrać się z tym całym badziewiem (podręczniki, zeszyty, długopisy itp.) w jednej ręce. Jak można było się domyśleć było to zadanie nie do zrobienia, ale on tego nie rozumiał. Ale, że Kasumi z każdą chwilą, była coraz bardziej głodna, postanowiła się poświecić i wziąć jeden długopis. Gdy w końcu jakimś cudem udało się im dojść do kuchni, brunetka pobiegła szybko do lodówki i różnych szafek kuchennych z jedzeniem, przez co kompletnie zapomniała o wszystkim, by móc skupić się na robieniu tostów. Sasori usiadł przy stole patrząc się interesująco na rysunki w podręczniku.
- Ej, wiesz co to jest? - spytał, pokazując na postać mężczyzny.
- No, fiut. - powiedziała, odwracając się przez ramię w jego stronę. Chciała już wrócić do swojego zajęcia, gdy znowu jej przeszkodził.
- A to?
- Cipa. - odparła znudzona. Smarowała już trzecią kanapkę masłem, gdy poczuła ręce rudzielca na swoich biodrach. Przysunął się do niej bliżej, a jego usta znajdowały się kilka centymetrów od jej ucha.
- A wiesz co się stanie, gdy ten fiut z cipą się złączą. - powiedział, mrucząc ochoczo.
- No, dziecko. - mówiąc to, uwolniła się z jego objęć, wychodząc z kuchni. Patrzył się w ślad za nią, nie mogąc zrozumieć co takiego mógł zrobić źle. Już chciał pójść do Kasumi, gdy wróciła z magicznym przedmiotem w ręce. - Teraz dziecka nie będzie. - mówiąc to uśmiechnęła się szeroko. Po chwili złapała go za koszulę, przyciągając mocno do siebie, tym samym wpijając mu się w usta. Ręce Sasoriego powędrowały na jej jędrny tyłek, zaś jej wplątały się w jego rude włosy. Podniósł ją do góry, następnie posadził na segmencie, a jego wargi od ust brunetki schodziły coraz niżej aż po dekolt. Wsadził swoją rękę pod jej bluzkę, wspinając się do piersi Kas, którymi po chwili zaczął się bawić, mimo stanika. Ona nie pozostawała dłużna, rozpinając mu rozporek, w końcu trzeba było założyć tą prezerwatywę na jego członka... W pomieszczeniu robiło się coraz bardziej duszno, przez co szybko pozbyli się swojej garderoby: Na początku zdjął jej koszulkę i ten cholerny stanik, który przeszkadzał mu wcześniej w zabawie. Po chwili zaczął drażnić jej sutki aż nie stwardniały, podczas gdy ona próbowała pozbyć go jakimś cudem koszuli, w końcu spodni już nie miał... Gdy nareszcie oboje byli nadzy, Kasumi zeszła z segmentu, podchodząc do Sasoriego kuszącym krokiem... Przewrócili się na stertę swoich ubrań, następnie rudzielec ją pocałował, po chwili w nią wchodząc. Poruszał się w niej wolno, lecz z każdą chwilą zaczął przyśpieszacz tempo, przez co sprawiał jej ogromną rozkosz. Po całym domu słychać było ich jęki, ale nie przejmowali się tym zbytnio. Chata była pusta, a Jiraiya powinien być z nich dumny.... Akiko znudzona siedziała u siebie w domu wraz z chłopakiem. Jeszcze nie miała nic sensownego w głowie , w przeciwieństwie od niej Dei miał pomysł…
- Co sądzisz o tym, by zbudować takie wielkie ciało kobiety i mężczyzny i nagle... Katsu! - powiedział Deidara, skacząc, jak małpa. Białowłosa patrzyła na niego znudzona, nie mogąc zrozumieć, jak może z nim wytrzymywać już tyle czasu. Wstała powoli, podchodząc do niego z tajemniczą miną.
- Tylko, że jeżeli to zrobisz, z twoich orzeszków już nic nie zostanie. - powiedziała ze sztuczną miną, łapiąc go za ramie.
- Co?! Twierdzisz, że mam małego? - krzyknął oburzony, a z ręki wypadła mu linijka.
