piątek, 24 maja 2013

PROLOG

Pewnego, słonecznego dnia szła sobie dziewczyna. Kierowała się w stronę kina. Słońce padało na jej włosy dając im odcień czekolady. Miała bladą cerę i szaro-niebieskie oczy. Z uśmiechem na ustach szła w stronę Silvera. Miała w uszach słuchawki. Szła na premierę jej ulubionego anime „ Naruto Shippuuden: Road to ninja”. Cieszyła się jak małe dziecko. Gdy weszła do kina stanęła w długiej kolejce i czekała aż będzie jej kolej. W tym samym czasie na przodzie kolejki stał czerwono-włosy chłopak. Chciał kupić dwa bilety na najnowszy horror, na który miał iść z Yahiko. Gdy kupił bilety został wypchnięty z kolejki, przez drobną dziewczynę. Miała brązowe włosy i jasną cerę. Podeszła do kasy i spytała zdyszanym głosem.
- Czy są jeszcze bilety na Road to ninja?
- Przykro mi , ale na dzisiejsze seanse zostały wszystkie wyprzedane.
- Aha…. Bardzo dziękuje. Do widzenia.- rzekła w smutkiem w głosie. Wyszła z kolejki i od razu wpadła na Nagato.- Bardzo przepraszam!- powiedziała podnosząc się z chłopaka i pomagając mu wstać. Ten tylko się uśmiechnął. W jego kieszeni zawibrował telefon. Szybko go wyjął i przeczytał wiadomość od Yahiko. „ Sorry Nagato,  ale idę z Konan i jej rodzicami do restauracji na kolację zapoznawczą…. Tak więc sorry i oddam ci kasę za bilet.”. Westchnął i schował telefon do kieszeni.
- Mogę ci się jakoś wynagrodzić za to, że na ciebie upadłam?- spytała z lekkim rumieńcem.
- Możesz jeśli chcesz pójść ze mną na pewien horror. Nagato jestem.- podał jej dłoń. Z uśmiechem uścisnęła jego dłoń.
- Ania. Miło mi. I z chęcią z tobą pójdę na ten film.
- To chodź.- złapał  ją za rękę i pociągnął w stronę sali kinowej. Przed wejściem Ania zaproponowała, że postawni im jedzenie. Chłopak chciał za siebie zapłacić, ale mrożące krew w żyłach spojrzenie dziewczyny nakazało mu odpuścić. Gdy mieli kupiony prowiant, zajęli swoje miejsca. Chłopak zauważył swoją bandę. Nie chciał aby ci debile coś sobie pomyśleli. Zajął dyskretnie miejsca tak aby te ułomy go nie postrzegły. Po kilku minutach durnych reklam zaczął się film…. Dziewczyna podskoczyła na krześle, nie ze strachu tylko z powodu, że ktoś dotknął ją w pośladki. Spojrzała z wyrzutem na kompana, ale ten cały czas wpatrywał się w ekran. Znów zaczęła studiować los bohaterów. Nagle małej dziewczynce została odcięta siekierą głowa i znów Ania poczuła czyjąś dłoń na tyłku. Nagato zauważył , że podskoczyła do góry. Przybliżył swoje usta do jej ucha.
- Boisz się?- spytał.
- Nie. Tylko ktoś cały czas dotyka mnie w tyłek do cholery.- powiedziała zirytowana i wkurzona. Chłopak spojrzał w stronę kumpli. Nie widział tam Hidana…. Zrobił face palma. Spojrzał dyskretnie za siebie. Tak ten debil siedział za nią i szykował się na kolejny atak. Szybko wziął Anie i usadził ją sobie na kolanach, a dłoń kumpla złapał i wykręcił. Hidan podskoczył i ludzie zaczęli krzyczeć ze strachu, bojąc się, że to ten morderca z filmu. Niektórzy nawet uciekli z sali kinowej. Chłopak szybko wrócił na swoje miejsce widząc spojrzenie czerwon0włosego…. Po skończonym seansie, Nagato pociągnął Anie w stronę swojej bandy. Podszedł do siwowłosego.
- Chyba należy coś powiedzieć idioto.- stwierdził Nagato. Hidan podszedł do brązowowłosej.
- Sorry.- rzekł i puścił jej oczko. Nie wiedziała jak ma na to oczko zareagować. Kiwnęła tylko głową i odwróciła się do Nagato.
- Naprawdę przepraszam za tamto. I mam nadzieje, że jakoś się zrewanżowałam. Pa- rzekła i pocałowała chłopaka w policzek, i odeszła w tylko sobie znaną stronę. Chłopak przez chwilę wpatrywał się w jej plecy zanim nie został wprowadzony na ziemie.
- Ale laska. Naga masz styl.- rzekł rozmarzony Hidan.
- To nie moja dziewczyna idioto.
- To kto to niby jest?- spytał Zetsu.
- Nieważne….

