sobota, 26 października 2013

ROZDZIAŁ 23

Hejka! A więc na wstępie chcę was przeprosić, że tak późno, ale niestety mam codziennie próby do 22 i musiałam rozdział skończyć. Niestety nie udało mi się skończyć przed północą, tak więc dodaję rozdział w sobotę.
Widzę też, że niektórzy wstawiają tu muzykę, której słuchali podczas pisania. Tak więc i ja, dostąpię wam tego zaszczytu i przedstawię wam utwór który słuchałam. <LINK>
Chcę jeszcze dodać, że niestety nie dałam rady go skończyć (rozdziału), bo ostatnio jestem strasznie zabiegana, tak więc wszystkie hentaie zrzucam na osobę następną w kolejce. ^^
Z góry przepraszam za wszelkiego rodzaju błędy, ale nie chciało mi się już ich poprawić. ;D
No więc zaczynamy!! ^^
****************
Wreszcie nadszedł ten, długo wyczekiwany przez wszystkich dzień-sobota. Dzień, kiedy to uczniowie mają trochę odpoczynku od szkoły. Czas by się rozerwać i posłuchać dobrej muzy w towarzystwie znajomych. Akimi obudziła się wraz z promieniami słonecznymi, wpadającymi przez otwarte okno do jej pokoju. Przetarła oczy i kątem oka zerknęła na zegarek.
-O cholera! Dopiero 12!! Jeszcze pięć minut!! Głupie słońce!!-Przewróciła się na drugi bok i po upływie około pół godziny ruszyła swój leniwy tyłek i udała się po zaopatrzenie na imprezę. Wiadomo było, że żadna dobra impreza nie mogła się rozkręcić bez alkoholu. Wszyscy jej przyjaciele chleją jak świnie, więc raczej nie będą mieli z tym problemu. Bardziej obawiała się tego, że nie starczy jej kasy na owe "zaopatrzenie". Pomyśleć tylko, co by się stało, gdyby do zapasu butelek dobrał się Hidan... Żeby wszystko łatwiej było ogarnąć spisała sobie plan dnia:
1) Wstać,-obok tego punktu nakreślony został mały czerwony krzyżyk.
2) Chlać, (zaopatrzenie-dop. Aki)
3) Grać.(butelka&hazard-dop. Aki)
4) Spać. (Spać-dop. Aki)
-No, zapowiada się ciekawy dzień, ciekawe kto przyjdzie...
Zaproszeni zostali wszyscy z nowej budy, oraz kilku dobrych, młodych sąsiadów. Często zapraszała tych spod 14, bo oni zawsze przynosili pizzę, właściwie to nie wiadomo po co.
Wracając z powrotem do domu nie zauważyła, że ktoś idzie w jej kierunku. Ta osoba najwyraźniej też jej nie dostrzegła, dobrze wiemy jak to jest w wąskich, ciemnych uliczkach, trudno kogoś zauważyć... Po krótkiej więc chwili zderzyli się ze sobą, w wyniku czego dziewczyna upadła na ziemię i zaczęła przeklinać.
-Ty kurwa głupi skurwielu! Gdzie łazisz?! Uważałbyś trochę bachorze gdzie stawiasz swój zakichany tyłek. Masz oczy to ich używaj kurwa jak normalny, cholerny, inteligentny człowiek! Na tym popierdolonym świecie już nikogo normalnego nie ma!!-Ten tylko się uśmiechnął na jej słowa i sięgnął po papierek leżący na ziemi tuż obok dziewczyny.
-Ciekawe co my tu mamy....
-Oddawaj to!!-Zaczęła spokojnie, wpatrując się w niego niczym ksiądz z piłą łańcuchową (przepraszam, ale po prostu musiałam tu wstawić moje wyobrażenie mordercy-dop. Aki).
-za 20 złotych!-Wytknął na nią język.
-Kakuzu ty cholerny gnoju! Oddawaj to w tej chwili!!-Gdy on w żaden sposób nie zareagował, zbliżyła się do niego bardzo blisko i prawie dotykając ustami jego ucha szepnęła słodkim głosem.-Proszę...-On jednak nadal nie zareagował, choć widać było iż kąciki jego ust lekko uniosły się ku górze. Wykorzystała więc ten moment i wyrwała mu świstek, a następnie szybko oddaliła się od miejsca ich spotkania.

