piątek, 11 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 38

Michi Ohira spoglądała na życie toczące się poza murami szkoły. Nudziło się jej, jak cholera na tych lekcjach i wręcz nie mogła się doczekać, kiedy stąd wyjdzie. Niestety, jak na razie leniwie mijała pierwsza lekcja. Było to nic innego, jak geografia z panem Orochimaru + jego słynne, piekielnie trudne prace klasowe. Mimo, że minęło już dobre półgodziny od rozdania prac, dziewczyna nawet jej nie tknęła. Jednakże znała doskonale swojego chłopaka i wiedziała, że zapewne zrobił już ją za nią, a teraz męczy się jeszcze ze swoją.
Westchnęła cicho, widząc grupkę przedszkolaków zmierzających w stronę placu zabaw. Im to było dobrze! Szczerze mówiąc to sama najchętniej wybrałaby się gdzieś, byleby nie siedzieć ani chwili dłużej w tej zapyziałej szkole.
W końcu odwróciła się w stronę Itachiego posyłając mu promienny uśmiech. Oczywiście ledwo co zdążył go odwzajemnić, ponieważ zadzwonił dzwonek, powodując, że Ohira zerwała się gwałtownie ze swojego miejsca, jakby się paliło. Jej znajomi, aby za nią nadążyć musieli zacząć biec, a jak wiadomo: nie każdy ma za dobrą kondycje.
 - Michi, zwolnij trochę... - jęczała Amine.
 - Och, przepraszam. - odparła zawstydzona, widząc zmęczonych przyjaciół.
 - Chodźmy na wagary. - powiedziała Ania, przez co Kas o mało nie zakrztusiła się wodą.
 - Oszalałaś?! Przecież nasz woźny ma (chyba) nawet oczy w dupie! - krzyknął Kakuzu, przypominając sobie nie miłe wspomnienie z przeszłości.
 - No co? Przecież nikomu z nas nie chcę się tu siedzieć, więc czemu, by się nie urwać? - mówiła Ania, posyłając uśmiech zrozumienia blondynce.
 - Tobi to dobry chłopiec! Tobi chcę wagary! Tobi to dobry chłopiec! Tobi chcę wa...! - krzyczał, lecz Aki mu przerwała.
 - W sumie to czemu nie, ale musimy wymyślić jakiś plan, aby wymknąć się niezauważonym woźnemu.
 - Idioci, kompletni idioci... - mruczał pod nosem Kakuzu, kiedy jego przyjaciele opracowywali strategie.
 - Ej, a gdzie podziała się Michi z Itachim? - spytała Akiko
 - Może poszli powiększyć ro... - zaczął Hidan, którego uciszył Nagato.
 - A to przebrzydła łasica! - powiedział Deidara, ciskając pioruny w telefon Uzumakiego.

Woźny z oczami w dupie?
Do zobaczenia w parku linowym!:P

Wkurzeni przyjaciele ruszyli, jak buldożery w stronę wyjścia szkoły i... poturbowali Deidare, który nie zdążył się odsunąć. 
 - Ej, nie zostawiajcie mnie! - krzyczał, nie mając siły wstać.
***
Jakiś czas później, w wspomnianym wcześniej parku linowym toczyła się bardzo ważna dla wszystkich wojna. Ten kto, przejdzie jako pierwszy tor wyścigowy... stawia wszystkim posiłek w KFC. Oczywiście, żeby nie było nudno, podzielili się na 3 grupy. Grupa I - Amine, Tobi, Aki oraz Kakuzu, którzy poszli na tor dla dzieci.

