piątek, 6 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 41

Ten słoneczny dzień z rana zapowiadał się wielką porażką.... Ale może zaczniemy od samego początku. Po ostatniej imprezie minął tydzień. Dziewczyny planowały wypad na miasto, no bo dawno nie miały takiego luzu od nauki i oczywiście rodziców.... Ale jak zawsze coś musi pójść nie tak! A mianowicie...
- CO?! Akiko! Dlaczego musiałaś zachorować?!- krzyknęła Kas do telefonu. No po prostu świetnie! Już jej wypad na basen zostaje po prostu zjebany!
- Podziękujcie proszę mojemu bratu. Homoś uwziął się abyśmy polali się zimną wodą i oto leże i cierpię!- udała szloch, oczywiście miała przy sobie swoje pocky więc jest cacy.
- No, ale to nie tak iż nie wiem dobrze co to znaczy, ale no! Mogłaś pomyśleć! I niby to ty jesteś tą "normalną" z całej paczki....
- No ja jestem.tą normalną!
- Ta jasne- sarknela Kasumi. Musi teraz zmienic plany... Ona kiedys zabije tego transa....
-Co? Koneko jest chora?- Amine spytala z mina smutnego szczeniaczka.
- No niestety. Za wszystko trzeba winić facetów!- burknęła Niemka. Ktoś wszedł do pokoju...- Anka jak to można wtargać do kogoś!
-  No właśnie laski. Co wy u mnie robicie?- spytała zakładając dłonie na piersi.
- Czekamy na twą zacną osobe.- powiedziała Michi.- Wiesz, że...
- Tak. Akiko jest chora, prosiła mnie bym się nią zajęła. A właśnie! Macie wybrane uniwerki?
- Nie.- powiedziały chórem.
- Ja mam....- powiedziała lekko speszona, drapiąc się po głowie.
- Gdzie?- spytała leżąca na łóżku Kita.
- W Japonii... Ale wątpie żeby mnie tam przyjeli, więc papiery też złożyłam do naszego uniwerku.
- Japonia co? No też wątpię na twoje przyjęcie.- potwierdziła Jud. Lekki foch, jednak po chwili zaniosły się śmiechem.... Plany zostały przeniesione na następny tydzień wtedy kiedy Koneko byłaby zdrowa. Teraz zamiast na basen plany szły na plaże. No a jak dziewczyny postanowią to tak będzie. Akurat były na zakupach. Trzeba przecież kupić nowe stroje do kąpieli. Anka chodziła po sklepie, szukając tego jedynego. Kiedy go znalazła, chciała go wziąć jednak dotknęła czyjeś dłoni.
- Przepraszam!- powiedziały jednocześnie.
- Ania?
- Tuss? Cześć. Co tam?- spytała z uśmiechem.
- Dobrze a u ciebie?
- Ujdzie. Też wybierasz się na plaże?
- Tak. Tylko musze ojca na pożyczenie auta poprosić...
- Możesz jechać z nami. Im więcej tym weselej.
- Ale to nie będzie problem?- spytała przyglądając się szatynce.
- Oczywiście, że nie. A jak faceci będą jęczeć to sobie z nimi pogadam...- uśmiechnęła się szerzej. Chwile jeszcze pogadały, wymieniły się numerami telefonów i udały się w różne strony....
Czas wyjazdu. Panowie jak zawsze mieli swoje wąty. Jednak Jarosowa dała każdemu po głowie i zagroziła iż cały pobyt spędzą zamknięci w domku. Po tej to niczego nie można być pewien. Mogła żartować albo mówić prawdę. Tak więc podzielili się na grupy. W pierwszym samochodzie prowadzonym przez Nagato byli Anka, Sasori, Kasumi i Tuss. W drugim prowadził Itachi i byli Michi, Hidan, Jud i Kisame. W trzecim prowadził boże ratuj ludzi Tobi a wraz z nim Amine, Deidara, Akiko i Zetsu. A w ostatnim prowadził Yahiko a z nim byli Konan, Akimita i Kakuzu. Tak więc atmosfera dopisywała do czasu aż nikomu nie znudziła się jazda. Ale no cóż cel uświęca środki. Po kilku godzinach jazdy dotarli do celu. Mieli się zatrzymać u ciotki Anki.
- Ty to masz na serio duużą rodzine.- stwierdziła Amine
- Nie musisz mi mówić.... No dobra , idziecie?- spytała podchodząc do drzwi. Nagle poczuła jak kilkanaście par rąk pcha ją w dół i lądują na piasku
- Anusia!- małe demony krzyczały jej do ucha.
- Tak to ja...
- Ej smarkacze sio z Anki!- krzyknął blondyn. Pomógł wstać szatynce a ta następnie przytuliła się do niego.
- Siema Dominik. Gdzie twoja Paula?
- Na zakupach. Spóźniliście się.
- Taaa..... Wina kierowców.
- Zamknij się un. Pogadamy jak ty będziesz prowadzić.
- Transie masz coś do mnie?


***
Witam dawno mnie tu nie było.... No wina moja i mego zacnego internetu... Krótko bo krótko ale ważne, że jest! Serdecznie witam w naszych szeregach Tuss....
LAYOUT BY CHERRY_CZAN