piątek, 22 listopada 2013

ROZDZIAŁ 27

-Siema kuzyneczko! Wróciłam!- krzyknęła uradowana Mikinnou
-Jestem ateistką. Nie chcę rozmawiać o Bogu.-palnęła pierwszą lepszą rzecz jaka przyszła jej na myśl i zamknęła jej drzwi przed nosem. Uśmiech znikł z twarzy Minnou i z impetem otworzyła drzwi od mieszkania kuzynki.
-Ja ci dam, własną kuzynkę wystawić!-gadała pod nosem wstępując do pokoju białowłosej.- Akiko Koneko, kto ci do jasnej cholery pozwolił zamknąć mi drzwi przed no...sem?-zdziwiła się widząc ubierającego spodnie Deidarę.
-Yo.-powiedział niewzruszony- Akiko się myje.-powiedział zakładając koszulkę
-Co ona teleportować się umie?-zapytała wnerwiona
-Nie, raczej twoja moc jarzenia sytuacji jest tak znakomita, że po pięciu minutach zrozumiałaś, że zamknęła ci drzwi przed nosem. Tak właściwie nie wiedziałem, że jest ateistką.-stwierdził
-Bo nie jest- opowiedziała białowłosa- Już wychodzisz?-spytała widząc jak jej chłopak zakłada buty
-Taa. Widzę, że macie trochę do pogadania. Ja spadam. Pa.-powiedział całując ją w policzek. Miku w tym czasie symulowała rzyganie. Proszę was, kto normalny całuje się na pożegnanie?
-Cześć-odpowiedziała i podeszła do szafy- Co tak siedzisz? Usiądź-wskazała na fotel. Warto dopomnieć, że był różowy. Tak jak i połowa pokoju.
-Definitywnie masz za dużo różowego w pokoju.
-Powiedziała dziewczyna z różowymi pasemkami.
-Oj zamknij się.-burknęła
-Tyle? A gdzie ta cała irytacja? Hm? Już szykowałam mądry tekst którym mogłabym zabłysnąć, a tu co? Zawiodłam się na tobie Mikinnou Josei.- narzekała, przy czym wybierała którą spódniczkę ubrać- Czerwono-zieloną, czy czarną?-spytała
- Tę po lewej.-stwierdziła rozglądając się po pokoju
-Nawet nie spojrzałaś-burknęła Koneko zakładając spodnie
-Skąd wiesz?
-Bo cię znam. A poza tym w lewej ręce miałam szczotkę.
-Oj. Ale było blisko-uśmiechnęła się-w końcu, szczotka jest z plastiku, a...
-Szczotka jest drewniana-dopowiedziała wsypując do kubka kawy
-Herbatę czy kawę? Lepiej wybierz kawę bo będziesz musiała zapierdalać do spożywczaka. Jak już tam będziesz to powiedz temu żulowi co tam się kręci, że mnie znasz. Może da ci fistaszka. Albo fajkę? Chociaż jej bym nie przyjmowała. Nie mył zębów od kilku dobrych miesięcy.
-Jasne...-odpowiedziała trochę speszona- W każdym bądź razie, masz jakieś nowe mangi? W Japonii były cholernie drogie. Między innymi dlatego wróciłam.-Zaśmiała się.
-Coś tam powinno być.- położyła kawę na stole i otworzyła gablotkę
-Możesz ty mi powiedzieć po jakiego chuja ty trzymasz je pod kluczem?
-A jak jakiś złodziej przyjdzie to co wtedy? To pewne, że weźmie moje płyty jako pierwsze! Albo nie raczej mangi! Albo pocky! Czy ty to rozumiesz? To bardzo poważne! Przecież każdy czyha na moje skarby!- zaczęła histeryzować przy okazji parząc się kawą którą wylała.-Fuck! I po kiego uczyłam się baletu?
-Haha już to widzę-zaczęła się śmiać Minnou.
-I nowa bluzka do kosza. Zajebiście. To przez ciebie!- fochnęła się
-Jak przeze mnie? Chyba cię posrało dziewczynko!-krzyknęła i również się fochnęła. Minęły dwie sekundy i obie zaczęły się śmiać.
-Ale tak na serio. Na ile zostajesz?
-Miejmy nadzieję, że na zawsze-uśmiechnęła się.
-Serio?!-rzuciła się jej na szyję-tak się cieszę!-uśmiechnęła się
-A drzwi mi otworzyć nie chciała-burknęła
-Oj tam, oj tam! Przeżyjesz- uśmiechnęła się i sięgnęła po telefon-Zostajesz na noc?
-Jasne-uśmiechnęła się-Masz pocky nie?-dodała. W końcu na cholerę by u niej była jeżeli nie ma pocky?
-Ja, nie mieć pocky?! To byłby skandal! I jeszcze bym nie miała ramenu w kubku. Dobre żarty. Ale cicho. Muszę zadzwonić do Ani.
-Ania?!-spytała bliskim płaczu głosem- przyjedź szybko.-zaczęła płakać
-Akiko co jest?!- spytała przerażona
-Nic, przyjeżdżaj szybko!-powiedziała i rozłączyła się. Zaraz potem Koneko roześmiała się w niebo głosy.
-Aki? Masz rozdwojenie jaźni? Bo się trochę ciebie boję-zaśmiała się nerwowo.
-Nie, ale poczekaj!-uśmiechnęła się. Szybko złapała jakiś żółty materiał i pobiegła do łazienki. Po minucie z niej wyszła ubrana w...-Pika, pika!-zaczęła udawać pokemona. Twarz jej przybrała dziwnego wyrazu, który chwilę potem został zakryty ręką, w geście dobrze nam znanego facepalm'a. I jak one mogły być spokrewnione? Długo by tak jeszcze Akiko skakała udając Pikachu, lecz przerwał jej, jak ważną czynność dzwonek do drzwi. Podskoczyła do nich podśpiewując "pika, pika". Otworzyła je i spoważniała.-Zapraszam-rzekła firmowym tonem. Zaprowadziła je do pokoju dziennego- Usiądźcie.-rozkazała dziewczynom, które nawiasem mówiąc nie wiadomo jak dowiedziały się o tym zebraniu.-Anno Jaros i Mikinnou Josei -zaczęła- Z jakiej racji nie wiedziałam, że Miku przyjeżdża na stałe?! I dlaczego tylko Ania o tym wie?! Proszę mi się tłumaczyć.
-Emm, mogę się wtrącić?-spytała Michi
-Oczywiście Michi- przyzwoliła jej Akiko wcielająca się w pokemono-komendanta
-Droga?-zdziwiła się Minnou
-Też się zdziwiłam na początku.-wzruszyła ramionami Akiko
- O co wam chodzi?-spytała Kasumii. Jak widać reszta dziewczyn też niedużo rozumiała
-Po japońsku Michi znaczy droga.-odparła jakby to coś normalnego Akiko.-W każdym bądź razie, nie dokończyłaś myśli.
-A tak! Wszystkie dziewczyny wiedziały, że Minnou przyjeżdża. Przecież Ania mówiła o tym.
-No właśnie!-wtrąciła się Ania-Trzeba było nie spać! W nocy się śpi a nie dramy ogląda!
-No ale...-zaczęła się wykręcać
-Nie ma żadnego ale!-odpowiedziała dyktatorskim tonem Ania
-Jakim sposobem zamiast ja cię opierdzielać, to ty opieprzasz biednego pokemona?-burknęła pod nosem
-No właśnie. Co ci odpierdoliło z tym Pikachu? My tu myślałyśmy, że na zawał padłaś czy kogoś zabili, a ty w stroju pokemona latasz.
-Zabili?-spytała ocknięta z transu Judith- Krew? Gdzie?-rozmarzyła się.
-Ygrhm.-odchrząknęła Akiko. -W każdym bądź razie zasługujecie na karę!-rzekła kiedy zadzwonił jej telefon melodią Gwiyomi. Dziewczyna uśmiechnęła się szatańsko i wyłączyła rozmowę.-Wy-powiedziała wskazując na Miku i Anię- macie mi tu ładnie pokazać Gwiyomi!-krzyknęła klaszcząc zadowolona ze swojego geniuszu. Zerknęła na dziewczyny i walnęła facepalm'a.-Eh...- położyła przed nimi laptopa z włączonym filmikiem. Jak na początku dziewczyny się z niego śmiały teraz chciały zabić Akiko i zapomnieć o tym co zobaczyły. Białowłosa z zaciekawieniem czekała co zrobią dziewczyny. Szepnęła do Aki aby poszła po kamerę. Nie wiadomo jakim sposobem domyśliła gdzie owe urządzenie się znajduje. Zaczęła nagrywać jak dziewczyny pokazują wszystkie te "urocze" gesty i starała się nie śmiać. W końcu nagranie musi być dobre! Lecz to nie była taka łatwa sprawa. Nie codziennie się widzi tak głupie rzeczy. No może jednak nie. W przypadku dziewczyn to jednak była codzienność. Jednak nawet w rutynie może coś zaskoczyć, nie? No dobra jednak nie, ale cicho.
   Wf, polski, angielski, i biologia... No i prezentacje. Jiraya był przygotowany na każdą z możliwości. Co pięć minut sprawdzał czy aby na pewno ma wszystko. Chusteczki, chipsy, kamera, kondom, różowy króliczek (nie pytajcie na co), jakaś bielizna no i właśnie! Gdzie jest strój policjantki?! Uff, siedział na nim. Wygodniej rozsiadł się na krześle i czekał na ochotników. Na pierwszy ogień poszli Tobi i Amine oraz ich stosunek płciowy... Lalek. Zaczęło się spokojnie. Jiraya z podekscytowaniem czekał aż akcja się rozkręci. Biedaczek myślał, że lalki to tylko wstęp. Przeliczył się. Niestety widok rozebranej lalki i to do tego plastikowej nie przyprawiał go o erekcję. Na nic więcej nie miał liczyć.
   Wstał powoli ze swojego krzesła. Złapał ręce za plecami jak to miał w zwyczaju i przechodził pomiędzy ławkami starając nie ukazać swojego rozczarowania. Powrócił na swoje miejsce i pomasował skronie.
-Eh.- zaczął ciężko- Czego innego się spodziewałem.-przyznał szczerze- Myślałem, że ta klasa będzie potrafiła zadowolić swojego profesora. Jak widać przeliczyłem się.
-Czy pan sugeruje, że mamy panu zrobić loda?- spytała ze zdenerwowaniem Michi
-Wiesz, jeżeli chcecie-zaśmiał się ze swoim zboczonym uśmiechem- Jeśli tak bardzo prosicie-powiedział niby od niechcenia.-Zawsze do usług. Zawsze może załapać się lepsza ocenka-podsumował podchodząc do niej. Złapał ją za kołnierzyk i... dostał w łapę od Itachiego. Ten uśmiechnął się niewinnie
-Nie chciałem aby ugryzł pana komar- wyjaśnił swoje zachowanie
-Oczywiście-zaśmiał się nauczyciel-Kto następny?-spytał rozmasowując rękę
-Może... Kakuzu?- zasugerował poprawiając okulary. Tylko po kiego je nosił? Tego się nikt nie dowie.-Kto jest twoim partnerem?
-Pedałem nie jestem-powiedział- Chociaż jeżeli by za to dawali pieniądze, może...-dodał po głębszym zastanowieniu
-Kakuzu!-walnęła go w ramię dla opamiętania Aki
-Hm? Pieniądze szczęście nie dają, ale pozwalają się do niego zbliżyć. Właściwie to pieniądze są skarbem. Jeżeli by ich nie było jak London Tipton by smarkała? Albo jakbym mógł sobie zrobić sweter z pieniędzy?
-Ty masz sweter z pieniędzy?-zapytał Sasori
-A ty nie? Każdy normalny człowiek ma taki sweter.
-Egrhem. Ja czekam.- zakomunikował profesor
-Taa, ja też. To straszne jak dużo czasu zajmuje zostanie milionerem. A miliarderem jeszcze więcej.