Grupa II- Nagato, Hidan, Kas oraz Sasori wybrali średni tor, a grupa III czyli Michi, Itachi, Akiko, Deidara oraz Anka zajęli najwyższy i najtrudniejszy tor. Anka założyła się z Itachim o to iż, że nie przejdzie połowy toru, bo będzie się bał. Od razu zadziałał testosteron oraz śmiech partnerki.
 - I ty Brutusie przeciw mnie? Dobra, zakład stoi. Ale jeśli wygram nasz zakład to wtedy zajmiesz się Sasuke przez caaały weekend.
 - Umowa stoi. Ale wiesz że jeśli wygrasz i będę musiała się nim zająć to on może np. zostać bez ręki i nogi, a cała wina spadnie na ciebie.- pstryknęła go w nos, a po chwili ruszyła w drogę. No dobra, może wstawić innym, ale bardziej chce podręczyć Sasuke! Itachi szybko za nią ruszył, jednak, kiedy był w połowie utknął na linie, podczas zjeżdżania na kolejne drzewo. Kiedy Deidara to zauważył prychnął głośnym śmiechem. No oczywiście musiał zrobić zdjęcia, inaczej nie byłoby większej radochy, kiedy będzie mu to przypominał...... No ale to co dobre, szybko się kończy. O 13 wszyscy spotkali się na ziemi w kawiarence. Najdłużej czekali na grupę III. Anka opierała się cała zmęczona o Deidarę, a Michi na baranach u Itackiego. 
 - Co się im stało?!- Nagato szybko znalazł się przy szarookiej i wziął ją usadził na swoich kolanach.
 - Cóż...Michi musiała za mnie dokończyć zakład i żadna nie wygrała, był remis...
 - Żałujcie, że z nami nie poszliście un... Ale mam coś co mogę wam pokazać.- blondyn przesłał wszystkim zdjęcie wiszącego Uchihy, po chwili wszyscy wybuchli śmiechem, no ale ktoś musiał się spytać o ważną, ale to bardzo ważną rzecz...
 - No to kto stawia każdej grupie? U nas Tobi.- Kakuzu spojrzał na przyglądającą mu się Kitę. Po czym cmoknął ją z zaskoczenia w usta.
 - U nas Saso i Hidan.
 - A w waszej grupie zapłaci Itachi. Nie on za wszystkich zapłaci.- powiedział Nagato.
 - Co?! Stary chyba ocipiałeś!? - ten spojrzał na niego groźnie. No dobra, nie bez powodu Yahiko oddał pałeczkę Nagato w byciu liderem Akatsuki... - Dobra...

