piątek, 17 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 34

 - I jak, już dobrze? - Nagato spojrzał na Anię zatroskanym wzrokiem
 - Lepiej - uśmiechnęła się z lekka - Ale wciąż mi przykro. Czemu one mnie zostawiły? - znów zaczęła płakać
 - Cicho... - starał się ją uspokoić - Przecież została ci jeszcze Akiko. My cię tak łatwo nie zostawimy. - uśmiechnął się
 - Właśnie. Nie kochasz nas już?! - krzyknęła oburzona Judith - Ja wiedziałam!
 - Kocham was. - uśmiechnęła się ciepło starając się nie płakać - Ale je też kochałam. - nie potrafiła zatrzymać łez
 - My to wiemy. - odparła Michi - Pomyśl jak nam źle kiedy płaczesz. Jak chcesz możemy popłakać z tobą! - zaproponowała i się uśmiechnęła. Jeszcze tego by brakowało, żeby zamienić pokój w jakąś kostnice. Co to to nie! Akasie na to nie pozwolą!
 - Żelki się skończyły! - krzyknął rozpaczliwie Tobi. No cóż, jako posiadacz wysokiego statusu "dużegodziecka" nie rozumiał powagi sytuacji
 - Bądź cicho. -szepnęła Kasumi - Bądź poważny!
 - Nie krzycz na Tobiego! - upomniała ją Amine i przytuliła chłopaka
 - Wszyscy bądźcie cicho! - rozkazał im Nagato
 - Ty, rudy, nie rozkazuj mi! - odgryzł się Hidan - Rozkazywać mi może tylko ma zacna osoba!
 - Hidan zamknij japę - warknęła Jud
 - Tak jest kochanie - uśmiechnął się do bólu słodko
 - Z was naprawdę są idioci - zaśmiała się Jarosówna - A teraz ładnie proszę zapierniczać mi do sklepu po żelki! Co jak co, ale słyszałam, że żelki świetnie działają uspokajająco!
 - Przyznaj się, wymyśliłaś to. - mruknęła Kasumi
 - Ja?! Wymyślić? No co ty... - zaśmiała się - Nie wiem czy wiecie, ale cywilizowani ludzie nie wychodzą oknem tylko drzwiami. - poinformowała ich widząc jak otwierają balkon
 - W internecie pisali, że też wchodzą drzwiami, ale wiesz. To internet, mu nie wolno wierzyć. - zapewnił ją Deidera i złapał się balustrady - Będę za jakieś 15 minut. - pożegnał się i pociągnął Kakuzu  - Twoja skarbonka nam się przyda
 - Ale ona jest moja! Nie oddam! - przytulił świnkę mocniej do siebie - Aki, kochanie moje, powiedz mu coś!
 - Deidara - zaczęła poważnie. Wpatrywała się uważnie w oczy blondyna - Coś. - tym akcentem zakończyła swój monolog
 - Aki! - upomniał się
 - Nie chciałeś mi kupić butów, to masz problem - wzruszyła ramionami - A teraz pacany idźcie w cholerę! - krzyknęła i wypchała całą część męska z pokoju
 - Ej, to moja dziewczyna! - zaczął przypominać o tym fakcie
 - Jesteś pewien, że chcesz tu zostać? Bo wiesz, ostatnio kupiłam takie fajne noże - uśmiechnęła się Judith
 - Okej, rozumiem aluzje. Ania trzymaj się, będziemy za 15 minut!
 - O ile ktoś was wpuści - uśmiechnęła się Amine - Nie przedłużając - hola ze dwora!
 - Em... Można wiedzieć co wy robicie? - niepewnie zapytała dziewczyn, starając zrozumieć czemu grzebią w jej pokoju.
 - Nic - odparły zgodnie - Gdzie łazienka? - spytała Aki
 - Drzwi po prawej - odpowiedziała Judith
 - Hej, nie róbcie mi burdelu w pokoju! Ostatnio sprzątałam! - jęknęła płaczliwie
 - Jasne, jasne. Bo my ci uwierzymy. Czym zaszantażowałaś brata?
 - Niczym! - zaczęła się bronić
 - Ej, łazienka już gotowa! - krzyknęła Aki
 - Dobra. My też już kończymy! - odkrzyknęła Judith - Nie chcesz wiedzieć - stwierdziła widząc pytający wzrok Ani
 - Czy zacna panna pozwoli? - spytała szarmancko Kasumi
 - Co ty tak z manierami? - spytała Amine - Z nią trzeba siłą! - takim wnioskiem Ania została wepchnięta do łazienki.
 - Masz tu ręcznik, ubrania i kaczuszkę jakbyś była samotna. Wanna gotowa więc ładnie proszę się wyszorować! - rozkazała Michi - I żebyś mi nie marudziła, bo same cię to tej wanny wrzucimy!
 - Nie odważycie się - zaprzeczyła - No dobra odważycie się - westchnęła
 - Jak ty nas dobrze znasz - uśmiechnęły się - Ale teraz już idź.
 - A teraz Jud idź zaparzyć jej herbatę. Przy okazji możesz zrobić kanapki. Pewnie nic nie jadła - rozkazała Kasumi - No co? Masz jakiś problem?
 - Dlaczego ja?