********************
Czerwono-włosa szła w stronę toru wyścigowego. Miały odbyć się wyścigi na , które mogła tylko patrzeć. Szła z słuchawkami w uszach, leciała w nich „ SKRILLEX- Kill EVERYBODY”. Przez przypadek wpadła na blondyna , który był otoczony wianuszkiem wielbicielek.
- Sorry dattebane.- powiedziała i ruszyła w stronę budki na zakłady. Obok niej znajdowało się wysokie drzewo z widokiem na cały tor. Wspięła się na nie i obserwowała jak zawodnicy szykują się do startu. Ujrzała znowu tego blondyna. Chłopak sprawdzał swoją maszynę i do tego wysłuchiwał marudzeń kumpla.
- Tak rozumiem Kakuzu. Mam wygrać bo jako mój sponsor chcesz mieć kasę.- powiedział z ironią i uśmiechem Namikaze.
- Nie jestem twoim sponsorem tylko ….
- Tak, tak. Ilość tej kasy doprowadza cię do szczęścia, i gdybyś dostał tą kasę to byś poszedł do nieba z tą forsą ze szczęścia.
- Oczywiście. Ale jeśli wygrasz to całe 70% jest twoje.
- Dzięki.- rzekł z uśmiechem. Jego maszyna była w świetnej formie. Oddał Kakuzu narzędzia a wziął od niego swój kask z piorunami. Założył go na głowę nie pozwalając jego fanką na dotknięcie go w twarz. Zaprowadził motor na start i wystartował z usłyszeniem wystrzału. Kushina bacznie go obserwowała. Był niezły. Nawet lepszy od niej co musiała przyznać z niechęcią. Jeśli wygra to może z nim pogadam dattebane. Pomyślała i obserwowała losy chłopaka…. Jak się okazało Żółty Błysk Konohy wygrał w bardzo krótkim czasie ten wyścig. Kakuzu skakał z radości co jest nieczęstym widokiem. Namikaze podszedł z nim do budki odebrać pieniądze. Nagle gałąź na , której znajdowała się Hanabero pękła a ona zaczęła lecieć w dół. Przed upadkiem uratował ją blondyn. Uśmiechał się słodko, ale na dziewczynie nie robiło to żadnego wrażenia. Postawił ją na ziemi a Kakuzu poszedł odebrać za niego kasę.
- Nic ci nie jest?- spytał z przerażeniem.
- Nie dzięki.- rzekła a chłopak odetchnął z ulgą.- Kushina Uzumaki dattebane.
- Minato Namikaze. Jeździsz?- spytał pokazując na swoją maszynę.
- Nom dattebane. Bym wzięła udział w tych zawodach, ale tu są sami seksistowscy faceci dattebane.- nagle blondyn ujął dłoń Uzumaki i coś na niej napisał. Szybko został pociągnięty przez Kakuzu po maszynę i ruszyli do swoich domów. Dziewczyna spojrzała na dłoń. Widniał na niej numer telefonu z podpisem „ Zadzwoń to się umówimy na małą przejażdżkę. Minato”. Uśmiechnęła się pod nosem, zapisała telefon i ruszyła do domu….