***
W KFC każdy zamawiał dużo, a zwłaszcza dziewczyny. Te miały w dupie takie sprawy jak odchudzanie czy inne pierdoły, przecież one nigdy nie przytyją! Nie z takimi facetami.
 - Ania czemu nic nie jesz?- zagadnęła Akiko widząc iż dziewczyna trzyma tylko napój.
 - Nie mam apetytu.... Odkąd rodzina stwierdziła iż jestem gruba...
 - Co?! Dobra przecież ty jesteś chuda jak patyk!- krzyknęła Akiko.
 - Miałaś nikomu nie mówić!- cała czerwona na twarzy ukryła twarz we włosach...
 - No to smacznego.- Nagato przysunął do jej ust udko kurczaka. Dobrze wiedział iż im nie potrafi się oprzeć... No dobra, jemu bardziej. Ślina sama napływała jej do ust, jednak odmówiła!
 - Jesteś chora?- Kasumi sprawdziła jej czoło. Nic jej nie było.
 - Nie!
 - To kto tak niby powiedział?- Michi spytała z pełnymi ustami. Ten hamburger jest taki pyszny, a do tego chce tak jak inni dowiedzieć się.
 - Moje kuzynki...- Hidan wybuchnął śmiechem, przez co oberwał od Anime.
 - Wiesz co? Chodźmy do ciebie i zjedzmy tyle pianek ile wejdzie za pierwszym razem!
 - Dzięki dziewczyny, ale one zapewne siedzą w domu i w moim po...- kiedy sobie to uświadomiła wstała cała czerwona na twarzy, ze złości oczywiście.- CO?! Idę do domu!- wzięła swoje rzeczy i wyszła. Pozostali ruszyli za nią. Czują iż trzeba będzie ją złapać nim niczego komuś nie zrobi, albo po prostu to nagrać. Po kilku minutach byli w jej domu, krzyki dało się słyszeć z góry, pobiegli tam, a Deidara naszykował telefon aby nagrać całe zajście. Anka darła się na trzy blondynki, jedną szatynkę z czerwonymi pasemkami oraz czarnowłosą.
 - Kto wam pozwolił ruszać te maskotki?!
 - A co cię to obchodzi grubasie? To nie twój interes.
 - Dobrze mówisz Daria.
 - Zamknij się Magda! To nie wasza własność!
 - Ej! Zamknij się grubasie bo przez ciebie nie mogę skupić się na malowaniu....
 - Wiktoria! Zostaw to! To mój prezent!
 - Niby od kogo? Na pewno nie od chłopaka.... Jesteś za gruba, za głupia i za brzydka na chłopaka...
 - Nieźle Ada. Ej co się stanie jeśli potniemy tę denne maskotki? - spytała Magda. Nagato otworzył drzwi i podszedł do Ani, kładąc podbródek na jej ramieniu.
 - Kotku czemu nie chcesz do mnie przyjść? Tęsknię za twoim oddechem za każdym razem kiedy wstaję...- powiedział to na tyle głośno aby jej kuzynki to usłyszały. Michi o mało co nie wybuchła śmiechem widząc ich miny. Kas chwyciła Sasoriego za nadgarstek i weszła do pokoju szarookiej, a za nimi pozostali.
 - Och tu jesteście!
 - Anka!- Hidan otoczył ją ramieniem.- Idziesz z nami? Mam rację, że idziesz. Więc załóż to!- podał jej coś i wepchnął do przebieralni. Dobrze, że Jud mu powiedziała gdzie ona chowa te wszystkie "niegrzeczne" ciuchy. Akasie wraz z dziewczynami czekali na nią, a jej kuzynki przyglądały się chłopakom. Nagle Akiko podeszła do nich i wyrwała trzy maskotki.
 - Nie dotykajcie czegoś co nie należy do was.
 - Akiko?- spytały wszystkie.
 - No dobra jestem... Hidan zabiję cię kiedyś...- cała czerwona na twarzy wyszła w szortach i bluzce odsłaniającej jej brzuch.
 - No i dawno takiej Anki nie widziałam.- stwierdziła Akiko zadowolona. No cóż pan Mrówka by powiedział to samo...
 - No to idziemy do mnie! Nagato tylko jej nie zgwałć nim mocno się nie wstawicie un.
 - Iii... idioci!- krzyknęli razem cali czerwoni na twarzy.
 - Ale muszę przyznać iż mogę to nawet teraz zrobić.- wyszeptał jej do ucha...
 - Błagam, nie przy ludziach. - powiedziała Kas, która stała na tyle blisko, aby móc to usłyszeć.
Oczywiście, znów mieli czerwone twarze, ale resztę nie za bardzo to interesowało, ponieważ... mieli inne plany... których lepiej wam nie znać.

~♥~
Ufff, a więc jednak dałam radę :D Chociaż w sumie to większa zasługa należy się Ani, która napisała chyba ponad połowę tego rozdziału :*

3 komentarze:

  1. Hahah, tak też myślam. W rozdziale pomogła Anka :D
    Hm. Fajny. KFC i linopark (czy jak xd). Wgl, cierpię. Zrobiłam szpagat na lewą, prawą i ten na obie xD Boli ._. Dobra, nie boli xD Robiłam już wcześniej.

    Wgl, podziw. Ja nie ruszyłam Worda od... dwóch tygodni ;-;

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebisty rozdział czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka!!
    Wiesz, zabiję po prostu ubiję!! Ja na tor dla dzieci!!! (FOCH)
    Ale reszta była super! Akcja na końcu była trochę poplątana @.@ ale jakoś się załapałam ^_^
    Chakry!!
    (Ciekawe kto teraz...)
    Aki :*

    OdpowiedzUsuń

LAYOUT BY CHERRY_CZAN