-Ty, milioner, chcesz kolejną jedynkę do kolekcji?-sarknęła Aki
-Jasne. Chociaż bardziej by się stówa przydała.
-Nie chcę cię martwić, ale jak nie zdasz klasy to tej stówy szybko nie dostaniesz.
-Jak to? Slash zakończył edukację w 11 klasie, i teraz jest znany na całym świecie.
-Ale Slash potrafił grać. A ty nie potrafisz nic. No chyba, że bąki zbijać. To ci wychodzi zawodowo.
-Ja nadal czekam!-krzyknął Jiraya
-No ja też jak widzisz-odparł Kakuzu- I ten oto osobnik nie umila mi tego czasu- dodał wskazując na Aki
-Ja ci dam osobnik- wnerwiła się i wykręciła mu palec. Czarnowłosy krzyknął jak dziewczynka.
-Hę? To tylko kot Hidan- mruknęła przez sen Judith
-Ciekawy masz głos Hidan. Kota się przestraszyłeś?-zaśmiał się Deidara
-Ty się nie śmiej bo aniołka się przestraszyłeś- przypomniała mu Akiko
-Miałaś o tym nie mówić-jęknął- A poza tym jaka normalna istota ma czerwone oczy?!-spytał
-Co powiedziałeś?-mruknęła nienaturalnie otwierając oczy
-Hehe- podrapał się po głowie-Masz śliczne oczy? He he he
-Daruj sobie-mruknęła
-My to jednak mamy dobrze-zaśmiał się Sasori
-Byłoby dobrze gdybyś nie był rudy-zauważyła
-Co ty masz do rudych? Rudy też człowiek
-Oj, tego bym nie powiedziała-zaczęła bawić się kosmykiem włosów- Weźcie się ogarnijcie i przestańcie być rude co?
-Gadasz do włosów?
- A ty do marionetek.
-Czy tylko my się nie kłócimy?-zapytał Nagato Anię
-Noo. Bo misie i dzieci głosu nie mają.-przypomniała i wtuliła się w jego tors.- A tamte dzieci to już naprawdę nie powinny mieć-powiedziała wskazując na kłótnię Tobiego i Amine. Powód kłótni był bardzo poważny. Mianowicie...
-Każdy wie, że pegazy są lepsze!-krzyknęła Amine
-Nie prawda! Kucyki są fajniejsze.
-Pegazy mają skrzydła!
-A kucyki... Tak czy siak są lepsiejsze.
-Nie!
-Tak!
-Tak!
-Nie!
-Ha! Widzisz sam przyznałeś-uśmiechnęła się zwycięsko
-To nie fair! Oszukałaś mnie!-krzyknął z wyrzutem
- A jak ty mi ruszałeś gumą?-przypomniała
-To zupełnie coś innego. -zbagatelizował sprawę- Niech Misiu zadecyduje!-postanowił kładąc na ławce misia. Tylko po kiego mu miś w szkole? Tego się nigdy nie dowiemy~
-Cisza!-warknęła wnerwiona Ania. Nie chcąc się podkładać wszyscy ucichli
-Dziękuję- odchrząknął-Więc powracając. Kakuzu?
-Już. Idziesz Aki?
-Yhym.-mruknęła-Gdzie obraz?
-To ty go nie masz?-spytał zdziwiony
-Kakuzu zabiję cię...
-Groźby są karalne-uśmiechnął się wyciągając obraz z torby-A zwłaszcza niewinnym ludziom
~*~
A więc. Rozdział jest więc radujcie się :3 Krótki, bo krótki ale jest. Z racji iż nie wiem o czym pisać pozwolę sobie dać linka do piosenki na którą mam ostatnimi czasy fazę :333 SOAD - Cigaro

czwartek, 21 listopada 2013

Notka specjalna....

Notka pisana przeze mnie(Anie), kolorową(Kasumi) oraz Zbuntowaną(Michi). Z okazji Dnia Życzliwości...
MY SŁOWIANIE
~~

Zbliżał się 21 listopada.... Dzień życzliwości, którym musiała zająć się Ania. Postanowiła wziąć do pomocy Kasumi i Michi aby nie było tłoku. Siedziały u niej w pokoju.
- Macie coś?- spytała leżąca do góry nogami Kas.
- Nie. A ty Anka?
- Co? Tak mam. Może zrobimy apel?
- Apel?- obie spojrzały na nią.
- Nom. Stracimy lekcje. A do tego wykorzysta się chłopaków….W oczach dziewczyn pojawił się błysk, który zapewne oznaczał co najmniej armagedon.
-Więc dziewczęta, ponieważ nasi panowie nie świecą przykładem, a nudna akademia z klepanymi wierszami jest denna, może zróbmy to na wesoło? - zapytała Ania. Widać było, że miała plan na całe widowisko. Teraz tylko trzeba to wcielić w życie. Plan był jeszcze nie kompletny, ale wiedziały jedno. Musiały być dobre rekwizyty, dlatego podeszły do szafy Ani, wyjmując z niej wielkie pudełko, gdzie były te "rzeczy". Po chwili zaczęły w nim buszować, wyjmując te najlepsze. Chłopcom, jak i reszcie na pewno się spodobają.
- To boa?- Michi trzymała w dłoniach fioletowy szal.
- Nom. Od babci.
- Ale wielkie pingle!- krzyknęła Kasumi zakładając je na oczy. Pozostałe wybuchły śmiechem.
- Do twarzy ci w nich.
- Ach wiem! Przecież rudzi są zajebiści!- dalej pałaszowały po pudełku, przymierzając i nabijając się z siebie nawzajem. Nagle ich uwagę przykuł pewien przedmiot.
-Ania, co to jest? - zapytała Michi, po czym wybuchnęła śmiechem.
-Na bogato. -zakpiła Kasumi, podnosząc wielki penis z buźką. - A Nagato o nim wie? - powiedziała po czym zaczęła niepohamowanie się śmiać.
-To nie moje. - wzruszyła ramionami, jakby to było nic wielkiego. - To wszystko to rzeczy babci. - sprostowała, a dziewczyny walnęły face palma. Kasumi nadal trzymając w ręce penisa z buźką, zaczęła go przybliżać do ust Ani, powodując u Mich nie pohamowane napady śmiechu. Gdy Jarosówna zrozumiała co się dzieje, wstała szybko, niestety potknęła się o węża boa, a Kas zbliżała się do niej coraz bardziej.
- Kurwa, zabierz to!
- Jak się przyznasz, że to twoje. - powiedziała, uśmiechając się diabelsko.
 - To mojej babki!- krzyknęła, lecz Kas wsadziła go jej do ust. Szybko od niego odskoczyła, pognała do łazienki płukać usta, a dziewczyny tarzały się po podłodze ze śmiechu.
- To aż tak śmieszne?!- te tylko pokiwały głowami dalej się z niej zaśmiewając. Ta zabrała zabawkę Kas i im wsadziła do buzi.
- Kurwa Anka!
- No co?- zrobiła oczka niewiniątka. Nagle usłyszały dźwięk przychodzącej wiadomości. Michi podeszła do komputera i sprawdziła.
- Ej Anka! Twój rycerz pisze!
- Miał dopiero o osiemnastej!- szybko znalazła się na fotelu a dziewczyny patrzyły jej przez ramię. Okazało się, że chłopak wysłał jej zdjęcia....
-Czyżby pornosy? - sapnęła Mi, nadal rżąc. Kasumi spojrzała na wiadomość, potem na Anię. Jej twarz przybrała kolor buraka.
20:18
-Aniu, co mamy rozumieć przez "Przyjdziesz do mnie się pobawić ? Smutno mi samemu D: Twój misio" - powiedziała Kas znowu leżąc na podłodze.
-Bardzo, kurwa, śmieszne. - oburzyła się Ania, odpisując Nagato krótkie "nie mogę, pa", po czym zamknęła laptop i odwróciła się w stronę wyjących dziewczyn.
- Ok, tak to my daleko nie zajdziemy.
- Jak to? Przecież właśnie ty... - zaczęła Michi, ale Ania jej przerwała bijąc po głowię.
Doprowadził to tym razem do napadu śmiechu wszystkich dziewczyn. Skończyły aż rozbolały je brzuchy oraz szczęki. Przez chwile łapały jeszcze oddech, następnie zabrały się do roboty.
- Nie ma nic ciekawego w moim życiu seksualnym, więc…. Mniejsza! Teraz ważniejsza i ciekawsza część..- i tak zaczęła mówić im cały swój plan. Po tym trzeba było zabrać się za robienie scenariusza. Uwinęły się przed dwudziestą drugą. Ze śmiechem schodziły ze schodów, umawiając się na jutro. Na dole w drzwiach stał Nagato z aparatem fotograficznym.
- Witaj.- odparły od razu Kas z Michi posyłając Jarosowej mówiące spojrzenia.
- To do jutra!- i wypchnęła je zza drzwi.
- Co się stało?
- Wielkie dzięki Naguś! Po co ci aparat?
- Przecież mieliśmy robić ten plakat….
-A.. No racja, tylko ze ja nie mam już siły - udała ziewnięcie, by podkreślić swoją rację.
-Kłamczucha. - powiedział, po czym złapał ją w pasie i namiętnie pocałował. Dziewczyna wplotła ręce w jego włosy, przyciągając jeszcze bliżej. Ten zaczął schodzić pocałunkami niżej, pieszcząc językiem jej szyję i w końcu biust. Odpiął jeden guzik koszuli, na nowo zatapiając wargi w jej ustach. I kiedy mieli przejść o krok dalej, do domu wparowała Kasumi.
-Zapomniałam tele - urwała, po czym bez słowa poszła na górę, do pokoju dziewczyny, zostawiając zdezorientowaną parę. Wychodząc szturchnęła Anię uśmiechając się dwuznacznie, po czym życząc im "dobrej zabawy" opuściła dom Jarosówny. Jarosówna z burakiem na twarzy nie mogła spojrzeć do góry na ukochanego... Jezu, ale wstyd! On nachylił się w stronę jej ucha, mówiąc:
- To może zrobimy ten plakat?
Kiwnęła głową, więc on chwycił ją za rękę.
Wchodzili po schodach do jej pokoju, gdy nagle przypomniało się Ani, że TEGO nie posprzątała. Niestety Nagato stał już w pokoju, z ciekawą miną.
- Kurwa, co to jest?
-To nie moje..? - powiedziała, ale w jej głosie słychać było niepewność.
-Taa, bo ci uwierzę. - sarknął, po czym usiadł na łóżku z obrażoną miną.
-Robisz fochy? - zapytała, a ten kiwnął potwierdzająco głową. - Łał, myślałam, że tylko dziewczyny ROBIĄ FOCHY. - uśmiechnęła się cwaniacko.
-To facet nie może robić fochów? - zapytał z ironią w głosie.
- Ty w ogóle wieczór co to znaczy "robić fochy"? - zapytała.
- Oczywiście, obrażać się. - powiedział, a dziewczyna parsknęła śmiechem.
-Nie skarbie - szepnęła mu do ucha, przybliżając się kusząco. - "Robić fochy" znaczy to samo, co "robić lody". - cały czar chwili znikł, gdy dziewczyna zaczęła lać ze śmiechu. Nagato patrzył na nią, jak na kosmitę, ale przecież i tak nie mógł jej tego darować prawda? Wstał, podchodząc do niej i... zaczął ją gilgotać, tak, że nie mogła złapać oddechu, chociaż broniła się całkiem dobrze. Mimo to, nie przeszkodziło mu to, by ją pocałować, więc z robienia plakatu oczywiście nic nie wyszło...
Następnego dnia Ania, Michi oraz Kas spotkały się na sali gimnastycznej. Kasumi trzymała w rękach scenariusz na dzień życzliwości. Nagle pisnęła, a z rąk wypadły jej kartki. Okazało się, że Sasoriemu zachciało się czułości.