**************
Pada deszcz. Stoję pod drzewem i go przeczekuję. W lewej ręce trzymam parasol, a w drugiej najnowszy tom Mangi "Doubt". Nie dbam o to, czy zmarznę... Najważniejsze, że książka zostanie nie naruszona. Czytałam… Byłam przy tym jak Yuu ratuje Mitsuki, lecz nagle jakaś piłka trafiła mnie w rękę, a mój tomik wpadł do kałuży. Otworzyłam szeroko oczy i rzuciłam się jej na ratunek. Była prawie cała mokra. Nie dało się już odczytać liter. Innymi słowami: do wyrzucenia.
     Obróciłam się ze złością i wbiłam spojrzenie w winowajcę. Miał rudo-czerwone włosy i czekoladowe oczy. Spróbował mnie wyminąć by sięgnąć po piłkę, lecz mu przeszkodziłam. Zacisnęłam ręce na jego ramionach i się na niego wydarłam:
- Czy ty oszalałeś?!
- O co ci chodzi?- odparł spokojnie.
- Jak to "o co"?! Zniszczyłeś moją najnowszą sztukę…- załamałam się.
- Czy to było aż tak ważne?- zaśmiał się. Nawet nie musiałam mu odpowiadać. Wystarczyło jedno spojrzenie.
- Odkupujesz mi to…- spojrzałem mu prosto w oczy. Zawsze w tych walkach wygrywałam. Walczył długo, lecz w końcu odwrócił wzrok.
- A nie możesz sama iść?- spytał.- Bo ja gram w koszykówkę z kolegami...- wskazał głową grupkę osób. Najbardziej przykuła moją uwagę jedna postać. Wyglądała jak dziewczyna, lecz zdecydowanie brakowało tej osobie typowych kobiecych wypukłości. W końcu doszłam do tego, że to chłopak. Postanowiłam odwrócić trochę role i pobawić się z czerwonowłosym w kotka i myszkę.
- Jak kocha to poczeka...- stwierdziłam. Prawie wybuchłam śmiechem gdy to powiedziałam.
- Że co?!- popatrzył na mnie oburzony.- O co ci chodzi?!
- No wiesz... Nie musicie się ukrywać…- popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się w sposób dodający otuchy.
- Ale... My... Wcale nie!- zaczął szukać odpowiednich słów. Nagle podbiegł do nas ten blondyn. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął w sposób, który dobrze znałam. Będzie próbował ze mną filtrować…
- Deidara jestem- przedstawił się i objął mnie ramieniem. Już miałam zareagować i coś mu zrobić, lecz uprzedził mnie czekoladowooki.
- Spierdalaj od niej, stary- ochrzanił go i chwycił mnie za rękę. 
- A co, zazdrosny?- zaśmiałam się gdy odeszliśmy już kawałek.
- Niby o kogo?- zakpił.
- Niech pomyślę… Może o...- nie dokończyłam zdania, bo zatkał mi usta ręką.
- Jeśli chcesz ten tom, siedź cicho- mruknął. Już chciałam odpowiedzieć mu jakąś ripostą, ale przypomniałam sobie, że nie mam kasy. A ja chcę się dowiedzieć kto jest "wilkiem"!
- Dobra- zgodziłam się.
     Szliśmy w milczeniu, aż zauważyliśmy najbliższą księgarnie. Weszłam do środka i od razu skierowałam się do mojego ulubionego działu. Sięgnęłam po zatopiony tytuł, lecz zastygłam z ręką wyciągniętą do połowy. Kątem oka zauważyłam, że wyszła inna, jeszcze nowsza manga. Wzięłam ją również do ręki. Sprawdziłem cenę, a następnie wyciągnęłam portfel. Miałam nadzieję, że chociaż kilka groszy mi zostało, lecz szczęście nigdy mi nie sprzyjało. Już odkładałam tom, lecz zatrzymała mnie czyjaś ciepła ręka.
- Nie stać cię?- spytał mnie chłopak.
- Niestety...- mruknęłam i podałam mu "Doubt". Ku mojemu zaskoczeniu wziął oba.- Co ty robisz?- spytałam.
- Kupuję. Nie widzisz?- odparł podając kasjerce kupowany towar.  Podał jej kartę, a następnie odebrał siatkę. Następnie podał ją mi.
- Po co?- dalej się dopytywałam.
- No nasza znajomość nie zaczęła się za bardzo… przyjaźnie- mimowolnie zachichotałam.
- Racja, nawet się nie przedstawiłam- uśmiechnęłam się i odgarnęłam włosy z czoła.- Minnou Josei, 17 lat, singielka- podałam mu rękę.
- Sasori Akasuna, również lat 17, także singiel- uścisnął moją dłoń. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Nagle zadzwoniła mu komórka. Odebrał i zaczął mówić coś typu "Tak, tak… Zaraz będę". Schował telefon do kieszeni i spojrzał na mnie.
- No to… Chyba to tyle…- już się odwracał, lecz szybka chwyciłam go za nadgarstek i pocałowałam. Następnie włożyłam do ręki papierek z moim numerem. Odeszłam, kierując się w stronę mojego domu. Kilka razy obróciłam się by go jeszcze zobaczyć. Nadal stał tam oszołomiony. Sądzę, że był to ciekawy dzień nie tylko dla mnie, a także dla niego.