***
Anka już od wczesnego rana przebywała w domu Kushi, miały spokój bo macocha czerwonowłosej była właśnie na posterunku policji (wszyscy chyba wiemy w jakiej sprawie?-dop. Aki) Tymczasem one we dwie zastanawiały się nad ubiorem i fryzurą na dzisiejszy wieczór, chciały wyglądać olśniewająco na pierwszej, w tym roku szkolnym, imprezie. Właśnie wybierały sobie kolczyki, kiedy do pokoju, bez pukania (co za bezczelność!!xD-dop. Aki) wpadł zdyszany ojciec Hanabero.
-Coś się stało?-Zapytała lekko zdziwiona zachowaniem swojego taty, rzadko bywał zmęczony po przebyciu drogi do jej pokoju...
-Nic takiego, jadę do twojej mamy, odebrano jej prawo jazdy.-Podszedł do córki i ucałował ją w czoło, po czym skierował się w stronę drzwi. Drogę jednak zagrodziła mu czyjaś ręka, tuż przy twarzy poczuł łaskotanie spowodowane ocieraniem o nią burzy ognistych włosów.
-Ona nie jest moją matką!!-Wykrzyknęła wściekle, nie lubiła, oj przepraszam, nienawidziła gdy ktokolwiek łączył ją z tą straszną hydrą w ciele kobiety.
-Nie wyolbrzymiaj tego tak bardzo.-Znów ucałował jej czoło, tym razem było ono pełne zmarszczek spowodowanych złością (złością-starością...ktoś widzi różnicę?^^-dop. Aki). Ona tylko fuknęła obrażoną.
-Jeszcze jakąś karę jej dali?-Powiedziała, a jej ton wskazywał na zupełny brak zainteresowania, w rzeczywistości jednak bardzo chciała wiedzieć, jak ograniczyli swobodę tego goryla w sukience.
- 600zł grzywny, nawiązka dla poszkodowanego w wysokości 6 tys. zł i-Ania nie wiedziała czy się cieszyć czy nie, wiała ku temu kilka powodów, tak samo jak i Kushina. Wstrętna macocha dostała wreszcie nauczkę, a Nagato otrzyma wysokie odszkodowanie. Mimo to, koszty są wysokie, a konsekwencje tego wypadku odbiją się na funduszu rodzinnym i zapewne także na kieszonkowym...
-I?-Zapytała po chwili spędzonej w zupełnej ciszy.
-i..-teraz ściszył ton swojego głosu do ledwo słyszalnego.-...i pięć miesięcy pozbawienia wolności. (w zawieszeniu na trzy lata-dop. Aki)

***
Tymczasem Kas i Sasori byli na porannej kawie. Tak, nie przesłyszeliście się (" na kawie"-dop. Aki) byli tam razem i to z własnej woli. Ona zamówiła sobie Macchiato z tradycyjną łyżeczką spienionego mleka, a on Flat White, czyli nic innego jak kawę z mlekiem. Barista podał im napoje z pięknym caffe art na wierzchu. Zdobienie w filiżance skorpiona przedstawiało piękne serce wykonane metodą free pouringu. (Tak, tak, Aki popisuje się swoją wiedzą na temat kawy.^^-dop. Aki) Popijając powoli zaczęli nawiązywać całkiem miłą rozmowę.
-Za parę godzin jest impreza u Akimi, idziesz?-Zapytał chłopak.
-Nie wiem, właściwie to czemu by nie?-Wypiła kolejny łyk gorącego napoju.-Może być całkiem fajnie.-Rozmowa wyglądała na całkiem spokojną, wyglądała... Do czasu aż nie skończył im się napój było w porządku. Potem postanowili urządzić sobie mały konkurs...
-Jestem pewny, że nie dasz rady.-Powiedział czerwonowłosy.
-Rudzi mają dziwne przekonania.-Nie dawała za wygraną.
-Taa, możemy się przekonać.-Spojrzała na niego z ukosa.
-Dobra,-zaczęła powoli.-ale ty płacisz.-Zgodził się na jej propozycję skinięciem głowy, jak na zawołanie u ich stolika znalazła się kelnerka.
-Coś podać?-Zapytała słodkim głosem, niczym mała dziewczynka prosząca o jakąś zabawkę.
-Tak, po proszę 69 *Meksykańskich kulek kawowych.-Kobieta w różowym fartuszku uśmiechnęła się do niego w szczerym uśmiechu.
-Przepraszamy, ale sprzedajemy je tylko w porcjach po trzy sztuki.-Odpowiedziała tak samo słodkim głosem jak dziewczyna z reklamy gumy do żucia. Skorpion zaczął więc liczyć, ale najwyraźniej zawiesił się w pewnym momencie. Kasu głośno westchnęła.
-Rudy...-Po czym słowa skierowała do pracownicy kawiarni.-Poprosimy 23 porcje.-Starsza z kobiet odeszła w stronę blatu z ciastkami, wyjmując paczuszki pełne ciemnych kulek obtoczonych w cukrze.
-Nie dasz rady.-Wytknął język.
-Jeszcze się przekonamy.-Zapewniła go, on wyciągnął ku niej rękę.
-Zakład?-Zaśmiała się w odpowiedzi.
-Jesteś głupi jeśli myślisz, że wygrasz.-Mimo to podała mu swoją dłoń.
-Jeśli zjesz wszystkie 69 kulek zapłacę za nie...
-i zrobisz jedną dowolną rzecz, którą ci każę.-Uśmiechnęła się szczerze, pokazując wszystkie swoje zęby.-Za to jeśli nie zdołam ich zjeść, ja zrobię to co ty powiesz.-Chłopak przez chwilę się wahał, mimo wszystko były jakieś szansę że ona wygra, a wtedy nie wiadomo co może się stać. Ostatecznie zgodził się na jej warunki, a ona wzięła się za pałaszowanie przysmaków. Już po piętnastu minutach cały talerzyk, a raczej kilka talerzyków, gdyż nie zmieściły się one na jednym, były całkiem puste. Dziewczyna postarała się nawet o brak okruszków, a szczęka Sasoriego nie była w stanie podnieść się z ziemi.
-Chyba przeprowadzę zbiórkę pieniędzy dla ludzi rudych, z tą zarazą trzeba walczyć. Mam tylko nadzieję, że to nie jest zaraźliwe.-Niestety, musiał on przyjąć swoją porażkę z godnością, chociaż honoru nie chciał stracić przed tą (upierdliwą) babą...