 - Bo trudne sprawy. Idź i nie narzekaj - fuknęła - Echh, tyle kłopotu z tym dziećmi - westchnęła i rzuciła się na łóżko. - Weź zadzwoń do Akiko - złapała poduszkę i zaczęła nią tarmosić
 - Tak jest, kapitanie! - zasalutowała Amine i rzuciła się do laptopa. Odpaliła go i zaczekała chwilkę aby zobaczyć... Tapetę z One Ok Rock. - To już podchodzi pod stalking- mruknęła szukając niebieskiej ikonki. Jej znalezienie do łatwych rzeczy nie należało ponieważ Ania, jako prześladowca miała pulpit wypełniony plikami ze zdjęciami One Ok Rock, ich muzyką, fan artami, i innymi cudami związanymi z nimi. Zostały jeszcze dwa foldery z zdjęciami i jej opowiadaniami.
    Kliknęła na ikonkę opierając się pokusom przeczytania opowiadań. Odszukała palcem nick Akiko i zadzwoniła do niej. Czekała przez chwilę na połączenie po czym mrugnęła kilka razy. Odrzuca?!
 - Odrzuciła. - poinformowała beznamiętnie wpatrując się w monitor.
 - Co?! - krzyknęła i podbiegła do laptopa. - Co za dziwka! Ja jej dam - warknęła i zaczęła pisać wiadomość o bardzo wzruszającej i wzniosłej treści.
"Ja ci dam mnie nie odbierać! Ania mówi, że ma załamanie nerwowe, a ty mnie odrzucasz!"
Nie minęła sekunda od kiedy wysłała wiadomość a białowłosa oddzwoniła
 - Co z nią?! - spytała bez zbędnych ogródek
 - Już dobrze. Wiedziałaś, że miała załamanie nerwowe?!
 - Tak... - szepnęła - Ale już było lepiej! Przecież brała leki, nie?!
 - Brała. Ale co z nią zrobić? 
 - Echh - pomasowała skronie - Dajcie jej maskotki i niech się wyśpi. Nie wspominajcie o dziewczynach, dobrze?
 - Okej. Tak właściwie co z tobą? Czemu nie wracasz?
 - Nieważne. Lepiej powiedzcie mi jak się teraz czuje?
 - Chyba lepiej. Już nie płacze. Teraz się myje.
 - Czyli nie muszę się martwić - westchnęła
 - Akiko, czy ja słyszę jakieś głosy?! - dało się usłyszeć krzyk, którego dziewczyny nie potrafiły zidentyfikować
 - Nie mamo, zdaje ci się! - odkrzyknęła - Ja muszę już iść. Nie mówcie nikomu, że z wami gadałam, ok? Pa. - powiedziała i rozłączyła się
 - Dziewczyny skończyłam. - oznajmiła Ania wchodząc do pokoju.
 - Wytrzyj te włosy! Jeszcze się rozchorujesz! - krzyknęła Michi
 - A tobie co, jakiś instynkt macierzyński się włączył, czy co? - burknęła wsuwając się pod kołdrę
 - Masz napij się herbatki. Sama robiłam. - zakomunikowała Kasumi wyrywając Judith szklankę
 - Ej! - krzyknęła próbując odebrać przedmiot
 - Nieważne. Wypij to, zjedz kanapki i idź spać, zrozumiano?!
 - Czemu mówisz do mnie jak do psa? - burknęła zaczynając kanapkę - Już nie jestem głodna! - oznajmiła i położyła się
 - Jesteś. - zapewniła ją - Masz zeżreć te kanapki albo siłą ci je wepcham do buzi! - rozkazała
 - Tak właściwie, gdzie są chłopacy? Mieli przyjść 20 minut temu. - zauważyła Amine - Chcę żelki!
 - Wy chuligani, ja wam dam się do domu włamywać! - krzyknął przygruby staruszek machając miotłą na Akasiów. Za nim biegł jego pies, a z okna wyglądał radar uliczny, potocznie zwany sąsiadką. Ten można uznać za nieco starszy model.
 - Co tam się dzieje? - zaniepokoiła się Ania. Wyczołgała się spod ciepłej kołderki, i  odsłoniła firany aby więcej zobaczyć. Z racji na późną godzinę trudno było cokolwiek dostrzec bez mocy widzenia w ciemności, więc zapaliła światło balkonowe. Dla pewności, że tabletki które zażyła nie wywołały u niej halucynacji spytała się dziewczyn czy to wydarzenie naprawdę ma miejsce. Zaczęła mrugać oczami, aż wreszcie postanowiła uwolnić cweli od dodatkowego W-F'u. Otworzyła okno i krzyknęła najgłośniej jak potrafiła
 - Panie Waldku, to moi koledzy!
 - Co proszę, Aniu?! To czemu nie wchodzą jak normalni ludzie drzwiami?!
 - Bo to debile! - odkrzyknęła Judith
 - My cię słyszymy, Jud! - przypomniał Sasori
 - Głośno i wyraźnie?!
 - Tak!
 - To dobrze! - stwierdziła - Macie żelki?!
 - Mamy! - pokazali paczuszkę
 - To rzućcie! - rozkazała i paczuszka znalazła się pod jej nogami - To teraz sobie idźcie! Pa pa! - uśmiechnęła się i zaprowadziła Ani do łóżka - Idź pod kołdrę bo się przeziębisz! - upomniała ją
 - Jasne mamusiu - burknęła - Zostajecie na noc?
 - Możemy - wzruszyły ramionami - Ale idziesz spać!
 - Tak, tak. - ziewnęła - Dobranoc.
 - Dobranoc - odpowiedziały zgodnie
 - Aniu... - zaczęła Amine
 - Tak?