- No, wiesz... - zaczęła, robiąc minę niewiniątka.
- Zaraz ci udowodnię, że się mylisz. - mówiąc to, zaczął zdejmować spodnie.
- Ej, zaraz, zapomniałeś prezerwatywy! - krzyknęła, grzebiąc w kieszeni. Gdy znalazła rzecz, której szukała, podeszła do niego bliżej, nachylając się w stronę jego ucha. Jej ciepły oddech drażnił jego szyje, gdy mówiła.
- Na szczęście, mnie skleroza jeszcze nie dopadła. - uśmiechnęła się szatańsko, po chwili złączyli się w długim i namiętnym pocałunku. Złapała go za pasek od spodni, ciągnąc w stronę łóżka. Nadal się całując, usiadł na kanapie, a ją posadził sobie na kolanach. Szybkim ruchem Akiko pozbyła go koszulki, zaś on wolał się trochę dłużej pobawić, więc powoli wkładał swoje długie łapska pod jej bluzkę, by po chwili ją zdjąć. Następnie przeszedł do stanika z którym miał trochę kłopotu, lecz gdy w końcu i go się pozbył, popatrzył się przez dobrą chwile na jej jędrne cycki, i w końcu zaczął je pieścić. Czerwonooka włożyła swoją sprytną rączkę do jego rozpiętych spodni, schodząc coraz niżej... Kilka minut później pozbyli się swoich ubrań, a Deidara już z prezerwatywą w nią wszedł. Na początku wolno się w niej poruszał, lecz z każdym kolejnym jej jękiem przyśpieszał tempo. Nie da się ukryć, że nawet seks z transwestytą potrafi być zajebisty…. Itachi wraz z Michi siedzieli w domu Uchihy. Dziewczyna dalej mu nie wybaczyła, tego że pobiegł za byłą dziewczyną nie myśląc o tym co jej tym zrobił. Dlatego nie odzywała się do niego i nic nie robiła aby mu pomóc przy projekcie.
- Michi? Michi? Michi? Michi? Michi?- powtarzał do puki dziewczyna nie spojrzała na niego z mordem.
- Czego kurwo?!
- Wreszcie się do mnie odezwałaś. Postęp.- lekko się do niej uśmiechnął, lecz ta go olała, odwracając wzrok. Ten podniósł się z krzesełka, wychodząc z pokoju. Wszedł do łazienki czegoś znaleźć. A Michi korzystając z okazji, że go nie ma podeszła do biurka, zobaczyć co napisał. Nie chciała dostać złej oceny przez tego ćpuna!<nie mogłam się oprzeć- dop. Akari> Poczuła czyjąś dłoń na ramieniu, przez co pisnęła, uderzając przybysza w policzek. Okazał się nim Itachi. Nic sobie z tego nie zrobiła.
- Kurwa nie strasz mnie!- krzyknęła mu do ucha. Niech ma nauczkę. Dotknął swojego policzka.
- Musisz dostać karę za to.- mruknął pod nosem. Złapał ją w pasie, przewieszając ją sobie przez ramię. Protestowała, lecz nic sobie z tego nie robił. Ruszył pogwizdując do łazienki. Wszedł z nią do niej, zamknął drzwi na klucz. Gdy upewnił się, że nie sięgnie klucza, postawił ją na podłodze.
- Kurwa wypuść mnie dupku!
- Nie.- uśmiechnął się tajemniczo, podchodząc bliżej niej. Odsuwała się do puki nie natrafiła na ścianę. Wykorzystał okazję zatapiając swe usta w jej. Jednocześnie pozbywał się jej ubrań. Chciała mu się wyrwać, lecz nie mogła. Poddała się mu. Kiedy pozbył się jej ubrań, zaczął siebie rozbierać, lecz dziewczyna złapała go za ręce, kładąc je na swoich piersiach. Sama zaczęła go rozbierać, włożyła dłonie do jego kieszeni, wyjmując prezerwatywę, nie przejmując się, że nosi je przy sobie. Nałożyła mu ją na fiuta, zatapiając się w pocałunku. Odsunął ją od siebie na chwilę.