*Meksykańskie kulki kawowe-Kulki stworzone z połączenia pokruszonych wafelków czekoladowych, migdałów, kakao i kawy. (To nie jest mój wymysł-dop. Aki)

***
Akiko miała natomiast całkiem normalny dzień, nie działo się nic specjalnego, ani też nic szczególnie zwykłego. Było więc, najprościej rzecz biorąc nijako. Na początku miała takiego lenia, że nawet do lodówki jej się iść nie chciało, potem jednak, gdy była całkiem głodna ruszyła w stronę śnieżnobiałej maszyny w celu najedzenia się. Nie wiedziała jednak, że coś stanie jej na przeszkodzie, a tym czymś było nic innego jak telefon, który niespodziewanie zadzwonił. Opanowała więc na chwilę swoją rządzę jedzenia i wróciła się po elektroniczne urządzenie.
-Halo?
-Hejka, tu Michi.-Usłyszała głos w słuchawce i trzeba przyznać, że nie mało się zdziwiła.
-Skąd masz mój numer?-Szybko przeszukując swoją pamięć nie znalazła momentu gdzie przekazuje nowej uczennicy swoje dane kontaktowe.
-Chodzi o to, że nie zrobiłam notatek.-Zignorowała pytanie jasnowłosej.-Czy mogłabyś pożyczyć mi zeszyt?
-J-Jasne-odpowiedziała po chwili namysłu.-To kiedy  mam ci go dać?
-Będę czekała w galerii.-Dała krótką odpowiedź, po czym rozłączyła się. Taa... tylko w której? Pomyślała czerwono-oka, następnie szybko przygotowała się do wyjścia, a tam...
-Cześć!-Akiko wystraszyła się dziewczyny, już myślała że to Michi w jakiś sposób znalazła jej adres.
-O, cześć!-Przywitała ją ciepło jasnowłosa, gdy zorientowała się, że to tylko Jud, poszły więc do galerii razem...