 - Gdzie masz piżamy? - spytała nieśmiało
 - W szafie powinny być - ziewnęła - Ale tak serio, chcecie jeszcze coś? Bo śpiąca jestem
 - Poradzimy sobie - stwierdziła Aki zatykając usta Kasumi - Dobranoc. - uśmiechnęła się
~
   Minęły już dwa tygodnie od kiedy dowiedzieli się o chorobie Ani, a o Akiko nadal ani widu ani słychu. Wszyscy się martwili ale starali się zbywać tym, że pewnie bawi się lepiej od nich. Przybicie z tego powodu głównie było widać na Deidarze, który nie potrafił sobie poradzić z myślą, że nie dzwoniła do niego, a kiedy starał się z nią skontaktować odrzucała jego połączenia.
   Blondyn właśnie szedł z Hidanem po części do projektu, który musieli razem zrobić. Oczywiście jako geniusze wpadli na pomysł zjedzenia lodów. Co z tego, że na dworze zimno, lody ważniejsze. Poza tym jeżeli się rozchorują będą mieli więcej czasu na zrobienie projektu! I powiedzcie mi, że nie nadają się na przedsiębiorców? Chwila i w gazetach o nich będą pisać. Pokażą tym wszystkim osobom, które w nich nie wierzyły! Ale przed sławą muszą jakoś się wybić! W tym jakże ważnym celu muszą wpierw ukończyć szkołę do do łatwych, ani krótkich rzeczy niestety nie należało. Tym sposobem chcąc, nie chcąc ten projekt zrobić muszą. To jest... Jak to się nazywa? Budowanie swojej przyszłości? Nieważne, coś w tym guście. Jakby to powiedział pewien bardzo mądry pan z reklamy - Na jednym filarze starości nie zbudujesz.
   Pozostawiając temat przyszłości, powróćmy do teraźniejszości.
 - Nie idziesz? - zdziwił się blondyn widząc przystającego kolegę. Jakby go nie znał pomyślałby, że jedynie zawiązuje buty, ale jako iż znają się od kilku dobrych lat wiedział, że nieczyste myśli chodzą po jego głowie.
 - Nie. Ty zapomniałeś kupić, ty się męcz. - stwierdził - Ja mam lepsze rzeczy do roboty.
 - Jasne, jasne. - westchnął
 - Misję czas zacząć! - uśmiechnął się i rozmasował ręce - Ała, a to za co?! - krzyknął z wyrzutem - Jestem niewinny!
 - Ale twój mózg już nie, debilu. - warknął Deidara
 - Barbie?! - zdziwił się białowłosy chłopak - I Ken! - krzyknął wskazując na dwójkę! - Nee-chan, nee-chan! Tu jest Barbie i Ken! - oznajmił nie wierząc w to co widzi
 - Wydaje ci się, chodź! - rozkazała jakaś dziewczyna, na co chłopiec posłusznie za nią pobiegł
 - Ty - zaczął Hidan - Ty go słyszałeś? - zaśmiał się - Przepraszam, słyszałaś, Barbie. - poprawił się
 - Oczywiście, Kenie - warknął
 - Chwila. Jeżeli ja jestem Ken, a ty do Barbie to... - zaczął głośno myśleć - Fu!
 - Nawet o tym nie myśl, cwelu.
 - Jasne, jasne. Kupiłeś to co miałeś kupić?!
 - Nie. Muszę dbać o kobiety tego miasta.
 - To na co czekasz? Idź! - pogonił go
 - Gdzie poszła Barbie? - zapytał się znowu ten sam chłopak. Potrafi się teleportować? Hidan wciąż nie mógł odeprzeć wrażenia, że komuś go przypomina
- Aru, chodź tu! - krzyknęła ta sama dziewczyna, która była łudząco podobna do niego. Pociągnęła go za kaptur od kurtki i poszli w kierunku galerii handlowej.
- Nee-chan, nie ciągnij mnie! - burknął
- Deidara! - krzyknął Hidan rozumiejąc kim była ta dziewczyna - Bierz to, nie mogą być daleko! - rozkazał ciągnąc go w stronę wyjścia
 - Jełopie, puszczaj mnie! Muszę jeszcze zapłacić!
 - Później zapłacisz, chodź! - rozkazał
 - Ej, a pieniądze! - upomniała się sprzedawczyni - I żeby to mi był ostatni raz! - upomniała ich kiedy zapłacili
 - Po co mnie tak ciągnąłeś? - warknął pakując rzeczy do siatki
 - Tam była Akiko! - krzyknął
 - Przewidziało ci się - zbagatelizował sprawę
 - Myślisz, że nie poznałbym jej... Egrhrm - gestykulował biust
 - O kurde, co ona tu robi?! I czemu mi o tym nie powiedziałam?!
 - Mówiłem - przytaknął mu - Chodź, musimy ją śledzić!
 - Po co? - jęknął - Potem będę miał problemy!
 - Problemy to ty będziesz miał jak cię rzuci dla tego chłopaczka. Widzisz, całkiem nieźle się dogadują - wskazał na parę
 - To przecież nie Akiko! - warknął blondyn - Jakbyś nie pamiętał ona ma długie włosy, i do tego kręcone! A tamta dziewczyna ma krótkie! Poza tym ma czarne oczy. Nie, to na pewno nie Akiko. Ja pasuje stary.
 - Ja ci mówię, to ona. Mój cyckowy radar jeszcze nigdy nie zawiódł. - zapewnił go
 - Wiesz, zawsze musi być ten pierwszy raz. - pocieszył go i odszedł - Ja wracam. Nara.