- Może masz ochotę na kąpiel?- uniósł delikatnie brwi, ta pokiwała głową. Wszedł pierwszy do wanny, a ona po nim, siadając na nim okrakiem. Nabijając się na jego przyrodzenie. Zaczęła poruszać się do góry i do dołu robiąc przyjemność sobie i jemu….
- Powinniśmy iść do mnie do pokoju.- stwierdził chłopak.
-Też tak uważam. Lubię uczyć się u ciebie na łóżku. Też chce takie!- Nagato się zaśmiał.
- To poczekaj chwilę.- usiadła z powrotem na fotelu, a chłopak zaniósł ich plecaki do siebie. Po chwili po nią wrócił. Chciała wstać, lecz ten ukucnął.
- Wskakuj na barana.
- Ale boje się, że coś ci zrobię.- nadal pamiętała jego wypadek, dlatego nie chciała aby się przemęczał.
- Uważasz, że jestem słaby?- spytał a ta od razu zaprzeczyła- W takim razie wskakuj.- pokręciła głową, lekko się śmiejąc, jednak oplotła go rękoma wokół szyi oraz nogami w pasie. Złapał ją pod kolanami, wyprostował się i ruszył na górę do siebie. Otworzył drzwi, wchodząc z nią. Zeskoczyła z niego, całując w szyję.
- Dziękuje mój koniku.- zaśmiała się z tego. Ten udał naburmuszonego, za co stanęła na palcach cmokając go w policzek.
- To chodź. Trzeba zabrać się za ten referat z biologii.
- Nie będę nic pisać.- założyła dłonie na piersiach.
- Spoko. To ja napiszę.
- Źle mnie zrozumiałeś. Nie będę nic robić. To jest pogwałcenie praw osobistych.
- To co chcesz robić?- spytał spoglądając na nią z góry. Uniosła głowę, spoglądając w jego oczy.
- Chce zobaczyć jak robisz szablony.
- Serio?- spytał zdziwiony.
- No serio, serio.- złapała go za dłoń, ciągnąc do biurka. Usiadł na swoim krzesełku a ta na jego kolanach. Odpalił komputer, wpisał hasło i ukazała jej się jego tapeta…
- Co ja tu robię?- spojrzała to na niego, to na ekran komputera.
- Śpisz. Oraz jesteś moją tapetą. A co?
- Ale ja sobie nie przypominam….
- Bo to zdjęcie zrobiłem jak u mnie spałaś, od razu po moim powrocie ze szpitala.- wszedł jej w słowo.
- Usuń je.- odparła od razu.
- Nie.
- Ale masz mnie przecież prawie, że na co dzień. To po co ci jeszcze moje zdjęcia?
- Bo tak. Tajemnica. Dowiesz się w grudniu.- cmoknął ją w kark.- A ty co masz na tapecie?
- Gdzie? Jak na kompie, ciebie, na telefonie ciebie i kota, na lapku nas, i na tablecie śpiącego ciebie.- wyszczerzyła się do niego, ukazując szereg białych ząbków.
- I ty mi nie pozwalasz mieć twoich zdjęć?
- Oj tam, oj tam.- uśmiechnęła się do niego uroczo. Naglę ziewając. Zaśmiał się.
- Śpiąca co?
- Niom. Liecz dziewczynka, bez swojego misia nie miozie spiać.- udała małe dziecko. Zaśmiał się, lecz postanowił dalej to pociągnąć.
- A jak nazywa się twój miś malutka?
- Naguś.
- Hmm…. Chyba jest słoneczko na łóżeczku. Idź zobacz czy go tam nie ma.
- Bojie się siama isć.
- To pójdę z tobą.- zeszła z jego kolan, łapiąc go za dłoń. Pociągnął ją w stronę swojego łóżka, weszła pierwsza a on zza nią.- I gdzie twój miś?- uniósł brwi.
- Nie wiem. Może chce pan nim być?- wymruczała mu zmysłowo do ucha. Ugryzła go lekko w ucho, co go zaczęło bardziej kusić. Nachylił się nad swoją „ofiarą”< odbija mi po energetykach- dop. Akari>, całując jej czoło.