-Zbieraj to, debilu. - wskazała na stos kartek. Ten jednak przyciągnął ją bliżej, jednak ciągle stała do niego tyłem.
- Sasori mendo! Kurwa zbierasz to!
- Która to…- przerwał widząc minę swojej kuzynki.
- Chyba nie chcesz stracić swoich SKARBÓW prawda?
- Nie ,nie!- i szybko zaczął zbierać kartki, po chwili dając je Kas, cmokając w usta i pędząc z dala od nich..
-Lol, Ania, nie zastraszaj mi chłopaka. - powiedziała szatynka, na co Ania się uśmiechnęła.
-Oj tam, oj tam. - zaśmiała się. - Przecież jest rudy. - Poklepała ją po ramieniu, po czym oddaliła się wtajemniczyć wszystkich w plan przedstawienia.
-... I to wszystko. Jakieś pytania? - zapytała Ania, po skończonym tłumaczeniu. Po ich minach można było wywnioskować, że nie idzie im za dobrze w obczajaniu tak wybitnie trudnych rzeczy jak przedstawienie na dzień życzliwości.
- Możesz.. no nie wiem, powtórzyć? - zapytał Nagato, który miał już papkę z mózgu.
-No ludzie, no! - zdenerwowała się Jud. - Czego nie rozumiecie w kilku wierszykach, debacie o sztuce i skeczu?
-Wszystkiego? - zapytał retorycznie Hidan, klepiąc ją po zadku. Ta złapała go za rękę i "grzecznie" odsunęła.
- Nie możemy zrobić czegoś prostszego? - spytała Amine.
- Nie! Jeżeli wam się nie podoba, równie dobrze możecie wyjść. - powiedziała, zakładając ręce na klatkę piersiową, przyglądając im się uważnie.
Wszyscy skulili się jeszcze bardziej na swoich krzesłach, nie mając ochoty, by dalej protestować. Ku zdziwieniu ich wszystkich była jedna osoba, która zrozumiała wszystko. Był nią Tobi, który ożywił się właśnie na myśl o Dniu Życzliwości.
- Ja być grzeczny, ja chcieć założyć majtki w kropki obwiązane wężem boa, tańcząc, jak TopModel!
- I widzicie? Tobi potrafi.- sarknęła Anka.
- Ale to jest za trudne do zrozumienia un.
- Jesteście aż takimi debilami aby nie zrozumieć kilku prostych rzeczy?!- wydarła się na nich.- Chcecie to myślcie sami! Ja wam już w niczym nie pomogę!
- Hej, Ania spokojnie. Po prostu wyjaśnij nam to jeszcze raz, a my postaramy się „zrozumieć”. - powiedział Nagato, obejmując ją w pasie, przez co chociaż częściowo się uspokoiła, oraz zaczęła tłumaczyć im od początku.
Oczywiście kiwali głowami, że rozumieją, ale, jak przyszło co do czego tylko Tobi oraz częściowo Amine byli zorientowani.
- Ja chcę wiersz o jednorożcach! - krzyknęła brunetka.
- A Tobi chcę rzucać pomidorami!
-Boże.. Ogarnijcie się. - skarciła ich Kasumi. - To takie trudne zrobić durną akademię? - sarknęła.
-Jak widzisz, bardzo. - powiedziała Aki, która również miała dość.
-Dobra, macie scenariusz. Jest napisany w najprostszym języku jaki znam, więc powinniście go zrozumieć. - zaczęła Ania rozdając im kartki....
- A więc ten... - na scenę wyszła Kasumi z Hidanem.- Yyy... Witamy na... tym...- chłopak popatrzył z nadzieją na drugą prowadzącą.
- Witamy na akademii- uśmiechnęła się do widowni i posłała stalowowłosemu mordercze spojrzenie.- Z okazji dnia życzliwości.
- Gdyby ciebie obchodził ten dzień życzliwości, ubrałabyś krótszą sukienkę- mruknął pod nosem z przekonaniem, że dziewczyna go nie usłyszała. Ale niestety, było na odwrót i skończyło się podbitym okiem.
- Zaczynajmy. Pierwszą atrakcją będzie spektakl "Romeo i Julia".- zgasły światła, a gdy zaczęła grać muzyka, na scenę wyszła Akiko, w lawendowo-złotej sukni, o którą się potknęła. Hah... Ciężkie było życie Julii Capulet... Po krótkiej chwili odchrząknęła i wyrecytowała:
- Czy mnie kto wołał?- nikt nie zareagował, lecz dało się zza kurtyny słyszeć cichy szept.
- Akiko, ty później wchodzisz!- Anka zrobiła facepalm'a. Dogadać się z idiotami...
- A, chyba, ze tak...- powoli wycofała się za kulisy. Światła znowu zgasły, lecz się zapaliły, a tym razem na środku stał Deidara. Smutny i cierpiący- tak można było go w tej chwili opisać. Lecz po chwili w jego oku pojawił się znaczący błysk i krzyknął "Katsu!". Podłoga pod nim wybuchła, a sam wpadł do garderoby, którą ktoś ulokował pod podłożem. I znów można było usłyszeć szept "Co ty robisz, debilu?!". Ania wybiegła na scenę i dopiero spostrzegła, co zrobiła, gdy znajdowała się już na środku.
- Ach... Romeo, czemuż ty dzisiaj tak hałasujesz? Chcesz przyprawić jakże wielkiego zawału twojej biednej matce?- chwyciła się za serce. Po widowni przeszedł szmer zdziwienia. Dla starszych pań, które usadowiły się w pierwszym rzędzie, ten wers był oburzający. Przecież Shekspear nie napisał TEGO!
- Aniu... Bo Tobi nie umie zawiązać sobie butów!- na domiar złego, do zdenerwowanej Jarosówny podbiegł brunet. Co gorsza, był w samej bieliźnie, w prawej ręce trzymając but. Ten czyn doprowadził wspomniane panie o rzeczony zawał. Widząc to zamieszanie, do akcji wkroczyła 
Kas, która ponownie zgasiła światło i wycedziła do mikrofonu:
- A teraz przed państwem Sasori Akasuna z jego marionetkami...
Tym razem wyszedł zrelaksowany rudzielec. Wyjął z torby, którą trzymał na ramieniu dwie marionetki i zaczął nimi poruszać. Przemawiał marionetkami i to spowodowało wręcz za szybką reakcje prowadzących. Równie zręcznie wyłączyli oświetlenie i kazali zejść ze sceny. Jedyna nadzieja pozostała w Tobi'im i jego piosence. Chłopak pojawił się na scenie. po chwili z głośników zaczęła grać melodia, a on podśpiewywał do niej. Aż szkoda opisywać jej.... Więc przejdziemy dalej. Na scenę znów weszli Deidara wraz z Sasorim.
- A teraz Deidara i Sasori powiedzą nam czym jest sztuka.- usłyszeli z głośników głos Kas.
- Sztuka jest ulotna, nie trwa wiecznie, sztuką jest wybuch, un!
- Jesteś w będzie pało! Sztuka jest czymś pięknym, czymś wiecznym, a nie tym twoim marnym wybuchem!- spojrzeli sobie chardo w oczy, gdy dostali pomidorem w twarze.....
- I na tym zakończymy nasz apel. Bardzo dziękuje Kasumi, Michi oraz pozostałym artystą za udział. Do widzenia.- porzegnała się z nimi szarooka....

~~~
I jest rozdział! Kasumi cierpliwości....

piątek, 15 listopada 2013

ROZDZIAŁ 26

Legenda:
fioletowe- mój hentai
brązowe- hentai i tekst Zbuntowanej

~~~~
Po jakże udanym miesiącu trzeba było zająć się szykowaniem akademii dla nauczycieli. Ale i też powiadomić Jagodę z Mikinnou o śmierci Kushiny i Minato. I jak zawsze musiała tą czarną robotę wykonać Ania. Po chyba setnej próbie dodzwonienia się do nich, wreszcie się jej udało!
- Chwała Bogu! Siema!- krzyknęła uśmiechnięta, lecz po chwili się uciszyła. Była bowiem druga w nocy.
- Kurwa Anka! Wiesz która godzina?!- wydarły się obie! U Jagody była czwarta a u Mikinnou siódma.
- No jasne, że wiem! U mnie jest druga. Bez dusznicy z was. To ja nie śpię po nocach aby z wami pogadać a te będą się nade mną wyżywać.
- I tak wiemy, że ty lubisz nocne życie.- stwierdziła z rozbawieniem Miki.
- Tęsknie za wami idiotki.- stwierdziła Jago.
- Wiem…. Ale to nie przyczyna tej rozmowy. Otóż…. Kushina i Minato….-słowa utknęły jej w gardle.
- Co oni? Robili TO!?- obie od razu się ożyły i czekały na słowa szarookiej. Ta wzięła kilka wdechów.
- Oni…. Bo była operacja Kushi…. I Minato oddał jej swoje serce… i to się nie udało…. i….. i oboje nie żyją….- i znów zaczęła płakać, jak małe dziecko. Na twarzach Lee i Josei widniało zdziwienie, lecz gdy dotarł do nich sens słów, był szok a potem rozpacz. Po ich policzkach pociekły łzy…..
Z samego rana, a dokładniej o 8 w szkole odbywała się debata, w klasie 3c. Każdy chciał zaproponować co zrobią dla grona pedagogicznego. Ania , która zajęła biurko Jirayi zasypiała, a Sasori z Kakuzu też się z nimi kłócili. Nagle nie wytrzymała, weszła na biurko i krzyknęła na całe gardło. Każdego z obecnych bolały bębenki, ale ją to nie obchodziło bo ucichli.
- Wreszcie! Ludzie! Zachowujecie się jak stado nieogarniętego bydła! Chcecie się kłócić?! To idźcie do piaskownicy! A nie do ostatniej klasy liceum!- ucichła i usiadła na biurku. Odczekała chwilę by znów usłyszeć ich kłótnie.
- Czemu to ty dowodzisz tym wszystkim Jarosówna?!- krzyknęły trzy lalunie. Ta na nie spojrzała z chęcią mordu.
- Chcecie się zamienić? To zapraszam, śmiało.- zeszła z biurka i udała się na korytarz. Wyjęła telefon, wsadziła słuchawki do uszu i puściła sobie głośną muzykę. Kinga, Natalka oraz Wiktoria zajęły jej miejsce. I gdy miały zacząć znów rozpoczęło się zamieszanie. Akiko znudzona tym wszystkim, usiadła na ławce zza Deidarą, wzięła jego włosy i zaczęła robić mu warkoczyki. Blondynowi się to podobało. Odwrócił się do niej i pocałował w usta, a ona odwzajemniła pocałunek. Akimi siedziała na parapecie i zawzięcie gadała z Jud o zrobieniu kolejnej imprezy, tym razem u niej w domu. Była idealna okazja. Jej rodzice znów wyjechali do Niemiec więc chata wolna. Itachi z Michi się całowali, tak samo jak… Kasumi z Sasorim! Tak oni razem! A inni siedzieli i zatykali sobie uszy. Trójca plastików nie wiedziały jak nad nimi zapanować. Wiktoria wyszła i poszła po Ankę.
- Aniu…- powiedziała jak dla siebie „miłym” głosem. Lecz ta nie reagowała. Kopnęła ją a ta jak oparzona, zdjęła słuchawki i spojrzała na nią z chęcią mordu.
- Czego?!
- Znudziło nam się twoje stanowisko.- i ruszyła dumnym krokiem do klasy.
- Nie wytrzymały nawet dziesięciu minut.- mruknęła pod nosem. Wcześniej pożyczyła wskaźnik od pana Tobiramy, wzięła jeszcze toporek pożarowy, założyła jedną słuchawkę i z kopniaka otworzyła drzwi. Każdy na chwilę ucichł i ją obserwował. Weszła na środek klasy i zaczęła machać toporkiem.