******* 
- Mamo wychodzę na rolki – krzyknęła Jagoda wychodząc  z domu i pojechała w stronę parku. Lubiła tam jeździć ponieważ  mogła popatrzeć na ludzi z psami, a czasem też pobawić się z pupilami. Sama miała kota – Kocię – ale rodzice nie chcieli się zgodzić na drugiego zwierzaka. Jednak tym razem niebyło nikogo ze znajomych właścicieli czworonogów, więc postanowiła założyć słuchawki i posłuchać trochę muzyki. Jeździła tak jeszcze przez jakąś godzinę. Niestety nie usłyszała, że w jej stronę coś biegnie, po krótkiej chwili to coś w nią wpadło i wywaliła się na trawę.  To coś kazało się pięknym szczeniakiem owczarka niemieckiego.
- Ałła… - zajęczała siadając na ziemi i zerkając na zepsute słuchawki – No pięknie i miesięczne kieszonkowe  poszło się kochać. – powiedziała podnosząc pozostałości jej własności.
- Nic ci się nie stało – powiedział męski głos za nią.
- Nie wszystko ok – odpowiedziała nad nią stał na rolach troszkę wyższy od niej czarnowłosy chłopak – Strasznie cię przepraszam Shaggy zerwał się ze smyczy i nie mogłem go dogonić bo dopiero uczę się jeździć .
- Czyli wabisz się Shaggy- zwróciła się do psa który grzecznie siedział obok niej z oklapniętym jednym uszkiem. Na dźwięk jej głosu zaszczekał przyjaźnie –Fajny z ciebie piesek Shagguś – powiedziała i podrapała go za uszkiem.
- Co się stało z twoimi słuchawkami? – zapytał chłopak.
- Złamały się kiedy się wywaliłam – odpowiedziała podnosząc się.
-   O nie to moja wina, jeszcze raz cię strasznie przepraszam- powiedział stając koło niej. Dopiero teraz mogła mu się dokładnie przyjrzeć. Miał długie ( jak na chłopaka dop. ) czarne włosy spięte gumką nieznanego koloru  które  z przodu okalały jego śliczna twarz. Jego oczy były równie czarne co włosy i biła od nich troska ale również ogromna duma.  Był umięśniony ale nie był osiłkiem. Miał na sobie ciemno-granatową bluzkę i podobnego koloru spodenki, a na jego szyi wisiał naszyjnik z trzema łezkami , na kolana i łokcie miał nałożone ochraniacze.  On również mógł dokładnie obejrzeć nową znajomą.  Miała długie czarne włosy, które swobodnie opadały na jej twarz i  ramiona. Jej niebieskie oczy można by było porównać z kolorem nieba ale były nieco ciemniejsze. Była ubrana w fioletowy top i czarne krótkie spodenki, a  na szyi miała zawieszony wisiorek z kocią łapą.
- No tak ale jestem niewychowany nazywam się Itachi Uchiha – powiedział i podał jej rękę.
- Więc cześć Itachi ja jestem Jagoda Lee – odpowiedziała i uścisnęła dłoń chłopaka
- Ładnie. Powiedz umiesz jeździć , bo ja się dopiero uczę i niestety na razie udaje mi się tylko utrzymać równowagę. To jest trudniejsze niż przypuszczałem.
- No to masz szczęście że na mnie wpadliście, ponieważ mam już trochę doświadczenia jeśli chodzi o uczenie kogoś.
- Serio? – zapytał.
- Tak, uczyłam mojego kumpla jazdy na rolkach i znajomą jazdy na łyżwach. Ale nie robię niczego za darmo.
- Niech zgadnę chcesz nowe słuchawki ?
-Pudło chcę się pobawić z twoim pieskiem – powiedziała wystawiając mu język.
- To poduczysz mnie trochę i pozwolę ci się pobawić z Shaggym. Co ty na taki układ ?
- Zgadzam się. Więc zaczynamy, z tego co mówiłeś znasz podstawy – skinął głową na tak – to będzie już łatwiej – po tych słowach stanęła na przeciwko niego – Daj ręce – wydała jakby rozkaz, a chłopak posłusznie podał jej dłonie – Teraz możesz próbować jechać będę ci mówić co powinieneś poprawić, a potem się zobaczy. – powiedziała Jagoda.
 Kiedy zaczęli lekcję dziewczyna jechała tyłem i poprawiała błędy Itachiego. Po  około 30 minutach chłopak załapał już o co chodzi i Jagoda mogła jechać z nim za rękę. Nie ukrywała, że bardzo jej się to podobało.
- Zrobimy krótką przerwę, nogi  mnie bolą – powiedział Itachi.
- Jasne chodź na tamtą ławkę – odpowiedziała Jagoda i pociągnęła chłopaka w kierunku wyznaczonego miejsca.
- Jej nogi mi po prostu odpadają, a ty dalej tryskasz energią. Jak ty to robisz ? – zapytał chłopak siadając na ławce.
-Ma się tą kondycję – uśmiechnęła się i zrobiła piruet – a tak na serio to pewnie dlatego ,że  ty się uczysz a to wymaga więcej wysiłku. – podsumowała i usiadła koło niego, a piesek podbiegł do parki.
- Może masz rację.  Dasz mi swój numer żebym mógł umówić się na kolejne lekcje- powiedział dziewczyna się lekko zarumieniła. – Wygląda tak ślicznie – pomyślał Itachi.
- Jasne- odpowiedziała i podyktowała chłopakowi numer, on zrobił to samo.
- Ale ty masz szczęście – powiedziała.
- Dlaczego? – zapytał zdziwiony.
-  Że masz takiego pieska, też bym takiego chciała, ale rodzice nie chcą się zgodzić na drugiego zwierzaka.
- Drugiego ?
- Tak, mam kota który wabi się Kocia. – powiedziała i rzuciła patyk psu.
- Chciałbym kiedyś go zobaczyć.
- Może zobaczysz – odpowiedziała i zaśmiała się przy tym – No dobra koniec przerwy jedziemy dalej, czy odprowadzić cię do domu.
- A to nie ja powinienem odprowadzić ciebie, co?
- Nie chcę ryzykować tym że się gdzieś po drodze zabijesz na jakimś kamieniu bo to by była wielka strata – zaśmiała się - a poza tym chcę spędzić jeszcze trochę czasu z Shaggym.  – odpowiedziała i pokazała mu język.
-Dobra no to w zamian za to jutro zapraszam cię na lody do Myszki,  może być?