***
Była już godzina dwudziesta, więc wszyscy zaczęli się zbierać. Kimi (aKIMIta) mieszkała w bogatej dzielnicy, w jednym z pięknych, wielkich domów stojących w południowej części miasta. Pierwszymi przybyszami byli znajomi od Pizzy, którzy przynieśli jej nie mniej niż pół kopy pudełek (kopa=60-dop. Aki) (Mnie jedynie zastanawia jak oni je przenieśli...-dop. Aki). Oczywiście przywitała ich z uśmiechem na twarzy i zaprosiła do środka. Następnie przyszła Anka idąc pod rękę z Nagato, od razu udali się do salonu by się "pouczyć".
***
Pół godziny później wszyscy byli już na miejscu, a impreza rozkręciła się na maxa. Było dopiero wpół do 9, a już zeżarli całą pizzę (Kas ma niezły spust...-dop. Aki). Potem chwilę potańczyli, wypili, znów tańczyli, a potem jeszcze więcej wypili. Gdy już trochę im się w głowach poprzewracało, wspólnie postanowili, że zagrają w butelkę, zignorowali wszystkich innych gości i usiedli w okręgu całą dziewiętnastką (w kolejności: Sasori, Judith, Deidara, Akiko, Kisame, Michi, Itachi, Nagato, Anka, Konan, Yachiko, Hidan, Kakuzu, Zetsu, Minato, Kushina, Tobi, Akimita, Kasumi-dop. Aki).
-Kto zaczyna?-Zapytał Hidan.
-Ja! Ja!-Wydarł się na cały głos Tobi.-Byłem grzeczny! Tobi grzeczny!-Szarowłosy wywrócił teatralnie oczami i niechętnie podał zamaskowanemu szklaną butelkę. Ten energicznie zakręcił nią, następnie zaczął powtarzać jej obroty, naśladując ruch obrotowy ziemi. Butelka zatrzymała się na Zetsu.
-U!!! Zesu!-Wykrzyknął uradowany, a czarno biały chciał się stąd ulotnić, Tobi zawsze dawał dziwne zadanie nie zależnie od tego co wybrałeś...
-Pytanie.-Powiedział pewnie chłopak..
-OOO!! Tobi tak chciał!! -Klasnął w dłonie.-Powiedz Tobiemu: po co ty nosisz tego kwiatka na głowie?-Gałki oczne zielonego powiększyły się nieznacznie, nie było aż tak źle. Chwilę namyślił się nad taką odpowiedzią, by tamten zrozumiał.
-Kiedy jestem głodny, to ten kwiatek daje mi jedzenie.-Powiedział, a jego kąciki ust uniosły się lekko ku górze gdy zauważył potakiwanie ciemnowłosego.
-Tobi też chce!!-Chłopak rzucił się na Zetsu i próbował na wszelkie sposoby oderwać roślinę z jego głowy. -Tobi chce pizzę!! Tobi był grzeczny!! Niech roślinka da Tobiemu Pizzę!!
-Dobra, Kręć-Ponaglił przyjaciela Dei, ten jak na komendę zakręcił szklanym naczyniem i wypadło na...
...
...
...
...
...
...
... wypadło na Ankę
Od razu wybrała zadanie.
-No więc... -Namyślił się chwilę.-Wybierz trzech chłopaków i całuj ich co najmniej przez dziesięć sekund!
-C-Co?! Pojebało cię?-Zapytała ofiara, a na twarzy zielonego pojawił się chytry uśmieszek.
-No co ty!-Wykrzyknęła Kas.-Zadanie to zadanie, gramy w butelkę, a tu nie ma żadnych ograniczeń!!-Nie miała nic złego na myśli, chodziło raczej o to, że miała już parę promili...
-Łatwo ci mówić...-Prychnęła niezadowolona.
-No dalej Anka!-Wsparła ją Akiko.-Raz dwa i masz to z głowy.-Uśmiechnęła się pocieszająco, po czym razem z Michi  zaczęły wołać:
-Anka! Anka! Anka!- a do nich dołączyła się reszta. Zrezygnowana szatynka westchnęła głośno niezadowolona, poczuła czyjąś dłoń na swojej. To był Nagato, przybliżył twarz do jej ucha i wyszeptał.
-Nie martw się, to tylko gra.-Zapewniał, ale czy tak było naprawdę...?
Postanowiła więc zacząć od najgorszego, kogo by tu...
-Chodź tu Tobi.-Zawołała niechętnie a wzrok wszystkich skierowany był na nią (wyglądali mniej więcej tak o.O-dop. Aki). Złączyła ich usta w pocałunku, właściwie trudno było to nazwać tym pocałunkiem, gdyż Tobi obślinił jej prawię całą twarz, a ona bezradna ledwo co wytrzymała te 10 sekund przyklejona do jego ust. Cały czas jednak ściskała rękę Nagato.-Dobra, drugi...-Zastanowiła się.-Kisame.-Wypluła te słowa po czym pocałowała go, z ust jechało mu rybą więc gdy tylko czas się skończył oderwała się od niego i pobiegła do łazienki wypłukać usta. Wróciła odświeżona i... wesoła. Tak, teraz przyszedł czas na pocałunek z Nagato!! Zbliżyła swoje usta, do jego i delikatnie musnęła jego dolną wargę, po czym on odwzajemnił delikatny pocałunek, z każdą chwilą stawał się on coraz to odważniejszy. Chłopak posadził ją sobie na kolanach i zaczął namiętnie całować nie tylko usta, ale i kuszący dekolt. Nie zaważali oni na swoje towarzystwo, ani na to, że minimalny czas pocałunku minął pół minuty temu. Gdy wreszcie się od siebie oderwali byli cali spoceni, wpatrywali się nawzajem w swoje błyszczące oczy pełne pożądania. Akimi zastanawiała się przez chwilę, czy nie zaprowadzić ich do osobnego pokoju by mogli w spokoju nacieszyć się swoim towarzystwem.
Po chwili Anka ocknęła się, niczym śpiąca królewna obudziła się ze stuletniego snu i (nie, wcale nie zaczęła śpiewać...-dop. Aki) zsunęła się z kolan chłopaka.
-Dobra, kręcę.-Zakręciła zielonym kawałkiem szkła, który potocznie nazywamy butelką. Kręciła się ona delikatnie i powoli, gdy stanęła w jednym miejscu okazało się, że wypadło na Michi.