 - To musi być Akiko - skomlał siadając przy stoisku bubble tea. -  Ale jak. Jak mógł mnie zawieść?
 - Hidan? - spytała z lekka speszona Judith
 - Jud, kochanie moje! - krzyknął zmartwiony Hidan - Mój cyckowy radar przestał działać!
 - Co?! Jak to się stało?! - krzyknęła równie przestraszona
 - No bo - zaczął płaczliwe - Jak szliśmy z Dei'em po przybory na projekt... Chlip... To spotkaliśmy takiego chłopaczka... Chlip... Który powiedział ...Chlip... że jestem Kenem, a Deidara Barbie ... Chlip... I jego koleżanka... Chlip ... Miała cycki jak Akiko... Chlip... No i... No i... Powiedziałem Deidarze, że ... Chlip... To jest Akiko... Chlip... I okazało się... Chlip... Że to nie ona... Chlip ... Bo ona miała krótkie włosy i czarne oczy! - rozbeczał się
 - To musiała być Akiko - pocieszyła go Judith - Wiecie co - zwróciła cię do pozostałych dziewczyn, które z przerażeniem na twarzy przyglądały się tej scenie - Pójdziemy ją śledzić!
 - Po co?! - jęknęły
 - Przecież to Hidan. Przecież on nawet bez patrzenia na twarz by was rozpoznał!
 - No tak. - niechętnie przyznały jej rację - To chodźmy!
 - Ale gdzie? - spytała Kasumi
 - Eee... Do kosmosu i jeszcze dalej! - krzyknęła Amine i ruszyły w stronę... Gdziekolwiek.
 - Ty Hidan też idziesz! - rozkazała Michi
 - Ja? ... Chlip
 - Tak, ty. Przecież musisz nam pokazać tego chłopaczka
 - Ale, ale... Moja bubble tea! - jęknął
 - Wypijesz po drodze. - stwierdziła - A teraz, jak on wyglądał?
 - No... Taki męski sobowtór Akiko! - krzyknął - Czerwone oczy, białe włosy... No wiesz, przecież znasz ją lepiej ode mnie.
 - No, ale co miał na sobie?! - sprostowała. Jak to się mówi? Całe życie z debilami?
 - Bo ja pamiętam! Nie jestem babą żeby na ubrania patrzeć!
 - Echh, żadnego z ciebie pożytku. - westchnęła - To on?
 - Gdzie? - spytał rozglądając się - Nie widzę
 - No tam debilu! - szepnęła wskazując na śmietnik
 - No na pewno! W cholerę dużo zobaczę.
 - Echh, chodź! - rozkazała - Teraz widzisz?
 - No... Tak to on! - krzyknął wymachując palcem
 - A gdzie ta dziewczyna? - spytała samą siebie Amine
 - Tam - wskazał już uspokojony przez Aki
 - To musi być ona! - stwierdziła Michi porównując dziewczynę ze zdjęciem z telefony
 - Ale ona ma czarne oczy! - jęknął płaczliwie
 - Nie mamy innego wyjścia - zaczęła Kasumi - Musimy ją śledzić! - rozporządziła
 - Ale nie wiadomo ile to zajmie! - zaczęła narzekać Michi - Miałyśmy iść na zakupy - burknęła
 - Zobacz na niego - rozkazała Jud - Nie widzisz bólu w jego oczach?!
 - Echh, no dobra - skapitulowała - Ale jak coś ja tylko przechodziłam!
 - Jasne, jasne. - i tak zaczęło się śledzenie niczego Bogu winnej dziewczyny. Minęło pół godziny. Obiekt "a" poruszał się po różnych sklepach, lecz w końcu uległ prośbom obiektu "b" i postanowił, że skróci cierpienia swojej towarzyszki. Tym sposobem wrócili do domu i zostali zgubieni przez dziewczyny i jak to nazwał obiekt "a" Ken'a.
 - I co my teraz zrobimy? - jęknęła kucając przy ławce. Dlaczego by na niej usiąść? - Ania by coś poradziła. - burknęła
 - Nie bój żaby - uśmiechnęła się firmowo Kasumi - Ciocia dobra rada zaradzi! Skoro poszli do domu, to jak wbijemy Akiko na chatę to się dowiemy czy była nią! - ucieszyła się ze swojego geniuszu
 - I co, jak młotki będziemy czekać aż przyjdzie?
 - Eee... Tak? - zaśmiała się
 - Ech, i tak nie mamy nic lepszego do roboty - westchnęła Aki
 - Postanowione! - krzyknęła uradowana.
 - Hej ho, hej ho! Do pracy by się szło~~ - nuciła pod nosem Amine, kiedy zauważyły blok Akiko. Jak godne następczynie James'a Bond'a zaczęły się skradać w kierunku zielonych ścian budynku. Kiedy poczuły już chropowatość ich powierzchni i były pewne, że nikt ich nie zauważy chyłkiem przybiegły do klatki. Miały to szczęście, że nikomu nie śpieszy się do zamykania drzwi i bez trudu doszły przed drzwi Koneko. Trudniejsze było dostanie się do środka, więc użyli bardziej znanych metod jakimi było walenie w drzwi.
 - Aru, otwórz! - rozkazała białowłosa włączając wodę.