- Ok – odpowiedziała i pojechali w stronę domu chłopaka.

6 komentarzy:

  1. Fajny pomysł na bloga^^ Mam rozumieć, że jeszcze nie jesteście małżeństwem Minnou? Co mam dalej opisywać sama nie wiem :P Chyba Was trochę bliżej poznam przez czytanie tego opowiadanie ne? Miło się zaczyna :) Ja też muszę kupić sobie nowego Doubta :) Zżera mnie ciekawość kto jest tym wilkiem :/ Ale akurat dzisiaj jadę po nową część i Dengeki Daisy 9 więc jest super :) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. fajne... ciekawe... interesujące... czekam na rozdział...

    OdpowiedzUsuń
  3. Szablon nr. 32 na http://ministerstwo-szablonow.blogspot.com gotowy do odebrania!
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super nie mogę się doczekac na stępnych rozdziałów:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sikam :D Naprawdę dosłownie z niektórych momentów naprawdę o mało nie pękłam ze śmiechu :P Oczywiście były i te romantyczne momenty <3 , ale ja to raczej potrzebuje dobrej dawki humoru, bo jestem strasznie znudzona jak i zmęczona. Co prawda nie mówię, że w mojej szkole jest tak strasznie nudno i nie ma co robić. Po prostu myślę, że jak na razie poniedziałku nic nie przebije, gdy jeden chłopak robił nam striptiz za darmo :P
    Chętnie przeczytałabym dalsze rozdziały, ale dzisiaj nie mam już czasu :(
    No nic... Powodzenia i Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zerżnięte z akatsuki-zartem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

LAYOUT BY CHERRY_CZAN