- Jeśli nie usiądziecie na swoich miejscach i nie przestaniecie gadać bez pozwolenia, wtedy odetnę wam tym toporkiem palce, albo wy dźgnę wam oczy tym wskaźnikiem. Więc zamknąć się i siadać na tyłkach!- w pośpiechu zajęli swoje miejsca.- Tak więc skoro jest cisza, możemy zacząć. Ktoś ma jakiś pomysł?- rozejrzała się po klasie, lecz nikt nie miał pomysłu.- Kurwa co z wami ludzie?! Jeszcze przed chwilą darliście się jak goryle! A teraz gdzie wasza odwaga?!- odczekała chwilę lecz nikt jej nie odpowiedział.- Czyli wszystko muszę sama zrobić?!- i znów cisza….. Czekały na nią na lotnisku. Po chwili wyłoniła się zza nimi sylwetka przyjaciółki, przytuliły się do siebie i udały na cmentarz…. W tym samym czasie w centrum handlowym pozostali świetnie się bawili.
- Nagato gdzie Ania?- spytał Sasori, który trzymał Kasumi za rękę.
- Chciała zostać w domu, bo chce wymyślić scenariusz, a mojej pomocy nie chce.
- Współczuje stary. Zapewne cię z kimś zdradza.- stwierdził ze śmiechem Hidan. Czerwonowłosy patrzył na niego z szokiem. Lecz się opanował, ale tylko na zewnątrz.
- Idziecie do księgarni? Chce kupić sobie mangę.- stwierdziła Jud. Przytaknęli jej i ruszyli, śmiejąc się. Mikinnou szukała swojej ulubionej mangi po wszystkich półkach. Jej włosy miały odcień fioletu z różowymi i niebieskimi pasemkami. Nagle jej dłoń dotknęła , czyjejś dłoni. Sasori spojrzał w stronę i doznał szoku tak samo jak dziewczyna.
- Mikinnou….
- Saso….- uśmiechnęła się- Co u ciebie mój rudzielcu? Znów chcesz mi kupić mangę?- ten patrzył na nią z szokiem. Chciał ją pocałować, ale uświadomił sobie, że jest z Kasumi. O wilku mowa! Dziewczyna skoczyła mu na plecy, pokazując książkę specjalnie dla niego. Josei spojrzała na nią z chęcią mordu. Posłała uśmiech Skorpionowi, po czym udała się na szukanie Jarosowej. Akasuna patrzył się za oddalającą jej sylwetką, po chwili patrząc na Kas.
- Co tam masz?
- Jak zrobić porno z marionetkami w roli głównej.- ten tylko się uśmiechnął, wziął mangę, którą trzymała Minnou i ruszył z Kasumi do kasy. Jagoda klęczała nad półką z płytami filmowymi. Szukała kolejnej serii „ Katastrofy w przestworzach” i gdy je dostrzegła załamała się. Były dla niej za wysoko. Nagle ktoś sięgnął po tą płytę a ta ze złością odwróciła się na pięcie, doznając szoku. Bez zastanowienia rzuciła się chłopakowi na szyję.
- Itaś!
- Jagoda?- spytał zdziwiony. Do jego nozdrzy doszedł jej zapach. Uświadomił sobie jak za nim tęsknił.- Co ty tu robisz?
- Ja…- przerwał jej krzyk Michi.
- Itachi! Co ty robisz?! Zdradzasz mnie?!
- Co? Nie no skąd. To moja przyjaciółka.
- Tak właśnie!- zawstydziła się, odchodząc od niego.- Dzięki Itachi za sięgniecie płyty.
- Nie ma za co.
- Pa!- i już jej nie było. Tak jak Josei szukała Anki. Długo nie musiała jej szukać. Jarosówna była przy książkach. Wzięła szukaną przez nią powieść, słuchając gadania Jago i Mi ruszyła do kasy. Zapłaciła za książkę i płytę Lee.
- A gdzie twoja manga Mikinnou?
- Nigdzie. Rozmyśliłam się. Idziemy?
- Jasne.- wzięła pieniądze, reklamówkę z zakupami i udały się do wyjścia. Przed samochodem Anki stała cała paczka.
- Co wy tu robicie?- spytała zaskoczona szarooka.
- To samo chcemy wiedzieć un.
- Byłam pierwsza blondi. Ale skoro chcecie wiedzieć, to Jagoda wraz z Mikinnou przyjechały do Minato i Kushiny.- warknęła na nich.
- Ale oni nie żyją.- rzekł bez pohamowania Zetsu. Oczy trójki dziewczyn zaszkliły, odwróciły się, upuściły zakupy i pognały z dala od nich. Nie chciały aby widzieli jak płaczą. Nagato pognał za ukochaną a Sasori z Itachim bez przemyślenia za swoimi byłymi dziewczynami. Kasumi jak i Michi krzyczały za nimi, ale oni ich nie słyszeli. Akiko patrzyła tępym wzrokiem przed siebie.
- Mi…. Jago…. Kurwa jak mogły!! Mnie nie powiadomić?!- zła oraz szczęśliwa ruszyła zza nimi biegiem, a że szpilki jej to utrudniały zdjęła je i rzuciła Deidarze, który jakimś cudem je złapał. Krzycząc na nie aby się zatrzymały. Pozostali patrzyli na nich ze zdziwieniem.
- Kto to?- spytała zła Michi.
- Jagoda i Mikinnou. Byłe Itachiego i Sasoriego.- odpowiedział bez uczuć Kisame…. Po spotkaniu z byłymi dziewczynami minęły dwa dni. Powrócili do szkoły. Oczywiście z wielkimi uśmiechami!<to był sarkazm- dop. Akari> A na ich czele uśmiechnięty od ucha do ucha Hidan< czyt. Uśmiechnięty do góry nogami dop. Akari> Zajęli swoje miejsca w klasie biologicznej i czekali na nauczyciela. Wszedł z ogromnym uśmiechem jak na siebie. Położył swoje rzeczy na biurku i spojrzał na każdą dziewczynę w klasie.
- Dobierzcie się w pary, a ja napiszę na tablicy temat waszego wypracowania na jutro.- odwrócił się pisząc coś na tablicy. Akiko nic nie musiała robić, bo Deidara sam się przy niej znalazł, kładąc dłoń na jej udzie i podchodząc coraz wyżej. Hidan z Judith na kolanach całował jej szyję a ta trzymała dłoń przy jego kroczu….
- Słucham?!- krzyknęła nagle Anka.- Nie mam zamiaru robić o tym referatu!- uderzyła dłońmi o ławkę.- To pogwałcenie prywatności osobistej!
- Nie musisz robić. Ale wiedz, że i ty i twój partner oblejecie, a to jest liczone jako praca klasowa.- chciała zacząć się z nim kłócić, lecz spojrzenie Nagato ją powstrzymało. Naburmuszona usiadła obok chłopaka i siedziała do końca lekcji cicho i wkurwiona. Gdy zabrzmiał ostatni dzwonek wszyscy udali się ze swoją parą do danego domu. Hidan z Jud udali się do domu dziewczyny, Akimita z Kakuzu do domu chłopaka, Akiko z blondyneczką do domu dziewczyny<ale której?-dop. Akari>, Michi do Itachiego, Kasumi do Sasora, a Ania do Nagato… W domu Jud, para siedziała w pokoju dziewczyny. Książka od biologii oraz zeszyty leżały na podłodze obok nich. Dziewczyna siedziała oparta, plecami o klatkę piersiową stalowłosego.
- Nudne to jest.- westchnął przerywając dziewczynie w robieniu notatek.
- A co? Masz lepszy pomysł?- uniosła brwi. Ten po chwili pokiwał twierdząco głową.- To mów.
- Po co mówić, skoro można go pokazać.- nie zdążyła nic powiedzieć bo chłopak pocałował ją w usta. Nic nie zrobiła oprócz odwzajemnienia tej pieszczoty.  Przycisnął ją bliżej siebie, kładąc pod sobą na podłodze. Od dawna marzył aby zobaczyć jej nagie ciało. Tak samo jak ona. Położył swoją lewą dłoń, na jej brzuchu, chowając ją pod jej bluzkę, głaszcząc miejsce przy kroczu. Zamruczała mu zmysłowo do ucha, co go zachęciło do dalszych działań.  Powoli zaczął rozpinać jej koszulę swymi zębami, całując przy okazji zgrabny brzuch.  Jego usta zatrzymały się na staniku, który mu od razu przeszkodził. Sięgnął drugą ręką do jej pleców, w celu pozbycia się „obcego ciała”. Po pozbyciu się niego, zaczął całować jej piersi, doprowadzając ją do euforii. Nie chciała być od niego gorsza, więc pozbyła się jego koszuli, jeżdżąc dłonią po jego klatce piersiowej. Zatrzymała dłoń na jego spodniach. Bez protestu, zdjęła mu spodnie, kładąc swą dłoń na jego przyrodzeniu, w tej chwili cholernie przeszkadzały jej, te pieprzone bokserki! Dlatego się ich zwinnym ruchem pozbyła, nakładając mu prezerwatywę, którą miała w kieszeni spodni. Chłopak widząc napalenie dziewczyny, pozbył się jej spódniczki, złapał za końcówkę majtek, zdejmując je swoimi zębami. Pieścił dłońmi jej piersi, ugniatał sutki, ona natomiast podniecała jego członka. Jeszcze chwilę igrali się ze sobą, lecz Hidan wolał ostrzejszą zabawę. Odwrócił ją do siebie plecami, wchodząc w nią bez ostrzeżenia. Dziewczyna krzyknęła, a chłopak, położył swoje dłonie na jej biodrach, jednocześnie poruszając się w niej coraz to szybciej. W całym domu było słychać jęki dziewczyny….
Tym czasem u Kakuzu coś się działo. Akimita siedziała z nim na podłodze w jego pokoju, rozmawiając na temat prezentacji.
- A może zrobić jakiś plakat?
- To nawet nie taki zły pomysł Kakuzu.- uśmiechnęła się do niego uwodzicielsko. Dziewczyna miała słabość do facetów z długimi włosami, lecz to on ją najbardziej pociągał. Kiwnął głową podnosząc się z podłogi. Wyciągnął w jej stronę dłoń, którą chwyciła. Ruszył do pracowni matki, która była artystką. Po chwili wrócił z wielkim płótnem, stelażem, farbami , pędzlami i kubkiem z wodą.
- Przecież mogłam ci pomóc.
- Nie. Bo nie wiesz co możesz użyć lub co zabrać.- odparł od razu. Ta pokazała mu język, jednak przyznała mu rację w myślach.
- Malowałaś już kiedyś na płótnie?
- No jasne, że tak! Myślisz, że nie?!- wrzasnęła na niego. Oczywiście kłamała, ale no sorry, facet na pewno nie potrafi lepiej malować od dziewczyny!
- Skoro tak mówisz.- wzruszył ramionami, podając jej pędzel. I zaczęli lecz jej to niezbyt wychodziło. Widząc to Kakuzu zamienił się z nią rysowaniem. On malował kobietę a ona mężczyznę. Ale też widział, że i to jej do końca nie wychodzi. Odłożył swój pędzel, stanął za nią, chwycił jej dłoń w swoją z delikatnością, po ciele Akimity przeszedł przyjemny prąd, zaczął delikatnie jeździć pędzlem po płótnie, ona tymczasem wdychała zapach jego perfum połączonych z zapachem jego ciała. Raptownie zatrzymała swoją dłoń i też jego. Spojrzał na nią pytająco, a ta tylko się uśmiechnęła zadziornie. Zdjął swą dłoń, odsunął się od niej, podszedł po pudełko z ciastkami, wrócił do niej z ciastkami.