 - Haaai, nee-chan! - odkrzyknął radośnie - Akiko się myje - oznajmił wyglądając za drzwi. -Nie ma? - zapytał skołowany i zamknął drzwi
 - Czyli to jednak Akiko! I co gorsze ona zdradza Deidare z jakimś Japończykiem! - krzyknęła Amine
 - To co robimy? - spytała Kasumi
 - Jak to co? Dzwonimy po Deidare! - oznajmił Hidan - Cicho. - rozkazał
 - Deidara? Chodź tu szybko!
 - Gdzie, cwelu? 
 - Pod dom Akiko!
 - Po cholerę?
 - Ona cię zdradza. Rozumiesz?! Zdradza! I to z jakimś Japończykiem!!
 - Chyba ci coś odwala. Akiko, zdradzać, mnie?Mnie? Hah... Dobra będę za pięć minut. 
 - Będzie za pięć minut. - oznajmił kiedy do bloku wpadł jak burza Deidara
 - Już jestem! - sapnął łapiąc się za nogi - Okej, jestem gotowy - stwierdził po chwili i zaczął podobnie jak poprzednicy, walić w drzwi. Znowu otworzył białowłosy po raz kolejny recytując ten sam tekst
 - Co tu robisz, i co chcesz od Akiko?! - krzyknął blondyn łapiąc czerwonowłosego za kołnierzyk
 - Co proszę? Hehe... Aj kent spik polisz - zaśmiał się - Chwila to ty jesteś Barbie!
 - Nie zmieniaj tematu! Co tu robisz?! - warknął i rzucił nim o ścianę
 - Aru, co się tam dzieje? - spytała Akiko wychodząc owinięta ręcznikiem - Jezu, Maria, Aru co ci się stało?! Deidara, pedale jebany, coś tym mu zrobił?! Tylko ja mogę go bić! - krzyknęła podnosząc chłopaka - A ty czemu dałeś się bić takiemu ciocie?!
 - Tak też cię miło widzieć - sarknął - Kim on jest? I czemu mnie zdradzasz?! Już mnie nie kochasz?!
 - Nie zdradzam cię debilu! To mój brat! I to w dodatku bliźniak! - sarknęła - A teraz z łaski swojej idźcie tam, i dajcie mi się ubrać! - warknęła - Wy też? - westchnęła widząc głowy kolegów - Idźcie.
 - No to... Sorry. - powiedział patrząc się w inną stronę - A z tobą później pogadam, deklu. - warknął w stronę Hidana
 - No to... Jesteście kolegami nee-chan? - zaczął
 - Ta... - odpowiedział blondyn
 - Więc teraz mi ładnie wyjaśnijcie - wparowała do pokoju białowłosa zakładając ręce pod piersiami
 - No bo... Ten debil powiedział, że mnie zdradzasz!
 - Przepraszam. Dziewczyny, co wy do cholery jasnej robicie? - rozmasowała skronie
 - No bo on jest taki... Nie Akikowaty - stwierdziła Michi tyrpiąc go w policzek - Nie zostałeś adoptowany? - spytała
 - Ale przechodząc do ważniejszych rzeczy! - przerwała Judith - Co się stało z twoimi włosami?! - spytała przerażona
 - Obcięłam. - wzruszyła ramionami
 - A czemu ten ciota mówił, że masz czarne oczy? - dopytywała Aki - Jest daltonistą?
 - Co do jego choroby nie jestem pewna. Pewnie chodziło mu o soczewki. Mama kazała mi nosić, a to były jedyne jakie zostawiłam w Japonii.
 - Nee-chan, co ona robi? - spytał nieco skołowany Aru
 - Bo ja wiem. - westchnęła - W każdym bądź razie...
 - Gdzie jest pocky?! - krzyknął przerywając jej - Zjadłaś całe?!
 - Taa... Jednak jest jej bratem - stwierdziła Amine - Trzeba zadzwonić do Ani!
 - Ani? Ła, nee-chan chodźmy do niej! - poprosił Aru
 - Ech, i tak miałam sprawdzić co u niej - westchnęła i poszła w stronę drzwi - Idziecie?
 - Już - odpowiedzieli zgodnie i ruszyli swe zacne tyłki z różowej kanapy
 - Ej, weźcie go nie gwałcie, co?
 - O co ci chodzi? - zdziwiły się
 - Nie radzę próbować - odpowiedziała - Jest pedałem.
 - Przecież mówiłem ci, że nie jestem pedałem! - krzyknął Deidara - Żeby własnego chłopaka tak nazywać...
 - Tym razem nie mówiłam o tobie. Z resztą tobie też radzę trzymać się z daleka od niego. Ostatnio chłopak go rzucił, więc wiesz...

sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 33

Po powrocie z Japonii na Ankę czekała kolejna zła wiadomość. Okazało się, że samolot, którym leciała Jagoda do Japonii, rozwalił się na pasie startowym. Od tej wiadomości płakała trzy dni. Paczka się o nią martwiła, więc postanowili zrobić wbite na chatę. Nagato zapukał a drzwi otworzyła mu jakaś pani doktor.
- Witam. Mogę wiedzieć do kogo państwo?
- My do Ani.
- Przykro mi, lecz państwo Jaros zabronili mi kogokolwiek do niej wpuszczać.
- Ale to moja dziewczyna! Muszę wiedzieć co się z nią dzieje!
- Przykro mi, lecz nie mogę.- nagle zza nią chłopak ujrzał szarooką. Była w okropnym stanie. Do piersi tuliła trzy maskotki. Chłopak korzystając z tej chwili, ominął doktórke , wchodząc do domu i tuląc do siebie dziewczynę. Cała zesztywniała, a ten pocałował ją w czoło.