-Zadanie-Odpowiedziała pewna siebie.
-Ok-Już wymyśliła co dziewczyna miała zrobić. Jorosówna pobiegła do kuchni i zaczęła coś przyrządzać, po chwili z pomieszczenia dało się usłyszeć jej głos.-Akimi!! Masz może wstążkę?-Właścicielka domu przyniosła pożądany przedmiot po czym wróciła na swoje miejsce. Anka po chwili wróciła trzymając za sobą magiczny przedmiot.-Masz wyjść na środek ulicy, przewiązać to sobie wokół bioder i zatańczyć "Gangnam Style".-Następnie przedstawiła światu, rzecz własnego projektu, było to nic innego jak dwa połączone ze sobą jajka z kabanosem po środku. To wszystko przywiązane było do różowej wstążeczki, miało to zapewne przedstawiać kutasa.
-O cholera.-Szepnęła Michi, jednak posłusznie przewiązała sobie przepaskę i wyszła na dwór. Oczywiście nie obyło się bez gapiów, którzy najlepszy ubaw mieli z przestraszonych przechodniów. Po pięciu minutach zziębnięta wróciła do pomieszczenia i szybko zrzuciła z siebie modne wdzianko autorstwa Anki. Teraz przyszła jej kolej. Nie można sobie wyobrazić jak się ucieszyła, gdy zobaczyła na kogo wypadło.
-Nie da rady.-Szepnęła do siebie, po czym dodała już normalnym tonem.-Zapewne wybierzesz pytanie, bo się boisz, prawda?-Oczywiście więc, nie mógł wyjść na tchórza więc odpowiedział pewnym głosem.
-Zadanie.-Gdy tylko usłyszała tę krótką wypowiedź Michi, wykrzyknęła.
-Obetnij włosy.-I wytknęła na niego język. On natomiast starał się ukrywać przestrach, oburzając się. Co to to nie, kitka ściąć nie da!!
-Zadanie to zadanie, gramy w butelkę, a tu nie ma żadnych ograniczeń!!-Powtórzyła się Kasumi.
-Chociaż kilka centymetrów.-Zachęcała go Judith.
-No dalej!-Popędzała go zniecierpliwiona Habanero, chłopak przełknął głośno ślinę, a ktoś podał mu nożyczki. Lekko chwiejącymi się rękoma sięgnął po nie i delikatnie drżąc obciął sobie całe dwa centymetry gęstych czarnych włosów. Niezadowolony chwycił za butelkę, miał szczerą nadzieję, że uda mu się odwdzięczyć, ale niestety jak wiadomo Nadzieja matką głupich...
-Kushina, pytanie czy wyzwanie?-Zapytał.
-Zadanie!-Odpowiedziała mu wesoło.
-No dobra, uczesz się w dwa warkoczyki i przyjdź tak w poniedziałek do szkoły.-Był rozradowany, w końcu to ona krzyczała do niego, że ma się pospieszyć z obcięciem tych włosów.
-To się nie liczy! Moje zadanie nie może trwać tak długo!-Protestowała czerwonowłosa.
-Zadanie to zadanie, to gra w butelkę!-Itaś zacytował Kas.-Nie trzeba było wrzeszczeć mi do ucha!-Uśmiechnął się szyderczo.
-W ten sposób pozbyłeś się chociaż rozdwojonych końcówek!-Do rozmowy włączyła się Michi, ale niestety dyskusję tę przerwała Akiko głośnym wrzaskiem. Kushina szybko związała włosy i zakręciła. Wypadło na nikogo innego jak Akiko.
-Zadanie-Powiedziała zastanawiając się przez chwilę czy dobrze wybrała.
-Dobra, coś prostego...-Zastanowiła się przez chwilę.-Wyjdź na ulicę i złap trzech przechodniów za tyłek szepcząc im mile słówka.-Jasnowłosa otworzyła usta w celu sprzeciwu, jednak po chwili zamknęła je nic wcześniej nie powiedziawszy. Postanowiła szybko mieć to za sobą, wyszła na ulicę, pierwszą osobą jaką zobaczyła był jakiś moher, przełknęła głośno ślinę, jednak podeszła do starszej kobiety szepnęła jej coś w stylu "Jesteś moim życiem" obmacała jej dupę i cała czerwona oddaliła się od miejsca zbrodni.
-Jeszcze dwóch!-Krzyknęła Jud, a skóra czerwono-okiej przypominała kolorem jej oczy. Po chodniku przechadzała się parka zakochanych, postanowiła więc "zaliczyć" ich obu naraz. Podeszła do nich od tyłu i objęła ramionami.
-Ładna by z nas była parka moje koteczki.-Wymamrotała, a jej ramiona opuściły się w dół tak, by mogła pogłaskać ich tyłki. Po wykonaniu zadania biegiem odwróciła się i pobiegła do domu. Po kręceniu wypadło na Judith.
-Wyzwanie.-Uśmiechnęła się, choć wewnątrz nie była pewna czy dobrze zrobiła. Akiko wyjrzała przez okno i ujrzała parkujący samochód, wpadła na genialny pomysł.
-Dobra, ale musisz to zrobić szybko.-Ta tylko przytaknęła.-Widzisz ten samochód? Wysiada z niego całkiem młody facet, rozbierz się do bielizny i usiądź mu na masce samochodu. następnie spróbuj go uwieźć!-Uśmiechnęła się, teraz zwykła gra w butelkę przekształcała się w grę na najciekawsze zadania.
Jud, stwierdziła, że jak już ma takie rzeczy robić, to niech zrobi to dobrze. Pospiesznie rozebrała się do bielizny, a tak się złożyło, że miała na sobie czerwone koronkowe majtki i takiego samego koloru stanik. Wyszła na zewnątrz i zaczęła przytulać się do lodowatej maski auta. Wskoczyła na nią i robiąc zalotne minki przysuwała się bliżej przedniej szyby. Zaczęła ją lizać, facet zaczął coś do niej mówić chcąc by sobie poszła. Ona natomiast, niby posłusznie, zeszła z maski i zaczęła się ocierać niczym kot, o drzwi samochodu. Facet tego już nie wytrzymał, otworzył szeroko okno, rozchylił wargi pocałował ją! To był dla niej szok!! Szybko oderwała się od niego i dała mu z liścia po czym krztusząc się odbiegła od auta. Tam czekały już na nią przyjaciółki, trzymały ciepły koc i zaczynały ją pocieszać oraz obrzucać wyzwiskami faceta z auta. Hidan podszedł do dziewczyny i szepnął jej coś do ucho, na co ona lekko się uśmiechnęła. Być może rzucił jej jakiś komplement, albo wtrącił coś o swojej religii... kto to wie?