- Chcesz?- spytał Kakuzu pokazując na ciastko. Kiwnęła głową, że owszem. Wtem chłopak, przyciągnął ją do siebie, wkładając pół łakocia do buzi. Wtedy do Akimity dotarło, że to ostatnie ciastko i nie może go stracić! Zatem przysunęła się bliżej, ugryzła ciastko i chciała już się odsunąć, lecz chciała jeszcze czegoś słodkiego. Połknęła szybko to co miała w buzi, jednocześnie wpinając się w wargi chłopaka. Odwzajemnił pocałunek, już bez ciastka, wkładając swoją dłoń do jej majtek, lecz po chwili ją wyjmując uważając, że to za szybko. Lecz nie dla dziewczyny. Ta pozbyła się szybko jego koszulki, wkładając dłonie w spodnie. Całował jej dekolt, po chwili pozbywając się jej garderoby. Podkoszulka wraz z spodniami dwójki upadła na ziemię a oni stali w samej bieliźnie na tle płótna. W tym samym momencie zdjęli sobie nawzajem bieliznę, dziewczyna pociągnęła go do łóżka, bawiąc się prezerwatywą. Schowała ją sobie do ust i nimi założyła mu go na penisa. Popchnął ją na materac, siadając na niej okrakiem. Chciał się z nią podroczyć, więc zaczął bawić się jej piersiami, jednak po chwili mu się to znudziło. Wszedł w nią ostrożnie i powoli się w niej poruszając, po chwili przyśpieszając tępa. Jęki dziewczyny świadczyły o tym, że było jej nieziemsko dobrze….
Sasori  wraz z Kasumi siedzieli u niego. Babcia chłopaka wypytywała się o różne rzeczy dziewczyny do puki nie oświadczyła Skorpionowi, iż musi iść do jego kuzynów. Złapał dziewczynę za dłoń, ciągnąc w stronę swojego pokoju. Zamknął za nimi drzwi na klucz, usiedli na łóżku i zaczęli się uczyć…< teraz będzie część Zbuntowanej – dop. Akari>  Patrzyli się głupi w swoje zeszyty od biologii. Siedzieli już nad tym od ponad godziny, niestety nadal nie mogli, wymyślić niczego sensownego. Nie, zaraz Sasori wspominał coś o zrobieniu jakiś lalek. W sumie to nie byłby taki zły pomysł, poza tym nie musiałaby wtedy nic robić. Chciała mu już przekazać, że się zgada, gdy zaburczało jej w brzuchu. Chyba tego nie usłyszał, bo nadal był zajęty mruczeniem pod nosem. A więc najpierw musi się nakarmić, potem formalności. Dlatego chwyciła go za dłoń, chcąc zabrać do kuchni. Niestety, jako, że był rudy chciał zabrać się z tym całym badziewiem (podręczniki, zeszyty, długopisy itp.) w jednej ręce. Jak można było się domyśleć było to zadanie nie do zrobienia, ale on tego nie rozumiał. Ale, że Kasumi z każdą chwilą, była coraz bardziej głodna, postanowiła się poświecić i wziąć jeden długopis. Gdy w końcu jakimś cudem udało się im dojść do kuchni, brunetka pobiegła szybko do lodówki i różnych szafek kuchennych z jedzeniem, przez co kompletnie zapomniała o wszystkim, by móc skupić się na robieniu tostów. Sasori usiadł przy stole patrząc się interesująco na rysunki w podręczniku.
- Ej, wiesz co to jest? - spytał, pokazując na postać mężczyzny.
 - No, fiut. - powiedziała, odwracając się przez ramię w jego stronę. Chciała już wrócić do swojego zajęcia, gdy znowu jej przeszkodził.
 - A to?
 - Cipa. - odparła znudzona.  Smarowała już trzecią kanapkę masłem, gdy poczuła ręce rudzielca na swoich biodrach. Przysunął się do niej bliżej, a jego usta znajdowały się kilka centymetrów od jej ucha.
- A wiesz co się stanie, gdy ten fiut z cipą się złączą. - powiedział, mrucząc ochoczo.
 - No, dziecko. - mówiąc to, uwolniła się z jego objęć, wychodząc z kuchni. Patrzył się w ślad za nią, nie mogąc zrozumieć co takiego mógł zrobić źle. Już chciał pójść do Kasumi, gdy wróciła z magicznym przedmiotem w ręce. - Teraz dziecka nie będzie. - mówiąc to uśmiechnęła się szeroko. Po chwili złapała go za koszulę, przyciągając mocno do siebie, tym samym wpijając mu się w usta. Ręce Sasoriego powędrowały na jej jędrny tyłek, zaś jej wplątały się w jego rude włosy. Podniósł ją do góry, następnie posadził na segmencie, a jego wargi od ust brunetki schodziły coraz niżej aż po dekolt. Wsadził swoją rękę pod jej bluzkę, wspinając się do piersi Kas, którymi po chwili zaczął się bawić, mimo stanika. Ona nie pozostawała dłużna, rozpinając mu rozporek, w końcu trzeba było założyć tą prezerwatywę na jego członka... W pomieszczeniu robiło się coraz bardziej duszno, przez co szybko pozbyli się swojej garderoby: Na początku zdjął jej koszulkę i ten cholerny stanik, który przeszkadzał mu wcześniej w zabawie. Po chwili zaczął drażnić jej sutki aż nie stwardniały, podczas gdy ona próbowała pozbyć go jakimś cudem koszuli, w końcu spodni już nie miał... Gdy nareszcie oboje byli nadzy, Kasumi zeszła z segmentu, podchodząc do Sasoriego kuszącym krokiem... Przewrócili się na stertę swoich ubrań, następnie rudzielec ją pocałował, po chwili w nią wchodząc. Poruszał się w niej wolno, lecz z każdą chwilą zaczął przyśpieszacz tempo, przez co sprawiał jej ogromną rozkosz. Po całym domu słychać było ich jęki, ale nie przejmowali się tym zbytnio. Chata była pusta, a Jiraiya powinien być z nich dumny....
Akiko znudzona siedziała u siebie w domu wraz z chłopakiem. Jeszcze nie miała nic sensownego w głowie , w przeciwieństwie od niej Dei miał pomysł…
- Co sądzisz o tym, by zbudować takie wielkie ciało kobiety i mężczyzny i nagle... Katsu! - powiedział Deidara, skacząc, jak małpa. Białowłosa patrzyła na niego znudzona, nie mogąc zrozumieć, jak może z nim wytrzymywać już tyle czasu. Wstała powoli, podchodząc do niego z tajemniczą miną.
 - Tylko, że jeżeli to zrobisz, z twoich orzeszków już nic nie zostanie. - powiedziała ze sztuczną miną, łapiąc go za ramie.
 - Co?! Twierdzisz, że mam małego? - krzyknął oburzony, a z ręki wypadła mu linijka.
 - No, wiesz... - zaczęła, robiąc minę niewiniątka.
 - Zaraz ci udowodnię, że się mylisz. - mówiąc to, zaczął zdejmować spodnie.
 - Ej, zaraz, zapomniałeś prezerwatywy! - krzyknęła, grzebiąc w kieszeni. Gdy znalazła rzecz, której szukała, podeszła do niego bliżej, nachylając się w stronę jego ucha. Jej ciepły oddech drażnił jego szyje, gdy mówiła.
 - Na szczęście, mnie skleroza jeszcze nie dopadła. - uśmiechnęła się szatańsko, po chwili złączyli się w długim i namiętnym pocałunku. Złapała go za pasek od spodni, ciągnąc w stronę łóżka. Nadal się całując, usiadł na kanapie, a ją posadził sobie na kolanach. Szybkim ruchem Akiko pozbyła go koszulki, zaś on wolał się trochę dłużej pobawić, więc powoli wkładał swoje długie łapska pod jej bluzkę, by po chwili ją zdjąć. Następnie przeszedł do stanika z którym miał trochę kłopotu, lecz gdy w końcu i go się pozbył, popatrzył się przez dobrą chwile na jej jędrne cycki, i w końcu zaczął je pieścić. Czerwonooka włożyła swoją sprytną rączkę do jego rozpiętych spodni, schodząc coraz niżej... Kilka minut później pozbyli się swoich ubrań, a Deidara już z prezerwatywą w nią wszedł. Na początku wolno się w niej poruszał, lecz z każdym kolejnym jej jękiem przyśpieszał tempo. Nie da się ukryć, że nawet seks z transwestytą potrafi być zajebisty….
Itachi wraz z Michi siedzieli w domu Uchihy. Dziewczyna dalej mu nie wybaczyła, tego że pobiegł za byłą dziewczyną nie myśląc o tym co jej tym zrobił. Dlatego nie odzywała się do niego i nic nie robiła aby mu pomóc przy projekcie.
- Michi? Michi? Michi? Michi? Michi?- powtarzał do puki dziewczyna nie spojrzała na niego z mordem.
- Czego kurwo?!
- Wreszcie się do mnie odezwałaś. Postęp.- lekko się do niej uśmiechnął, lecz ta go olała, odwracając wzrok. Ten podniósł się z krzesełka, wychodząc z pokoju. Wszedł do łazienki czegoś znaleźć. A Michi korzystając z okazji, że go nie ma podeszła do biurka, zobaczyć co napisał. Nie chciała dostać złej oceny przez tego ćpuna!<nie mogłam się oprzeć- dop. Akari> Poczuła czyjąś dłoń na ramieniu, przez co pisnęła, uderzając przybysza w policzek. Okazał się nim Itachi. Nic sobie z tego nie zrobiła.
- Kurwa nie strasz mnie!- krzyknęła mu do ucha. Niech ma nauczkę. Dotknął swojego policzka.
- Musisz dostać karę za to.- mruknął pod nosem. Złapał ją w pasie, przewieszając ją sobie przez ramię. Protestowała, lecz nic sobie z tego nie robił. Ruszył pogwizdując do łazienki. Wszedł z nią do niej, zamknął drzwi na klucz. Gdy upewnił się, że nie sięgnie klucza, postawił ją na podłodze.
- Kurwa wypuść mnie dupku!
- Nie.- uśmiechnął się tajemniczo, podchodząc bliżej niej. Odsuwała się do puki nie natrafiła na ścianę. Wykorzystał okazję zatapiając swe usta w jej. Jednocześnie pozbywał się jej ubrań. Chciała mu się wyrwać, lecz nie mogła. Poddała się mu. Kiedy pozbył się jej ubrań, zaczął siebie rozbierać, lecz dziewczyna złapała go za ręce, kładąc je na swoich piersiach. Sama zaczęła go rozbierać, włożyła dłonie do jego kieszeni, wyjmując prezerwatywę, nie przejmując się, że nosi je przy sobie. Nałożyła mu ją na fiuta, zatapiając się w pocałunku. Odsunął ją od siebie na chwilę.
- Może masz ochotę na kąpiel?- uniósł delikatnie brwi, ta pokiwała głową. Wszedł pierwszy do wanny, a ona po nim, siadając na nim okrakiem. Nabijając się na jego przyrodzenie. Zaczęła poruszać się do góry i do dołu robiąc przyjemność sobie i jemu….

- Powinniśmy iść do mnie do pokoju.- stwierdził chłopak.
-Też tak uważam. Lubię uczyć się u ciebie na łóżku. Też chce takie!- Nagato się zaśmiał.
- To poczekaj chwilę.- usiadła z powrotem na fotelu, a chłopak zaniósł ich plecaki do siebie. Po chwili po nią wrócił. Chciała wstać, lecz ten ukucnął.
- Wskakuj na barana.
- Ale boje się, że coś ci zrobię.- nadal pamiętała jego wypadek, dlatego nie chciała aby się przemęczał.
- Uważasz, że jestem słaby?- spytał a ta od razu zaprzeczyła- W takim razie wskakuj.- pokręciła głową, lekko się śmiejąc, jednak oplotła go rękoma wokół szyi oraz nogami w pasie. Złapał ją pod kolanami, wyprostował się i ruszył na górę do siebie. Otworzył drzwi, wchodząc z nią. Zeskoczyła z niego, całując w szyję.
- Dziękuje mój koniku.- zaśmiała się z tego. Ten udał naburmuszonego, za co stanęła na palcach cmokając go w policzek.
- To chodź. Trzeba zabrać się za ten referat z biologii.