- Może jak nie będziesz dziewczynką, malutka.- chciał się z nią podroczyć.
- Czyli, że jestem jeszcze za malutka, aby pan został moim misiaczkiem?- zatrzepotała rzęsami.
- Tak malutka.- uśmiechnął się do niej. Ta zdjęła swoje okulary, kładąc na półeczce ze zdjęciami chłopaka. Zdjęła gumkę od włosów, przewieszając je sobie na jedną stronę szyi.
- A teraz?- złapała za kosmyk jego włosów, zakręcając go sobie na palcu.
- Jeszcze jesteś za młoda dziewczynko.- uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Tak? Jaka szkoda. To będę musiała iść do domu, po swojego misia.- chciała już zejść, lecz chłopak zagroził jej drogę, przyciągając do materaca. Jego dłonie trzymały jej nadgarstki, po obu stronach głowy, przytrzymując przy łóżku.
- Ale nikt mi tego nie zabroni , spełnienia twojej prośby malutka.- uśmiechnął się do niej w ten czarujący sposób jak wtedy w kinie…. Nie chciała o tym myśleć. Chciała jego. Tu i teraz. Wyczytał to z jej oczu, więc nachylił się, składając na jej ustach delikatny pocałunek. Puścił jej dłonie, zjeżdżając po nich coraz niżej, aż nie zatrzymał się na jej spódniczce. Odpiął ją, zdejmując z niej. Wplotła mu palce we włosy, podnosząc się do siadu, aby ułatwić mu zdejmowanie jej rajstop. Złapał za koniec cienkiego materiału, zsuwając po woli, z jej pupy, następnie z gładkich ud, z nogi i na koniec ze stóp. Położył swoje dłonie, na jej pośladkach. Ania zaczęła zdejmować jego koszulę, badając każdy kawałek jego idealnego torsu, który znała na pamięć. Pozbyła się jego czarnej koszuli, zaczynając rozpinać rozporek i guzik jego spodni. Popchnęła go na plecy, samej kładąc się na nim brzuchem. Pozbyła się raz dwa jego spodni. Położył swoje dłonie na jej policzkach, przyciągając bliżej siebie. Zaczął całować jej dekolt, lecz dalszą drogę przeszkodziła mu górna garderoba czekoladowłosej. Więc, pozbył się czarnego sweterka, oraz koronkowego stanika. Dziewczyna zaczęła całować jego brzuch, zatrzymując się ustami przy jego kroczu, oboje jednocześnie pozbyli się sobie nawzajem resztek garderoby. Przygotowana szarooka wyjęła z kieszeni, spódnicy prezerwatywę o smaku arbuza, założyła mu ją. Tym razem przewrócił ją na plecy, znajdując się na niej. Spojrzeli sobie w oczy. Pragnęli tego całymi ciałami. Całując ją w usta wszedł w nią ostrożnie i powoli…. Amine i Tobi myśleli dużo nad tym jak zrobią własną prezentację. W końcu wpadło na seks! Naszykowali kamerę i zaczęli rozbierać….. lalki!< a co myśleliście, że siebie? Nie za dużo już macie hentai jak na jedną notkę?- dop. Akari> I zaczęli uprawiać lalkowy seks dodając, efekty dźwiękowe…. Akiko siedzi u siebie w domu, wraz z Deidarą. Gdy nagle słyszy pukanie do drzwi. Podnosi się w samej bieliźnie i szlafroku. Otwiera drzwi i doznaje szoku.
- Siema kuzyneczko! Wróciłam!- krzyknęła uradowana Mikinnou….
~~~~~~
A więc... Witaj Mikinnou z powrotem!
To chyba moja najdłuższa notka, jaką napisałam w ciągu kilku godzin! A nie powinnam w ogóle na kompie być :D
Zbuntowana zmieniłam praktycznie cały hentai Kakuzu z Akimitą, bo był krótki i wiesz jeszcze czemu, ale jeszcze raz dziękuje ci za pomoc. Zapraszam do komentowania. Nie gryziemy <śmiech>
Subskrybuj:
Posty (Atom)