- Proszę ją zostawić!- krzyknęła odwracając się w ich stronę.
- To my sobie już pójdziemy un.- Deidara ich wyciągnął zamykając za nimi drzwi, każdy spojrzał na niego jak na idiotę.- No co un?!
- Ty ciołku, mogliśmy wkraść się do ich domu jak nie patrzyła!- Akimita krzyknęła na niego.
- Kakuzu uspokój swoją skarbonkę un. Wejdziemy przez okno.
- Pewnie jest zamknięte.- stwierdziła Kas.
- I tu się mylisz un. Akiko mi mówiła, iż ona w ogóle nie zamyka okna balkonowego un.- ominął ich wszystkich, kierując się w stronę jej okna. Po chwili go dogonili i wchodzili na górę, co było nie lada wyzwaniem, przez żywopłot wykonany z róż. Tymczasem w domu, chłopak kłócił się z doktorką. Nie zostawi samej dziewczyny i to w chwili kiedy go najbardziej potrzebuje. Dziewczyna dalej była w ramionach ukochanego i powoli się uspokajała.
- Proszę…. Niech on ze mną zostanie.- powiedziała spoglądając na kobietę. Ta jedynie westchnęła.
- No dobrze, ale tylko on. Za chwilę przyniosę ci leki i masz być na łóżku.
- Dobrze.- Uzumaki widząc w jakim jest wstanie, wziął ją na ręce. I nie zaprotestowała.
- Co jest?- spytał z troską w głosie.
- Psychika mi pada. Nie daje już sobie rady.- ten cmoknął ją w czoło i otworzył drzwi od pokoju. Pierwsze co ujrzała to znajomych.
- Co wy tu robicie?- pisnęła.
- No jak to co? Martwiliśmy się o ciebie i przyszliśmy.
- Niepotrzebnie. Nic mi nie jest.
- Tiaa… A ta lekarka to po co?
- Nie twój interes Uchiha.- warknęła w jego stronę.- zza drzwiami była lekarka. Chciała ich wyprosić, lecz słysząc iż emocje do jej pacjentki wracają powstrzymała się.
- Co ja takiego ci zrobiłem?
- Ale fajne misie.- powiedzieli Anime i Tobi, biorąc trzy maskotki. Szybko wyrwała się z uścisku ukochanego, zabierając im te pluszaki.
- Nie ruszajcie ich! To jedyne co mi po nich zostało!
- Po kim un?- Deidara udawał głupka. Lekarka weszła do pokoju z lekami.
- Aniu proszę cię, uspokój oddech. A państwa proszę o opuszczenie pokoju. Oprócz ciebie.- pokazała palcem na Nagato.
- Nie wyjdziemy un, do puki nie dowiemy się co z nią.
- Blondi dobrze gada.- poparł go Hidan, gapiąc się kobiecie na piersi za co oberwał od Jud.
- Proszę. To moja kuzynka. Muszę wiedzieć co z nią.
- Tak samo ja. Też jest moją kuzynką.- Sasori stanął koło Jud. Ta tylko nakazała im wyjść, lecz nie Nagato. Ten musiał dać jej leki, które mu naszykowała w odpowiedniej kolejności.
- Wasza kuzynka jak i koleżanka przechodzi załamanie nerwowe, wywołane nagłymi śmierciami bliskich jej osób.
- Ale niedawno tylko Minnou umarła a przed nią Kushina.- stwierdził Kisame z bólem.
- Tak, ale przed tej dwójki śmiercią umarli jej dziadkowie. A trzy dni temu niejaka Jagoda. I od tamtej pory ją leczę. Już to będzie rok jej leczenia.
- Nigdy nam tego nie powiedziała un.
- A ty byś chciał, aby ktoś wiedział, że masz problemy emocjonalne?!- krzyknęła na niego Michi.
- Możemy jej jakoś pomóc?- spytała Jud.
- Nie wiem. Spróbujcie ją rozweselić, albo niech obejrzy jakiś film.
- Tobi to dobry chłopiec i Tobiemu się uda.- uśmiechnął się i ruszyli do pokoju dziewczyny. Tymczasem Nagato starał się połapać co jej dać.
- Najpierw to ohydztwo.- pokazała palcem na jakieś tabletki.
- A nie lepiej te z truskawką?
- Nie. Wiem jakie mam brać leki i w jakiej kolejności.
- Hm… no dobra.-  ruszył w jej stronę z tymi tabletkami i butelką wody smakowej. Nagle się o coś potknął, przez co wylądował na podłodze.
- Nagato!- krzyknęła, znajdując się od razu przy nim. Nie chciała i jego stracić. Nagle ten złapał ją w talii i zaczął łaskotać.
- A mam cię!- na twarzy dziewczyny pojawił się delikatny rumieniec, czym ucieszyła się jej doktórka.
- Może w czymś pomóc?
- Widać, że rudzi to fajtłapy.- Hidan zaśmiał się.
- Nie. Dam radę jej dać te leki.- uśmiechnął się w jej stronę, cmokając Jarosową w policzek. Ta jedynie uśmiechnęła się do swojej pacjentki i opuściła pomieszczenie.
- No to oglądamy film un.- rzekł blondyn siadając obok Anki na łóżku.- Hidan kopcnij po żarcie i picie. A ty Uchiha włącz film.
- A czemu ty tego nie zrobisz?- Itachi patrzył na niego jak na idiotę. To on się jeszcze pyta? Przecież on nie ma zamiaru niczego robić, oprócz siedzenia i gadania z Anką.