- Nie będę nic pisać.- założyła dłonie na piersiach.
- Spoko. To ja napiszę.
- Źle mnie zrozumiałeś. Nie będę nic robić. To jest pogwałcenie praw osobistych.
- To co chcesz robić?- spytał spoglądając na nią z góry. Uniosła głowę, spoglądając w jego oczy.
- Chce zobaczyć jak robisz szablony.
- Serio?- spytał zdziwiony.
- No serio, serio.- złapała go za dłoń, ciągnąc do biurka. Usiadł na swoim krzesełku a ta na jego kolanach. Odpalił komputer, wpisał hasło i ukazała jej się jego tapeta…
- Co ja tu robię?- spojrzała to na niego, to na ekran komputera.
- Śpisz. Oraz jesteś moją tapetą. A co?
- Ale ja sobie nie przypominam….
- Bo to zdjęcie zrobiłem jak u mnie spałaś, od razu po moim powrocie ze szpitala.- wszedł jej w słowo.
- Usuń je.- odparła od razu.
- Nie.
- Ale masz mnie przecież prawie, że na co dzień. To po co ci jeszcze moje zdjęcia?
- Bo tak. Tajemnica. Dowiesz się w grudniu.- cmoknął ją w kark.- A ty co masz na tapecie?
- Gdzie? Jak na kompie, ciebie, na telefonie ciebie i kota, na lapku nas, i na tablecie śpiącego ciebie.- wyszczerzyła się do niego, ukazując szereg białych ząbków.
- I ty mi nie pozwalasz mieć twoich zdjęć?
- Oj tam, oj tam.- uśmiechnęła się do niego uroczo. Naglę ziewając. Zaśmiał się.
- Śpiąca co?
- Niom. Liecz dziewczynka, bez swojego misia nie miozie spiać.- udała małe dziecko. Zaśmiał się, lecz postanowił dalej to pociągnąć.
- A jak nazywa się twój miś malutka?
- Naguś.
- Hmm…. Chyba jest słoneczko na łóżeczku. Idź zobacz czy go tam nie ma.
- Bojie się siama isć.
- To pójdę z tobą.- zeszła z jego kolan, łapiąc go za dłoń. Pociągnął ją w stronę swojego łóżka, weszła pierwsza a on zza nią.- I gdzie twój miś?- uniósł brwi.
- Nie wiem. Może chce pan nim być?- wymruczała mu zmysłowo do ucha. Ugryzła go lekko w ucho, co go zaczęło bardziej kusić. Nachylił się nad swoją „ofiarą”< odbija mi po energetykach- dop. Akari>, całując jej czoło.
- Może jak nie będziesz dziewczynką, malutka.- chciał się z nią podroczyć.
- Czyli, że jestem jeszcze za malutka, aby pan został moim misiaczkiem?- zatrzepotała rzęsami.
- Tak malutka.- uśmiechnął się do niej. Ta zdjęła swoje okulary, kładąc na półeczce ze zdjęciami chłopaka. Zdjęła gumkę od włosów, przewieszając je sobie na jedną stronę szyi.
- A teraz?- złapała za kosmyk jego włosów, zakręcając go sobie na palcu.
- Jeszcze jesteś za młoda dziewczynko.- uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Tak? Jaka szkoda. To będę musiała iść do domu, po swojego misia.- chciała już zejść, lecz chłopak zagroził jej drogę, przyciągając do materaca. Jego dłonie trzymały jej nadgarstki, po obu stronach głowy, przytrzymując przy łóżku.
- Ale nikt mi tego nie zabroni , spełnienia twojej prośby malutka.- uśmiechnął się do niej w ten czarujący sposób jak wtedy w kinie…. Nie chciała o tym myśleć. Chciała jego. Tu i teraz. Wyczytał to z jej oczu, więc nachylił się, składając na jej ustach delikatny pocałunek. Puścił jej dłonie, zjeżdżając po nich coraz niżej, aż nie zatrzymał się na jej spódniczce. Odpiął ją, zdejmując z niej. Wplotła mu palce we włosy, podnosząc się do siadu, aby ułatwić mu zdejmowanie jej rajstop. Złapał za koniec cienkiego materiału, zsuwając po woli, z jej pupy, następnie z gładkich ud, z nogi i na koniec ze stóp. Położył swoje dłonie, na jej pośladkach. Ania zaczęła zdejmować jego koszulę, badając każdy kawałek jego idealnego torsu, który znała na pamięć. Pozbyła się jego czarnej koszuli, zaczynając rozpinać rozporek i guzik jego spodni. Popchnęła go na plecy, samej kładąc się na nim brzuchem. Pozbyła się raz dwa jego spodni. Położył swoje dłonie na jej policzkach, przyciągając bliżej siebie. Zaczął całować jej dekolt, lecz dalszą drogę przeszkodziła mu górna garderoba czekoladowłosej. Więc, pozbył się czarnego sweterka, oraz koronkowego stanika. Dziewczyna zaczęła całować jego brzuch, zatrzymując się ustami przy jego kroczu, oboje jednocześnie pozbyli się sobie nawzajem resztek garderoby. Przygotowana szarooka wyjęła z kieszeni, spódnicy prezerwatywę o smaku arbuza, założyła mu ją. Tym razem przewrócił ją na plecy, znajdując się na niej. Spojrzeli sobie w oczy. Pragnęli tego całymi ciałami. Całując ją w usta wszedł w nią ostrożnie i powoli….
Amine i Tobi myśleli dużo nad tym jak zrobią własną prezentację. W końcu wpadło na seks! Naszykowali kamerę i zaczęli rozbierać….. lalki!< a co myśleliście, że siebie? Nie za dużo już macie hentai jak na jedną notkę?- dop. Akari> I zaczęli uprawiać lalkowy seks dodając, efekty dźwiękowe…. Akiko siedzi u siebie w domu, wraz z Deidarą. Gdy nagle słyszy pukanie do drzwi. Podnosi się w samej bieliźnie i szlafroku. Otwiera drzwi i doznaje szoku.
- Siema kuzyneczko! Wróciłam!- krzyknęła uradowana Mikinnou….

~~~~~~
A więc... Witaj Mikinnou z powrotem!
To chyba moja najdłuższa notka, jaką napisałam w ciągu kilku godzin! A nie powinnam w ogóle na kompie być :D
Zbuntowana zmieniłam praktycznie cały hentai Kakuzu z Akimitą, bo był krótki i wiesz jeszcze czemu, ale jeszcze raz dziękuje ci za pomoc. Zapraszam do komentowania. Nie gryziemy <śmiech>

czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział 25

No dobra… Po pierwsze cześć, jestem Amine Sanami. Innymi słowy nowa : ) Mam nadzieje ze się wam notka spodoba i od razu mowie że nie jestem w tym dobra jak inne dziewczyny z tego bloga ;( Ale na pocieszenie (dla mnie najprawdopodobniej) napisałam najdłuższa notkę w mojej „karierze” :D Ale i tak jest krótka ;( No ale mimo wszystko Miłego czytania :D

*~*~*~*~*

Kolejny dzień, kolejne godziny w szkole. Za jakie grzechy? Co myśmy takiego zrobili, że nas tak okrutnie każą? No dobra, bez przesady. Niestety jednej osoby nie było na jej miejscu, gdy zadzwonił pierwszy dzwonek na lekcje. Znajomi tej osoby zdziwieni popatrzyli na siebie, jakby oczekiwali ze ktoś cos wie. No cóż długo się nie musieli zastanawiać gdyż, osoba, o której pisze wpadła właśnie do klasy i zajęła swoje miejsce. Wszystkie oczy zwróciły się ku niej. Niestety nauczycielka również ją zobaczyła.
- Amine, wytłumaczysz się?
- Tak, oczywiście. Musiałam odprowadzić siostrę do przedszkola – odpowiedziała spokojnie.
- To chyba nie Twój obowiązek, nie sadzisz?
- Tak się składa ze mój, proszę pani
- Wytłumaczysz się dyrektorowi – powiedziała, po czym się odwróciła i odeszła. Amine przez chwile patrzyła się na nauczycielkę, jakby ta była psychiczna. Po tym jak się otrząsnęła, wstała i poszła do dyrektora. Nie widzieli jej do przerwy obiadowej.

- Tak! Hamburgery! Super! – wykrzyczała Akimita i rzuciła się do kolejki. Reszta podeszła do kolejki zaraz po niej. Kiedy wszyscy już mieli swoje hamburgery, a Aki swoich sześć, to zobaczyli Amine siedzącą przy jednym stoliku.
- I jakh byklo u dyrha? – spytała Aki z buzią pełną hamburgerów. Amine spojrzała na nich i wyjęła słuchawki z uszu.
- Czego słuchasz? – spytała od razu Ania.
- What are words Chris Medina, i u dyra było ok, ale no kurwa, co za pizda! Jak można tak w ogóle zrobić, co? – nikt nie wiedział, co powiedzieć, jedyny Tobi usiadł koło niej i ja przytulił.


Michi szła wkurzona w stronę chłopaków, powód był taki ze pewien idiota „zapomniał” ze musi iść z nią do centrum handlowego i odkupić jej buty, które zniszczył. Gdy już podeszła, stal do niej tyłem i jeszcze miał czelność się z czegoś śmiać, cham jeden. Dotknęła go lekko w ramie i zanim się obrócił przybrała przesłodki uśmiech.
- Itachi? Czy nie zapomniałeś o czymś? – powiedziała spokojnie, lecz w środku się aż gotowała. Popatrzył na nią lekko zdziwiony.
- Nie… chyba nie. A co? – tego już było za wiele. Nie dość ze zapomniał to jeszcze udaje głupka. Nie no dobra może jednak nie udaje (XD dop. Amine).
- MIAŁEŚ MI ODKUPIC BUTY, KTÓRE MI ZNISZCZYLES!!! – wszyscy lekko przerażeni patrzyli na Michi. Nie czekając, na odpowiedz, pociągnęła go w stronę najbliższego centrum handlowego. Dopiero jak weszli to się skapnęła ze trzymała go za rękę przez ten cały czas, zarumieniła się i go pościła.

Chodzili tak jakieś dwie godziny, gdy w końcu…
- Te, chce te! – krzyknęła. Itachiemu prawie oczy wypadły jak zobaczył cenę.
- Nie – powiedział krótko i na temat.
- Co? Jak to nie? Te buty, które mi zniszczyłeś kosztowały przynajmniej dwa razy tyle! – spojrzała na niego jakby miała zamiar się na niego rzucić.
- Eh… dobra przymierz je – poddał się Itachi, domyślał się, co mogłoby mu się stać gdyby nie kupił jej tych butów. Dziewczyna znalazła swój numer i w podskokach podbiegła do najbliższej laski. Gdy miała już oba buty na nogach wstała ostrożnie i przeszła kawałek. Niestety złe stanęła i przewróciła się. Wylądowałaby na podłodze gdyby nie Itachi. Twarz Michi okrył purpurowy rumieniec, jednak nie była w stanie nic zrobić. Itachi nie miał tego problemu i zbliżył swoje usta do jej ust, jednak…

- Michi? Itachi? Co wy robicie? – zapytała Amine, która akurat przechodziła obok. Lecz chłopak ja olał, zatapiając się w jej wargach.
Gdy zrozumiała, ze im przeszkodziła, dyskretnie udała się do… Sklepu z ZABAWKAMI!! Już dawno w żadnym nie była a musi sobie kupić konika pony, gdy tak przechadzała się szukając tego kucyka, wpadła na kogoś. Tym „kimś” okazał się Tobi. Uśmiechnęli się do siebie i ruszyli na poszukiwania zabawki, świetnie się przy tym bawiąc.
- Ja musze sobie kupić Rainbow Dash, bo mi się zgubiła… Albo raczej moja młodsza siostra ją sobie „ pożyczyła”. A ty? – spytała się Tobiego.