W każdym razie, gdy dziewczyna ubrała się już z powrotem w swoje ubranie zakręciła butelką.
-Wyzwanie.-Odpowiedział z podniesioną głową.
-Tylko nie za trudne, on jest rudy.-Uprzedziła koleżankę Kas, ta w odpowiedzi zachichotała i zaczęła zastanawiać się nad odpowiednim zadaniem.
-No dobrze, w takim razie weź to.-Sięgnęła do swojej torby i wyjęła stanik o miseczce w rozmiarze A i watę cukrową, nikt nie pytał się jej skąd ona to wzięła, ale zapewne domyślała się już wcześniej, że będą grać w butelkę więc spakowała to na w razie czego.-Załóż to na siebie i wyjdź na ulicę.-Akurat przypadkiem zjawiła się tam młoda kobieta, zapewne studentka, do tego blondynka. Sasor założył więc różowy stanik i wypchał go sobie watą cukrową, czekał na kolejne wskazówki.- Poproś tę kobietę by zlizała z ciebie watę.-Rudy westchnął głośno, ale wykonał zadanie. Gdy był już na zewnątrz zapytał.
-Proszę pani, potrzebuję pomocy!!-Udawał głos małego dziecka, a kobieta odwróciła się w jego stronę (przedtem stała obrócona do niego tyłem.) i zaczęła się śmiać.-Czy może mi pani zjeść tą watę cukrową?-Ona zaczęła się jeszcze głośniej śmiać.
-A byłeś grzeczny?-Zapytała niczym pani z przedszkola, ten pokiwał twierdząco głową. Trzeba przyznać, że zachowywał się teraz trochę jak Tobi. O dziwo studentka pochyliła się nad nim i wyjadła mu watę z biustonosza i ruszyła w dalszą drogę. U progu powitał go rząd ludzi z szczękami sięgającymi do ziemi.
-Mogłaś się bardziej postarać.-Powiedział do Jud, To była moja kuzynka... dodał w myślach. Teraz przyszła kolej na niego, zakręcił i...
-Jest!-Ucieszył się, jednak jego ofiara nie podzielała tego entuzjazmu.-Pytanie czy wyzwanie?
-Rudzi... chyba znasz odpowiedź, nie jestem mięczakiem!-Tak więc jak się można było domyślić wybrała ona drugą z możliwych opcji.
-Heh.-Uśmiechnął się złowieszczo.-Przefarbuj się na rudo.-Powiedział krótko.
-C-co do kurwy cholery?!-Zapytała z wściekłością, wstała i już miała mu przywalić gdy chwycił jej dłoń tak, by nie mogła się ruszyć.
-Czy ty przypadkiem sama nie mówiłaś, że w butelce nie ma ograniczeń?!-Zapytał usatysfakcjonowany swoją wypowiedzią.
-Rudy.-Prychnęła, musiała jednak, choć niechętnie, przyznać chłopakowi rację.-Tak, mówiłam tak, ale kobieta zmienną jest!
-Ale zasady są stałe!- Też wstał i wpatrywał się w jej spojrzenie rządne krwi, jego krwi...
-Akimi i tak nie ma farby.-Wytknęła na niego język.
-Do sklepu jest mniej niż pięć minut, jak chcesz to nawet ci ją kupię.-Zaczął przetrząsać kieszenie w poszukiwaniu drobnych.
-Jakiś ty łaskawy.-Spojrzała na niego ostrzej niż poprzednio. Podał jej drobne.
-Masz, doceń moją dobroć.- Kas najchętniej by się teraz rozpłakała, ale był tu Sasori, a przy nim nie mogła pokazać że jest słaba.
-Zamknij się gnoju!-Warknęła, musiały z nią iść jeszcze Kimi i Jud by upewnić się, że wszystko jest w porządku.
-Nie martw się.-Próbowała pocieszyć ją białowłosa.-Weźmiemy taką szamponetkę, która ma najkrótsze działanie ok?
-Uhm.-Przytaknęła cicho, przez resztę drogi nie odzywała się wcale. Gdy doszły do drogerii skręciły na prawo do działu z farbami do włosów. We trójkę szukały odcieni, które najbardziej pasowałyby do dziewczyny, musiały jednak jednocześnie zmywać się po pierwszych kilku myciach. Niestety pech tak chciał, że takiej farby nie znalazły, najkrótszy okres trzymania się koloru na włosach trwał około miesiąca.
-Przykro mi, ale takie jest zadanie.-Szepnęła do niej Judith po czym zapłaciły za produkt. Wszystkie dziewczyny wepchnęły się do łazienki zamykając ją na zamek. Wykonały ten zabieg szybko i bezboleśnie, następnie dziewczyna wysuszyła włosy. Gdy były już one całkowicie suche, miały one kolor jasno rudy. W takim stanie dziewczyna nie była w stanie pokazać się przed wszystkimi chłopakami, a już szczególnie nie przed Sasorim, który zapewne napawałby się widokiem swojego zwycięstwa. Została więc jeszcze dłuższą chwilę w łazience, nie pokazując się nikomu. Postanowiła, że będzie myć włosy kilka razy dziennie tak, aby farba zeszła w tydzień, tylko czy było to możliwe? Tym oto akcentem zakończyła się gra w butelkę, jednak nie był to jeszcze koniec imprezy...
**************
No ale koniec rozdziału to i owszem. Z góry przepraszam wszystkich bohaterów za ich zadania, a w szczególności Kasumi, no ale cóż gra w butelkę nie ma granic...
XP
Aki