- Ty się jeszcze pytasz? On się jeszcze pyta un.- popatrzył na Anie.- Ja dupku w odróżnieniu od ciebie jestem kimś un! A ty nikim. Jedynie jakimś śmieciem Uchihą, który ma brata ścierwo un.
- Wcale, że nie! Ja jestem kimś w odróżnieniu od ciebie transie.- nagle Anka się zaśmiała.
- Przykro mi Itachi, lecz zgadzam się z Deidarą. Twój brat to ścierwo.
- Widzisz un. Ktoś się tutaj ze mną zgadza a z tobą nikt.- i przybił piątkę Ani.- No co z tym filmem un?
- Co się tu wydarzyło?- spytał wchodzący do pomieszczenia Hidan z Kakuzu. Mieli prowiant i kilka procentów.
- Wywalcie te procenty! Nie mogę tego pić!- krzyknęła Jarosowa zasłaniając się Deidarą.
- Czuje się urażony.- powiedział Uzumaki. Ta szybko go z siebie zrzuciła i chciała już się tłumaczyć, lecz ten tylko się zaśmiał.
- Ty ale super film!- krzyknęła Michi. Podała go Itasiowi, który go puścił. Po pięciu minutach został spałzowany.
- No co jest?- spytała Anime.
- Sorry, ale to ulubiony film Jagody.
- A ten?- Kita pokazała jej pudełko.
- To akurat ulubiony film Minnou
- Masz jakieś filmy, których one nie lubiły?- spytał Zetsu.
- Przykro mi, lecz nie.- ci westchnęli. Nagle Kasumi wzięła pierwszy film z brzegu.
- Co to „ Kocenie”?
- Nie! Tylko nie to!
- Mam! „ Gnijąca panna młoda”- przeczytała Michi po czym Itachi to włączył. Usadowili się wygodnie na łóżku i podłodze, i oglądali. Pierwsze zostały wpierniczone żelki, potem poszły procenty, których nie ruszyła szarooka. I tak powoli dziewczyna wracała do życia…
****
Siema kochani. Wreście jest notka. Bardzo przepraszam, że notki nie dałam wczoraj, lecz w czwartek do domu wróciłam i wczoraj odsypiałam. Mam nadizeje, że notkka wam się podoba i zapraszam do komentowania.
A to taki bonusik :

niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 32

Japonia - pogrzeb Mikinnou
Wszyscy albo płakali albo mieli łzy w oczach. Rodzice Miki lekko mówiąc przypierdolili się do jej znajomych, a najbardziej do Sasoriego, bo ciota powiedział że to jego wina (Kas ja też Cię kocham :* :D dop. Amine). O mało go nie wyprosili z pogrzebu ale Kasumi tak im nagadała że go wpuścili tak czy siak. Trumna była zamknięta, tłumaczono to tym że lepiej żeby dzieci jej nie widziały ale prawda była taka że ciało było zbyt zmasakrowane.

Po pogrzebie udali się jak wszyscy na stype, jednak drogę zagrodzili im znowu rodzice zmarłej.
- A wy gdzie idziecie?
- Przepraszam? - powiedziała Ania.
- Stypa jest tylko dla rodziny - usłyszeli odpowiedź.
- Ale my jesteśmy jej rodziną - zauważył Tobi. Jako odpowiedz usłyszeli prychnięcie i drzwi do lokalu zostały zamknięte im przed nosami. Dziewczyny były wściekłe. No jak tak można! I gdyby nie chłopacy to by zaczęły się dobijać do drzwi.
- Ej! Ej! Dziewczyny spokojnie! - powidział Nagato - zrobimy sobie własną stype.
- Ty wiesz, Naguś, że to wcale nie jest zły pomysł?
- Hidan, spierdalaj! - powiedział strzepując jego ręke z ramienia. Reszta chłopaków się zaśmiała, płeć piękna jeszcze nie była, że tak powiem, gotowa na śmiech.

Jakieś pół godziny później, po wcześniejszym odwiedzeniu sklepu alkoholowego, byli już w pokoju hotelowym. Już tłumacze dlaczego są w hotelu. Rodzice Miki od początku nie chcieli jej przyjaciół na pogrzebie, dlatego musili zamieszkać w hotelu. Na szczęście inni rodzice zapewnili im pobyt tutaj. A teraz wracając do tematu rozsiedli się w jednym z pokoi wynajetych.
- Serio? Nigdy nie piłaś alkoholu? - to pytanie było kierowane do Amine (no a do kogo innego? XD dop. Amine). Jej przyjaciele dopiero w alkoholowym się dowiedzieli że ona nie pije, co oni uważali za dziwne, bo nawet Tobi piję chodź jest dużym dzieckiem.
- No nie... nawet po coli mi odwala więc szczerze to się troche boje co będzie jak wypije coś z procentami - odpowiedziała brązowo-włosa.
- A na osiemnastkę? - tym razem pytanie zadała Jud.
- No nie... Nie patrzcie się tak na mnie, bo to krępujące - powiedziała zakrywając twarz jej pluszową Rainbow dash, z którą się nie rozstawała (No a jak inaczej :D smutno by jej było samej w domu.. XD dop. Amine). Tobi ją przytulił, powiedział reszcie żeby się odpierdolili od niej. Ich twarze wyglądały mniej więcej tak: O.O. Ale przecież Tobi to dobry chłopiec, a dobzi chłopcy takich słów nie używają (nie wiem czy dobrze napisałam dobzi ale kit z tym :P), a przynajmniej nie Tobi. Po otrząśnienciu się z szoku Akiko (mówiłam że będziesz z nami :D dop. Amine) nalała troche alkoholu do shota i podała go Amine, a ta spojrzała się na nią dziwnie ale jednak wzieła naczynie od niej.