- Ja chciałem znaleźć Pinkamene, ale to będzie trudne…
- Nom, jeszcze nie widziałam Pinkameny, ale jak chcesz to mogę Ci pomoc ja znaleźć – powiedziała i się uśmiechnęła pocieszająco.


Tymczasem w pewnym domu odbywała się… cóż wojna? To za łagodne określenie, wręcz rzez! A mianowicie… W domu Jarosów trwała cala akcja. Jud przyglądała się z rozbawieniem jak Ania i Patryk się.. bili! I co w tym dziwniejsze to Ania wygrywała.
- Gdzie mój zeszyt?!
-Aul! Kurwa puszczaj mnie smarkulo!
- Ja Ci zaraz dam smarkule! – i pociągnęła go za ucho.
- Puszczaj!
- A magiczne słowo? – zrobiła minę niewiniątka.
- Przepraszam! Twój zeszyt jest w szafie w pokoju rodziców!
- Mniej moje miłosierdzie, mój sługo – zeszła z niego a Jud pognała po jej zeszyt. Po chwili obie siedziały w jej pokoju, śmiejąc się z… Sasuke! (a z kogo innego XD dop. Amine)
-Serio? Jezu! – spojrzała na filmik, z telefonu szarookiej.
- Nom… Tak myślę, ze trzeba się wybrać do jakiegoś klubu cala paczka. Lecz… Ja powiem wam, kiedy – zamyśliła się na chwile. Jud widziała niebezpieczny blask w jej oczach i nie chciała się dowiedzieć, co on oznacza…


W tym czasie na gadu-gadu trwała konferencja:
- Ej, a może pójdziemy na pizzę? – zaproponował Sasori.
- Ja musze odebrać siostrę z przedszkola…
- Co za problem? Pójdziemy po nią i z nią pójdziemy na pizzę. No chyba, że masz inne plany – odparł.
- No… dobra, w takim razie spotkajmy się pod przeczkolem nr 1, oki?
I w ten sposób konferencja się zakończyła.

Gdy byli już pod przedszkolem…
- Amine! – i już miała na szyi małą przylepę.
- Miju – oderwała ją od siebie – To są moi znajomi – powiedziała, po czym przedstawiła wszystkich.
- Dobra Miju a teraz niespodzianka… Idziemy na pizzę! – powiedział Tobi. Miju się ucieszyła (kto by się nie ucieszył na wieść o pizzy :P dop. Amine).
- Pepperoni! – powiedział Sasori.
- Z pieczarkami! – odparł Kakuzu.
- Weźmy margeritte! – zażądała Kasumi
- Z kurczakiem… - powiedziały Amine i Miju
- Nie! Ja jestem wegetarianką! – oznajmiła Akimita. Wszyscy spojrzeli się na nią jak na kogoś, kto jest niespełna rozumu (czyt. Pojebana :D dop. Amine).
- Od kiedy?! – powiedzieli wszyscy.
- No… od południa – odpowiedziała, po czym się zaśmiała. W ten sposób minął im wieczór.


Gdy reszta ich przyjaciół była już najprawdopodobniej w domach, oni spacerowali jeszcze. Ich spacer skończył się na domu Kasumi. Nikogo nie było w domu, ale mimo wszystko poszli do pokoju dziewczyny. Gdy tylko zamknęła drzwi, Sasori przylgnął do niej, i zaczął ja delikatnie całować. Kas równie delikatnie je oddawała. Po chwili ich pocałunki stały się coraz bardziej namiętne. W pewnym momencie nie wiadomo jak znaleźli się na łóżku. Kasumi zaczęła ściągać z niego koszulkę, to samo on zrobił z nią. Gdy już ściągnął nie potrzebną cześć garderoby zabrał się za stanik. Ściągnął go szybko i sprawnie. Kas zajęła się jego spodniami. Sasori w tym czasie chciał wyjąć gumkę jednak, kiedy Kas zobaczyła, jaki to smak to od razu zareagowała.
- Nie! Weź jakiś inny smak!
- Co dlaczego?
- No, bo tak, tego nie lubię!
- Co? Chyba sobie żartujesz? Nie mam innych!
- No to nic z tego nie będzie dzisiaj – odpowiedziała, po czym zaczęła się ubierać. Patrzył się na nią tępo.
- Że co kurwa?
- Jajco! – odpowiedziała i wyszła. Po jakiejś pół godzinie się ocknal z szoku, ubral się i poszedł do pokoju gdzie Kasumi ogladala „Effekt Motyla”. Wstchnal i dosiadł się do niej.

piątek, 1 listopada 2013

ROZDZIAŁ 24

No, a więc ten rozdział napisałam z pomocą dwóch osóbek:
kolorowej, która nie dałaby mi chyba spokoju, gdyby mi nie pomogła
oraz Akari, która akurat sama poprosiłam.
 Mam nadzieje, że im i wam rozdział się spodoba.

LEGENDA
na czerwono - tekst Ani

***

Patrzyła się głupio w swoje odbicie w lustrze. Najchętniej zabiłaby gnoja, który dał jej to zadanie. Niestety, skończyły się jej kredki... Dotknęła swoich rudych włosów, nie mogąc znaleźć sposobu na zwyzywania Sasoriego. W końcu jeżeli zacznie go wyzywać od rudzielców, równie dobrze może mówić o sobie. To było straszne. Mimo to musiała być twarda i pokazać reszcie, że wcale się tym nie przejmuje. I zapewne psuje wszystkim zabawę. Wzięła kilka uspokajających oddechów, chowając zabawki (mentosy  i kurduplowate kredki dop. Zbuntowanej), następnie ze sztucznym uśmiechem, weszła do salonu. Wszyscy mieli grobowe miny, patrząc wściekle na Sasoriego. No i dobrze! Należało się kutasowi jednemu. Nie musiał w końcu dawać jej takiego zadania, prawda?            
  - Co wy robicie? Gramy dalej, a nie na dupie leżycie! - mówiąc to, usiadła po turecku i gdy chciała już zakręcić, przerwał jej pewien osobnik płci dziwnej.
- Ładnie ci. - powiedział Sasori, uśmiechając się do niej, co zapewne, było spowodowane dużą ilością alkoholu.
Kasumi zbyła jego uwagę lekkim prychnięciem, następnie zakręciła butlą. I na nieszczęście tej osoby wypadło na... Deidare. Spokojnie mogła się wyżyć, choć miała pewne wątpliwości czy Akiko się trochę na nią nie wkurwi.
- Pytanie czy wyzwanie? - spytała, mając nadzieje, że te drugie.
- Wyzwanie. - powiedział pewny siebie.
Boże co on znowu ćpał? Powinien uważać na ilość swoich perfum, bo następnym razem nie skończy się to dobrze
 - Chętnie kazałabym ci, przebrać się za mężczyznę, ale to będzie za trudne. Dlatego... musisz się ubrać w sukienkę i inne bajery i... ma być to przy nas oraz musisz poderwać z 5 facetów. - uśmiechnęła się szatańsko, nie mogąc się doczekać co z tego wyjdzie.
- Co? Nie ma mowy... - zaczął, ale dostał od Akiko, która po chwili razem z Akimitą, poszła po jakieś zajebiste ciuszki.
Kilka minut później, wróciły z różnymi cekiniastymi kieckami, patrząc z diabelskim uśmiechem na swoją nową ofiarę. Deidara z miną trupa podszedł w ich stronę. Najpierw nałożył duży różowy stanik, wypchany skarpetami i innymi dziwactwami. Następna była cekiniasta, czerwona sukienka oraz ponad 8cm, czarne szpilki. Gdy w końcu udało mu się złapać równowagę, doszła jeszcze czarna, puszysta torebka ze stringami w środku. Odgarnął swoje blond włosy do tyłu, następnie ruszył do wyjścia, by pobawić się w transwestytę, którym zresztą jest na co dzień. Za nim ruszyli jego przyjaciele, nie mogąc się doczekać co z tego wyjdzie.
Jego pierwszą ofiarą był staruszek z 80 na karku. Blondyn podszedł do niego, łapiąc za rękę.
- Jakie pan ma delikatne dłonie, co ja bym dała, żeby też takie mieć. - powiedział, ocierając się o niego swoimi wypchanymi cyckami. - Może umówilibyśmy się, a pan dałby mi kilka rad? - spytał, przez co reszcie szczena opadła z zdziwienia, gdyż starzec się zgodził.
Kasumi wściekła weszła do domu, że jej wyzwanie było takie proste, że aż nie mogła na nie patrzeć. Reszta zaś oglądała, jak Deidara podrywa pozostałą czwórkę, choć miał pewien problem z 8-letnim gówniarzem, który zaczął go wyzywać od pedofilii. Blondyn, żeby się wybronić dał mu prezerwatywę ( hahaha, ciekawe co z nią teraz zrobi dop. Zbuntowanej) w zamian za udawanie, że chłopak jest bardzo chętny, by spotkać się jeszcze raz z Deidarą, a nawet zaczął macać jego sztuczne piersi, co doprowadziło już niebieskookiego do białej gorączki i wkurzony wrócił do domu, choć się nie przebrał. Musiał być przyzwyczajony... W dłoni trzymał już butelkę, przez co wszyscy nie mogli się doczekać kolejnego wyzwania, bo w końcu pytania są bardzo nudne i dla lamusów. Zakręcił i wypadło na... Hidana
 - W-wyzwanie. - powiedział już dość mocno pijany
 - Skoro tak bardzo chcesz... musisz pocałować 3 chłopaków z czego jednego w w usta z języczkiem (Na początku chciałam wszystkich, ale zmieniłam, więc się cieszcie xd dop. Zbuntowanej). - powiedział Deidara, zakładając ręce za głowę.
Hidanowi nie chciało się zbytnio wykłócać, bo wiedział, że i tak się nie wykręci. Tobiego oraz Kiasame pocałował w policzek, zaś Zetsu bardzo nie chętnie w usta z języczkiem, przez co Ania zaczęła krzyczeć na całego: Jeszcze, jeszcze! W końcu Jud nie wytrzymała tego i wyszła do kuchni po kolejną paczkę chipsów i wódkę, by mogła bardziej delektować się tą chwilą. W końcu nasze gołąbki rozłączyły się, plując po gościach. Następnie Hidan zakręcił i patrzył uważnie, jak butelka się okręca... Kolejną ofiarą został Kakuzo. Oczywiście chciał wyzwanie, przez co Michi myślała, że rzygnie. W końcu co za dużo to nie zdrowo, a ludziom po pijaku zupełnie odbija... w tym jej. Dlatego usiadła wygodniej, czekając na rozwój akcji.
 - Masz wylizać Akimicie cycki. - powiedział ze ślinką cieknącą z ust.
Wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę, że to nie było jakieś mega trudne zadanie, tylko Hidan chciał sobie obejrzeć biust Akimity. Biedaczka została niewinną ofiarą, a jeszcze musiała zdjąć bluzkę (Miał być jeszcze stanik, ale dobre serducho kolorowej, mnie dziwnym sposobem przekonało, by nie być takim potworem. dop. Zbuntowanej). Z nieciekawą miną usiadła w zielonym fotelu, czekając na koniec zadania, mimo, że nie zdążyło się jeszcze zacząć. Kakuzu zaczął wykonywać swoje zadanie, a białowłosa zamknęła oczy, czując się trochę upokorzona, ponieważ musieli widzieć to jej przyjaciele. To było obrzydliwe i w 100% im współczuła. Do jej uszu dobiegł dźwięk pękającej butelki. Widocznie Hidan też chciał, a Jud przypieprzyła mu butelką.
 - Tobi być grzeczny, Tobi też chcieć takie fajne piłeczki! - krzyczał uradowany, przerośnięty dzieciak.
Kushina, jak i reszta słysząc to o mało się nie udusiła. Cóż, można powiedzieć, że jeszcze chwila, a stanik zaginie w tajemniczych okolicznościach. Dlatego Ania już zła, pociągnęła Kakuzo za włosy, by udać się z nim na dość ciekawą pogadankę. Następne znowu było wyzwanie, tylko tym razem dla płci pięknej, Jud.