15 komentarzy:

  1. ŁE!!!!!!!!!! Kisame?! I Tobi?! Jak mogłaś mi to zrobić!? Ale Nagato....... Mrauł...
    Nie martw się. Ja też czasami dawałam notki w sobotę, bo akurat wtedy dostawałam kompa......
    Mój kochany, kuzynek, Sasori..;.. Jak ja się uśmiałam przy tej grze!
    Biedna ma kuzynka.... Jud nie martw się!Hidan i Jashin cię pomszczą!
    Ale! Ale! Nie było zadania dla panów! No weź! A ja tak myśłałam, że coś każesz zrobić Kakuzu!
    No ale i tak rozdział fajny.
    Teraz czekać na Zbuntowanej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ^^ Wybacz, no ale na ostatni z pocałunków nie możesz narzekać...
      Na pewno ją pomszczą.
      Wiem, ze nie było, ale nie chciało mi się już tego tam na siłę wciskać, chociaż Sasor, Zetsu i Itaś mieli. Może jeśli Zbuntowana będzie chciała, to gra zostanie kontynuowana.
      Dzięki.
      To czekamy do piątku. ^^

      Usuń
    2. No nie mam co narzekać......
      Alle i tak współczuje Jud i Kas

      Usuń
    3. ja też im współczuję.
      Może po prostu muszą trochę pocierpieć, a potem...