- Może nie powinna zaczynać od shota - powiedziała Michi. Nim jednak skończyła mówić, brązowowłosa jednym łykiem wypiła całą zawartość, po czym się skrzywiła. Reszta widząc jej wyraz twarzy wybuchnęła śmiechem. Ale to był dopiero początek (Muahahahahaha XD dop. Amine).

<perspektywa Ani>

Wszyscy śmialiśmy się z miny Amine, ale w głębi duszy dalej było nam smutno. Nagle poczułam coś dziwnego, ale nie zwróciłam na to większej uwagi. Po chwili wszyscy mieliśmy dość dużo wypite. Impreza się rozkręcała, gdy w pewnej chwili coś się stało a mianowicie zgasły światła i usłyszałam głos.
- Ej co się dzieje? - powiedziała Michi wtulając się w Itachiego.
- Co się stało? - spytał się Tobi wtulając w Amine.
- Cicho! Nie słyszycie? - powidziałam ja i Akiko równocześnie.
- Czego nie słyszymy - powiedziała Kas cicho, nie pewna o co chodzi dziewczynom.
- No głosu Miki - odpowiedziałyśmy.
- Akiko mogę w Ciebie wejść, żeby się skontaktować z innymi też? Bo oni teraz mnie nie słyszą - usłyszałyśmy.

<perspektywa Akiko>

Słysząc to pytanie lekko się przestraszyła, ale zaraz się rozluźniła. To przecież Miki, ona to czuje.
- No ok - odpowiedziałam, chociaż dalej miała pewne wątpiliwości. Przed oczami stanęła mi scenka jak "Miki" we mnie wchodzi i zabija wszystkich dookoła. Wszędzie jest krew a ja nie mogę nic z tym zrobić. Pokręciłam głową żeby wyrzucić tę myśl z mojej głowy. Nie ociągając się, Miki weszła we mnie. Krzyknęłam z bólu.
- Hejka ludzie! To ja Mikinnou! Ale się za wami stęksniłam! Dobra nie mam za dużo czasu. Chciałam wam tylko poweidzieć żebyście nie przejmowali się moimi rodzicami, i nie smutali, bo ja tu jestem. Ale to jedyny raz jak z wami rozmawiam. A i Sasori... nie obwiniaj się bo tu przyjde jeszcze raz i Ci wpierdol spuszcze! I to jeszcze być takim imbecylem żeby to powiedzieć moim rodzicom, no chyba Cię pojebało! Dobra nie przyszłam tu wrzeszczeć na nikogo -  tu spojrzała się moim ciałem na Sasoriego wściekle - ale przyszłam bo chciałam poweidzieć, papa! i do zobaczenia kiedyś tam, jak przyjdzie wasz czas - tu uśmiechnęła się lekko - a i spotkałam Kushine i Minato, są razem szczęśliwi i nic ich już nie martwi. No to jeszcze raz, Żegnajcie!
I znikła. Wszyscy byliśmy w szoku. Patrzyli się na mnie, jakbym była z kosmosu.
- Co się tak gapicie! Poszła sobie! - powiedziałam.
- Ehm... Akiko? Ale jesteś pewna? - spytał się Deidara.
- Deidara nie wkurwiaj mnie! Tak! Jestem pewna do jasnej cholery! - odkrzyknęłam.

<perspektywa osoby trzeciej>

Impreza się skończyła koło szóstej nad ranem. Po odwiedzinach Miki, wszyscy się narąbali w trzy dupy. Nie obyło się bez atrakcji takich jak, tańczenia na stole przez Amine (to tam był stół? lol XD dop. Amine), śpiewania, a raczej wydzierania się wszystkich dziewczyn, chłopaków liżących się oraz wiele, wiele innych atrakcji których wam nie wymienie bo są zbyt straszne. W każdym bądź razie obudzili się o 14 a na 15 mieli samolot. Więc nagle wszyscy dostali rakiete w dupe i uwineli się na prawie koniec odprawy. Ale coś nie grało...
- Akiko? A ty nie idziesz? - spytała Aki.
- No nie... Znaczy przyjadę do domu ale później, musze tu jeszcze coś załatwić - odpowiedziała po czym się uśmiechnęła.
_________________________
Dobra notka oficjalnie do dupy. A oto powody dlaczego się spóźniłam:
1. Net mi szwankuje, a jak prosze mojego "kochanego" braciszka to zamiast on mi pomóc to mówi że jestem głupia i że psuje kompa i idzie dalej grać.
2. Skapnęłam się że mam napisać notkę dopiero w środe wieczorem, a w czwartek nie miałam czasu zeby zacząć. Więc zaczełam w piątek -.-

No i to by było na tyle, baaardzo was przepraszam że się spóźniłam. Wybaczycie? <prosi ładnie na kolankach> Eeem.... nie wiem co jeszcze powiedzieć więc to już koniec! Nie ma już nic! Jesteśmy wolni! I dalej nie pamiętam! Trala lalala lalalala... co ja dzisiaj ćpałam? Dobre pytanie :D Hahaha, no dobra kończe tą moją wypowiedź bo jeszcze będzie tak długa jak notka :P
LAYOUT BY CHERRY_CZAN