 - Przedstaw nam teledysk 'Lizak'. - powiedział szczerząc, chytrze ząbki brązowowłosy.
 - Chyba cię pojebało, chłopczyku.- mówiąc to Jud bez chwili zawahania, ruszyła do kuchni w celu poszukania jakiś lizaków. Po chwili wyszła, następnie ktoś puścił muzykę, by mogła zacząć swoje przedstawienie. Wszyscy mieli z tego niezłą pompę, przez co zaczęli to nawet nagrywać. Można by rzec, że ich najbardziej ulubionym momentem, było wkładanie lizaka do buzi.
Gdy w końcu skończyła swoje przedstawienie, zmęczona zakręciła butelką.
 - Chcę pytanie, bo wyzwania już mi się znudziły. - powiedziała, obecnie ruda Kasumi.
 - Powiedz jakąś twoją wielką tajemnice. - powiedziała po prostu różowowłosa, nie mogąc wymyślić nic lepszego.
 - Ja... miałam kiedyś chłopaka z rudymi włosami, był o 2 lata starszy... i... on... mojego tatę... potrącił... mój tata... przez niego nie... ż-żyję. - powiedziała z trudem, a do jej oczu napłynęły łzy, przez co wybiegła z pokoju, udając się do miejsca zwanego łazienką. Pierwszy do biegu zerwał się Sasori, a reszta patrzyła w ślad za nim.
 - Oni raczej szybko nie wrócą.. i ja chcę teraz kręcić. - powiedziała Michi, sięgając po butelkę.
Z niewiadomych powodów, miała nadzieje, że będzie to Akimita, a musicie wiedzieć, że miała dla niej dość ciekawe zadanie.
 - Jest! Bierzesz wyzwanie i  masz rozpiąć rozporek Kakuzo zębami! - krzyknęła uradowana blondynka z zacieszem na mordzie.
Białowłosej nie chciało się protestować. Zresztą po tym ataku na jej cycki, to był pikuś. Uklękła przed nim, następnie chwyciła zębami rozporek od jego spodni. (Haha, jezu co ja piszę dop. Zbuntowanej) I wtedy ta ciota, złapała ją za głowę, pchając w stronę swojego kutasa, przez co wsadziła do tego rozporka swój nos i usta...

W tym samym czasie,  Sasori wbiegł do łazienki, nie pozwalając Kasumi zamknąć jej drzwi. Następnie najzwyczajniej na świecie ją przytulił, pozwalając jej w spokoju się wypłakać. I wcale go nie obchodziło, że będzie miał brudną koszulę, co było dość dziwne. Gdy skończyła złapał jej podbródek, patrząc w oczy.
 _ Lepiej? - spytał, następnie nachylił się w jej stronę, składając na jej ustach dość długi i namiętny pocałunek.
Jeszcze nigdy żaden facet jej tak nie całował. I to jej się spodobało. " Może rudzi nawet w seksie są lepsi. Skoro tak bosko całują...." Jej drobne, dłonie wplotły się w jego rudą czuprynę, przyciągając jeszcze bliżej siebie. Podskoczyła na blat przy zlewie, ułatwiając mikrusowi mieć dostęp do jej piersi. Ale ten nie miał żadnych kłopotów i bez tej pomocy. Jedna z jej rąk powędrowała do guzika jego koszuli by po chwili jechać po nich, rozpinając koszulę, oraz pozwalając jej zobaczyć jego tors. Pozbyła się szybko jego koszuli, która opadła bezwładnie u jego nóg. Ta sama ręka powędrowała do jego spodni, lecz gdy jechała po jego torsie co chwila się zatrzymywała, aby podziwiać jego budowę. I on nie został dłużny. Zsunął ramiączko od podkoszulki jak i od stanika.... Gdy pozbyli się swojej garderoby, Kasumi pociągnęła go w stronę prysznica. Kołysząc kusząco biodrami, zaciągnęła go, zamknęła za nimi kabinę a on odkręcił idealną wodę. Ich pocałunki stawały się coraz to odważniejsze. Akasuna pieścił dłońmi jej piersi, także jej sutki stały się twarde. Złapała jego członek, na który nałożyła.... Prezerwatywę!( a co myśleliście, że swoje usta? ale z was zboczuchy- dop.Akari) Lecz nie zabrała dłoni, o nie. Zaczęła tą dłonią podniecać jego członka, aż nie stwardniał. Odwrócił ją do siebie tyłem. Składał na jej szyi pocałunki, które mieszały się z wodą. Jego dłonie ani na chwilę, nie przestały pieścić jej piersi, co ją doprowadzało do jeszcze większej rozkoszy, aż z jej ust wydobył się cichy jęk, który usatysfakcjonował Akasune. I po chwili bez żadnego ostrzeżenia w nią wszedł. Ta krzyknęła z rozkoszy, której jeszcze żaden chłopak z którym się bzykała jej nie dał. Zaczął się w niej poruszać, jego dłonie znalazły się na jej biodrach, a ta dalej krzyczała z rozkoszy jaką dawał jej seks z Akasuną....

 - Kakuzu, kurwa ja cię chyba zajebie! Puść moją głowę, do cholery! - krzyczała zła Akimita, próbując nie utopić się w jego spodniach. Ponieważ białowłosa, nie mogła sobie poradzić, Nagato wyprzedzając Anie, pierwszy się wkurwił, przywalając przyjacielowi w pysk. Gdy w końcu wszyscy nareszcie się ogarnęli, pewna zacna osóbka płci dziwnej zauważała coś nie po kojącego.
 - Gdzie jest Kushina z Minato?
I wtedy właśnie doszło do nich, że zniknęli w tajemniczych okolicznościach i zapewne, gdyby nie Deidara, nigdy by się o tym nie dowiedzieli...

Szli cicho po schodach, udając się do... Sypialni Aki (zemsta za pocałunki z Tobim i Kisame!-dop. Akari) Dziewczyna zamknęła za nimi drzwi. Chłopak złapał ją za dłonie, przysunęła się bliżej niego, łącząc ich usta w namiętnym i delikatnym pocałunku, który rozpoczął coś mocniejszego. Jego usta zeszły niżej, całował jej szyję by po chwili zatrzymać się na dekolcie. Odchyliła głowę lekko do tyłu. Bardzo chciała z nim to zrobić. Popchnęła go na łóżko, usiadła na nim okrakiem..... Gdy oboje pozbyli się ubrań, rozpoczęli igraszki, by po chwili dopełnić się wejściem Namikaze w dziewczynę... Szli cicho po schodach, nie chcąc nikogo obudzić.
Michi znudziła się gra w butle. Poza tym musiała... siku! Więc najszybciej, jak się dało, by nikt się nie skapnął, biegła do łazienki na górze. Było to trochę trudne, gdy próbowała, biegać na tych 9cm butach. Była już na w połowie drogi na schodach, gdy poczuła, jak ktoś łapie ją za dupę i okręca o 180 stopni, by po chwili mogła poczuć tej osoby usta na swoich. Jej pierwszą myślą było, że pedofil, więc zaczęła się wyrywać, przez co straciła równowagę.W ostatniej chwili chłopak ją złapał, ale jej but ucierpiał.
 - Michi, chodźmy stąd. Znajdziemy sobie jakiś fajny pokoik, będzie milo, obiecuję. - powiedział Itachi, głaszcząc jej plecy.
Tego było za wiele, a ten pedał na za dużo sobie pozwalał. Wyrwała się, bez żadnych szkód, dając mu z liścia. Na policzku został mu duży ślad, ale nie da się ukryć, że należało się mu, a do tego zepsuł jej ukochane buty!
 - Odkupujesz mi je!
 - Spierdalaj. - odwarknął
Tak właśnie zaczęła się ich kolejna, codzienna kłótnia.
Więc zrozumcie proszę, gdy dwoje ludzi spokojnie wraca sobie do domu i widzi na schodach obce im dzieci, wyzywające się od dziwek i transwestytów. Po całym domu, wala się alkohol i inne zabawki, w łazience bez przerwy leje się woda, a po domu rozchodzi się głos jęczących gówniarzy. Do tego z salonu cały czas dochodzą jakieś wrzaski, który przekrzyczał głos jakiejś dziewczyny:'Kurwa, ja nie chcę mieć rudych dzieci!' Jak przystało na porządnych rodziców, ruszyli w tamtą stronę, chcąc dowiedzieć się o co chodzi. Z łazienki wybiegła ruda dziewczyna w ręczniku, a za nią chłopak też rudy w czarnych spodniach bez butów, zapinający koszule. Kasumi na swoje nieszczęście, musiała wpaść na tatę Aki.który patrzył na nią przerażony.
 - Widzi pan, ona tylko po prostu chciała się wykąpać, a tu tak cholernie zimna woda. Jak państwu nie wstyd? - spytał Sasori, kręcąc głową, następnie założył dziewczynie swoją bluzę, by po chwili objąć ja ramieniem i wyjść z domu. Tym to się upiekło, niestety reszta już nie miała tego szczęścia.

Jakieś 3 dni później Kushina pokłóciła się poważnie z macochą, przez co dostaję ataku serca. Jej stan jest krytyczny, na szczęście Minato, mógł oddać jej swoje serce, ponieważ mieli podobne DNA (czy coś takiego, nw za dokładnie dop. Zbuntowanej). Dzisiaj była operacja, więc wszyscy byli bardzo zdenerwowani i oczywiście uparcie czekali na wieści w szpitalu. Operacja miała trwać jakieś 4 godzinny... Tylko, że lekarz wyszedł po 1,5. To dobrze czy źle? Patrzył na nich z nieciekawą miną.
 - Bardzo mi przykro, wystąpiły komplikacje i oboje nie przeżyli.
Następnie odwrócił się na pięcie i idąc przed siebie. Michi oparła się o ścianę nie mogąc w to uwierzyć. Kush... Minato... on nie żyją. Nie znała ich za dobrze, ale jednak chciało się jej ryczeć. Spojrzała w bok, widząc dziewczynę o brązowych włosach i fioletowych oczach. ona zapewne nie dowiedziała się właśnie, że ktoś jej bliski nie żyje. jak cholera jej zazdrościła.
 - Tobi by grzeczny, Tobi chcę do Kushiny! - krzyczał, bez przerwy.
 - Zamknij się, w końcu! - krzyknęła nie mogąc już tego wytrzymać.
O boże, co ona właśnie zrobiła. Nakrzyczała na biednego Tobiego, który w niczym nie zawinił.
 - Hej, wiem, ze jest ci smutno, ale to nie powód, żeby się na kimś wyżywać. Ania, cię potrzebuje wiesz? - powiedział Itachi, patrząc jej w oczy.
Omg, i właśnie w takich chwilach, wolałaby, żeby był po prostu chamskim dupkiem, jak zwykle. Niestety miał racje, dlatego poszła w kierunku Ani...

Pogrzeb i po pogrzebie. Teraz znowu mieli być w szkole, a do ich klasy miała dołączyć nowa osóbka. Wszyscy mieli ponure nastroje mimo to starali się, przyjąć ją, jak najlepiej.
 - Hej, nazywam się Amine.
Reszta uśmiechnęła się tylko, następnie po kolei zaczęli mówić swoje imiona. Słuchała ich uważnie, po chwili zaczęli normalną rozmowę, przez co choć na chwile zapomnieli o śmierci swojej przyjaciółki i jej chłopaka. Na pewno nigdy ich nie zapomną, ale musieli w końcu ruszyć dalej...

***
No i to tyle.
Świetne nie jest... w każdym razie, jak wiecie Kush odeszła, wybierając sobie dość nie fajne odejście (bo to nie był, mój pomył) oraz doszła do nas nowa osóbka.
Sayōnara :*

LAYOUT BY CHERRY_CZAN