      Usuń
  2. Haha :D Justynka ma za swoje! XP Nie można rudego nazywać rudym!
    Butelka fajna, a Tobiś najlepszy =^.^=

    Pozdrawiam <693

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolorowa, nie JUSTYNKA
      Ogarnij dupe
      ;______;

      Usuń
    2. Heh, butelka zawsze jest fajna! ^^

      Usuń
    3. No wiem, że butelka zawsze jest fajna. U nas w klasie wręcz nie normalna, bo każą się macać, striptiz robić i wpychać sobie języki do ust... O.o Ale i tak jest zajebiście ;)

      Usuń
  3. Ty...
    Jak mogłaś mi to zrobić?! Pochędożyło?! No po prostu dupa wołowa... no nie dość że zjadłam prawie cały zapas pizza to jeszcze mam być ruda jak ty to sobie wyobrażasz?!
    normalnie foch for ever!
    Wrednaś ;___;
    Z drugiej strony rude jest piękne wystarczy spojrzeć na sasoriego i widać ale mam na niego focha dlaczego uważam go za dupka i pedała! no masakra foch 4 ever!
    Czym ja ci zawiniłam?! jesteś wredna !!
    To takie niesprawiedliwe ;____; Soł, kurwa, sad :C
    Bałam się, że to hentai może być straszny, a tu... Jajco, kurwa -.- Fakaj się, pizdo >3< No, ale zakład wygrałam...
    Penis z tym. BĘDĘ RUDA.
    Następny jest rozdział Zbudowanej, więc... poproszę ją o COŚ. PRZYPADEG? NIE SONDZE.
    ~bayo, bez pozdrowień

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam...
      Nie pisałam, że go zjadłaś!!
      Wyobraźnie mam bujną więc potrafię to sobie wyobrazić ;P
      No widzisz!
      Nie fochaj się... proszę...
      Ale farba już niedługo zejdzie... może
      Niczym mi nie zawiniłaś, a co do tego drugiego to muszę się z tobą zgodzić-jestem wredna.
      Jestem też dziwna bo lubię gdy postacie cierpią, ale nie martw się, jeszcze trochę poczekasz i będzie twoja kolej. Wtedy możesz się na mnie wyżyć ;D
      Mówiłam, że hentai'a z tobą nie napiszę i że wymyślę coś gorszego, znaczy się już wtedy to wymyśliłam.
      No wygrałaś... ;)
      Teraz się zastanawiam która autorka wymyśli rzecz jaką ma zrobić Sasor, by zapłacić za swoje winy.
      Będziesz, ale tylko przez chwilę.
      A ja cię pozdrawiam!
      Aki
      PS. Tylko się na mnie nie fochaj, robię to dla twojego dobra... (nie no, nie robię, ale cierpienie Kas potraktuj jak... hm... zwykle zadaję cierpienie tym postaciom które lubię...Tak więc wszyscy będziecie cierpieć! xD)

      Usuń
  4. O boże coś ty zrobiła! Umieram... mam zawał :P
    Ale w sumie moje zadanie nie było takie złe :)
    No i mój rozdział w chuja poszedł! Teraz muszę wszystko pozmieniać, a wiedzcie, że gra w butelkę będzie kontynuowana. Na początku nie chciałam, ale... powpadało mi trochę pomysłów... i nic wam nie powiem! Jakby to powiedzieć? Zemsta jest słodka xd
    No już idę, bo muszę się po ogarniać :P
    Pozdro :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie umieraj! Nie znam się na pierwszej pomocy!!
      Wydaje mi się, że twoje zadanie było najzwyklejsze ze wszystkich. ^^
      Wiem, wybacz mi, ale wierzę że napiszesz to świetnie i już nie mogę się doczekać! ^^
      A więc jednak będzie jeszcze butelka!! Jupi!!
      Czekam na moje tortury!!
      Aki

      Usuń
    2. Dobrze, że mi przypomniałaś o tych twoich torturach, bo bym zapomniała :P A będą dość ciekawe.... xd

      Usuń
    3. Czekam z niecierpliwością!! ^^
      Zastanawia mnie, co tam wymyślisz. Lub co już wymyśliłaś.
      Chyba mnie nie zawiedziesz? xP

      Usuń
    4. Jeszcze tylko 6 dni, przeżyjesz :P
      Coś tam już mam :D
      Postaram się :*

      Usuń

LAYOUT BY CHERRY_CZAN